wtorek, 27 listopada 2012

I wanna save your heart tonight - Rozdział 6

Siedziałam w salonie na kanapie ze swoim synkiem i oglądaliśmy jakieś kreskówki w telewizji. Miałam nadzieję, że to przynajmniej na chwilę odciągnie moją uwagę od myślenia o Louis'ie, ale jednak nie podziałało. Nie potrafiłam przestać myśleć o tym, co by było, gdyby stało się mu coś poważnego. Miałabym żyć bez niego? Nie mogłabym, nie umiem. Jestem od niego uzależniona, jest moim tlenem, moim życiem.
Usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu, więc spojrzałam w kierunku drzwi wejściowych. Po chwili do salonu weszła moja przyjaciółka. Uśmiechnęłam się do niej blado i jeszcze mocniej przytuliłam do siebie Nate'a, który w tym momencie zaczął strasznie marudzić i wyrywać mi się. Dałam mu buziaka w polik i posadziłam obok siebie. Wzięłam do ręki poduchę, która leżała na kanapie i wtuliłam się w nią.
- Louis dzisiaj wychodzi ze szpitala. - oznajmiła Ana siadając na stoliku naprzeciwko mnie.
- Wiem. - mruknęłam.
- Iiii? -przeciągnęła unosząc brwi.
Wzruszyłam ramionami unikając jej przenikliwego spojrzenia. Nie lubiłam kiedy się tak na mnie patrzyła. Zerknęłam na synka. Mały "zjechał" z kanapy i poczłapał do zabawek, które leżały w pudełku. Wzięłam do ręki pilota i przełączyłam na wiadomości, ale to był błąd. Ne ekranie telewizora pojawił się tor wyścigowy i pędzące po nim dwa samochody. Nagle jeden z nich wpadł w poślizg i wypadł z toru, a następnie zrobił kilka obrotów, by w końcu się zatrzymać. Tak, dobrze myślicie. To był amatorski filmik z tego dnia, kiedy Lou miał wypadek. Pokazywali to już chyba po raz setny, a ja tak jak za każdym razem się rozpłakałam.
Ana widząc łzy spływające po moich policzkach odwróciła się by sprawdzić co było ich powodem. Kiedy zobaczyła o co chodziło, chwyciła pilota i wyłączyła telewizor. Podeszła do mnie i przytuliła mnie z całej siły, co sprawiło że rozkleiłam się jeszcze bardziej.
- Hej, nie płacz. Louis jest osobą publiczną i to normalne, że będą mówili o jego wypadku w telewizji. - powiedziała odsuwając się ode mnie na kilka centymetrów. - Nie przejmuj się już tym, ok? - popatrzyła na mnie wyczekująco.
Skinęłam głową i wierzchem dłoni przetarłam mokre policzki. Ana przytuliła mnie jeszcze raz i podniosła się na równe nogi. Popatrzyła na mnie z góry i uśmiechnęła się wesoło. Spróbowałam zrobić to samo, ale wątpię  żeby efekt był taki sam, chyba raczej wyszedł z tego grymas.
- No, to teraz idź na górę się przebrać, bo jedziesz z Harry'm do szpitala po Louis'a. - powiedziała klaszcząc w dłonie.
- Nie chcę. - mruknęłam przytulając się do poduszki.
Ana wyrwała mi poduchę z ręki i przywaliła mi nią w głowę. Jęknęłam z bólu i spojrzałam na nią jak na wariatkę, a ona tylko zmrużyła gniewnie oczy.
- Nie marudź! Jedziesz do szpitala czy ci się to podoba czy nie. Ja zostanę z małym. - pokazała mi język.
Westchnęłam zrezygnowana. Niechętnie podniosłam się z wygodnej kanapy i skierowałam się na górę do sypialni mojej i Lou. Z szafy wyciągnęłam luźniejsze ciuchy, gdyż na zewnątrz było całkiem ciepło, a następnie poszłam wziąć bardzo szybki prysznic.
Kiedy gotowa zeszłam na dół, moja przyjaciółka spojrzała na mnie z wielkim uśmiechem na ustach. Wiedziałam, że zaraz walnie jakiś komentarz.
- No nieźle. - zagwizdała. Czasami zastanawiam się, czy nie powinna być facetem.
- Mam iść się przebrać? - spytałam zakładając ręce na wysokości piersi.
- Nie, a poza tym i tak byś nie miała czasu. Harry czeka już w samochodzie. - powiedziała pokazując na drzwi. Podeszła do mnie i przytuliła mocno, a ja niepewnie się w nią wtuliłam. - Pogódźcie się. - szepnęła.
Mruknęłam coś pod nosem, aby się mnie nie czepiała. Odsunęłam się od niej i uśmiechnęłam się sztucznie. Chyba to kupiła, bo także się uśmiechnęła. Pocałowałam ją w policzek, wyściskałam Nathana i szybko wyszłam z domu.

* * *
Ten tydzień w szpitalu to było najgorsze siedem dni mojego życia. Nie lubię być przykuty do łóżka, po prostu leżeć i nic nie robić. Zawsze byłem nadpobudliwym dzieckiem i zostało mi to do teraz, więc było mi naprawdę trudno. Na szczęście codziennie odwiedzali mnie moi przyjaciele, przez co czułem się trochę raźniej.
Odwiedzali mnie przyjaciele, ale nie narzeczona. Od Any dowiedziałem się, że Sara jest na mnie wściekła za to co się stało. Nie do końca rozumiem jej zachowanie. Przecież nie miałem za bardzo wpływu na to co się wydarzyło na torze. Jest mi naprawdę przykro, że nie przyszła chociaż raz, ale co poradzę. Sara ma trudny charakter i jak się uprze to nie ma mocnych.
Siedziałem na "swoim" łóżku i beznamiętnie wpatrywałem się w podłogę. Przez ten cholerny gips nawet ciężko było mi się spakować. Teraz jak głupi czekałem aż ktoś ze znajomych się zjawi i mi pomoże. Czułem się naprawdę żałośnie.
Nagle usłyszałem jak drzwi się otwierają więc podniosłem głowę. To co zobaczyłem sprawiło, że moje serce zaczęło bić szybciej. W progu stała Sara. Nie widziałem jej tylko tydzień, a czułem się jakby minęła wieczność. Tak bardo za nią tęskniłem.
Rudowłosa zerknęła na mnie przelotnie, a następnie podeszła do torby, która leżała na łóżku obok mnie i zaczęła do niej chować moje rzeczy. Patrzyłem na nią zdziwiony i dopiero po kilku sekundach przypomniałem sobie, że ona jest na mnie wściekła. Odwróciłem wzrok i westchnąłem cicho. Dobry humor od razu zniknął.
Siedziałem bezczynnie przez kilka minut z nadzieją, że w końcu się przełamie i coś powie, ale chyba się przeliczyłem. Spojrzałem na nią, ale ona nawet na mnie nie zerknęła. W tym momencie musiałem się naprawdę postarać, żeby nie wybuchnąć.
- Powiesz coś? - spytałem cicho. Nic. Zero reakcji. Uparcie składała moją koszulkę. - Powiedz coś do cholery! - nie wytrzymałem i podniosłem głos.
- Co niby mam powiedzieć? - spytała wściekła i wrzuciła koszulkę do torby. Po jej policzku spłynęła jedna łza. - Zawiodłam się na tobie Louis. Obiecałeś mi. Obiecałeś, że nigdy więcej nie weźmiesz udziału w wyścigach, a teraz co?! - wzięła głęboki wdech żeby się uspokoić. - Mam pytanie. O czym myślałeś kiedy wsiadałeś do tego samochodu? Myślałeś o zespole, o swojej rodzinie? O mnie i Nathanie? Myślałeś o nas?! Myślałeś w ogóle o czymkolwiek poza dobrą zabawą?! A gdybyś nie miał tyle szczęścia, gdybyś wtedy zginął?! Lekarz mówił, że to cud że nie stało ci się nic poważnego! - schowała twarz w dłoniach i rozpłakała się na dobre.
Nagle mnie olśniło. Jak mogłem być takim idiotą? Jak mogłem zapomnieć o obietnicy? Pamiętam ten dzień. To było miesiąc po narodzinach Nate'a. Było już po dziewiątej, mały już dawno spał. Siedzieliśmy wykończeni w salonie i oglądaliśmy telewizję, a mianowicie wyścigi samochodowe. Jeden z zawodników miał wypadek, wypadł z toru i wjechał w słup. Sara byłą potwornie przerażona, bo wiedziała że lubię brać udział w takich wy ścigach. To właśnie wtedy kazała mi obiecać, że nigdy więcej nie wezmę udziału w wyścigach. Miałem zamiar dotrzymać tej prostej obietnicy, ale tyle się działo i zapomniałem o tym.
Sara mi tego nie wybaczy, jeżeli nawet to i tak będzie mi o tym przypominać. Jestem do niczego. Zdrową ręką przeczesałem włosy, jednoczenie próbując zapanować nad łzami, które cisnęły się do oczu.
- Przepraszam. - szepnąłem.
- Mam gdzieś twoje przeprosiny i obietnice Louis. - powiedziała drżącym głosem. - Zawiodłam się na tobie, rozumiesz to? Tak bardzo cię kocham, każdego dnia boję się że coś nas rozdzieli, ale ty masz to wszystko gdzieś.
- Nie prawda. Dobrze wiesz, że ja też cię kocham i cholernie boję się o ciebie i o Nathana. Sara przepraszam! Przepraszam, że zapomniałem o tej głupiej obietnicy! - znowu podniosłem głos.
- Głupiej obietnicy? Naprawdę dla ciebie to tylko głupia obietnica? - spytała, a łzy strumieniami spływały po jej policzkach.
- Nie! Przepraszam. - szepnąłem.
Sara odwróciła się i chciała wyjść, ale złapałem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie, a następnie posadziłem na kolanach. Nie próbowała się wyrywać, więc chyba było dobrze. Przytuliłem ją do siebie i schowałem twarz w jej włosach rozkoszując się jej cudownym zapachem.
- Sara przepraszam. - szepnąłem, ale nawet nie zareagowała. - Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam... - szeptałem czując jak łzy spływają po moich policzkach. Tak bardzo bałem się, że ją stracę.
- Nie rób nam tego więcej. - wychlipiała zaciskając dłoń w pięść na mojej koszuli. - Nie przeżyję, jeśli coś ci się stanie.
Odsunąłem się od niej na kilka centymetrów, by móc spojrzeć jej w oczy. Położyłem dłoń na jej policzku i kciukiem starłem łzy, które po nim spływały. Nie lubię kiedy płacze, bo wtedy i ja mam ochotę się rozpłakać.
- Nigdy więcej. - szepnąłem i musnąłem jej usta.
Sara odwzajemniła pocałunek, a ja jeszcze bardziej go pogłębiłem. Zdrową ręką wodziłem po jej udzie, natomiast drugą delikatnie obejmowałem ją w talii. Rudowłosa opuszkami palców dotknęła mojego opuchniętego policzka. Zadrżałem czując jak moje serce nabiera szybszego rytmu. Tak bardzo mi jej brakowało, jej dotyku, głosu, zapachu, smaku jej ust. I pomyśleć, że to tylko tydzień. Nawet nie chcę myśleć co będzie jak znowu pojedziemy w trasę.
- Przeszkadzam? - usłyszeliśmy nagle.
Niechętnie oderwałem się od ust mojej ukochanej i spojrzałem w stronę drzwi, w których stał Harry. Uśmiechnąłem  się pod nosem i pokiwałem głową.
- Tak, przeszkadzasz. - powiedziałem.
Sara zaśmiała się cicho, a ja nie zwracając uwagi na przyjaciela znowu dorwałem się do ust dziewczyny. Całowałem ją zachłannie, chcąc nadrobić stracony czas.
- Ja tu jestem! - Hazz podniósł głos chcąc zwrócić naszą uwagę.
- To sobie idź. - mruknęła Sara na zerkając na loczka.
- Spoko, ale będziecie wracali na nogach. - powiedział.
- Dobra już! Przestań jęczeć. - jęknąłem zrezygnowany.
Harry uśmiechnął się niczym chochlik i podszedł bliżej nas. Spojrzałem na niego gniewnie, co sprawiło, że zaczął się śmiać.
- Ciesz się, że mam rękę w gipsie, bo w innym wypadku nie byłoby ci do śmiechu. - pokazałem mu język.
Sara także zaczęła się śmiać, ale po chwili dała mi słodkiego buziaka, co całkowicie odwróciło moją uwagę od lokowatego.
- Wmawiaj sobie. - mruknął przerzucając moją torbę przez ramię.

* * *
Stałam w kuchni oparta o blat trzymając w ręce kubek z gorącą czekoladą. W mojej głowie toczyła się straszna walka. Od dobrych dziesięciu minut rozważałam powiedzenie Zayn'owi o pocałunku. Wciąż zastanawiałam się czy to na pewno dobry pomysł, ale przecież on ma prawo wiedzieć, nie mogę przed nim ukrywać czegoś tak ważnego.
Zaklęłam cicho pod nosem i przygryzłam wargę ze zdenerwowania. W tym momencie do kuchni wszedł właśnie Zayn. Uśmiechnął się do mnie delikatnie i dołożył na blat butelkę Nate'a. Co mi tam, raz się żyje. Najwyżej mnie wyśmieje, albo co.
- Zayn możemy pogadać? - spytałam zanim zdążyłam zmienić zdanie.
- Jasne, co jest? - podszedł bliżej mnie.
Serce zaczęło mi bić jak oszalałe, a ręce i nogi trzęsły mi się jak galareta. Weź się w garść dziewczyno. Przecież to nic takiego.
- Bo chodzi o to że.. że.. noo boo..- chłopak uśmiechnął się pod nosem słysząc jak zaczynam się plątać. Wzięłam głęboki wdech i zacisnęłam dłonie w pięści. - Pamiętasz ten dzień kiedy pilnowaliśmy Nathana? - spytałam. W końcu musiałam jakoś zacząć, a nie prosto z mostu.
- Choćbym chciał to nie mogę zapomnieć, bo przecież śni mi się to każdej nocy. - zaśmiał się, a ja wywróciłam oczami. Boże, czemu ja muszę być taka głupia.
- Po części chodzi też o twój sen. - teraz to chłopak musiał się nieźle zdziwić. - Bo chodzi o to że..
- Hej jest coś do jedzenia?! - do kuchni wpadł Nialler wydzierający się na pół domu. Blondynek zaczął przeszukiwać wszystkie szafki nie zwracając na nas uwagi.
Jęknęłam zrezygnowana. Spojrzałam przepraszająco na Malika i podeszłam do głodomorka. Chłopak uśmiechnął się szeroko na mój widok, a ja zrobiłam to samo.
- Właśnie miałam robić jakiś obiad. Chcesz mi pomóc? Jak Louis wróci ze szpitala to pewnie będzie głodny. - powiedziałam wyciągając z szafki mąkę.
- Pewnie! - odparł ze śmiechem i zaczął wyciągać z lodówki wszystko jak leci.
Zaśmiałam się pod nosem i odwróciłam się. Uśmiech momentalnie zniknął z mojej twarzy, gdy zobaczyłam że w kuchni nie ma już Zayn'a. Znowu wszystko spieprzyłam.

* * *
Już od ponad godziny razem z Aną chodziłyśmy po centrum handlowym. Dziewczyna uparła się, że chce kupić coś swojemu chłopakowi na drugą rocznicę. Nie wiem czy powinna wydawać jakiekolwiek pieniądze. Sądzę, że najpierw powinna szczerze porozmawiać z Harry'm, jednak ona w ogóle nie chce mnie słuchać. Bardzo się o nią martwię, nie chcę żeby cierpiała, ale nic nie mogę poradzić.
- Ana jesteś pewna, że chcesz coś teraz kupować? - spytałam chyba po raz setny.
Dziewczyna wzruszyła ramionami przyglądając się zegarkowi marki Rolex. Kiedy zobaczyłam jego cenę oczy dosłownie wyszły mi z orbit. Spojrzałam zdziwiona na przyjaciółkę, ale ona nie zwracała na mnie uwagi.
- Ana do cholery zastanów się jeszcze! Błagam porozmawiaj najpierw z Harry'm! - podniosłam głos.
- Boję się. - szepnęła.
- Pogadaj z nim, proszę. - powtórzyłam. - Wolisz, żeby przez cały czas cię oszukiwał? - spytałam.
- Nie. - pokręciła głową, a po jej policzku spłynęła łza.
- Obiecaj mi, że zanim cokolwiek zrobisz porozmawiasz z nim poważnie. - powiedziałam przytulając ją mocno do siebie.
- Obiecuję. - szepnęła drżącym głosem.

_____________________________________________________
W końcu napisałam. Mógł być lepszy, ale pisałam na szybkiego, bo moja BFF zaczęła się niecierpliwić ;p
Niby ogólny zarys opowiadania przez cały czas mam w głowie, a tak ciężko idzie mi napisanie jednego rozdziału -.-
Mam nadzieję, że następny uda mi się dodać szybciej ;)
Pozdrawiam
@Twinkleineye

18 komentarzy:

  1. JUHU! nareszcie, ale wiesz chamsko ze Nialler sie wpieprzyl jak Ana miala wszystko powiedziec Zaynowi i JESZCZE RAZ CI MOWIE ANA MA BYC Z HARRYM + DALABYS JAKIS SEKS TU!
    ♥ kochammmm!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby zrobić ci na złość nie będą razem! ;D
      Ty to tylko seks byś chciała zboczuchu jeden!! ;p

      Usuń
    2. Zgadzam się z Ever . ;D We wszystkim . Chociaż jeśli chodzi o związek Any z Harrym to już ty decyduj . ; D

      Usuń
    3. I AM A DIRECTIONER♥

      dlaczego? BEDZIE FOCH!

      Usuń
  2. Też myślę, że Ana bardziej pasuje do Harrego i fajnie by było, gdy się ułożyło między nimi. :) Cieszę, że Lou i Sara się pogodzili. Kamień mi spadł z serca :)
    ~Nulka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Słodko, że Lou i Sara się pogodzili <3 A Ana ma być z Zayn'em, błagaam xd Rozdział genialny <33 Czekam na kolejny ;x

    OdpowiedzUsuń
  4. Super ze się pogodzili;*
    Większość pisze ze Ana ma być z Harrym, ale do cholery WIDZICIE JAK ON JĄ TRAKTUJE?! On ją ma gdzieś, a Zayn, Zayn jest w stosunku do niej przemiły i słodki.
    Rozdział cudny;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze że Lou i Sara się pogodzili i to jak słodko :) A Ana moim zdaniem powinna być z Zayn'em ! <3 Czekam na kolejny i już nie mogę się doczekać



    http://do-not-forget-about-mee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie, że Lou i Sara się pogodzili;d bardzo mnie to cieszy;d jednak Niall mnie rozwalił. ten to ma wyczucie czasu. Mam nadzieję również, że Ana weźmie sobie do serca prośbe przyjaciółki i porozmawia z Loczkiem:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział :) Zacieszałam jak głupia kiedy Lou i Sara się pogodzili *.* Nialler i to jego wyczucie czasu xD Mam nadzieję, że Ana powie Zayn'owi o pocałunku no i pogada z Hazzą. Czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  8. cieszę się, że Sara wybaczyła temu durnemu Louisowi :D mam nadzieję, że chłopak więcej już się nie będzie w ten sposób wygłupiał i nie straci jej zaufania =)
    kurcze, że ten Niall musiał wleźć do tej kuchni i im przeszkodzić! teraz nie wiem czy Ana się zbierze drugi raz by pogadać o tym z Malikiem.. a już myślałam, że dziewczyna mu o wszystkim powie i wyzna mu swoje uczucia ^_^
    czekam już na kolejny niesamowity rozdział! ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne opowiadanie . Bardzo fajnie piszesz. ;)
    Zapraszam do mnie w wolnej chwili. :>

    OdpowiedzUsuń
  10. bardzo ciekawy post. ;)
    zapraszam do siebie http://smileehappyy.blogspot.com/
    ` dinuśka. ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. http://beginagaiin.blogspot.com/ serdecznie zapraszam na rozdział drugi! ;3

    OdpowiedzUsuń
  12. Chciałabym Cię serdecznie zaprosić na drugi rozdział z perspektywy Megan, który pojawił się na http://everythingyoueverchange.blogspot.com :) Mam nadzieję, że w komentarzu wyrazisz swoiją opinię i jak Ci się spodoba to zaobserwujesz! Na naszym blogu pojawiła się również nowa opcja! "Zadawanie pytań bohaterom ale także autorkom!" Przepraszam za spam! -Vicky ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. After realizing most of his days honing his prized Kung
    Fu skills, from smashing bricks with his bare hands.

    The side effects of african mango. This is why I am
    excited to announce a new addition to our treatment menu.


    Also visit my web blog: www.africanmangoexposed.net

    OdpowiedzUsuń