Kolejny tydzień, który był bardzo pracowity. Codziennie próby na które oczywiście musiałam chodzić razem z chłopcami, gdyż mój były chłopak wciąż jeszcze nie wrócił. Nawet nie wiem, nie wiemy co się z nim dzieje, tylko tyle co napisze Louis'owi. Naprawdę się o niego martwię, bo wiem do czego on jest zdolny. Nie chcę, żeby przez nasze rozstanie stało się coś złego. Owszem, zachował się jak sukinsyn i wątpię, że kiedykolwiek mu wybaczę, ale to nie zmienia faktu, że byliśmy razem przez dwa lata i że coś do siebie czuliśmy. Harry wciąż jest dla mnie ważny, jednak powoli uczę się żyć bez niego.
W ostatnim tygodniu, była dziewczyna Zayn'a Perrie ,bardzo często do niego pisała i dzwoniła, co w ogóle mu nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie z uśmiechem na ustach odpisywał na jej wiadomości. Miałam wrażenie, że robi to, aby wzbudzić we mnie zazdrość i muszę stwierdzić, że dopiął swego. Denerwowało mnie jego zachowanie, przez co pokłóciliśmy się dwa razy.
- To znowu ta idiotka? - spytałam wściekła wyrywając telefon z rąk chłopaka, uciekając za kanapę, by mnie nie dosięgnął.
- Przestań, przecież to tylko głupia wiadomość. - mruknął, próbując mnie złapać, jednak zdążyłam odskoczyć do tyłu.
- Jesteś facetem, nie rozumiesz tego! Dla ciebie to nic nie znaczy, ale dla niej owszem! Może i jej nie znam, ale dobrze wiem do czego ona zmierza! Ona wciąż na ciebie leci i chce cię odzyskać! - krzyknęłam rzucając w niego telefonem.
- Ale mnie nie obchodzi czego ona chce! Mam ciebie i nie chcę nikogo innego, a zwłaszcza jej! - krzyknął ponawiając próbę dosięgnięcia mnie ręką, ale znowu się odsunęłam.
Wściekła poszłam do kuchni i usiadłam przy stole, chowając twarz w dłoniach. Zaczęłam krzyczeć na całe gardło, chcąc w ten sposób wyładować całą złość, która wciąż się nasilała. Byłam naprawdę zła. Akurat teraz, kiedy wszystko dobrze się układa, pojawia się jakaś bździągwa i próbuje odebrać mi to, na czym mi cholernie zależy. Czy choć raz nie może być wszystko w porządku?
Poczułam jak chłopak oplata mnie ramionami. Instynktownie wtuliłam się w jego tors, zaciskając dłonie na jego koszuli. Czując dobrze mi już znany zapach perfum, mimowolnie się rozluźniłam, a złość trochę zelżała. Obecność Zayn'a działa na mnie kojąco, od momentu kiedy pojawił się w moim domu, po moim zerwaniu z Harry'm.
- Kochanie przepraszam. Nie chcę się z tobą kłócić o takie błahostki. Zrozum, że Perrie nic już dla mnie nie znaczy. Ty jesteś dla mnie najważniejsza. - szepnął w moje włosy.
- Dla ciebie to jest błahostka? - spytałam ocierając łzy, które spływały po moich policzkach. - Dla mnie to jest poważna sprawa, kiedy jakaś idiotka, próbuje odbić mi chłopaka, mimo iż właściwie nie wie że to robi. - mruknęłam krzywiąc się na dźwięk swoich słów. To co powiedziałam było bez sensu.
- Nikt mnie tobie nie odbije, nie pozwolę na to. - zapewnił.
Odsunął się ode mnie, uniósł mój podbródek i złożył na moich ustach soczystego całusa, który po kilku minutach przemienił się w coś poważniejszego i bardziej przyjemnego.
* * *
Siedziałam na kanapie z Nate'm, czytając mu jego ulubioną bajkę. Chłopcy, razem z moją najlepszą przyjaciółką byli na próbie, tak jak w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Kiedy pomyślę sobie, że niedługo One Direction ma kolejną trasę, która potrwa pewnie ze trzy miesiące, to mi się się słabo robi. Zatęsknię się za moim kochaniem, ale również za resztą oszołomów. Naprawdę można się uzależnić od ich towarzystwa. Zawsze tryskają dobrym humorem, który udziela się wszystkim w koło. Oprócz tego, boję się, że po tak długiej nieobecności Nathan nie będzie rozpoznawał własnego ojca. Trzy miesiące to może i nie tak długo dla osoby dorosłej, ale Nate to dziecko i niewiele rozumie. Mam nadzieję, że nie będzie tak źle jak w mojej wyobraźni.
Nagle moich uszu doszło naprawdę głośne pukanie do drzwi. Spojrzałam zdziwiona w tamtym kierunku, a następnie zerknęłam na mojego synka, który patrzył na mnie swoimi wielkimi oczami. Wzruszyłam ramionami uśmiechając się do chłopca. Dałam mu słodkiego buziaka, który wywołał uśmiech na jego twarzyczce. Niezdarnie wstałam na równe nogi i ruszyłam w stronę drzwi, skąd wciąż dochodziło pukanie. Przekręciłam klucz w zamku i powoli otworzyłam drzwi, nie mając pojęcia kto za nimi stoi.
Na zewnątrz stała bardzo wysoka szatynka, ubrana w obcisłe legginsy i koszulę z ćwiekami na kołnierzyku. Przez ramie miała przewieszoną niewielką torebkę, a na nogach całkiem spore obcasy. Zmierzyłam ją spojrzeniem kilka razy, a dopiero po chwili zorientowałam się kim ona jest. Eleanor Calder, przyjaciółka Louis'a, z którą rzekomo miał romans ponad rok temu. Przyznam, że nieźle się zdziwiłam. Kogo jak kogo, ale jej to się nie spodziewałam. Skrzywiłam się delikatnie widząc jej przesłodzony, miły uśmiech.
- Hej, jestem Eleanor, przyjaciółka Lou. - powiedziała piskliwym głosikiem.
- Louis'a nie ma, mają próbę. Będzie dopiero za kilka godzin. - odparłam siląc się na uprzejmość. Coś nie podobało mi się w jej zachowaniu i sposobie bycia.
- Nie szkodzi i tak przyszłam do ciebie. - mruknęła i weszła do środka niby niechcący trącając mnie ramieniem.
- Jasne, możesz wejść. - burknęłam pod nosem.
Ruszyłam za dziewczyną do salonu, czując się w jej obecności nieswojo, mimo iż byłam we własnym domu. Straszne uczucie. Widziałam jak Calder rozgląda się po pomieszczeniu, krzywiąc się przy tym.. ze wstrętem? Z pogardą patrzyła na zabawki Nate'a, które były porozrzucane po podłodze, ale również na mojego syna patrzyła z wyraźną niechęcią. Musiałam się bardzo postarać, by na nią nie naskoczyć.
- Co cię właściwie sprowadza? - spytałam zaciskając zęby.
- Jak ci się układa z Lou? - spytała obojętnie.
- Dobrze. - mruknęłam patrząc na nią podejrzliwie. - Czemu pytasz?
- Czysta kobieca ciekawość. - odparła. - Wiesz, kiedyś byliśmy parą i po prostu chciałam wiedzieć, czy wciąż tak bardzo potrafi dbać o swoją ukochaną. - wzruszyła nonszalancko ramionami uśmiechając się szeroko. Spojrzałam na nią zdziwiona, nie mając pojęcia o czym ona mówi. - Zaraz, nic ci nie powiedział? Oh to do niego podobne. Pewnie nie chciał, żebyś miała jakieś wyrzuty sumienia. Jakieś trzy lata temu, ja i Lou byliśmy razem i nieskromnie muszę przyznać, że było nam cudnie. Niestety jak w każdym związku zdarzają się kłótnie. Postanowiliśmy zrobić sobie przerwę, chcąc ratować nasz związek, ale wtedy pojawiłaś się ty. - mruknęła patrząc na mnie z wyrzutem.
- Co? Ale jak to?- spytałam słabo. - Nie rozumiem. - szepnęłam.
- Tak jak mówiłam, mieliśmy z Lou małą przerwę w związku. Postanowiliśmy, że chwila rozłąki dobrze nam zrobi, a poza tym i taki miałam wyjechać do Mediolanu na pokaz mody i sesje zdjęciowe. Kiedy mnie nie było, pojawiłaś się ty. Biedaczek był taki samotny i zdołowany, po naszym "rozstaniu", że chciał skorzystać z okazji, gdy cię poznał. Po prostu cię wykorzystał, ale wtedy pojawił się mały problem. - burknęła patrząc wymownie na Nathana, który właśnie przewracał kartki w książeczce. - Nie mam mu tego wszystkiego za złe. Kocham go i zrobię dla niego wszystko.
- Nie, nie wierzę ci. Louis mnie kocha, nie zrobił by tego. - mówiłam cicho, jednak nie wierzyłam w to co mówię.
- Oh błagam cię! Spójrz na siebie! Myślisz, że Louis naprawdę zakochałby się w kimś takim jak ty? - zaśmiała się gorzko mierząc mnie wzrokiem. Kiedy ona zaczęła przechadzać się po salonie przyglądając się wszystkiemu, mimowolnie spojrzałam na swój ubiór. Szerokie spodnie dresowe i rozciągnięty podkoszulek. Ona ma rację, wyglądam okropnie. - Louis jest gwiazdą, jak możesz myśleć, że ktoś taki jak on, będzie się spotykał ze zwykłą dziewczyną, taką jak ty? To nie jest twój świat, zrozum to. Stawiam swoje nowe spodnie od Armaniego, że gdyby nie ten bachor, zostałabyś sama. - zaśmiała się spoglądając na mnie z litością.
Czułam jak mój oddech przyspiesza, a ręce zaczynają się trząść i pocić. W głowie miałam miliard myśli na minutę. Nie, to wszystko nie może być prawdą. Louis mnie kocha, cały czas mi to powtarza i nie jest ze mną tylko dlatego, że mamy dziecko.
Z każdą upływającą sekundą miałam coraz większe wątpliwości i coraz bardziej zaczynałam wierzyć w to co powiedziała mi Eleanor. Czułam jak do oczu napływają mi łzy, kiedy zorientowałam się, że coś przeoczyłam.
Lou mnie okłamał. Nie powiedział mi, że on i Eleanor byli parą. Powiedział tylko, że są przyjaciółmi od bardzo dawna. Jeżeli okłamał mnie w takiej sprawie, to równie dobrze może kłamać co do swoich uczuć.
Spojrzałam na Nate'a i zakryłam usta, próbując zdusić w sobie szloch. Dlaczego? Dlaczego teraz?
- Cóż, widzę że dopiero teraz to wszystko do ciebie dociera. - mruknęła śmiejąc się pod nosem. - W każdym razie, muszę już lecieć. Miło mi się z tobą rozmawiało. - uśmiechnęła się szeroko i wyszła jak gdyby nigdy nic, zostawiając mnie z milionem myśli i samymi wątpliwościami.
* * *
Młoda dziewczyna pewnym krokiem weszła do kawiarni i usiadła przy stoliku, przy którym już czekała na nią blondynka, uśmiechając się pod nosem, wpatrując się w ekran swojej komórki. Gdy dostrzegła swoją przyjaciółkę, odłożyła urządzenie na bok i spojrzała jej prosto w oczy, patrząc na nią wyczekująco, nie mogąc się doczekać tego, co ta ma jej do powiedzenia.
- I jak poszło? - spytała blondynka chwytając szklankę, w której znajdowała się woda.
- To było prostsze niż zabranie dziecku lizaka. - brunetka uśmiechnęła się triumfalnie. - Ta idiotka uwierzyła w każde moje słowo bez mrugnięcia okiem. Jeszcze trochę i Louis z powrotem będzie tylko mój. - mruknęła zadowolona. - Właściwie nawet nie rozumiem co on w niej widzi. Myślałam, że jego gust się poprawił po tym jak zerwaliśmy, ale najwyraźniej się myliłam. A tobie jak idzie? - spytała, gestem dłoni prosząc znajomego kelnera o coś do picia.
- Mam wrażenie, że on kogoś ma, ale to na pewno nie jest żadna z gwiazd, bo prasa już dawno by o tym trąbiła. Jeżeli dowiem się kim ona jest, rozgniotę ją jak robaka. Nie pozwolę, żeby jakaś suka zabrało to co mi się należy. - wycedziła niebieskooka przez zaciśnięte zęby.
- Tak trzymaj kochana. Jeszcze trochę i wszystko będzie tak jak być powinno. Znani powinni trzymać się ze znanymi, a takie szare myszki, jak Sara Collins powinny zaakceptować wreszcie to, że w naszym świecie nie mają czego szukać. - powiedziała hardo uśmiechając się półgębkiem.
- Święte słowa. - przytaknęła blondynka unosząc szklankę, śmiejąc się wniebogłosy razem ze swoją przyjaciółką.
* * *
Wpatrywałam się pustym wzrokiem w przestrzeń, co jakiś czas przecierając chusteczką mokre od łez oczy i policzki. Od wyjścia Eleanor nie mogłam przestać myśleć o tym wszystkim, a to sprawiało, że się denerwowałam, a to natomiast prowadzi do łez, które nieustannie wypływały z moich podpuchniętych i bolących już oczu.
Byłam tak roztrzęsiona i rozkojarzona, że ledwo udało mi się uspokoić Nathana, by móc położyć go spać. Chłopiec najwyraźniej wyczuł, że coś jest nie tak, bo zrobił się nerwowy i strasznie marudził, co ostatnio bardzo rzadko mu się zdarza. Uporanie się z jego humorkami zajęło mi ponad godzinę. To tym czułam się jeszcze bardziej zmęczona niż wcześniej.
Wzdrygnęłam się i przymknęłam powieki, spod których wypłynęło kilka łez, kiedy moich uszu doszedł dźwięk zamykanych drzwi. Wiedziałam, że to Louis wrócił z próby, zanim jeszcze usłyszałam jego wesoły, melodyjny głos.
- Hej kochanie! Chłopcy z Aną pojechali do Nandos, ale ja wolałem przyjechać wcześniej do ciebie. - powiedział wchodząc do salonu. Kiedy mnie zobaczył, jego oczy powiększyły się dwukrotnie. - Skarbie co się stało? - spytał z troską siadając obok mnie.
Złapał moją dłoń, jednak szybko wyrwałam ją z jego uścisku, nie chcą by mnie dotykał. Po tym czego się dowiedziałam, czułam jakieś obrzydzenie, wstręt przed jego dotykiem. Okłamał mnie, a to bolało.
- Eleanor tu była. - powiedziałam zachrypniętym głosem. Louis patrzył na mnie nie rozumiejąc o co mi chodzi. - Powiedziała mi kilka ciekawych rzeczy na wasz temat. - wychrypiałam, a kolejne łzy spłynęły po moich policzkach.
- O czym ty mówisz? - spytał zdziwiony.
- O tym że mnie okłamałeś! Przez cały czas kłamiesz! - krzyknęłam zrywając się z kanapy. - Byłeś z nią! Byłeś z Eleanor, a mi wmawiałeś, że nic was nie łączy, że jesteście tylko przyjaciółmi! Związek polega na zaufaniu, ale mimo iż jesteśmy ze sobą tak długo ty nie ufasz mi na tyle, by powiedzieć o czymś tak ważnym! - głos drżał mi niemiłosiernie, a łzy strumieniami spływały po moich chłodnych policzkach.
- Co? Nie! Sara daj mi wytłumaczyć! - chłopak poderwał się z kanapy i zbliżył się do mnie, ale natychmiast się odsunęłam.
- Nie Loueh! Nie chcę słuchać twoich durnych wyjaśnień! Od początku naszej znajomości, jedyną rzeczą jakiej od ciebie chciałam jest szczerość, ale ty masz to gdzieś! Wolałeś skłamać, tak po prostu! To boli, kiedy osoba na której tak bardzo ci zależy zataja coś przed tobą! - w tym momencie moim ciałem zawładnęły wszystkie negatywne emocje. - A może skoro kłamałeś w tak błahej sprawie jak twój dawny związek, to może w ogóle przez cały czas mnie okłamujesz! - coraz bardziej miałam wrażenie, że to co mówiła Eleanor było prawdą. - Może tak naprawdę w ogóle mnie nie kochasz, chciałeś się tylko zabawić, ale zaszłam w ciążę, a teraz jesteś ze mną tylko dlatego, bo było ci mnie żal i nie chciałeś mnie zostawiać samej z dzieckiem! - kiedy to mówiłam poczułam potworny ból w klatce piersiowej.
- Że co? Jak możesz tak myśleć? - chłopak był wyraźnie zszokowany.
- Eleanor mi wszystko powiedziała! - wrzasnęłam, przez co Louis się wzdrygnął i delikatnie zarumienił. Łapałam spazmatycznie powietrze, starając się całkowicie nie rozkleić. - Powiedziała mi o waszym związku i o tym, że zrobiliście sobie przerwę, by ratować go, bo często się kłóciliście. Akurat wtedy pojawiłam się ja. Twojej dziewczyny nie było w Anglii więc czułeś się samotny, świetna okazja. Jestem pewna, że gdybym nie zaszła w ciążę, ciebie już by dawno nie było. - mówiłam ze ściśniętym gardłem.
Louis stał wciąż w tym samym miejscu i wpatrywał się we mnie intensywnie. Widziałam w jego błękitnych tęczówkach zakłopotanie, ale też dużo bólu. To co widziałam dawało mi do myślenia. Teraz już wiedziałam, że w tym wszystkich jest jakaś prawda. Wiedząc to wcale nie poczułam się lepiej, wręcz przeciwnie. Co to wszystko oznacza dla mnie, dla nas, dla naszego związku?
- Sara to nie tak.. - zaczął chłopak łapiąc mnie za rękę.
Wyrwałam rękę z jego uścisku i odskoczyłam od niego jak oparzona, krzywiąc się delikatnie.
- Nie dotykaj mnie! - krzyknęłam, tymi słowami sprawiając ból nam obojgu. - Po prostu zostaw mnie w spokoju. Nie chcę z tobą rozmawiać. Chce zostać sama. - powiedziałam już ciszej.
Lou patrzył na mnie ze łzami w oczach. Na ten widok poczułam jeszcze większy ból. Nienawidzę go ranić, ale to co zrobił sprawia, że na razie mam to wszystko gdzieś. Wycofałam się do schodów i szybko pobiegłam na górę, do naszej sypialni. Kiedy tylko się tam znalazłam, zaczęłam żałować, gdyż całe pomieszczenie było nasycone jego zapachem. Szlochając cicho zamknęłam się w łazience. Siedziałam oparta o drzwi, z głową schowaną między kolanami. Płakałam jak mała, zraniona dziewczyna. W ogóle nie mogłam się uspokoić. Najgorsze było jednak to, że kompletnie nie wiedziałam co mam teraz zrobić w tej sprawie.
________________________________________________
Rozdział dziś dodany na specjalne "życzenie" takiej jednej z którą mieszkam ;D
Nie do końca jestem zadowolona z tego rozdziału, ale w sumie jak tak na niego patrzę, to nie jest aż taki zły.
Mam nadzieję, że mnie nie zlinczujecie za to co tu się dzieje. Gdyby cały czas było tak słodko i cudownie, to było by nudno, a tego bym nie chciała.
W każdym razie, nie wiem kiedy będzie następny rozdział, ale postaram się by był równie szybko.
Kocham was!
@Twinkleineye
co ty kombinujesz Ruda...
OdpowiedzUsuńi dlaczego dodajesz rozdzialy zawsze wtedy kiedy musze sie uczyc!
Aaa nie powiem co kombinuje ;D
UsuńI przepraszam żonko <3
Z tym, że gdyby cały czas było idealnie , to byłoby nudno to się zgodzę, ale jednak to wszystko przeżywam! Kurde, ale serio namąciłaś, głupia Eleanor (to nie hejt, jedynie w opowiadaniu jest tą złą) A Perie to myślałam, ze wydrapie oczy! Niech ona się od nich odpierdoli. Rozdział jest świetnie napisany i wgl. jest zajebisty! Czekam na kolejny, weny <3333
OdpowiedzUsuńŚwietny jest:D
OdpowiedzUsuńGrr.... jestem cholernie wściekła na Perrie i Eleonor.
Z Aną lepiej co mnie cieszy, ale szkoda mi Sary, nie zasługuje na to wszystko...
Czekam na następny!;**
Tylko nie Sara i Lou. Jejciu tylko nie oni. Uwielbiam Eleanor i Perrie, ale w tym opowiadaniu straciłam do nich szacunek. Mam nadzieję, że to co powiedziała El, nie jest prawdą, tylko zwykłym kłamstwem. I Perrie nie zepsuje związku Any i Zayna...
OdpowiedzUsuń~Nulka :)
Nie no ten rozdział tak wpływa na mój stan emocjonalny że sobie tego nie wyobrażasz! Nie mogę sie nadal ogarnąć ! Pisz następny rozdział . Czekam z niecierpliwością !:)
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie! Nie chcę żadnych kłótni Sary z Lou! Oni nie mogą się rozstać! To wszystko co powiedziała El, nie może być prawdą! Przecież Lou kocha Sarę i nie zrobiłby tego tak, jak mówiła Calder. Nie chcę również żadnych kłótni między Zaynem i Aną! Oni do siebie pasują i mają zostać razem na zawsze! :D Niech ta Perrie i Eleanor nie wtrącają się w ich życie i nie mieszają w ich związkach! Te dwie wredne panie muszą się pogodzić, że zostały 'wymienione' na dużo, dużo lepsze dziewczyny. Choć Sara i Ana nie są żadnymi sławnymi gwiazdami, za to są osobami, dla których nie liczą się tylko pieniądze czy pokoazywanie się obok takich osób jak chłopaki z One Direction! Jednym zdaniem: NIECH SPIEPRZAJĄ TAM GDZIE PIEPRZ ROŚNIE I NIE WRACAJĄ STAMTĄD! :D
OdpowiedzUsuńrozdział ciekawy, ciekawy, ale czekam na wyprostowanie tych sprzecznych sytuacji :) xx
O matko ! Ale się porobiło, ale takie jest życie i nic na to nie poradzimy. Masz rację, pewnie jakby ciągle było miło i słodko to było by nudno, a tak to się coś ciągle dzieje ;) Czekam na ciąg dalszy <33
OdpowiedzUsuńhttp://po-obu-stronach-lustra-1d.blogspot.com/
http://pain-and-love-1d.blogspot.com/
A się rozpisałaś .
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam całość .
ciekawie piszesz .
Kobieto dodawaj szybko nowy. Muszę wiedzieć co się stanie : x Genialny masz łebek wiesz ? : **
OdpowiedzUsuńKobieto, pisz szybko następny rozdział, musze wiedzieć co się stanie : x Kocham ten twój łebek. Sara i Lou mają być razem. A El i Perrie chyba zabiję . Genialne czekam na nn ; ***
OdpowiedzUsuńboże, ale mi się przykro zrobiło ;c
OdpowiedzUsuńczekam na next`a. ♥
Wspaniały rozdział,dawaj szybko następny ! <333333
OdpowiedzUsuńA ten Zayn na nagłówku...*.*
http://inlovewith1dstory.blogspot.com/
Nie mam słów co do tego rozdziału...Szczerze mówiąc nie sądziłam, że El i Perri, aż tak bardzo chcą mieć sławnych chłopaków i ta głupia zasada sławni trzymaja ze sławnymi...co to ma wgl być?! Nie rozumiem specjalnego namącenia w czyimś życiu...zwłaszcza, że jest w związkach zarówno Sary i Louis'a jak i Any i Zayn'a jest, a raczej było-dopóki nie pojawiły się dwie 'bardzo miłe' panie-dużo miłości...Liczę jednak, że Lou szybko wszystko wyjaśni Sarze...bo nie chce, by znów przechodzili kryzys...
OdpowiedzUsuńU mnie pojawił się 16 rozdział, zapraszam:)
www.grito-fuerte.blogspot.com
Nominowałam cię do Versatile Blogger, więcej informacji w specjalnej zakładce na moim blogu: http://true-hapiness.blogspot.com ;)
OdpowiedzUsuń