czwartek, 7 marca 2013

I wanna save your heart tonight - Rozdział 15

Obudziły mnie ostre promienie słoneczne wdzierające się przez okno do mojego pokoju. Z jękiem przewróciłam się na drugi bok i zakryłam głowę poduszką. Mimo iż bardzo chciałam znowu zapaść w głęboki sen, nie udało mi się to. Nienawidzę tego stanu, kiedy obudzę się bardzo wcześnie i później nie mogę już zasnąć.
Z głośnym jękiem usiadłam gwałtownie na łóżku i chwyciłam się za głowę, gdyż wszystko wokół mnie zaczęło wirować. Przetarłam twarz dłońmi i niezdarnie postawiłam nogi na podłodze. Ubrana jedynie w wielki T-shirt z batmanem, który robił za moją piżamę, oraz koronkowe majtki ruszyłam do łazienki z zamiarem wzięcia prysznica.
Stojąc w strumieniach gorącej wody, myślałam nad wszystkim co wydarzyło się w ostatnich dniach. Uśmiechnęłam się pod nosem, zdając sobie sprawę, że od pamiętnej akcji na sali prób, Perrie Edwards w ogóle nie kontaktowała się z Zayn'em. Skąd to wiem? Malik sam mi to powiedział, a wyglądał przy tym na bardzo zadowolonego.Cóż, najwyraźniej i on miał już dość panny idealnej.
Po około dwudziestu minutach wróciłam do pokoju owinięta ręcznikiem, natomiast drugim wycierałam wciąż mokre włosy. Wyciągnęłam z szafy moją ulubioną czarną bieliznę i założyłam ją na siebie. Wróciłam do łazienki i stanęłam przed lustrem. Susząc włosy wpatrywałam się w swoje odbicie. Policzki miałam lekko zarumienione, oczy błyszczące, a na ustach błąkał się uśmieszek. Nie potrafię zrozumieć, co się ze mną dzieje.
Weszłam do sypialni poprawiając włosy palcami. Założyłam na siebie obcisłe rurki, białą bokserkę i brzoskwiniową bluzę, a do tego również brzoskwiniowe conversy i szarą czapkę. Kiedy byłam już gotowa, wzięłam mojego Ipoda i wyszłam z domu, od razu kierując się prosto do domu One Direction.
Szłam wolnym krokiem, trzymając ręce w kieszeni i wsłuchując się w cudowny głos mojego ulubionego wokalisty, oczywiście Ed'a Sheeran'a. Musiałam mocno się koncentrować, by nie zacząć śpiewać na głos.
W ciągu ostatniego tygodnia zauważyłam, że Harry przez cały czas mnie "ukradkiem" obserwuje. Mnie i oczywiście Zayn'a. Za każdym razem, kiedy jesteśmy blisko i gadamy ze sobą, on obserwuje nas niczym jastrząb. Szczerze, muszę przyznać że bardzo mnie to krępuje i zaczynam się go trochę bać.
Rozmawiałam nawet z Zayn'em na temat zachowania jego przyjaciela. Chłopak także zauważyć, że Styles cały czas nas pilnuje. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że musimy jeszcze bardziej uważać, bo jak tak dalej pójdzie, to obydwoje będziemy mieli kłopoty.
Weszłam do domu chłopaków bez pukania, zresztą jak zwykle. Gdy stanęłam w progu salonu, uśmiechnęłam się szeroko, widząc moją przyjaciółkę bawiącą się ze swoim synkiem. Wyłączyłam Ipoda  i wyciągnęłam słuchawki z uszu, a następnie chrząknęłam znacząco.
- Ciocia! - wydarł się Nathan i zaczął biec w moim kierunku wyciągając swoje pulchne łapki.
- Cześć słoneczko. - chwyciłam go i przytuliłam mocno, jednocześnie całując w główkę.
- Hej Ana. - Sara uśmiechnęła się do mnie szeroko wstając na równe nogi.
Wyszczerzyłam się do niej i zaczęłam bawić się z Nathan'em. Boże kocham tego malucha. Jest bardzo, ale to bardzo podobny do swojego ojca, ale również do matki. Jest tak samo nadpobudliwy, tak jak jego rodzice. Boję się myśleć co z niego wyrośnie.
Po kilku minutach maluch zaczął mi się wyrywać, więc postawiłam go na podłodze, a on momentalnie pognał w stronę swoich zabawek. Pokręciłam głową śmiejąc się pod nosem i ruszyłam do kuchni, gdzie zastałam Sarę, przygotowującą posiłek dla swojego dziecka. Oparłam się o blat i przyglądałam się jej poczynaniom.
- O której chłopcy wrócą? - spytałam marszcząc brwi. Chciałam pogadać z Zayn'em.
- Niedługo powinni być. Mieli się spotkać z Paul'em i omówić kilka spraw związanych z trasą. - powiedziała ruda zerkając na mnie.
Skrzywiłam się na dźwięk imienia menażera chłopców. Wciąż byłam na niego wściekła za to co powiedział podczas jednej z prób. Jak on to robi, że nie wie tak ważnych rzeczy z życia chłopców? Nie rozumiem tego człowieka.
- Co jest? - spytała Sara widząc moją minę.
- Chodzi o Harry'ego. - szepnęłam. - Odkąd wrócił.. cały czas mi się przygląda, takim spojrzeniem.. Kiedy gadam, albo wygłupiam się z Niall'em czy z Zayn'em mierzy ich wściekłym spojrzeniem. Nie wiem co mam robić.
- Zauważyłam jak ci się przygląda. - mruknęła dziewczyna. - Nie wiem co mam ci poradzić. Może powinnaś z nim poważnie porozmawiać.
Wybałuszyłam na nią oczy, czują jak serce podchodzi mi do gardła. Porozmawiać z Harry'm.. sam na sam. Nie potrafiłam zapanować nad swoimi uczuciami na sali a co dopiero.. Wolę nie myśleć, co mogłoby się stać, gdybyśmy znaleźli się sami w jednym pomieszczeniu.
- To chyba nie jest dobry pomysł. - wymamrotałam.
- Ana, wiesz że prędzej czy później będziesz musiała z nim pogadać na ten temat.Nie wiem co ten lokaty głupek kombinuje, ale znam go na tyle by wiedzieć, że nie odpuści. - mruknęła wyciągając z szafki kubek. - Chcesz herbaty? - wspaniałomyślnie zmieniła temat.
- Poproszę. - wymamrotałam zamyślona.
Nie odpuści. Te dwa słowa echem odbijały się w mojej głowie. Cholera mam nadzieję, że to nie prawda, że Harry zostawi mnie w spokoju. Nie chcę żyć w ciągłym strachu. Nie chcę się bać każdego kolejnego dnia. Nie się bać tu przychodzić. Boże, wiem że jestem beznadziejna i tak dalej, ale proszę, proszę nie pozwól, żeby Harry znowu mnie skrzywdził, żebym ja skrzywdziła Zayn'a.
Z salonu doszedł odgłos stukania ciężkich butów, śmiechów oraz głośny pisk Nathan'a. Czyli chłopcy wrócili. Oddychaj dziewczyno, będzie dobrze. Harry nie odważy się teraz zrobić czegoś głupiego.
W tym momencie do kuchni wszedł Zayn, a za nim Louis z Nathan'em na "barana". Mały piszczał z radości, kiedy ojciec nim kołysał i podskakiwał. Naprawdę uroczy widok.
- Louis uważaj, błagam cię! - jęknęła Sara patrząc na poczynania swojego narzeczonego, ze strachem w oczach.
- Kochanie nie denerwuj się. -mruknął.
Podszedł do rudowłosej i pocałował ją mocno i namiętnie, aż musiałam odwrócić wzrok. Spojrzałam na Malika, który z kolei nie spuszczał ze mnie wzroku. Przygryzłam delikatnie wargę, a on puścił mi oczko, przez co zarumieniłam się lekko. Boże, jak ja kocham tego głupka.
- Fuuuj. - jęknął Nate, ciągnąc Louis'a za włosy.
- Ty wolisz całować mamusię? - spytał się go chłopak ściągając go siebie z ramion.
- Tak! - pisnął maluch wyciągając rączki w stronę swojej mamy.
- Choć tu słoneczko ty moje. - dziewczyna wzięła go na ręce uśmiechając się do niego z czułością, a następnie dała mu słodkiego buziaka.
- A ja nie dostanę? - spytał Tommo.
- Nie! - krzyknął chłopiec wtulając się w moją przyjaciółkę.
Louis zmarszczył brwi, a my zaczęliśmy się śmiać. No to się chłopak dowiedział, nie ma co.
~~*~~

- Ana co zamierzasz robić w swoje urodziny? - spytała Sara.
Jej pytanie tak mnie zaskoczyło, że nacisnęłam na padzie nie ten przycisk co trzeba, przez co Malik strzelił mi bramkę. Spojrzałam nerwowo na swoją przyjaciółkę, która wzruszyła nonszalancko ramionami, poprawiając Nathana na swoich kolanach.
Po kiego grzyba ona przypomina o moich urodzinach? Ja nie chcę ich obchodzić, czy to tak trudno zrozumieć? Mówiłam jej o tym, ale ona i tak wie swoje.
- Faktycznie! Za dwa tygodnie są twoje urodziny! - wtrącił podekscytowany Nialler.
- Ale ja nie chcę obchodzić swoich urodzin! - powiedziałam to głośniej niż zamierzałam.
- Oj nie przesadzaj. Tylko raz w życiu kończy się dwadzieścia lat. - mruknął Louis obejmując Sarę ramieniem.
- Tak samo jak trzydzieści i czterdzieści.  - burknęłam. - Po co w ogóle drążymy ten temat?! - warknęłam.
- Ana spokojnie. - bąknął Zayn patrząc na mnie z troską.
Zmarszczyłam brwi i mocniej ścisnęłam pada. Czemu oni wszyscy są tak cholernie uparci? Czy naprawdę tak ciężko zrozumieć, że ja nie chcę żądnej imprezy ani nic w tym stylu? Powinni uszanować moją decyzję, anie próbować mnie przekonywać.
Spojrzałam na każdego po kolei i pokręciłam głową, nie będąc w stanie nic powiedzieć. Zerwałam się szybko z kanapy i bez słowa skierowałam się do łazienki, po drodze prawie wpadając na Harry'ego. Kiedy znalazłam się w niewielkim pomieszczeniu, zamknęłam drzwi na klucz i oparłam się o nie obejmując się ramionami. Dlaczego to wszystko musi być takie pojebane?

* * *
Szedłem do salonu, kiedy nagle wyminęła mnie zdenerwowana Ana, prawie na mnie wpadając. Nawet na mnie nie spojrzała. Odwróciłem się kiedy drzwi łazienki zamknęły się z głośnym trzaskiem. Co się stało? Czym Ana tak bardzo się zdenerwowała? Miałem ochotę iść do niej i porozmawiać z nią, ale wtedy przypomniałem sobie, że ona mnie nienawidzi i za nic w świecie nie będzie chciała ze mną rozmawiać.
Wszedłem do salonu, gdzie panowała niemal grobowa cisza. Kiedy stanąłem na skrzypiącej desce wszyscy jak na zawołanie spojrzeli na mnie. Pokazałem palcem za siebie, a wszyscy westchnęli zrezygnowani, tylko Nathan pisnął radośnie.
- Co się stało? - spytałem z udawaną obojętnością.
- Czy to ważne? - spytał Nialler.
- Owszem, bo Ana zamknęła się w łazience. - burknąłem.
- Może ktoś powinien z nią porozmawiać? - zaoferował Liam.
- I tak nie będzie chciała z nikim gadać. Znam ją od dziecka. - westchnęła Sara.
Wetknąłem ręce do kieszeni dżinsów. Chyba się nie dowiem, co się tutaj stało. Mam nadzieję, że to nic poważnego. Wystarczy, że już się o nią martwię.

* * *
- Dlaczego nie chcesz obchodzić urodzin? - krzyknął Zayn z mojego pokoju.
Założyłam szybko koszulkę, która robiła za moją piżamę, na wciąż wilgotną po prysznicu skórę i wróciłam do sypialni, jednocześnie rozczesując włosy. Wdrapałam się niezdarnie na łóżko i usadowiłam się obok Mulata. Chłopak przyglądał mi się z ciekawością, jednak starałam się nie zwracać na niego uwagi.
Po kilku minutach odłożyłam szczotkę na szafkę nocną i jeszcze raz poczochrałam włosy, ale tym razem palcami. Nagle poczułam delikatną dłoń chłopaka na moim nagim udzie, sunącą powoli w górę. Zadrżałam delikatnie czując narastające we mnie pożądanie. Nie dotykaliśmy się co najmniej od tygodnia, byłam spragniona jego dotyku.
- Hej, co się dzieje? - spytał muskając nosem mój policzek, jednocześnie odgarniając włosy z mojej twarzy.
- Nic się nie dzieje. - wymamrotałam zamykając oczy.
- Dlaczego tak zareagowałaś, gdy Sara wspomniała o twoich urodzinach? - drążył.
Odsunęłam się od niego marszcząc brwi. Mulat przez cały czas patrzył na mnie z autentyczną troską, która sprawiała, że moje serce biło szybciej.
- Urodziny zawsze obchodziłam z rodziną, wiesz taka typowa rodzinna impreza, mimo iż rodzice byli rozwiedzeni. Teraz mama wyniosła się do Laguny ze swoim kochasiem, Tess mieszka w Paryżu ze swoim mężem,  a dla ojca najważniejsza jest jego firma. Ostatnie urodziny spędziłam z Harry'm, a teraz nawet nie chcę na niego patrzeć. To wszystko jest dla mnie takie dziwne, tyle się zmieniło. W ten dzień wolałabym po prostu siedzieć w domu, a najlepiej w swoim łóżku, a nie imprezować.
- A jeśli cię poproszę? - spytał robiąc maślane oczka.
- Zayn.. - jęknęłam i chciałam zaprotestować, ale mi nie pozwolił.
- Posłuchaj. Louis ma rację. Dwudzieste urodziny ma się tylko raz w życiu i głupio ich nie obchodzić. Moglibyśmy w ten dzień wszyscy wyjść do klubu i po prostu zaszaleć, zapomniałabyś o tych wszystkich przykrych zdarzeniach. A my moglibyśmy.. moglibyśmy powiedzieć naszym przyjaciołom o nas. - zakończył cicho.
- Naprawdę jesteś gotowy by im powiedzieć? - spytałam, a on w odpowiedzi skinął głową. - A jeśli tego nie zaakceptują? - szepnęłam.
- Nic mnie to nie obchodzi. Chce móc w końcu przytulać cię i całować kiedy będę miał na to ochotę, mimo że muszę przyznać iż to że się ukrywamy jest nawet podniecające. - mruknął poruszając zabawnie brwiami.
- Malik! - krzyknęłam ze śmiechem.
Chłopak bez słowa chwycił moją twarz w swoje dłonie i z mocą wpił się moje usta. Całował mnie czule ale namiętnie, delikatnie ale też brutalnie. Oh smakował tak cudownie. Tak dawno mnie nie całował, że byłam spragniona jego ust, tak jak dotyku.
Nagle popchnął mnie na łóżko i zawisł nade mną, wciąż nie przerywając pocałunku. Jedna jego dłoń masowała moje udo, natomiast drugą wciągał ze mnie koszulkę, pod którą nic nie miałam.
Oderwał się od moich ust i przeszedł z pocałunkami na moją szyję, dekolt, piersi i brzuch. Było mi tak dobrze. Już dawno nie było mi dane czuć jego sprawnego języka na moim ciele. Wplotłam palce w jego włosy i ciągnęłam za nie delikatnie, chcąc pokazać mu jak bardzo podoba mi się to co robi.
- Zgódź się. - mruknął delikatnie przygryzając skórę na moim brzuchu.
- To co robisz jest cholernie nie fair. - jęknęłam zagryzając wargę.
- Wiem. - zaśmiał się gardłowo.- Zgódź się, będzie fajnie.
- Ugh! No dobra! - burknęłam w końcu.
Po chwili nasze twarze znowu znajdowały się naprzeciwko siebie. Zayn w błyskiem w oku i z seksownym łobuzerskim uśmiechem na ustach parzył prosto w moją twarz. Zarumieniłam się lekko, widząc radość i pożądanie w jego oczach. Wciąż mnie dziwi, że ktoś tak jak on chce ze mną być, tak jak dziwiłam się kiedy spotykałam się z Haroldem.
- Jesteś cholernym, nieznośnym i mega seksownym chłopakiem. - mruknęłam podnosząc się na łokciach, by go pocałować.
- Wiem. - mruknął i ponownie złączył nasze usta w pocałunku.
~~*~~

Za namową Pana Ładnego, następnego dnia oznajmiłam naszym przyjaciołom, że jednak zgadzam się byśmy świętowali moje urodziny. Sara na początku była lekko zdziwiona, że tak nagle zmieniłam zdanie, ale powiedziałam jej że w domu wszystko sobie przemyślałam na spokojnie i że na pewno będzie fajnie. Cóż dziewczyna nie drążyła tematu i wyglądała na usatysfakcjonowaną.
Wspólnie doszliśmy do wniosku, że zamiast robić imprezę w domu, po prostu wyskoczymy do jakiegoś klubu, tak jak mówił mi Malik. Nawet podobał mi się ten pomysł. W ten sposób, raczej nie będę w centrum uwagi.
Sara uzgodniła ze swoją matką, że w tą noc to ona zajmie się swoim wnuczkiem. Kobieta wyglądała na zadowoloną. Tak jak my wszyscy uwielbia Nathana, mimo iż na początku nie podobało jej się, że w tak młodym wieku zostanie babcią. Zresztą, jak można nie kochać takiego małego, słodkiego szkraba?
~~*~~

- I jak wyglądam? - spytała Sara.
Spojrzałam na jej krótką czarną sukienkę na ramiączkach z kolcami na dekolcie, a następnie przeniosłam wzrok na czarne conversy z ćwiekami. Wyglądała naprawdę świetnie. Sukienka idealnie podkreślała jej smakowite krągłości. Nie ma co, Louis przez cały wieczór będzie pożerał ją wzrokiem.
Ja przy niej wyglądałam marnie w czarnych spodniach, topie z tygryskiem i ślicznych kremowych szpilkach. Co poradzę na to, że nie chciałam zwracać na siebie uwagi? Zresztą jestem pewna, że te oszołomy zrobią coś, bym była główną atrakcją wieczoru.
- Zniewalająco. - uśmiechnęłam się do niej szeroko.
- Myślisz, że Louis'owi się spodoba? - spytała zdenerwowana.
- Jestem pewna, że podobasz mu się we wszystkim, ale pewnie głównie jak nie masz niczego. - zaśmiałam się.
- Spadaj! - burknęła ze śmiechem.
W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi, a chwilę później do pokoju wszedł właśnie Tomlinson. Chłopak stanął jak wryty nie spuszczając wzroku ze swojej ukochanej.Uśmiechnęłam się do niej triumfalnie, a ona się zarumieniła.
- Mówiłam ci. - zaśmiałam się.
- Co mówiłaś? - Tommo zamrugał powiekami i spojrzał na mnie wyczekująco.
- Nic takiego. - mruknęłam wtykając za ucho zbłąkany kosmyk.
- A tak w ogóle to wszystkiego najlepszego solenizantko. - Louis wyszczerzył się do mnie. - To jest od nas obojga. - dodał rzucając mi niewielkie pudełeczko.
Spojrzałam na nich zdziwiona i zszokowana jednocześnie. Wyraźnie im mówiłam, że nie chcę od nich i że w ogóle nie chcę żadnych prezentów. Zdecydowanie wystarczy mi wieczór spędzony w towarzystwie przyjaciół. To jest dla mnie cenniejsze.
Niepewnie ściągnęłam pokrywkę z pudełeczka i moim oczom pokazała się srebrna bransoletka, z uroczymi zawieszkami związanymi z muzyką i nie tylko.Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Była naprawdę piękna.
- Dziękuję. - szepnęłam. - Jest śliczna. - obydwoje uśmiechnęli się na moje słowa.
Podniosłam się na równe nogi i podeszłam najpierw do Sary i przytuliłam ją mocno, a później do Louis'a. Chłopak wyściskał mnie tak mocno, że ledwo mogłam oddychać.
- Zostawię was samych. - puściłam oczko do Sary, która zarumieniła się lekko. Tomlinson uśmiechnął się szeroko, ale nic nie powiedział. - Widzimy się za chwilę na dole.
~~*~~

Po dwóch godzinach w klubie, mogę z czystym sumieniem stwierdzić, iż nie żałuję że zgodziłam się tu przyjść. Było naprawdę świetnie. Chyba jeszcze nigdy nie bawiliśmy się tak dobrze. Alkohol lał się strumieniami, ale właściwie nikt z nas nie był jakoś specjalnie pijany.
Cieszyło mnie, że mimo iż chłopcy są bardzo znani, nikt się do nas nie przyczepiał prosząc o autografy czy zdjęcia (przyznam że byłoby to trochę niegrzeczne), dzięki czemu mogliśmy spokojnie świętować moje urodziny.
Mimo wszystko czułam się też trochę dziwnie, gdyż Harry nie siedział razem z nami. Dobrze wiedziałam, że chodzi o mnie, ale może to i lepiej że go przy nas nie było. W sumie i tak przez cały czas czułam na sobie jego palące spojrzenie, a to nie było przyjemne.
Co jakiś czas zerkałam nerwowo na Zayn'a. Boże on naprawdę chce powiedzieć naszym przyjaciołom, że jesteśmy razem? Jeśli tak, to czemu jeszcze tego nie zrobiliśmy? On czeka aż wszyscy będą pijani i późnej nie będą tego wszystkiego pamiętać? Jak dla mnie to trochę bez sensu.
W pewnym momencie zauważyłam, jak Malik i Horan wymieniają porozumiewawcze spojrzenia i uśmiechają się przy tym złowieszczo. Ok, to wszystko zaczyna się robić dziwne. Co ci mali troglodyci do diabła kombinują?
-  Zaraz wracam. - mruknął nagle Nialler i już go nie było.
Patrzyliśmy wszyscy ( z wyjątkiem Zayn'a ) zdziwieni za chłopakiem. Dobra, to było jeszcze dziwniejsze. Wzięłam do ręki mojego drinka i zaczęłam go powoli sączyć, równocześnie rozmawiając z Sarą i Danielle. W naszym towarzystwie, tylko my trzy wypiłyśmy najmniej i jakoś ogarniałyśmy. Nawet nasz drogi Liaś trochę sobie dzisiaj pofolgował.
Nagle obok stolika zmaterializował się Nialler, który trzymał coś za plecami, uśmiechając się od ucha do ucha. Malik uśmiechnął się do niego szeroko i puścił mu oczko. Spojrzałam na resztę, ale oni tylko wzruszyli ramionami.
- Jak wszyscy wiemy dzisiaj są twoje dwudzieste urodziny, w sumie właśnie z tej okazji tutaj przyszliśmy. - zaczął chaotycznie blondyn. - Długo zastanawiałem się co dać ci z tej okazji. Dobrze wiesz, że jesteś dla mnie jak siostra i właśnie dlatego chciałem, żeby było to coś wyjątkowego, co na stówę ci się spodoba. Tak więc.. - w tym momencie wyciągnął zza pleców gitarę akustyczną. - Tada! - krzyknął.
- Gitara? - zdziwiłam się, uśmiechając się do niego z czułością.
- Pff! Myślisz, że dałbym ci pierwszą lepszą gitarę? - zrobił urażoną minę. - Popatrz na to! - krzyknął i pokazał mi napis na pudle.
Zamarłam, nie wiedząc czy mam płakać czy się cieszyć. Na gitarze znajdował się autograf Ed'a Sheeran'a!. Spojrzałam na uśmiechniętą buźkę chłopaka, a później z powrotem na gitarę. To chyba jakiś sen.
- Z autografem Ed'a.. - wydusiłam.
-  Gitara Ed'a z jego autografem. - wytłumaczył chłopak.
Wybałuszyłam na niego oczy niczym ryba. Że co?
- A to jest Ed. - dodał Malik
W tym momencie obok blondasa pojawił się uśmiechnięty rudowłosy chłopak za którym szaleję najbardziej na świecie, za nim i za jego niebiańską muzyką. Ja chyba śnię. Dyskretnie uszczypnęłam się w rękę, ale nic się nie stało. Nadal znajdowałam się w klubie razem z przyjaciółmi i moim idolem.
- Wszystkiego najlepszego! - powiedzieli jednocześnie Niall, Zayn i Ed.
Nie mogąc dłużej się powstrzymać pisnęłam radośnie, jednocześnie przytulając chłopców. Nie wierzę, że zrobili dla mnie coś takiego! Moi towarzysze zaczęlio się ze mnie śmiać, ale nie obchodziło mnie to. Byłam taka szczęśliwa.
- Matka nie wierzę, że naprawdę tu jesteś! Byłam na wszystkich twoich koncertach w Wielkiej Brytanii, ale nigdy nie miałam okazji cię poznać. Jesteś fantastyczny, a twoja muzyka jest wspaniała. Boże, to jest takie niesamowite! - krzyknęłam podekscytowana ściskając dłoń chłopaka. - Cholera, obiecałam sobie, że nigdy nie zachowam się jak psychofanka. - mruknęłam zażenowana.
- Spokojnie. - zaśmiał się piosenkarz. - Cieszę się, że tu jestem i że Zayn mnie o to poprosił. Miło jest poznać swoją zwariowaną fankę. I dziękuję, ze uważasz moją muzykę za wspaniałą, to wiele dla mnie znaczy.
Zerknęłam na Zayn'a, a on puścił do mnie oczko, uśmiechając się łobuzersko. Nie wierzę, że zrobił dla mnie coś takiego. On naprawdę jest kochany.
Usadowiliśmy się z powrotem w loży, ale że nie było już miejsca byłam "zmuszona" usiąść na kolanach Zayn'a. Chłopak wyglądał na zadowolonego, kiedy to zaproponowałam, tym samym oddając swoje miejsce Ed'owi. Na nowo zaczęliśmy się śmiać, żartować i po prostu świętować to że się starzeje.
Naprawdę dobrze rozmawiało mi się z Ed'em, chłopak naprawdę jest genialny i ma świetne poczucie humoru. Wypytywałam go trochę to muzykę i w ogóle wszystko co z tym związane. Chłopak z wielką chęcią odpowiadał na moje pytania, bardzo się przy tym rozgadując. W jego oczach było widać, że naprawdę kocha to co robi.
- Może coś zagrasz? - zaproponowałam pokazując na gitarę, nie przejmując się hałasem w klubie.
- A Ana zaśpiewa. - wtrącił Niall.
- Duet? - rudowłosy uśmiechnął się do mnie wesoło.
- Czemu nie. - odwzajemniłam gest.
Blondyn z szerokim uśmiechem podał gitarę chłopakowi. Ed przejechał kilka razy kostką po strunach, a po chwili zaczął grać jedną z moich ulubionych piosenek, a mianowicie Lego House. Hmm ciekawe czy to zwykły przypadek, czy Malik mu o tym powiedział. Zresztą co za różnica.
Kiedy Ed uśmiechnął się do mnie, ja zaczęłam śpiewać dobrze mi znane słowa. Chłopak kiwał z uznaniem głową, a po chwili dołączył do mnie. Nasi przyjaciele słuchali nas uważnie uśmiechając się do nas, a oprócz nich słuchały nas osoby z sąsiednich loży. Nie krępowało mnie to. Robiłam to co kocham, a towarzyszył mi mój idol. Czego chcieć więcej?
Gdy skończyliśmy wszyscy zaczęli klaskać i gwizdać, a Ed uścisnął mnie mocno, po przyjacielsku. Nawet bym nie pomyślała, że kiedykolwiek będzie mi dane go przytulić.
- Nie wiem czy wiesz, ale masz talent dziewczyno. - powiedział ze szczerością wypisaną na twarzy. - Bez niczego mogłabyś zrobić karierę.
- Cały czas jej to mówimy, ale ona nas nie słucha. - mruknęła Sara.
- Nie chcę być sławna. Lubię moje życie takie jakie jest, nie chcę go zmieniać. - uśmiechnęłam się.
- Przemyśl to. - uniósł brew.
Zaśmiałam się, ale nic nie powiedziałam. To prawdę, nie chcę być sławna. Nie dałabym sobie rady z tą ciągłą presją ze strony otoczenia. Już i tak wszyscy oczekują ode mnie, że będę się zachowywać w pewien sposób, tylko dlatego że byłam dziewczyną Harry'ego Stylesa. Nie, to zdecydowanie nie dla mnie.
- Zaraz przyjdę. - mruknęłam.
Zeskoczyłam z kolan Malika i skierowałam się do łazienki. Gdy miałam już wejść do środka, ktoś złapał mnie za łokieć i pociągnął do tyłu. Serce podeszło mi do gardła, bo nie wiedziałam kto to może być. Po chwili ten ktoś mnie szybko odwrócił i przyparł do ściany, przygwożdżając mnie swoim ciałem. Tym ktosiem okazał się Harry. Był pijany, śmierdziało od niego alkoholem na kilometr i ledwo trzymał się na nogach. Poczułam jak robi mi się niedobrze. Co on chce zrobić i dlaczego do jasnej cholery nikt nie reaguje!?
- Czego chcesz? - spytałam drżącym głosem. Mimo iż się bałam tego co może zrobić, to wciąż na mnie działał ten jego urok.
- Wiem, że wciąż coś do mnie czujesz i że mnie pragniesz. - wymamrotał. - Widziałem jak twoje ciało reagował wtedy na sali, kiedy byłem blisko. Nie zaprzeczaj, bo i tak ci nie uwierzę. Nie jestem ślepy. - syknął.
Przełknęłam głośno ślinę, starając się zdusić jęk bólu, w nadgarstkach, które mocno ściskał. Dlaczego on to robi? Proszę, proszę niech ktoś go odciągnie.
- Co chcesz zrobić? - spytałam cicho.
Uśmiechnął się drapieżne i już po chwili jego usta brutalnie wpiły się w moje. Chciałam go odepchnąć, ale nie miałam dość siły. Alkohol szumiał mi w głowie, nie mogłam się skupić. Próbowałam odwrócić głowę, jednak to też nic nie dało. Rozchylił mi usta językiem, pogłębiając ten obrzydliwy pocałunek. Poczułam napływające do oczy łzy. Niech mi ktoś pomoże.
Jak na zawołanie ktoś siłą odciągnął ode mnie Stylesa. Osunęłam się po ścianie próbując zdusić szloch. Przez łzy zobaczyłam jak Zayn uderza Harry'ego pięścią w twarz, powtarzając tą czynność ze trzy razy, aż w końcu loczek wyrwał mu się i teraz to on uderzył Mulata. Znalazłam w sobie siłę i podniosłam się. Podbiegłam do nich próbując rozdzielić, ale oni wpadli w jakiś amok.
- Zostaw go! - krzyknęłam nie bardzo wiedząc do którego właściwie to krzyczę.
Harry wyrwał się Zayn'owi, ale stracił równowagę, przez co dostałam od niego z łokcia w nos. Odskoczyłam do tyłu trzymając się za bolące miejsce. Chyba nawet zaczęła mi z nosa cieknąć krew, ale nie zwracałam na to uwagi.
W tym momencie zobaczyłam jak do Zayn'a i Harry'ego doskakuje jakichś dwóch mężczyzn i ochroniarz. Nawet oni mieli problem z rozdzieleniem tej dwójki. W tym czasie naokoło nas zebrali się chyba wszyscy ludzie obecni w klubie. Obok mnie znaleźli się moi przyjaciele. Louis i Niall Pomogli mi wstać, a Sara i Dan pomogły mi utrzymać się na nogach, które nawiasem mówiąc trzęsły mi się jak galareta.
- Ana co się stało? - spytał zdenerwowany Liam, patrząc jak w końcu mężczyznom udaje się rozdzielić chłopców.
- Harry.. on.. - nie potrafiłam skleić sensownego zdania.
Opuszkami palców dotknęłam opuchniętych ust. Jak on mógł chcieć zrobić mi krzywdę? To, że był pijany wcale go nie usprawiedliwia. Poczułam na sobie spojrzenie Sary. Nieśmiało spojrzałam na nią i szybko opuściłam rękę. Ona chyba już wiedziała co się stało.
Zobaczyłam jak ochrona wyprowadza naszych przyjaciół na zewnątrz. Szybko opuściliśmy klub, pod ostrzałem spojrzeń. Jutro wszystkie gazety będą pisać o tym wydarzeniu. Nie ma co, świetna impreza urodzinowa.


_______________________________
Hmmmm
Ocenę pozostawiam wam, nie wiem jak mam to oceniać...
@Twinkleineye

13 komentarzy:

  1. wow, wow, wow. ja chce juz kolejny! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale suuper;* Uwielbiam Twojego bloga:) Pisz nowy jak najszybciej;*

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny jest serio ;) dawaj szybko następny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. To namieszałaś teraz :) ale podoba mi się to *_*
    Zayn jest taki kochany! Namówił Anę na świętowanie jej urodzin, załatwił jej Ed'a i jeszcze miała przyjemność z nim zaśpiewać. Cudne urodziny! Ale oczywiście, Harry musiał wszystko spieprzyć. Czy jemu nie przyszło do głowy, że to jest jej dzień i mimo swoich głupich pomysłów, mógł sobie darować swoje gówniarskie zachowanie? Wkurzył mi loczek! Ciekawa jestem, jak rozstrzygnie się ta sprawa między tą trójką.
    Czekam zatem z niecierpliwością na kolejny wspaniały rozdział! ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. nowy nowy nowy! ;)
    kocham ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż za piękny i wspaniały rozdział:) Sądziłam, że przyjaciele dowiedzą się już teraz o związku Zayn'a i Any, ale jak widać muszę jeszcze poczekać. ale nie mogę uwierzyć, jak Harry mógł posunąć się do czegoś takiego?! Mam nadzieję, że po tym wydarzeniu Ana jak i reszta zespołu nie będą broniły chłopaka.
    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością!:)

    OdpowiedzUsuń
  7. końcówka najlepsza ♥ akcja, akcja! :D

    i podoba mi się, że Zayn zrobił dla Any taki prezent! ma pomysły.
    czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  8. Więc jak my to oceniamy. Tak mi sie bardzo, ale to bardzo rozdział podoba. Piszesz tak ciekawe, ze nie da sie oderwać oczu od ekranu heeh Wszystko jest takie ciekawe i porządnie napisane;) Będę wpadać i to często !

    http://just-us-and-this-sick-world.blogspot.com/ zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham to opowiadanie ! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. KOCHAM TO OPOWIADANIE !!!. Czekam na nexta i zapraszam do siebie 1dismyloveee.blogspot.com xx

    OdpowiedzUsuń
  11. kiedy dodasz nowy?

    OdpowiedzUsuń
  12. jak dobrze pójdzie, to będzie za chwilę ;)

    OdpowiedzUsuń