czwartek, 15 listopada 2012

I wanna save your heart tonight - Rozdział 5

Minął tydzień, co oznacza że druga rocznica moja i Hazzy zbliża się coraz bardziej, Nadal nie wiem co mam zrobić w sprawie zdrady jakiej się dopuścił. Oszem nie gadałam z nim na ten temat, bałam się. Bałam się że zostanę sama. Tak, wiem głupia jestem, ale nic na to nie poradzę. Kocham Harry'ego całym sercem, planowałam naszą wspólną przyszłość i co? Mam to wszystko tak po prostu przekreślić? Nie potrafię. Już nie.
Kiedyś pewnie bym się tym wszystkim nie przejmowała, tylko od razu zerwałabym, ale Harry mnie zmienił. Już nie byłam tą zwariowaną laską, mającą wszystko gdzieś.
Czasami żałuję, że dałam mu się oczarować. Może gdyby nie to, nadal byłabym sobą, może byłabym szczęśliwa z kimś innym. Chciałabym cofnąć czas i postąpić inaczej.

* * *
Minęło siedem dni, jednak co noc śni mi się ten sam obraz. Ja i Ana jako para. Przyznam że nawet podoba mi się ta wizja, ale co z tego. Ona jest z Harry'm i kocha go pomimo tych wszystkich przykrych rzeczy, a ja nie mam zamiaru po raz drugi popełniać tego samego błędu. 
Czy to nie dziwne? Jestem Zayn Malik z One Direction i szaleją za mną miliony dziewczyn, a ja nie potrafię znaleźć tej jedynej. Gdzie tkwi problem? Co robię nie tak? Chyba po prostu się do tego wszystkiego nie nadaję. 
Wyszedłem przed dom i odpaliłem papierosa. Zaciągnąłem się głęboko i przymknąłem powieki rozkoszując się uczuciem, które zalewało całe moje ciało. No i weź człowieku rzuć to świństwo. Nagle zerwał się straszny wiatr, więc dopaliłem szybko papierosa i wróciłem do środka.
Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, kiedy zobaczyłam Anę z Niall'em siedzących na podłodze w salonie i bawiących się z Nate'm klockami.
- Myślałem, że w tym domu jest tylko jedno dziecko. - zaśmiałem się.
- Ja tak samo. - powiedziała Sara, która właśnie wyszła z kuchni.
Ana zaśmiała się na nasze słowa i pokazała nam język niczym mała dziewczynka. Cholera ona jest naprawdę wspaniałą osobą. To możliwe że się w niej zakochałem? Przecież to głupie. Na serio powinienem znaleźć sobie jakieś zajęcie, bo zaczyna mi odwalać.
W tym momencie do salonu przyszedł Liam z Danielle. Oni także zaczęli się śmiać widząc tamtą dwójkę bawiącą się klockami.
- Już się nawet z dzieckiem pobawić nie można, bo się wszyscy śmieją. - mruknęła Ana kręcą z dezaprobatą  głową, co sprawiło że zaczęliśmy się śmiać jeszcze bardziej.
- Dobra mam was gdzieś. Idę do Nandos. - oznajmił Horan i po chwili już go nie było.
Usiadłem na kanapie obok Liam'a i włączyłem telewizor. Skakałem właśnie z kanału na kanał szukając czegoś fajnego, kiedy po pokoju rozniósł się dźwięk telefonu. Wszyscy zaczęliśmy spoglądać po sobie nie wiedząc czyja komórka dzwoni, aż w końcu Sara zorientowała się, że to jej.
- Co jest Harry?... Jak to miał wypadek? Przecież mieliście oglądać wyścigi... Że co!? - krzyknęła do słuchawki. Patrzyliśmy na nią wszyscy, nie rozumiejąc o co chodzi. Po chwili zauważyłem jak po jej policzku spływają łzy. - W którym jest szpitalu? - spytała drżącym głosem. - Zaraz tam będę.
Rozłączyła się i schowała telefon do kieszeni spodni, a po chwili wybuchnęła płaczem. Ana jako pierwsza zareagowała i podbiegła do przyjaciółki, a następnie przytuliła ją z całej siły. Razem z Liam'em wstaliśmy z kanapy i podeszliśmy do nich.
- Co się stało? - spytał chłopak starając się zachować spokój.
- Louis miał wypadek, leży w szpitalu. Muszę do niego jechać! - prawie krzyknęła i wyrwała się z objęć Any.
Rudowłosa zaczęła chodzić po całym salonie, jednocześnie szukając butów i kluczyków do samochodu. Nagle zatrzymała się i spojrzała na chłopca, który jak gdyby nigdy nic dalej się bawił.
- Nie mogę jechać. Nie zostawię przecież Nathana samego. - zaczęła płakać jeszcze bardziej.
- Ja z nim zostanę, a ty jedź do  tego szpitala i dowiedz się co z Louis'em. - powiedziała Ana patrząc na przyjaciółkę. Sara chciała coś powiedzieć, ale dziewczyna jej nie pozwoliła. - Jedź.
Sara skinęła głową i wyszła z salonu. Patrzyłem w ślad za dziewczyną nie wiedząc jak mam się zachować.
- Liam jedźcie z nią, bo jeszcze zrobi coś głupiego. Ja z Zayn'em zostaniemy.
Payne skinął tylko głową, a następnie wziął swoją dziewczynę za rękę i szybko wyszli z domu, żeby dogonić Sarę.

* * *
Od prawie godziny próbowałam uspokoić Nathana, który strasznie płakał. Nie mam pojęcia co się mu stało, może wyczuł że coś jest nie tak, bo wszyscy byliśmy strasznie poddenerwowani. Jemu przecież też mógł się udzielić nasz humor. Z Zayn'em próbowaliśmy już chyba wszystkiego: śpiewaliśmy mu, dawaliśmy słodycze, a Malik nawet robił z siebie idiotę, ale to i tak nie skutkowało. Miałam ochotę po prostu usiąść i zacząć płakać, wszystko co się działo wokół powoli zaczynało mnie przerastać.
- Może włączymy mu jakąś bajkę? - zaproponował Zayn.
- Myślisz że to coś da? - spytałam przytulając do siebie chłopca.
- Warto spróbować. - mruknął wstając z kanapy.
Podałam mu Nate'a, który zaczynał coraz bardziej płakać i krzyczeć. Malik nucił chłopcu jakąś piosenkę z nadzieją że może to podziała. Podeszłam do półki, gdzie leżały płyty z filmami. Miałam zamiar odszukać w tej stercie czegoś dla dziecka, ale moją uwagę przykuła płyta z koncertem chłopców. Nie wiem czemu, ale to właśnie ją wzięłam. Odwróciłam się i pokazałam moje znalezisko Malikowi. Chłopak zmarszczył czoło, ale na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Serio? - zdziwił się.
- Warto spróbować. - powiedziałam to co on wcześniej.
Nie zastanawiając się dłużej włączyłam płytę, a już po chwili pojawiły się pierwsze efekty. Nate jak za dotknięciem magicznej różdżki przestał płakać i trochę zdziwiony wpatrywał się w ekran telewizora.
Przygryzłam wargę bojąc się, że mały znowu zacznie płakać, ale tak się nie stało, wręcz przeciwnie, na jego buzi pojawił się uśmiech gdy zobaczył swojego tatusia. Popatrzyłam na Zayn'a i sama się uśmiechnęłam.Chłopak pokręcił głową ze śmiechem.
Usiadłam na kanapie obok tej dwójki i przez cały czas obserwowałam malucha, który teraz był tak szczęśliwy, że zaczął klaskać tymi swoimi pulchnymi rączkami, a nawet próbował śpiewać razem z chłopcami.
- Mogłam się z tobą założyć. - zwróciłam się do Zayn'a.
- Ale tego nie zrobiłaś. - pokazał mi język.
- Nawet nie wiesz jak żałuję. - mruknęłam. - Mam nadzieję, że z Lou wszystko w porządku. Sara się załamie jak coś mu się stanie. - powiedziałam cicho, patrząc na chłopaka. - Czemu Liam jeszcze nie dzwonił?
- Na pewno jak tylko się czegoś dowiedzą to od razu dadzą nam znać. - odparł Mulat chcąc mnie uspokoić.
Ciężko było mi ukryć że zaczynam się denerwować. - Ana spokojnie. - powiedział gdy wstałam z kanapy i zaczęłam chodzić po pokoju. - Jedynie Harry'emu może się coś stać, zwłaszcza jak Sara go dorwie. - mimowolnie się uśmiechnęłam wyobrażając to sobie.
Westchnęłam zrezygnowana i ponownie usiadłam na kanapie. Siedzieliśmy przez kilkanaście minut w całkowitej ciszy, no może nie zupełnie, bo Nathan co chwilę się śmiał widząc swoich wujków i ojca, wygłupiających się na scenie. Miło było patrzeć na jego uśmiechniętą buźkę.
- Mogę ci coś powiedzieć? - spytał Zayn. Dało się wyczuć że jest trochę skrępowany. Skinęłam delikatnie głową dokładniej mu się przyglądając. - Bo ostatnio co noc mam dziwny sen. Pamiętasz ten dzień, kiedy pilnowaliśmy Nate'a?
- Jak mogłabym zapomnieć? Miałeś większą śróbe ode mnie. - zaśmiałam się mimo iż w moim gardle pojawiła się gula.
- Chodzi o to, że śni mi się tamten dzień, tylko że na końcu dzieje się coś co nie miało miejsca, a mianowicie my.. - urwał, a na jego policzkach pojawiły się rumieńce. Dało się je zauważyć mimo jego ciemnej karnacji.
Uniosłam brwi czekając aż dokończy, chociaż i tak już wiedziałam co powie. Chłopak westchnął cicho i zdenerwowany przygryzł wargę. Muszę przyznać, że wyglądał naprawdę uroczo. -.. no my się pocałowaliśmy, ale to przecież nie miało miejsca i nie chcę żebyś pomyślała że cię podrywam czy coś w tym stylu, ja się naprawdę zmieniłem. - nawijał jak najęty.
- Hej spokojnie. - zaśmiałam się, jednocześnie starając się, aby to zabrzmiało normalnie. - Nawet tak nie
pomyślałam. To tylko sen więc nie ma sprawy. - uśmiechnęłam się.
Mulat odetchnął z ulgą i także uśmiechnął się delikatnie. On się uspokoił, ale ja nie. Serce biło mi jak oszalałe, bałam się że chłopak to usłyszy.
- Chcesz coś do picia? - spytałam wstając z kanapy.
- Nie dzięki.
Skinęłam głową i poszłam do kuchni. Oparłam się rękami o blat oddychając głęboko, chcąc się uspokoić. On to pamięta, znaczy wydaje mu się że to tylko sen, ale tak czy inaczej wie. Cholera, tak nie może być. Kocham Harry'ego, chyba. Nie, kocham go pomimo tego wszystkiego co robi. Kogo ja oszukuję, sama już nie wiem co do niego czuję, mam w głowie totalny mętlik. Przez cały czas myślę o tym pieprzonym pocałunku. To się w ogóle nie powinno wydarzyć, ale się wydarzyło i wywróciło moje życie do góry nogami.

* * *
Wbiegłam do szpitala, jakby za mną pędziło stado wściekłych psów. Byłam zła, a nawet wściekła, ale przede wszystkim przerażona. Z telefonu Harry'ego nie dowiedziałam się niczego konkretnego, tylko tyle że Lou miał wypadek na torze wyścigowym.
Chciałam zapytać się jakiejś pielęgniarki gdzie leży Louis, ale zobaczyłam Hazze siedzącego na krzesełku obok jakiejś sali. Nie wiele myśląc podeszłam do niego na miękkich nogach. Gdy tylko mnie zauważył podniósł się na równe nogi. Stając na przeciwko niego nie wytrzymałam i uderzyłam go w twarz.
- Jak mogłeś mu na to pozwolić?! - krzyknęłam, a po moich policzkach płynęły kolejne łzy.
Loczek spojrzał na mnie smutnym wzrokiem. Opuszkami palców dotknął swojego policzka, ale nic nie powiedział. W tym momencie dołączyli do nas Liam z Danielle. Dziewczyna przytuliła mnie mocno do siebie, a Daddy poszedł z Harry'm dowiedzieć się czegoś na temat stanu mojego narzeczonego.
Siedzieliśmy w szpitalu już od ponad godziny, najgorsze jest to że niczego się nie dowiedzieliśmy. Byłam kompletnie wyczerpana tym oczekiwaniem, a do tego od ciągłego płaczu bolała mnie głowa. Dan przez cały czas próbowała mnie uspokoić, mówiąc że wszystko będzie dobrze, ale i tak nie mogłam pozbyć się czarnych scenariuszy, które co chwilę pojawiały się w mojej głowie.
Siedziałam na krzesełku z twarzą schowaną w dłoniach i cicho szlochałam, kiedy usłyszałam jak drzwi sali się otwierają i ktoś stanął obok nas. Podniosłam głowę i ujrzałam starszego mężczyznę około pięćdziesiątki, ubranego w biały kitel. Raptownie podniosłam się z krzesła i wierzchem dłoni przetarłam mokre policzki.
- Co z Louis'em? - spytałam drżącym głosem.
- Kim jest pani dla niego? - spytał mężczyzna.
- Jestem jego narzeczoną. - powiedziałam lekko zdenerwowana.
Lekarz skinął głową i zerknął na papiery, który przez cały czas ściskał w rękach.
- W wyniku wypadku pan Tomlinson doznał wstrząśnienia mózgu, a także ma złamaną prawą rękę i liczne zadrapania. Miał naprawdę wiele szczęścia, bo mogło to się skończyć znacznie gorzej, jak na przykład poważnym urazem kręgosłupa. - powiedział mężczyzna.
Poczułam jak do oczu napływają mi świeże łzy i musiałam się naprawdę postarać, żeby nie wypłynęły. Przełknęłam ślinę, jednocześnie próbując uspokoić drżenie całego ciała.
- Czyli nie ma poważnych urazów? - chciałam się upewnić.
- Tak jak wspominałem pan Tomlinson miał wiele szczęścia, ale na razie zatrzymamy go na tydzień aby zrobić jeszcze kilka badań. W tym momencie pani narzeczony odpoczywa, jeśli pani chce to może go odwiedzić, ale nie długo. - mężczyzna uśmiechnął się do mnie delikatnie i wszedł do następnej sali.
Zerknęłam na drzwi sali w której leżał mój ukochany. Mimo iż bardzo się o niego martwiłam nie chciałam tam wejść. Byłam na niego zła. Po narodzinach Nate'a obiecał mi że nigdy więcej nie weźmie udziału w wyścigach i złamał obietnicę. A jeśli nie miałby tyle szczęścia? Nawet nie chcę myśleć co by się wtedy stało.
- Odwieziecie mnie do domu? - spytałam cicho patrząc na Liam'a.
- Nie chcesz zobaczyć się z Lou? - spytał chłopak.
Pokręciłam głową czując jak po policzkach spływają świeże, słone kropelki. Danielle podeszła do mnie i przytuliła mocno, a ja wtuliłam się w nią niczym małe dziecko.
- Jesteś pewna? - spytała.
- Tak. Chcę wrócić do domu. - szepnęłam.
- Ok. - powiedział Liam.
Danielle objęła mnie ramieniem,  następnie całą trójką ruszyliśmy w stronę wyjścia. Tak trójką, bo Harry postanowił zostać. W sumie może to i lepiej, bo gdybym miała siedzieć obok niego w samochodzie to pewnie bym go rozerwała na strzępy, za to że nie powstrzymał Louis'a.


________________________________________________
Po baaaaardzo długich męczarniach w końcu napisałam, chociaż przyznam że i tak nie jestem do końca zadowolona, ale w sumie u mnie to już norma ;)
Mam nadzieję że następny uda mi się napisać nieco szybciej, ale kto wie.
Mam do was prośbę, tak jak w blogu Nathan Knight Story. Chciała bym aby każdy kto czyta moje bazgroły dodał pod tym rozdziałem komentarz, choćby kropkę. Po prostu chcę wiedzieć ile was jest. Z góry dziękuję i pozdrawiam ;)
@Twinkleineye


21 komentarzy:

  1. Genialny. ;xx Kocham tego bloga, bo jest boski.
    Fajnie jakby ana zakochała się w Maliku. ^^ xd
    Czekam na kolejny ;x

    OdpowiedzUsuń
  2. GE-NIA-LNY!

    Oby Lou wyszedł z tego bez szwanku.
    A Ana ma być z Malikiem! I mają mieć śliczne małe malikiontka! ;D

    Czekam na następny rozdział i zapraszam --> magiczneonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. kropka hahahaha
    dobra dobra zaczynam wywody;
    ANA MA BYĆ Z HARRY'M
    scena z zabawą Any z Nate'm jest przecudownie słodziasta i wgl zajebista aż zaczynam lubić dzieci, dobra lepiej nie przesadzam.
    Ana mogła się przyznać Zaynowi że się pocałowali
    Sara mogła porozmawiać z Lou
    i wogole dodaj troche romantycznosci a nie tylko same problemy i klopoty xP;
    dochodze do wniosku w wyniku mej konkluzji i interpretacji zjawisk psychoanalitycznych zawartych na tym blogu tak i jakże koło niego iż dodany przez ciebie rozdział jest PRO ZAJEBISTY!
    ja pierdole znowu mi odbija hahaha

    OdpowiedzUsuń
  4. DLACZEGO W ZAKLADKACH JEST COS TAKIEGO JAK BLOG ANI WEZ JA SIE DO TEGO CZEGOS BADZIEWNEGO PRZEZE MNIE PISANEGO NIE PRZYZNAJE!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznajesz się albo nie dodaje rozdziałów ;D

      Usuń
    2. OKAY PRZYZNAJE SIE
      LUDZIE KTORZY CZYTAJA TE OPOWIADANIE WIDZICIE JAK SIE POSWIECILAM?

      Usuń
    3. nie przezywam!

      Usuń
  5. Genialne <333 Coraz bardziej Cię kocham. Ana powinna być z Malikiem ; )) Kocham ; **** i czekam na nn ; **

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie fajnie:) i mi się ten rozdział podoba :)

    zapraszam do sb
    dodaję do obserwowanych

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale ty wiesz, jak strasznie nie chce mi sie pisac komantarzy, Prawdaaa? ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. O fajnie ... szkoda że już się skończył czekam na następny rozdział . Nie zawszę pisze kom ale staram się czytać wszystkie . Zapraszam do mnie i liczę na kom

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział♥
    Dlaczego Ana nie pogada z Harrym?
    Czekam na nn;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Ana powinna zerwać z Harrym, chyba że się zmieni i ona to zauważy, bo zaczyna mnie irytować. Ale zastanawia mnie co skłoniło Loczka do takiej oschłości względem Any..? Biedy Zayn...Chłopak zakochuje się w niewłaściwych dziewczynach i do tego zajętych. Jednak wierzę, że w tej części mu się uda odnaleźć tru low xd eheheh xd Biedny Lou..Szkoda mi go..Ale w sumie jego wina, w końcu obiecał Sarze, że nie weźmie udziału w wyścigach, gdyby dotrzymał słowa to by nic mu się nie stało i zmaiast tygodniowego pobytu w szpitalu siedziałby w domu z dzieckiem i narzeczoną;o

    OdpowiedzUsuń
  11. Super rozdział <3 Szkoda mi Any i nie rozumiem Harry'ego, ale mam nadzieję, że jakoś to naprostujesz. Masz świetne pomysły jak wprowadzić w opowiadanie akcje ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. ale boski rozdział! dziewczyno, jak ja Ciebie kocham! ;***
    dlaczego Ana nie zerwie z Harrym? albo niech z nim przynajmniej pogada.. powinna sobie z nim co nie co wyjaśnić tym bardziej, że nie może zapomnieć o pocałunku z Malikiem :) (z czego się bardzo cieszę *_*) przecież ona nie może pozwalać, by Styles nadal ją tak traktował. Ana boi się, że zostanie sama, przecież ma przyjaciół, a wśród nich Zayna, który na pewno nie pozwoli jej cierpieć i zajmie się jej złamanym sercem. Mam nadzieję, że dziewczyna pójdzie po rozum do głowy i nie będzie broniła się przed nowym uczuciem do Zayna, tym bardziej, że wie, że chłopak również coś do niej czuję.
    wkurzył mnie Lou! obiecał, że więcej nie będzie się ścigał, a jednak ponownie to zrobił.. kurde, czy on sobie zdaje sprawę, że przez tą sytuację może stracić Sarę, bo się zastanawiam, czy dziewczyna będzie umiała mu znowu zaufać po tym jak złamał daną jej obietnicę..
    czekam na kolejny niesamowity rozdział! ;**

    OdpowiedzUsuń
  13. chcialam poinformowac ze wrocilam na bloga ze starym opowiadaniem! amore-immortale.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Zostałaś nominowana prze ze mnie Liebster Award Więcej informacji u mnie na blogu :http://dopokibede.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja też już bym chciała, żeby życie Any się ułożyło i żeby Harry już jej tak nie ranił. No to się Lou wpakował. Ma za swoje, mógł dotrzymać obietnicy. -,-
    A tak po za tym, to zostałaś nominowana u mnie na blogu do Liebster Awards :) Zapraszam: www.niezwykla-codziennosc-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Nieeee LOOOOOUIS ;c Mój biedaczek miał wypadek... No, ale w sumie nie dziwię się Sarze, że tak zareagowała. W końcu zachował się nieodpowiedzialnie, szczególnie, że wiedział, iż wyścigi są ryzykowne, a ma narzeczoną i DZIECKO... Mam nadzieję, że szybko dojdzie do siebie, a Sara mu wybaczy. W sumie to nie bardzo wiem, jakie mam odczucia, co do Any, Harrego i Zayna... Niby Zayn jest teraz tym kochanym i wgl, ale Harry też taki był i, nie wiadomo, co go tak zmieniło. Mam nadzieję, że jeszcze wszystko sobie wyjaśnią. :) Ogólnie to uwielbiam, jak piszesz i przekazujesz wszystkie uczucia bohaterów. :) Czytam tą, jak i wcześniejszą "część" opowiadania od samego początku i, jestem zafascynowana nimi. :) Nie zawsze mam czas komentować, ale postaram się to zmienić. :) Czekam na następny rozdział, buziaki, Asiek ;**

    Ps. Zapraszam na opowiadanie, które piszę z Agnieszką - autorką I think I wanna marry you. :) http://i-hate-you-but-still-love-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. ♥____♥ Czekam na kolejny :)



    http://do-not-forget-about-mee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń