Wpatrywałam się w cudowne, zielone i cholernie dobrze mi znane oczy, czując jak miękną mi nogi. Wszystkie wspomnienia momentalnie zalały moją głowę. Pierwsza randka, pierwszy pocałunek, nasz pierwszy raz. Każdy dotyk, każda pieszczota, to wszystko odtwarzało się w mojej głowie tak realnie, jakby to wszystko wydarzyło się kilka dni temu. Wszystko było takie realne i bolesne.
Mój oddech stał się nierówny, a serce zaczęło bić szybciej. Na moje policzki wkradły się delikatne rumieńce, a oczy zapiekły mnie boleśnie, gdyż łzy chciały się wydostać na zewnątrz.
Łapałam spazmatycznie powietrze, bojąc się, że za chwilę wybuchnę, skulę się w kulkę i rozpłaczę, że znowu będę musiała przez to przechodzić. Najgorsze było to, że mimo iż bardzo chciałam odwrócić wzrok, nie mogłam. Nie mogłam przestać na niego patrzeć, chociaż jego widok sprawiał mi ból.
W powietrzu dało się wyczuć napięcie, które pojawiło się, wraz z powrotem Harolda. Zniknęła moja pewność siebie i bojowość, która ogarniała mnie całą jeszcze kilka minut temu.
- Harry? Co ty tutaj robisz? Miałeś wrócić za kilka dni. - ciszę przerwał cichy i smutny głos Louis'a.
- Wiem, ale.. tęskniłem. - mimo iż mówił to do przyjaciela, wiedziałam że te słowa były skierowane do mnie.
- Cieszę się, że już jesteś. - powiedział Tommo, wymuszając na sobie uśmiech.
Zaniepokojony loczek rzucił torbę na podłogę i podszedł bliżej, a następnie usiadł na kanapie, obok przyjaciela. Kiedy przeszedł obok mnie, serce podeszło mi do gardła. Nie mogłam się poruszyć, czułam się jak sparaliżowana.
- Stary co się dzieje? - spytał chłopaka, kładąc mu dłoń na ramieniu.
Louis powoli podniósł głowę i spojrzał prosto na mnie, co był skutkiem tego, że po chwili także Harry na mnie spojrzał. Mimowolnie zadrżałam czując na swoim ciele przenikliwe, wręcz natrętne spojrzenie Stylesa. To takie dziwne, że jeszcze niedawno tak bardzo kochałam jego spojrzenie, skierowane na mnie. Teraz budziło we mnie strach i .. obrzydzenie? Tak chyba mogę to określić właśnie tym słowem. Bałam się, bałam że wszystko mu wybaczę, mimo iż tego nie chcę. Boję się, że znowu będę chciała z nim być, że dam mu ostatnią szansę, tym samym sprawiając ból Zayn'owi, który był dla mnie cholernie ważny. Nie chcę go ranić, nie chcę go zostawiać, ja.. ja go kocham. Wiem, że to głupie, bo nie można tak szybko odkochać się i zakochać w kimś innym, ale tak właśnie jest, choć nie do końca, bo Harry nie jest mi całkiem obojętny. To wszystko jest naprawdę skomplikowane.
Wzruszyłam ramionami, wpatrując się w smutne, błękitne oczy chłopaka. Powinien wygadać się kumplowi, on na pewno mu pomoże, ja nie wiem jak pomóc Sarze. Co ja gadam? Nie wiem jak mam pomóc sobie, a co dopiero komuś innemu.
- Pójdę do Sary. - mruknęłam wycofując się ku schodom.
Louis skinął głową i spuścił wzrok na swoje dłonie. Spojrzałam na Harry'ego, który wciąż nie odrywał ode mnie wzroku. Poczułam lodowaty dreszcz, przebiegający po moim kręgosłupie. Przełknęłam gulę, która pojawiła się w moim gardle. Odwróciłam się na pięcie i pobiegłam na górę, jak najdalej od niego.
Weszłam do pokoju na miękkich nogach. Byłam przerażona. Harry wrócił. Jak to ma teraz wyglądać? Jak mam tu teraz przychodzić, skoro on tu będzie? Jego obecność sprawia, że wszystkie nasze wspólne wspomnienia wracają, sprawiając ogromny ból, a dzięki Zayn'owi nauczyłam się normalnie funkcjonować.
Zamknęłam drzwi z lekkim trzaskiem i oparłam się o nie, zamykając oczy i oddychając ciężko. Czułam na sobie spojrzenie mojej przyjaciółki, ale nie chciałam na nią spojrzeć, nawet nie wiem czemu.
- Ana? Wszystko w porządku? - moich uszu doszedł cichy, troskliwy głos mojej przyjaciółki.
Rozchyliłam powoli powieki i skierowałam wzrok na rudowłosą dziewczynę, która siedziała na środku łóżka i przyglądała mi się zatroskana. Moją twarz wykrzywił delikatny grymas. Co mam niby powiedzieć?
- Harry wrócił. - szepnęłam lekko zdyszanym głosem, czując jak moje serce znowu zaczyna bić szybciej.
- Jak to? - zdziwiła się.
Zerwała się z łóżka i podeszła do mnie powoli.Objęłam się ramionami, czując jak zaczynam drżeć. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Naprawdę musiałam się bardzo postarać, żeby nie zacząć szlochać albo krzyczeć.
- Poszłam porozmawiać z Louis'em i wtedy on się pojawił. - odezwałam się lekko piskliwym głosem. - Wszystko wróciło.
- Ana.. - zaczęła dziewczyn, ale jej przerwałam.
- Nie, to nie ważne. Teraz liczy się, żebyś była szczęśliwa, a żeby tak było trzeba naprawić kilka rzeczy. - mruknęłam uśmiechając się do niej nieśmiało.
- Na pewno wszystko dobrze? - upewnia się.
- Tak. - skłamałam. - Słuchaj, jeżeli masz dzisiaj u mnie nocować, to spakuj do torby najpotrzebniejsze rzeczy.
- Jak.. jak zareagował Louis? - spytała cicho siadając na skraju łóżka.
Potarłam przedramię i usadowiłam się obok przyjaciółki, która uparcie wpatrywała się w swoje dłonie, byle tylko na mnie nie spojrzeć. Było mi jej cholernie żal, przy jej problemach moje są niczym. Przyjrzałam się jej uważnie, widząc jak w jej oczy błyszczą od łez.
- Sara jesteś pewna, że nie chcesz zostać w domu? - spytałam. - Oczywiście nie mam nic przeciwko temu, bo wiesz, że możesz u mnie nocować kiedy tylko chcesz, bo jesteś moją siostrą, ale chcę, żebyś wszystko wcześniej przemyślała.
- Jestem pewna, nie chcę tutaj dziś nocować. Chcę pobyć sama, muszę przemyśleć kilka spraw, z daleka od niego. - szepnęła. - Nie chcę zrobić czegoś, czego będę żałować.
- Rozumiem. - mruknęłam.
Sara spojrzała na mnie oczyma pełnymi łez, przez co serce zakuło mnie boleśnie. Nienawidzę kiedy cierpi. Przytuliłam ją mocno do siebie, próbując nie myśleć o swoich własnych problemach.
* * *
Nie było mnie trochę ponad dwa tygodnie, ale tyle rzeczy się zmieniło, przede wszystkim ona. Kiedyś myślałem, że piękniejsza być nie może, ale myliłem się. Gdy ją dzisiaj zobaczyłem, oniemiałem. Wygląda jak bogini seksu. Jej ciało jest zgrabne i jędrne, oczy błyszczące i piękne, włosy trochę jej podrosły, ale dzięki temu jest jeszcze słodsza. Widząc ją, zdałem sobie sprawę jak bardzo za nią tęsknie, za jej ciałem, smakiem, zapachem, za jej głosem i poczuciem humoru. Jest idealna pod każdym względem, a ja byłem takim idiotą że ją straciłem.
Wiem, że pewnie mi się to nie uda, bo Ana mnie nienawidzi za to co zrobiłem, ale.. chcę ją odzyskać. Chcę, żeby między nami było tak jak dawniej. Chcę móc znowu budzić się u jej boku, móc ją dotykać i całować, kiedy będę miał ochotę, chcę słuchać jej melodyjnego głosu, patrzeć w jej cudowne oczy. Nie popełnię już tego samego błędu. Pobyt w domu i długie rozmowy z Gemmą dały mi dużo do myślenia. Człowiek uczy się na własnych błędach.
* * *
Leżałam wtulana w poduszkę, która była przesycona zapachem perfum Zayn'a. Uśmiechnęłam się pod nosem i zarumieniłam lekko, na wspomnienie wszystkich wydarzeń jakie miały miejsce między nami. Każdy dotyk, każda pieszczota, każdy szept. Nie mam wątpliwości co do tego, że jestem na maksa zakochana w tym słodkim dupku.
Po chwili w mojej głowie znowu pojawiają się wspomnienia.. związane z Harry'm. Bolesne wspomnienia. Wiedziałam że wróci, przecież ma tu przyjaciół, zespół, ale mimo to, byłam cholernie zdziwiona, kiedy zobaczyłam go wczoraj. Nie byłam na to przygotowana, chociaż pewnie nigdy nie byłabym przygotowana. Na co ja w sumie liczyłam? Że wyjedzie na rok i wróci, kiedy się już w nim odkocham? Wiem, jestem żałosna.
Moja komórka zaczęła grać piosenkę Ed'a Sheeran'a, pieszcząc moje uszy cudownym brzmieniem. Niechętnie sięgnęłam po telefon, który leżał na szafce nocnej, a następnie nacisnęłam zieloną słuchawkę i przycisnęłam aparat do ucha, nie patrząc nawet kto dzwoni.
- Słucham? - mruknęłam zaspanym głosem.
- Hej śliczna. - kiedy usłyszałam seksowny głos Zayn'a, od razu się rozchmurzyłam.
- Hej. Co się stało, że dzwonisz o..- urwałam zerkając na zegarek. - o ósmej? - spytałam przygryzając wargę.
- Wiem, że to zabrzmi głupio, ale Paul się uparł abyś przyjechała na próbę. - powiedział cicho, jakby starał się coś przede mną ukryć.
- Że co? Ale po co? Przecież.. Harry wrócił. - odezwałam się równie cicho.
- Chce, żebyś mu pomogła, bo umiesz wszystkie "układy" i ruchy sceniczne. - warknął zdenerwowany.
Skrzywiłam się delikatnie na jego słowa. Był zły i zazdrosny.. o mnie?
- Zayn.. - jęknęłam cicho podnosząc się do pozycji siedzącej. - Skarbie, nie denerwuj się. - poprosiłam cicho. Wzięłam głęboki wdech, czując jak mój żołądek fika koziołki. - A jeżeli nie będę chciała przyjechać? Albo mam już plany? - spytałam. Powinnam zostać z Sarą, a nie chodzić na ich próby, żeby uczyć Styles'a, który na pewno wie, jak radzić sobie na scenie.
- Paul będzie zdolny do tego, żeby po ciebie przyjechać. - burknął przez zaciśnięte zęby. Był zazdrosny, wiem to.
- Zayn.. - chciałam coś powiedzieć, ale mi nie pozwolił.
- Po prostu bądź tu za dwadzieścia minut. - szepnął i się rozłączył.
- Kurwa! - krzyknęłam zrywając się z łóżka.
~~*~~
Weszłam do kuchni, nerwowo poprawiając spódniczkę, która ledwo zakrywała moją pupę. Wiem, że ten ubiór nie jest odpowiedni, ale jak na złość, nie miałam żadnych czystych spodni. Cholera, przecież ja mam tam iść i uczyć Harry'ego, mojego byłego chłopaka, do którego wciąż coś czuję i jak na razie to się chyba nie zmieni. Dopiero teraz to wszystko do mnie dociera i szczerze mówiąc przeraża mnie to. Nie wiem, jak moje ciało zareaguje na jego obecność i bliskość. Boję się, że zrobię coś nie tak, coś czego nie chcę i że zranię przez to Zayn'a i że przez własną głupotę go stracę.
Sara, która siedziała na krześle w swojej różowej, flanelowej piżamie, popijając gorącą czekoladę, spojrzała na mnie smutnym, ale też trochę zdziwionym wzrokiem. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się grymas. Odwróciłam się do niej tyłem i nalałam sobie trochę soku do szklanki, wciąż czując na sobie jej przenikliwe spojrzenie.
- Wychodzisz? - spytała cicho.
- Muszę iść na próbę chłopaków. Paul się uparł, abym nauczyła Harry'ego ruchów scenicznych. - mruknęłam cicho, pilnując aby mój głos nie zadrżał.
- Ana w porządku? - odezwała się po chwili.
- Tak. - szepnęłam. - Będę za godzinę, może trochę później. - dodałam odwracając się i uśmiechając do niej ciepło.
Kiedy drzwi wejściowe zamknęły się za mną, w moich oczach niespodziewanie pojawiły się łzy. Nie mogę, nie dam sobie rady i wszytko się zjebie. Dlaczego Paul musi być takim upartym sukinsynem?
~~*~~
Przekroczyłam próg sali na miękkich nogach. Stres zżerał mnie od środka, jednocześnie przyprawiając mnie o całkiem mocny ból żołądka. Kiedy zobaczę Paul'a powyrywam mu kilka kończyn. Może i nie znam go zbyt dobrze, rozmawiałam z nim tylko kilka razy, ale nie spodziewałam się, że zrobi coś takiego. Czuję się nieco urażona.
Mój wzrok od razu skupił się na piątce chłopaków, którzy kręcili się koło "sceny", trzymając w dłoniach mikrofony. Wzięłam głęboki wdech, policzyłam w głowie do dziesięciu i wolnym krokiem ruszyłam w ich stronę. Kiedy po salo rozniosło się echo moich kroków, cała banda skierowała na mnie wzrok.
Przygryzłam wargę, napotykając spojrzenie Zayn'a, w którym czaiła się zazdrość i zdenerwowanie. Dlaczego się na mnie wścieka? Przecież nie chciałam tu przychodzić.
- Hej chłopcy. - powiedziałam ze ściśniętym gardłem.
- Hej. - odpowiedzieli chórem.
- Czemu jeszcze nie zaczęliście? - spytałam głupio.
Wszyscy spojrzeli znacząco na Harry'ego, który skulił się pod ich spojrzeniem. Odwróciłam wzrok, nie mogąc na niego spojrzeć. Bałam się, że taki mały gest, może sprawić, że pogubię się we własnych uczuciach.
Przełknęłam nerwowo ślinę i uśmiechnęłam się sztucznie.
- Dobra, włazić na scenę, nie ma na co czekać. - mruknęłam. Skierowałam spojrzenie na zespół, który czaił się gdzieś z tyłu i skinęłam na nich, aby podeszli. - Gdzie Paul? - spytałam Liam'a.
- Wyszedł bez słowa, po tym jak ktoś do niego zadzwonaił. Niedługo powinien być. - odparł uśmiechając się do mnie ciepło.
Również się uśmiechnęłam, w duchu przeklinając Higgins'a za to co zrobił. Nie ma co, zemszczę się. Nie wiem jeszcze jak, ale na pewno coś wymyślę.
Już po chwili zaczęła się próba. Na początku chłopcy przećwiczyli kilka piosenek, w których nie musieli wykonywać żadnych "układów", dzięki czemu mogłam przygotować się psychicznie na to co mnie czeka. Z każdą mijającą sekundą byłam coraz bardziej zestresowana.
Po około czterech piosenkach weszłam na scenę i stanęłam obok Harry'ego, czując jak serce podchodzi mi do gardła. Biło od niego jakieś ciepło, które przyciągało mnie niczym ćmę do ognia. To wszystko mnie przeraża, świadomość że wciąż coś do niego czuję.
Nie patrząc na loczka, wytłumaczyłam mu najlepiej jak potrafiłam jak ma się mniej więcej poruszać i gdy tylko zamknęłam usta cofnęłam się do tyłu i skinęłam na chłopców, by zaczęli grać. Obserwowałam każdy ruch wykonywany przez moich przyjaciół, kiwając głową z zadowoleniem. Harry całkiem dobrze sobie radził. Co ja gadam, on jest gwiazdą i dobrze wie jak ma się zachowywać na scenie, by fanki były zadowolone.
Wszystko szło dobrze, byłam szczęśliwa, bo jeszcze piętnaście minut i mogłam wrócić do domu, ale akurat wtedy wszystko zaczęło iść nie po mojej myśli.
- Pójdziesz za Niall'em w prawo, a później zamieniasz się z Zayn'em, który w tym czasie jest po środku. - powiedziałam w miarę szybko.
Chłopak nie zareagował. Żadnego mruknięcia tak jak to robił wcześniej. Zaniepokojona spojrzałam na niego i to był błąd. Wpatrywał się we mnie, tymi swoimi hipnotyzującymi, zielonymi oczami, w których widziałam pożądanie i głód. Do tego był tak blisko mnie. Słyszałam przyspieszony rytm jego serca i czułam na sobie jego gorący oddech. Nie mogłam się ruszyć, nie mogłam uwolnić się od jego przenikliwego, intensywnego spojrzenia. Muszę coś zrobić, zanim stanie się coś złego.
- Harry? - odezwałam się cicho zachrypniętym głosem.
- Przepraszam. - szepnął lekko zdyszany.
Przez moje ciało przeszedł zimny dreszcz. Szybko odwróciłam wzrok i zeskoczyłam ze sceny, byle znaleźć się jak najdalej od niego. Czułam na sobie spojrzenie Zayn'a, ale nie mogłam mu spojrzeć w oczy, bałam się tego co mogę w nich zobaczyć.
- Zróbmy pięć minut przerwy. - powiedziała pewniejszym już głosem.
Chłopcy mruknęli zgodnie, a po sali momentalnie rozniosło się echo. Szybko skierowałam się w stronę drzwi, czując jak do oczu napływają mi łzy, czułam się strasznie.
Oparłam się o ścianę, jednocześnie przecierając mokre od łez policzki. W co on do cholery ze mną pogrywa? Dlaczego robi mi to wszystko? Nienawidzę go! Nienawidzę, nienawidzę, nienawidzę! Kogo jak próbuję oszukać? Ja go wciąż kocham, mimo tego co mi zrobił i mimo tego, że jestem teraz z Zayn'em. Niedobrze mi się robi, kiedy o tym myślę.
- Ana wszystko dobrze? - podskoczyłam słysząc głos Niallera.
- Tak. - bąknęłam przecierając oczy.
- Co się stało? Dlaczego płaczesz? - spytał stając naprzeciwko mnie.
Zawahałam się. Powiedzieć mu czy nie? Po co mam go martwić? Ale komu mogę się wygadać jak nie jemu?
- Chodzi o Harry'ego? - spytał zanim zdążyłam się odezwać. - Co zrobił?
Oplotłam się ramionami i zaczęłam cicho szlochać. To aż tak widać? Cóż, najwyraźniej tak.
- Nie wiem co mam robić. - szepnęłam - On cały czas patrzy na mnie tym wzrokiem.. wtedy nie mogę się ruszyć. Niall, ja boję się, że wciąż coś do niego czuję i nie potrafię sobie z tym poradzić.Przeraża mnie to wszystko, ja nie chcę tego czuć. Chcę o nim zapomnieć. - kilka łez spłynęło po moich policzkach.
- Hej, nie płacz. - powiedział cicho i przytulił mnie mocno, a ja wtuliłam się, niczym małe dziecko. - Nie przejmuj się nim. Harry taki już jest. Olej go, on nie jest wart twoich łez,rozumiesz. Nie wiem co on chce osiągnąć przez to co robi, ale musisz być twarda i nie dawać mu tej satysfakcji.
- Nie wiem czy wciąż potrafię być twarda. - burknęłam mocniej przyciskając twarz do jego ramienia.
- Znam cię nie od dziś i wiem, że dasz radę. Jesteś silniejsza niż my wszyscy razem wzięci. - mimo iż nie widziałam jego twarzy, to wiedziałam że się uśmiecha.
- Dziękuję, że za mną poszedłeś. - szepnęłam niechętnie odsuwając się od niego.
- Jesteś dla mnie jak siostra i chcę dla ciebie jak najlepiej. Nie lubię jak z twojej buźki znika uśmiech. - zaśmiał się i pstryknął mnie w nos.
Zaczęliśmy się śmiać jak małe dzieci i znowu się przytuliliśmy. Nialler jest naprawdę kochany i dziwię się, że wciąż nie ma dziewczyny. Ale może to i dobrze. Zasługuje na kogoś szczególnego, a nie na pierwszą lepszą laskę.
Kiedy się od siebie odsunęliśmy, blondynek wyciągnął z kieszeni chusteczkę i podał mi ją. Spojrzałam na niego zdziwiona, a on uśmiechnął się do mnie z troską.
- Przetrzyj policzki, żeby nie było widać że płakałaś. Przecież nie chcemy niszczyć twojej pozy twardzielki. - zaśmiał się.
Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało i zrobiłam to co mi polecił. Chłopak ani na moment nie odwrócił ode mnie wzroku, a uśmiech wciąż widniał na jego pogodnej twarzyczce.
- Dzięki Nialler. Jesteś przyjacielem, jakiego nawet sobie nie wyobrażałam. Jesteś moim braciszkiem, którego nigdy nie miałam. - uśmiechnęłam się.
- A ty jesteś moją malutką siostrzyczką. - powiedział dumnie. Wróciliśmy na salę, śmiejąc się, żartując i przytulając. Widziałam zdziwione spojrzenie Harry'ego, ale olałam go, tak jak poradził mi Nialler.
Spojrzałam w bok i zauważyłam Louis'a, który siedział na skraju sceny, wpatrując się w swoje dłonie. Bez zastanowienia podeszłam do niego i usadowiłam się obok.
- Wszystko w porządku? - spytałam kładąc dłoń na jego ramieniu.
- Tak. Na tyle, na ile w takiej sytuacji może być w porządku. - szepnął. - Staram się być twardy i udawać, że wszystko jest dobrze, ale nie wiem ile dam radę. Przerasta mnie to wszytko. Tęsknię za nią. Wiem, że to głupie, bo minął jeden dzień, ale .. Boję się, że ją stracę.
- Nie stracisz jej Louis. Ona też za tobą tęskni, widziałam wczoraj jak oglądała wasze wspólne zdjęcia. - powiedziałam cicho. - Ona cię kocha, ale pogubiła się trochę. Może, ta chwila przerwy dobrze wam zrobi.
- Nie chcę przerwy.. - zaczął chłopak.
- Jeden dzień na osobności, abyście mogli wszystko przemyśleć na spokojnie, bez kłótni i krzyków. Obiecałam, że ci pomogę i dotrzymam słowa.
- Dziękuję Ana, naprawdę jesteś świetną przyjaciółką, nie tylko Sary, ale i moją. - uśmiechnął się do mnie niepewnie.
- Ty też jesteś świetnym przyjacielem, a poza tym, nie mogę patrzeć jak cierpicie. - uśmiechnęłam się do niego i objęłam go ramieniem. - Wszystko się ułoży, szybciej niż myślisz.
W tym momencie do sali jak burza wpadł Paul. Zmierzyłam go spojrzeniem, mocno się powstrzymując, by się na niego nie rzucić i nie udusić gołymi rękoma. Zgrabnie zeskoczyłam ze sceny i podeszłam do niego w bojowym nastroju. Po rozmowie z Horanem poczułam się lepiej i przede wszystkim pewniej.
- Chłopaki nie obijać się! - krzyknął. - Pokażcie jak wam idzie. - burknął.
Cała piątka jak na komendę stanęła na scenie z mikrofonami w dłoniach. Spojrzałam na rozpromienionego blondyna i uśmiechnęłam się do niego czując przyjemne ciepło w sercu.
Kiedy zespół zaczął grać, chłopcy rozpoczęli swoje show. Szło im naprawdę dobrze i byłam z nich cholernie dumna, bo po części ( bardzo malutkiej ) była to moja zasługa.
- Harry radzi sobie naprawdę nieźle, mimo iż nie było go na większości prób. Dobra robota. Harold ma naprawdę świetną dziewczynę. - powiedział nie patrząc na mnie.
- Ja i Harry nie jesteśmy już razem, od ponad dwóch tygodni. - wysyczałam przez zaciśnięte zęby. - Wiedziałbyś to gdybyś choć trochę interesował się ich życiem prywatnym, a nie tylko karierą. - burknęłam. - Przepraszam, ale muszę wracać do domu, przyjaciółka mnie potrzebuje.
Odwróciłam się na pięcie, ignorując zdziwione spojrzenie mężczyzny. Wzięłam z podłogi moją torebkę i zanim wyszłam, posłałam Louis'owi znaczące spojrzenie.
~~*~~
Weszłam do domu, mocno trzaskając drzwiami. Higgins to hipokryta. Może i go kiedyś lubiłam, ale teraz przegiął na maksa, a ja nie mam zamiaru tego tolerować. "Harold ma naprawdę świetną dziewczynę". Pff też mi coś.
Weszłam do salonu i od razu zauważyłam Sarę, która wściekła siedziała na kanapie z rękami założonymi na piersi. Przed nią leżała poranna gazeta. Czyżby znalazła tam coś, co wyprowadziło ją z równowagi?
- Co się stało? - spytałam w prost.
Dziewczyna chyba nie wiedziała ze weszłam, bo podskoczyła przestraszona. Mruknęłam bezgłośnie "przepraszam" i dalej czekałam aż coś powie.
- Wczoraj przed domem było paparazzi. - burknęła podając mi gazetę.
Na pierwszej stronie widniało nasze zdjęcie, jak wsiadałyśmy do taksówki. Sara miała bladą twarz, podpuchnięte i lekko czerwone od płaczu oczy oraz potargane włosy. Na zdjęciem widniał tłusty napis "Kryzys w związku Louis'a Tomlinsona (1D) i jego narzeczonej Sary Collins!" Wolałam nie wiedzieć co napisali w artykule. Zdenerwowana rzuciłam gazetę z powrotem na stolik i usadowiłam się obok przyjaciółki.
-Nie przejmuj się tym. Gazety szukają jakiejś świeżej ploteczki. - mruknęłam.
- Ale to nie jest plotka. Mamy kryzys. - burknęła zdenerwowana. - Ja już mam dość, nie wytrzymam tego wszystkiego. Tego ciągłego śledzenia każdego mojego kroku i czekania aż popełnię jakąś gafę. Nie wytrzymuję tego psychicznie. Może chłopaki sobie z tym radzą, ale ja nie. Już nie. Do tego... Louis i to wszystko. Nie wytrzymam już dłużej. - głos jej się łamał.
- Co masz na myśli? - spytałam. - Chcesz to zakończyć? Zerwać zaręczyny i po prostu uciec? Sara do cholery nie możesz tego zrobić! - podniosłam głos, a ona się wzdrygnęła. - Rozumiem, że to wszystko powoli cię przerasta i masz po prostu dość, czuję to samo, ale nie możesz zostawić Louis'a! On się kocha, ty zresztą jego też, poza tym macie dziecko do cholery! Chcesz, żeby Nathan wychowywał się bez ojca!? Sara dorośnij i nie zachowuj się jak nadąsane dziecko!
- On mnie oszukał! Może wciąż to robi! Po co ukrywał przede mną związek z Eleanor!? Nie rozumiem tego! Jeżeli mu wybaczę i znowu coś pójdzie nie tak, nie wytrzymam tego, teraz ledwo daję radę!
- Chciał ci powiedzieć!! - wydarłam się, czym kompletnie zbiłam ją z tropu. - Chciał ci o tym powiedzieć, ale się bał! Bał się, że pomyślisz, że wciąż coś go z nią łączy! Że niby tamten pocałunek był prawdziwy! Bał się do cholery, a ja go rozumiem! Pewnie też zaczęłabym wyzywać go i obwiniać o wszystko! Kurwa Sara on cię kocha zrozum to wreszcie! Kocha ciebie, nie Eleanor! To z tobą jest, to za tobą tęskni, to ciebie całuje, przytula i to z tobą chce spędzać każdą chwilę i cierpi, kiedy się pokłócicie choćby o drobnostkę! Teraz też cierpi, bo boi się że go zostawisz, że znikniesz z jego życia, że znikniecie ty i Nathan. Sara znam cię i wiem, że wciąż nie potrafisz uwierzyć, że ktoś taki jak Louis może cię kochać, ale spójrz prawdzie w oczy.- powoli emocje mnie opuszczały.
- Że co? - spytała wpatrując się w bliżej nie określony punkt. - Dlaczego mi nic nie powiedział?
- Jak znam ciebie, to pewnie nawet go do słowa nie dopuściłaś. - burknęłam.
- Cholera! - krzyknęła.
Zerwała się z kanapy i ubrała buty, jednocześnie zbierając swoje rzeczy. Patrzyłam na nią szeroko otwartymi oczyma, próbując zrozumieć co robi. Ręce trzęsły jej się niczym galareta, a do tego mamrotała coś pod nosem. Ktoś z zewnątrz mógłby pomyśleć, że zwariowała.
- Co ty robisz? - spytałam, kiedy zbiegła na dół ze swoją torbą.
- Muszę wszystko naprawić. - powiedziała z przejęciem.
Mimo tego wszystkiego, tej chorej sytuacji zaśmiałam się pod nosem. Naprawdę moje wrzaski pomogły? Cholera dobra jestem!
~~*~~
Siedziałam sama w salonie, czytając moją ulubioną książkę E L James, próbując zająć myśli czymkolwiek innym niż Harry, Sara, albo Louis. Cóż, jak na razie szło mi całkiem nieźle, to całe odwracanie uwagi.
Miałam właśnie zacząć czytać kolejny rozdział, kiedy usłyszałam cichy trzask drzwi. Momentalnie odłożyłam książkę na bok i odwróciłam się, by zobaczyć kto przyszedł. W duchu modliłam się, by nie była to Sara.
Po chwili moim oczom ukazała się przygnębiona twarz mojego chłopaka. Moje serce zadrżało boleśnie, na widok bólu malującego się w jego oczach. Mulat oparł się nonszalancko o framugę i spuścił wzrok na swoje stopy.
Bez namysłu zerwałam się na równe nogi i podeszłam do niego. Chwyciłam jego twarz w dłonie i zmusiłam by spojrzał mi w oczy, lecz on przez cały czas próbował unikać mojego spojrzenia. Nie musiałam o nic pytać, by wiedzieć o co chodzi. Mój żołądek skręcił się boleśnie. Harry.
- Zayn.. - szepnęłam z bólem.
Chłopak skrzywił się cicho, a w jego oczach pojawiły się łzy. To moja wina. Zarzuciłam mu ręce na szyję i przyciągnęłam mocno do siebie. Zayn stał przez chwilę nieruchomo, jednak po chwili również objął mnie mocno i wtulił twarz w moje włosy.
- Nie chcę cię stracić. - szepnął.
- Nie stracisz. - odszepnęłam przytulając go jeszcze mocniej, ledwo panując nad łzami.
_____________________________________
Nie byłam dzisiaj w szkole i postanowiłam to wykorzystać. Tak więc jest kolejny rozdział. Chciałam go napisać trochę inaczej, ale jak zwykle nic mi z tego nie wyszło.
W ogóle ostatnio jestem do tyłu z rozdziałami nie tylko tymi co piszę, ale też z tymi blogami co czytam. Muszę wszystko nadrobić, co będzie trochę trudne, ale mam nadzieję że jakoś dam radę.
Pozdrawiam cieplutko
@Twinkleineye
świetny rozdział :) Bardzo mi się podoba ;p
OdpowiedzUsuńjuz nie gadaj glupot ze ci ten rozdział nie wyszedl bo jest cudowny ;) z niecierpliwościa czekamjuz na nastepny;p
OdpowiedzUsuńGHDNGJDBHFHGJFBH ♥
OdpowiedzUsuńKurwa z każdym rozdziałem coraz bardziej Cię kocham! <33
Ta końcówka jest taka cholernie wzruszająca. Matko.
Jak ja się bałam, że ona będzie chciała być z Harrym.
Ten blog jest świetny, ten rozdział jest świetny i Ty jesteś świetna!
Jak czytałam ostatnie zdanie miałam łzy w oczach.
Jak ja się łatwo wzruszam.... Normalnie kara boska.
Ściskam, całuję i życzę weny <333
P.S. Następny też będzie taki długi? ( oby :D )
skarbie napisze tylko tyle ze to kocham.
OdpowiedzUsuńbo wiesz ciagnie mnie do takiej jednej ksiazki IF YOU KNOW WHAT I MEAN ♥
Wiem, bo mnie też do niej ciągnie i przez to jestem do tyłu z rozdziałami ;D
Usuńzajebisty <3 jeden z moich ulubionych blogów. :) czekam na nn ;p
OdpowiedzUsuńkurde, łzy pojawiły mi się w oczach.. Zayn i Ana nie mogą się rozejść. Oni muszą być razem, MUSZĄ! Wiem, że będzie tak jak Ty chcesz, ale proszę niech Ana będzie nadal z Malikiem. Teraz dziewczyna jest szczęśliwa, a wiadomo jak było z Harrym. Ludzie się nie zmieniają, więc wątpię by loczek aż tak się zmienił, by zasługiwał na drugą szansę ze strony Any.
OdpowiedzUsuńBoże jak dobrze, że Ana wykrzyczała to wszystko Sarze, bo to do niej dotarło. Myślę, że gdyby Ana tego nie zrobiła Sara mogłaby odejść od Lou.. Całe szczęście, tak się nie stanie. Sara zrozumiałam obawy Tomlinsona i podjęła dobrą decyzje o powrocie do swojego ukochanego :)
czekam kochana na next! ;**
O matko ! Cudowny ! Ciekawe jak bardzo Harry namiesza i czy Louis nadal będzie z Sarą, mam nadzieję, że wszystko się ułoży ;) Czekam na ciąg dalszy <333
OdpowiedzUsuńhttp://po-obu-stronach-lustra-1d.blogspot.com/
http://pain-and-love-1d.blogspot.com/
Już się bałam że będzie chciała wrócić do Harrego i zrani Zayn'a. ;/
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny <3
Kocham cię ;d
Weny kochana ;*
Ten rozdział jest niby przepełniony smutkiem...ale ma gdzieś(czyt. w rozmowie Sary i Any) nutkę szczęścia? Może nawet trochę obwinienia..? Ale i tak cholernie podoba mi się ten rozdział! Bardzo dobrze wykorzystałaś dzień bez szkoły!♥
OdpowiedzUsuńAna bardzo dobrze przemówiła do Sary. Jak widać inaczej nie da się dotrzeć do niej. Ale lepsze takie wrzaski z użyciem wulgaryzmów(malutkich) niż poklepywanie ją po głowie i uspokajanie. Czekam na scene zgody Sary i Lou^^(if you know what I mean xd) Liczę, że Ana będzie silna i zdecydowana, no i też twarda(tak jak Nialler jej kazał, i nie wróci do Harry'ego. Nie po tym wsyztskim. Poza tym ona ma Zayn'a...:)
Czekam aż wyjaśnisz też sprawę z El i Perrie...Niech one wreszcie wpadną, a wszyscy niech żyją długo i szczęśliwie, możesz to zrobić dla mnie?;>
Zostałaś nominowana przeze mnie do The Versatile Blogger. Więcej szczegółów na http://dream-of-another-life.blogspot.com/2013/02/the-versatile-blogger.html :)
OdpowiedzUsuńHej zostałaś nominowana do Zostałaś nominowana przeze mnie do The Versatile Blogger. Więcej szczegółów na http://jls-fan.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńNominuję Cię do The Versatile Blogger ! :)
OdpowiedzUsuńPo dłuuuuuugiej przerwie wracam, żeby dokończyć: http://swimming-field.blogspot.com/ Dlatego teraz zapraszam na nowość właśnie tam :)
OdpowiedzUsuńło.. kiedy nowy ?
OdpowiedzUsuń