sobota, 16 czerwca 2012

Rozdział piąty

Wieczorem zadzwonił do mnie Matt i powiedział, że pan Brown, mój szef był strasznie wściekły, kiedy nie pojawiłam się w pracy i powiedział, że jeżeli jutro się nie zjawię to nawet nie mam, po co później przychodzić. Tak też zrobiłam. To nie jest jedyny bar w Londynie, więc na pewno znajdę nową pracę.

Przez cały tydzień unikałam chłopaków, a zwłaszcza Louis'a. Bałam się z nim porozmawiać. Cholernie zależy mi na przyjaźni z nim, z nimi wszystkimi i nie chcę ich stracić. 


Zaczynam już za nimi strasznie tęsknić. Brakuje mi ich głupich tekstów i w ogóle ich towarzystwa. Przy nich nie sposób się smucić. Postanowiłam się w końcu do nich wybrać. 


Ubrałam buty, ciepłą bluzę i wymknęłam się z domu (nadal nie pogodziłam się z matką). Po 20 minutach byłam już na miejscu. Weszłam bez pukania, jak zwykle zresztą, mimo że czułam się trochę głupio. Od progu usłyszałam dźwięk gitary akustycznej. Przymknęłam powieki i wsłuchałam się w to cudne brzmienie. 


Dlaczego przestałam grać? No tak, Daniel uważał, że to żałosne. Wolnym krokiem weszłam do salonu i zobaczyłam Niall'a siedzącego na kanapie i grającego na gitarze. Blondyn podniósł głowę i zmarszczył brwi w zdziwieniu. Uśmiechnęłam się nieśmiało i podeszłam do chłopaka. Usiadłam obok niego, a ten uśmiechnął się do mnie szeroko.


- Hej ruda. Czemu się nie odzywałaś? - spytał.


- A nie wiem. Tak jakoś wyszło. - wzruszyłam ramionami. - Gdzie reszta? - zapytałam.


- Harry i Liam byli umówieni z jakimiś laskami, Zayn pewnie jak zwykle patrzy w swoje odbicie, a Lou od tygodnia nie wychodzi z pokoju. - odparł.


Skrzywiłam się lekko. To przeze mnie.


- Świetnie grasz. - powiedziałam zmieniając temat.


- Dzięki. - uśmiechnął się. - Chcesz spróbować? - zapytał.


- Mogę? - zdziwiłam się. 


Chłopak pokiwał głową i podał mi instrument. Kiedy tylko wzięłam go do rąk, wróciły wszystkie wspomnienia z nim związane, między innymi to jak razem z Aną grałyśmy na ulicy, żeby zarobić trochę kasy. Przypomniały mi się nuty wszystkich piosenek, jakie grałam. 


Delikatnie przejechałam palcami po strunach, co za wspaniałe uczucie. Już chwilę później wciągnęłam się na maksa. Blondyn patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami, a na twarzy błąkał mu się uroczy uśmiech. 


Gdy skończyłam piosenkę, z grymasem oddałam chłopakowi gitarę.


- Dziewczyno czemu nie mówiłaś, że potrafisz grać? - spytał.


- Wyleciało mi z głowy.


Gdy tylko to powiedziałam, zdałam sobie sprawę, że to samo powiedział mi Lou, gdy spytałam go czemu nie pochwalił się, że potrafi grać na fortepianie. 


Nagle na dół zszedł właśnie Louis. Ze zdenerwowania przygryzłam wargę. Chłopak spojrzał na mnie tylko przelotnie, a później powiedział przyjacielowi, że idzie się przejść. 


Kiedy drzwi się zamknęły, spojrzałam na Niall'a.


- Wyszedł po raz pierwszy od tygodnia. - powiedział cicho. - Strasznie się o niego martwimy. Nigdy się tak nie zachowywał. Już nie wiemy, co robić.


- Spróbuję z nim pogadać. - szepnęłam.


Wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę drzwi. Spojrzałam jeszcze na blondyna, który życzył mi powodzenia. 


Gdy tylko znalazłam się na zewnątrz, puściłam się biegiem, aby jak najszybciej znaleźć szatyna. Strasznie się o niego bałam. A co jeśli coś sobie zrobi? 


Spojrzałam na niebo. Zapowiadało się na to, że niedługo będzie straszna ulewa. Uroki Londynu, nie ma co. 


Po dziesięciominutowym biegu byłam wyczerpana. Weszłam właśnie na teren parku. Zaczęłam rozglądać się na wszystkie strony. W pewnym momencie mój wzrok napotkał chłopaka w ciemnoniebieskich spodniach. Od razu wiedziałam, że to Lou. Podeszłam do ławki, na której siedział i kucnęłam naprzeciwko niego. Nawet na mnie nie spojrzał.


- Lou, możemy pogadać? - zero reakcji. - Proszę cię. - spojrzałam na niego błagalnie.


W końcu skierował swój wzrok na moją osobę. W jego tęczówkach zobaczyłam iskierki nadziei. Przygryzłam wargę i delikatnie chwyciłam jego dłoń. Zrozumiałam, że zależy mi na tym chłopaku i nie był dla mnie tylko przyjacielem.


- Przepraszam. - szepnęłam. - Przepraszam, że jestem taka głupia. Zależy mi na tobie, ale nie chcę cierpieć i boję się..


- Czego? - spytał zachrypniętym głosem.


- Boję się, że któregoś dnia zostawisz mnie zupełnie samą i bezbronną. 


Chłopak wstał z ławki i stanął na środku chodnika. Także wstałam i odwróciłam się w jego stronę, ledwo powstrzymując łzy. Szatyn odwrócił się do mnie, a parę sekund później podszedł bliżej. 


- Nigdy cię nie skrzywdzę. Nie mógłbym. - szepnął, patrząc mi prosto w oczy.


Chwycił moją twarz w dłonie i przybliżył się do mnie. Jego usta delikatnie musnęły moje. To było niebiańskie uczucie. Zarzuciłam mu ręce na szyję i przyciągnęłam jeszcze bliżej, całując go namiętnie. W tej samej chwili zaczął padać deszcz. Oderwałam się od chłopaka i zaśmiałam się cicho patrząc w niebo. 


- Zawsze marzyłam o pocałunku w deszczu. - szepnęłam spoglądając na szatyna.


Chłopak zaśmiał się i znowu przycisną swoje usta do moich, nieco śmielej niż za pierwszym razem. Jego wargi były tak cudownie miękkie i słodkie. Nasze języki splotły się ze sobą. Poczułam jak się uśmiecha. 


Nagle podniósł mnie i zaczął obracać. Niechętnie oderwałam się od niego i zaczęłam się śmiać. Dopiero teraz dostrzegłam, że wokół nas, nie wiadomo skąd pojawiło się kilku paparazzi. 


- Lou, będziesz miał przerąbane. - powiedziałam.


- Mam to gdzieś. Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi! - krzyknął tak głośno, że chyba wszyscy w parku go słyszeli.


- Cicho. - zaśmiałam się, zatykając mu usta dłonią.


Chłopak uśmiechnął słodko i pogładził mnie po policzku, sprawiając, że przez moje ciało przeszły przyjemne dreszcze.


- Chyba powinniśmy już wracać. Cała przemokłaś. - powiedział obejmując mnie w talii.


Skinęłam głową i ruszyliśmy w drogę powrotną. W domu byliśmy jakieś 10 minut późnej. Z każdym krokiem zostawialiśmy ślady, w postaci mokrych plam. 


Weszliśmy do salonu trzymając się za ręce. Blondynek, który nadal grał na gitarze, spojrzał na nas lekko zdziwiony, ale zaraz uśmiechnął się szeroko. 


Skierowaliśmy się do pokoju Louis'a, aby przebrać się w suche ubrania. Chłopak dał mi jakąś koszulkę i spodnie od dresu. 


Siedziałam na łóżku i wycierałam włosy, kiedy zadzwoniła moja komórka. Wzięłam ją do ręki i zamarłam. Zastrzeżony numer. Od razu wiedziałam, że to ten psychol, bo kto inny? Przyłożyłam telefon do ucha i czekałam, co powie.


- Niegrzeczna z ciebie dziewczynka. - powiedział śmiejąc się. - Jutro cały internet będzie huczał.


- Skąd ty... - zaczęłam, ale nie dokończyłam, bo wszystko zrozumiałam. On tam był! Obserwował mnie, kiedy byłam z Lou!


- Znowu mnie rozczarowałaś. - powiedział szyderczo. - Skoro ja nie mogłem z tobą być, to ten laluś tym bardziej nie będzie.- powiedział i rozłączył się.


Zadrżałam, a do oczu napłynęły mi łzy. W tym momencie do pokoju wszedł Lou, wycierając mokre włosy ręcznikiem. Kiedy zobaczył, że po moim policzku spływa łza, od razu do mnie podbiegł.


- Co się stało? - spytał zdenerwowany.


- Wszystko w porządku. - powiedziałam. - Po prostu źle się czuję. Przyniósłbyś mi gorącą czekoladę? - spytałam.


- Jasne. - powiedział, pocałował mnie w czoło i wyszedł z pokoju.


Zerwałam się z łóżka i zaczęłam nerwowo chodzić po pokoju. "Skoro ja nie mogłem z tobą być, to ten laluś tym bardziej nie będzie." Co to do jasnej cholery znaczy?! 


Usiadłam zdenerwowana na podłodze obok łóżka i próbowałam opanować krążące mi po głowie myśli. Postanowiłam, że muszę powiedzieć o tym Louis'owi. Jest coraz gorzej. Zaczynam się bać, że on coś może mu zrobić.


Ukryłam twarz w dłoniach i zaczęłam cicho szlochać. Usłyszałam jak drzwi od pokoju otwierają się, więc szybko przetarłam mokre od łez oczy, wstałam z podłogi i odwróciłam się. W progu stał Lou z kubkiem ciepłego napoju. 


Podszedł do mnie i podał mi go. Uśmiechnęłam się do niego i usiadłam na łóżku. Popijając czekoladę, zaczęłam opowiadać mu o tym, że ktoś mnie prześladuje. 


W pierwszej chwili wściekł się trochę na mnie, że dopiero teraz o tym mówię, ale też martwił się o mnie. Niestety żadne z nas nie wiedziało, co robić. 


Następnego dnia, internet rzeczywiście huczał od zdjęć moich i Lou całujących się w parku. Na twitterze, "fanki" chłopaków wyzywały mnie od ździr, szmat i tym podobnych. Co ja takiego zrobiłam, że one tak bardzo mnie nienawidziły?


Leżałam na łóżku, wtulona w pluszowego misia, kiedy znowu zadzwonił ten wariat.


- A nie mówiłem. - powiedział, gdy tylko odebrałam.


- Czego ode mnie chcesz! - krzyknęłam.


- Hej, spokojnie ruda. - zaśmiał się. - Zabawa niedługo zacznie się rozkręcać. Cierpliwości.


- Co ja ci takiego zrobiłam? - szepnęłam płaczliwie.


- Zraniłaś mnie. - powiedział zmienionym głosem i rozłączył się.



____________________________________________


No i piąty za nami ;)

Nie mam teraz co robić, więc pewnie rozdziały będą częściej ;pp
Pozdrawiam ;pp
@Twinkleineye

4 komentarze:

  1. nie tylko ty nie masz co robic ;P:P

    OdpowiedzUsuń
  2. boski blog, kocham go. <3
    nie mogę doczekać się następnego! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyna będzie miała przerąbane.Oj..będzie się działo. Współczuję jej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Współczuję Sarze. : c
    Ale rozdział świetny. : )
    Zresztą jak zwykle . : D

    OdpowiedzUsuń