Dzisiaj chłopcy wracają do USA. Jeszcze nie wyjechali a ja już tak strasznie za nimi tęsknie. Ustaliliśmy, że to my wpadniemy do nich. Tak bardzo się boję spotkania z Louis'em, ale muszę z nim pogadać, oczywiście jeśli on się zgodzi. Nie chcę się wpychać do jego życia na siłę, chcę tylko jego szczęścia.
Pochodziła już trzynasta więc razem z Aną zaczęłyśmy się zbierać. Chłopcy mają samolot po szesnastej, ale przecież muszą jeszcze dojechać na lotnisko i w ogóle. Założyłam sukienkę do kolan, gdyż dzień był wyjątkowo ciepły, a poza tym niewygodnie mi się teraz chodzi w spodniach. Rozczesałam włosy, założyłam balerinki i zeszłam na dół, gdzie czekała już moja przyjaciółka.
Kiedy usłyszała że schodzę odwróciła się w moją stronę. Skrzywiłam się lekko widząc jej podpuchnięta od płaczu twarz. Całkowicie ją rozumiem. One Direction nie będą już mieli tak długiej przerwy i nie będą mogli przylecieć, co oznacza że zobaczymy się z nimi dopiero za dwa miesiące.
Podeszłam do przyjaciółki i mocno ją przytuliłam, próbując ją pocieszyć mówiąc że ten czas szybko zleci. Ana poprawiła makijaż i wyszłyśmy na zewnątrz gdzie już czekała taksówka. Dwadzieścia minut później byłyśmy już pod domem chłopców.
Gdy podeszłyśmy pod drzwi nawet nie zdążyłyśmy zapukać czy zadzwonić dzwonkiem bo drzwi się otworzył i stanął w nich Harry. Ana od razu rzuciła mu się na szyję wpijając się w jego usta. Jako że nie chciałam patrzeć jak cię całują, wyminęłam ich i weszłam do środka. W salonie zastałam Liam'a, Niall'a i Zayn'a. Chłopcy siedzieli na kanapie wpatrując się w podłogę. Podeszłam do nich i kucnęłam aby móc spojrzeć na ich twarze.
- Hej, przecież nie wyjeżdżacie na zawsze, wrócicie tu. - powiedziałam. - Poza tym to nie jest wasza pierwsza tak długa trasa. - dodałam.
- No tak, ale USA nie jest tak fajne jak Londyn. - powiedział Horan.
Usiadłam pomiędzy blondynem a Malikiem i objęłam ich mocno. Podniosłam głowę i spojrzałam na Liam'a, który przyglądał się nam z lekkim uśmiechem na twarzy. Uśmiechnęłam się do niego ciepło, wyplątałam się z kończyn chłopaków i podeszłam do niego, a następnie mocno go przytuliłam.
W tym momencie do salonu weszli Ana i Harry trzymając się za ręce. Brunetka miała twarz mokrą od łez. Niall i Zayn podnieśli się i podeszli do dziewczyny i przytulili ją mocno, co sprawiło że znowu się rozkleiła.
- Liam, gdzie jest Louis, muszę z nim pogadać. - spytałam szeptem.
- On bał się spotkania z tobą więc pojechał wcześniej na lotnisko. - odparł Payne krzywiąc się.
Pokiwałam głową starając się ignorować ból w klatce piersiowej. Usiadłam na kanapie i teraz to ja tępo wpatrywałam się w podłogę.
W pewnej chwili poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Podniosłam głowę i ujrzałam mordkę Niall'a. Chłopak usiadł obok i przytulił mnie mocno. Nawet się nie zorientowałam że po policzkach spływają mi łzy.
- Może pojedziecie z nami na lotnisko to z nim pogadasz. - usłyszałam głos Harrego.
Spojrzałam nie niego niepewnie. Czy to aż tak bardzo widać, że płaczę przez Lou? Przeniosłam swój wzrok na przyjaciółkę, która patrzyła na mnie wyczekująco.
- Czemu nie. - szepnęłam przecierając twarz.
Zobaczyłam że na twarzy Any zakwitł lekki uśmiech. Przynajmniej ona będzie dłużej z Harrym. Kiedy wybiła czternasta wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do vana chłopców.Liam powiedział że ich bagaże już wcześniej zostały zawiezione na lotnisko. W samochodzie usiadłam obok Zayn'a, Ana koło Hazzy, a Niall obok kierowcy czyli Liam'a.
Całą drogę dużo się śmialiśmy, opowiadając historyjki z dzieciństwa. Godzinna podróż minęła nam w miłej atmosferze.
Kiedy znaleźliśmy się na lotnisku, zaczęłam się na maksa stresować. Co jeśli nie będzie chciał ze mną pogadać? Zaczęłam głęboko oddychać aby przestać się stresować, aby znowu nie wylądować w szpitalu.
Gdy tylko weszliśmy do budynku zaczęłam rozglądać się za Tomlinsonem. Mój wzrok napotkał chłopaka w czerwonych rurkach i już wiedziałam że to on.
Spojrzałam niepewnie na resztę, a oni pokiwali głowami chcąc dodać mi otuchy. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w kierunku Louis'a.
Kiedy byłam już bardzo blisko niego chciałam zawrócić, wsiąść do taksówki i pojechać do domu, ale coś mi nie pozwoliło.
Usiadłam obok chłopaka trzęsąc się na całym ciele. Lou podniósł głowę i powoli odwrócił się w moją stronę. Przełknęłam ślinę i znowu naszła mnie ochota na ucieczkę mimo iż było już za późno. Błękitne oczy chłopaka zrobiły się dwa razy większe. Chyba nie do końca wierzył że tu jestem.
- Hej. - szepnęłam cicho.
- Czemu tu jesteś? - spytał a mnie przeszły ciarki.
- J-j-ja, ja musiałam cię zobaczyć. - powiedziałam w końcu.
- Dlaczego? - spytał a w jego oczach pojawiły się łzy.
- Louis zrozum mnie, jak miałam się zachować widząc twoje zdjęcie z jakąś laską? - spytałam.
- Sara, nie zdradziłem cię. - szepnął. - Nie mógłbym. Za bardzo cię kocham. - powiedział patrząc na mnie. - Błagam daj mi szansę. - poprosił zrozpaczony.
- Nie wiem czy będę potrafiła ci zaufać. Potrzebuję trochę więcej czasu. - powiedziałam.
Szatyn skinął głową, a po jego policzku spłynęła samotna łza. Tak ciężko był mi patrzeć na jego cierpienie. Chcę jego szczęścia, a co chwilę sprawiam mu ból.
Niepewnie chwyciłam jego dłoń będąc pewna że wyrwie się z mojego uścisku, lecz zamiast tego podniósł moją dłoń i delikatnie ją pocałował. Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Chłopak spojrzał mi prosto w oczy i uśmiechnął się lekko.
- Dam ci tyle czasu ile będziesz chciała. Nie zrezygnuję z ciebie. - szepnął.
Louis puścił moją rękę, wstał i miał już pójść jednak odwrócił się, podszedł do mnie i leciutko musnął moje usta swoimi. Przymknęłam powieki rozkoszując się tą chwilą, a gdy otworzyłam oczy zobaczyłam że szatyn odchodzi w kierunku gdzie czekali już chłopcy.
Przez całą drogę do domu nie odezwałam się ani słowem. Ana próbowała mnie zagadać parę razy o to co się stało na lotnisku, ale ja nie miałam ochoty o tym gadać. Właściwie to co miałam jej powiedzieć? Że jestem do niczego? Że znowu spieprzyłam sprawę?
Przez cały czas tępo wpatrywałam się w szybę, obserwując spacerujących ludzi, jednocześnie starając się nie wybuchnąć płaczem, przynajmniej nie tu. Kiedy byliśmy już na miejscu, od razu wysiadłam nie czekając na przyjaciółkę, jednak zapomniałam że to ona ma klucze.
Oparłam się o ścianę i patrząc się na swoje buty, czekałam aż Ana zapłaci i przyjdzie. Usłyszałam jej kroki, a następnie dźwięk przekręcanych kluczy. Weszłam do domu nie podnosząc głowy i od razu skierowałam się na górę do pokoju.
Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie, czując napływające do oczu łzy. Nie potrafiłam już dłużej ich powstrzymać. Położyłam się na łóżku szlochając cicho.
Nie wiem jak długo to trwało, pięć minut, godzinę czy może więcej, ale w końcu trochę się uspokoiłam. Słysząc ciche pukanie do drzwi usiadłam ostrożnie, jednocześnie przecierając bolące oczy i w tym momencie do pokoju weszła Ana.
Widząc jej smutną minę nie wytrzymałam i znowu zaczęłam płakać. Dziewczyna bez słowa podeszła bliżej i mocno mnie przytuliła.
- Kotek, co się stało na lotnisku? - spytała po chwili ciszy.
- J-j-ja, ja znowu spieprzyłam sprawę.- szepnęłam.
- Nie rozumiem.
- Tak bardzo go kocham, ale boję się że te zdjęcia są prawdziwe.. - nie dokończyłam bo Ana mi przerwała.
- Jak możesz tak myśleć!? On cię naprawdę kocha! Dziewczyno czy ty tego nie widzisz!? - szatynka była na mnie zła.
Poczułam świeże łzy spływające po policzkach. Niby wiem że ona ma rację, ale nie mogę pozbyć się tego strachu który siedzi głęboko we mnie. Naprawdę bardzo mnie to zabolało, kiedy zobaczyłam te zdjęcia. One wyglądały tak realnie. Poza tym, kto mógłby zrobić coś takiego? Nie rozumiem.
Siedziałyśmy w moim pokoju do późnej nocy rozmawiając. Potrzebowałam tego, musiałam się wygadać. Powiedziałam przyjaciółce wszystko co leży mi na sercu. Ulżyło mi trochę. Teraz tylko trzeba wytrzymać te dwa miesiące i muszę, naprawdę muszę przeprosić Louis'a. To ja zawaliłam, a nie on.
* * *
Minął tydzień odkąd wróciliśmy do USA. Zagraliśmy już dwa świetne koncerty i mieliśmy kilka wywiadów. Muszę przyznać, że nie jest tu tak źle, w końcu jesteśmy tu już ponad miesiąc nie licząc tej krótkiej przerwy, jednak zaczynam już tęsknić za Londynem. To tam jest mój dom i wszystko to co kocham.
Poza koncertami i wywiadami, nigdzie nie wychodzę. Nie widzę w tym sensu. Chłopaki ciągle próbują wyciągnąć mnie do kina czy na jakąś imprezę ale jestem nieugięty. Nie chcę mieć znowu problemów.
Siedziałem właśnie na łóżku czytając jakąś książkę, kiedy do mojego pokoju jak burza wleciał Harry. Chłopak usiadł obok mnie i zaczął mi się przyglądać. Oderwałem wzrok od lektury i spojrzałem na niego.
- Serio? Masz zamiar przez cały dzień czytać? - spytał patrząc na mnie z politowaniem.
- A co niby mam robić? - zapytałem.
- Cokolwiek innego. Człowieku żyj! - krzyknął ze śmiechem.
Pokręciłem głową i przeniosłem wzrok z powrotem na książkę, jednak nie było mi dane chociażby dokończyć stronę, bo Hazza wyrwał mi ją z ręki i rzucił gdzieś za siebie. Patrzyłem na niego jak na idiotę a ten tylko uśmiechał się jak jakiś chochlik.
- Dobra jak nie chcesz iść na imprezę, to przynajmniej chodź ze mną do marketu po coś słodkiego, bo Niall już zjadł nasze zapasy. - powiedział a ja zacząłem się śmiać.
Kurczę, już dawno nie śmiałem się tak naprawdę. Prawie na każdym koncercie muszę się sztucznie uśmiechać pokazując że wszystko jest ok. Zamrugałem gwałtownie, gdy zobaczyłem rękę loczka przez swoją twarzą.
- Ziemia do Lou! - krzyknął.
- Dobra chodź i mnie nie denerwuj. - powiedziałem i poczochrałem mu włosy.
Chłopak uśmiechnął się od ucha do ucha widząc że trochę się rozweseliłem. Zerwaliśmy się z łózka, ubrałem moje ulubione białe vansy i wyszliśmy z pokoju. Przez całą drogę Hazza próbował mnie rozśmieszać, co szło mu nawet nieźle. Fajnie było znowu uśmiechać się bez powodu.
Gdy doszliśmy do jakiegoś hipermarketu, od razu wziąłem wózek i razem z przyjacielem zaczęliśmy szaleć jeżdżąc między alejkami jak wariaci. Półgodziny później znudziła się nam ta zabawa i postanowiliśmy w końcu zrobić zakupy.
Odszukaliśmy stoisko ze słodyczami i zaczęliśmy zgarniać do wózka wszystko jak leci, żelki, czekolady, cukierki i wiele innych, a następnie skierowaliśmy się do kasy. Po drodze zgarnąłem jeszcze gazetę. Kiedy zapłaciliśmy wyszliśmy obładowani siatkami.
Gdy ja czytałem gazetę mój towarzysz objadał się batonikiem czekoladowym. Nagle stanąłem jak wryty, widząc artykuł na pół strony. Wpatrywałem się w zdjęcie i czułem napływające do oczu łzy.
- Stary co jest? - spytał loczek podchodząc do mnie.
Pokazałem mu to na co patrzyłem i zobaczyłem jak jego oczy się powiększają, a następnie zaczął się krztusić . Poklepałem go po plecach, jednocześnie starając się zapanować nad burzą szalejącą we mnie. Jak on mógł mi to zrobić?
- Chodź szybko. - warknąłem i ruszyłem szybkim krokiem.
- Louis czekaj! - krzyknął próbując mnie dogonić.
Nie słuchałem go za bardzo, byłem zbyt zdenerwowany po tym co zobaczyłem. Gdy wszedłem do hotelu od razu skierowałem się do pokoju tej gnidy. Kiedy byłem na schodach poczułem lekkie szarpnięcie do tyłu.
Odwróciłem się gwałtownie i zobaczyłem mojego najlepszego przyjaciela.
- Uspokój się! - warknął. - Nawet nie wiesz czy to prawda!
- Mam to gdzieś! - krzyknąłem a dziewczyny które właśnie schodziły na dół popatrzyły na mnie dziwnie.
Wepchnąłem Harremu siatkę którą wciąż trzymałem i pobiegłem na górę zostawiając go z szokiem wypisanym na twarzy. Miętoląc w ręce gazetę wtargnąłem do pokoju chłopaka nawet nie pukając.
Siedział na łóżku i jak gdyby nigdy nic słuchał muzyki. Kiedy mnie zobaczył ściągnął słuchawki i uśmiechnął się co jeszcze bardziej mnie wkurzyło.
- Co jest? - spytał.
- Co to kurwa ma znaczyć!! - wrzasnąłem i rzuciłem mu gazetę w twarz.
________________________________________________________
Baaaaaardzo wolnymi krokami zbliżamy się do końca.
Powoli zaczyna brakować mi pomysłów, chyba wena mnie opuszcza ;//
Mam nadzieję że się wam podoba ;)
Następny postaram się dodać jeszcze w tym tygodniu ^^
Pozdrawiam ;*
@Twinkleineye
Dobra... Trochę się pogubiłam. Co było takiego w tej gazecie i kto to zrobił ? <3
OdpowiedzUsuńJak możesz przerywać w takim momencie ? ;c
Super rozdział i zapraszam do mnie xoxo
http://i-think-i-wanna-marry-u.blogspot.com/
http://timehealsallwoundss.blogspot.com/
Czyżby Lou dowiedział się kto stoi za fotomontażem jego zdjęć z El?;> bardzo mnie to ciekawie;p
OdpowiedzUsuńale żeby w takim momencie przerywać?! a idź ty!;p
http://urealizbe.blogspot.com/
Na początek chciałam powiedzieć: Kobieto, kiedy ty piszesz te rozdziały, nie nadążam z czytaniem :o Nie żebym narzekała :D
OdpowiedzUsuńI wogóle twoje opowiadanie jest CUDOWNE, uwielbiam je ♥ Grrr jak możesz kończyć w takim momencie :D Czekam na następny rozdział, pisz szybciutko. No, i zapraszam do mnie xoxo
obstawiam, że za tym całym fotomontażem stoi Zayn ;pp
OdpowiedzUsuńwena nigdy nie opuszcza!:P
OdpowiedzUsuńmam mała prośbę i mam nadzieję, że ją spełnisz :)
OdpowiedzUsuńa mianowicie, nie kończ tego bloga. Bardzo Cie proszę!
rozdział niesamowity :D do samego końca trzyma w napięciu ;]
i dlaczego przerwałaś w takim momencie??
mam nadzieję, że to nie Zayn stoi za tym wszystkim..
dodawaj kolejny, bo zżera mnie ciekawość =]
zapraszam http://dream-of-another-life.blogspot.com/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCo tam było na tej gazecie ?! xdd
OdpowiedzUsuńwrr. zawsze mnie trzymasz w niepewności . : - PP
Jak to do końca tego bloga ?! ; (
I was crying .. ; - (
Dlaczego nie pogodzilii się jeszcze ?
Rozdział faajny .;]
Czekam na kolejne . xx
Pozdrawiam . xx
http://gotta-be-somebody-for-me.blogspot.com/
Świetny ! Ej nie kończ bloga i szybko dodawaj następny rozdział !*.*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, dopiero rozręcam bloga :D Niedługo pojawi się prolog i pierwszy rozdział :)
http://u-never-know-when-love-will-get-u.blogspot.com/
W końcu, pośród wszystkich tych syfów bez składni, interpunkcji i sensu, znalazłam coś, co naprawdę jest warte czytania :3 Mimo, że nie za bardzo siedzę w temacie (w ogóle nie znam zespołu), to opowiadania naprawdę mi się podoba^^ Lubię twój styl. Czekam na kolejne rozdziały,
OdpowiedzUsuńkeep writing :D
Swoją drogą, pisałaś/chciałabyś spróbować pisać o czymś zupełnie odbiegającym od One Direction, czy to twoje pisanie wiąże się tylko z zespołem?
OdpowiedzUsuńKiedy skończe to opowiadanie, mam zamiar napisać coś co w ogóle nie jest związane z tym zespołem
Usuńkolejna dobra część:)
OdpowiedzUsuńOmg.. Dzisiaj w końcu zebrałam się i przeczytałam całe opowiadanie. Jestem z siebie dumna jak nigdy ;D
OdpowiedzUsuńCo do opowiadania: Świetne. Ja cię. Najbardziej podoba mi się że jest takie inne i to że tak świetnie piszesz. Czyli podoba mi się wszystko. No.
I tak jakoś wydaje mi się że tym kimś może być Zayn.. Bo Liam na pewno nie. Niall też nie.. Chyba. Choć przyznam szczerze, że go trochę podejrzewam xd
Rozpisałam się troszeczkę. Oj tam..
czekam na następny rozdział ;)
Hej, hej ! :)
OdpowiedzUsuńProsiłaś, abym powiadomiła Cię kiedy pojawi się pierwszy rozdział na moim blogu-OTO JEST :D Zapraszam <3
Hm..ciekawe o co chodziło.Myślę,że chodziło o spotkanie dziewczyny Luis'a z jego kolegą z zespołu.
OdpowiedzUsuńByła byś zainteresowana udzilem w konkursie ?
OdpowiedzUsuńzapraszam Nagroda to Kuferek na kosmetyki z niespodzianką w środki ;) zapraszam
http://fashion-our-lives.blogspot.com/2012/07/zapisy-do-konkursu.html#comment-form
Świetny rozdział . ! <3
OdpowiedzUsuńCzemu ty kończysz w takich
momentach . ?! :D .
Muszę się dowiedzieć co jest w tej
gazecie . xd
Normalnie muszę . :D
Dodaj szybko nowy rozdział . xd
I nie kończ tego opowiadania .
To opowiadanie jest za DOBRE żeby
je kończyć . ! :3 .
Nie kończ i pisz dalej .
Ja na pewno będę wchodzić na
twojego bloga i wg. więc nie
kończ . ! <3 .
Masz wielu czytelników . xd
Kochamy cię za to jak piszesz .
<3 .
Czekam na nexta . ! <3333
Zapraszam do mnie w wolej chwili kochana . :
http://onedirectioninmyheart.blogspot.com/
Genialny wspaniały... Dziewczyno na serio masz wielki talent czekam na następny
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://mystoryaboutonedirection-milly.blogspot.com
Trzymam kciuki za dalszą wenę . X-D
OdpowiedzUsuńRozdział fajny ^^