poniedziałek, 25 lutego 2013

I wanna save your heart tonight - Rozdział 14

Siedziałam na brzegu kanapy i wpatrywałam się w moje splecione dłonie. Czułam na sobie gorące spojrzenie Zayn'a, ale nie mogłam mu spojrzeć w oczy. Malik był na mnie zły, przynajmniej takie odniosłam wrażenie, ale przede wszystkim był zawiedziony i smutny, bo widział jak zachowywałam się, gdy Harry był tak blisko mnie. Oczywiście nie mam do niego o to pretensji, jednak jest mi trochę przykro. Nie robiłam tego specjalnie, nie miałam wpływu na to, jak moje ciało zareaguje na Harry'ego.
Po kilkunastu minutach krępującej ciszy odważyłam się wreszcie spojrzeć na Zayn'a. Stał oparty o framugę w nonszalanckiej pozie i wpatrywał się we mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami. Nie potrafiłam wyczytać nic z jego wyrazu twarzy. Czułam jak mój żołądek skręca się w supełek.
Miałam ochotę wstać i przytulić go, tak jak kilka chwil wcześniej, jednak nie wiedziałam czy jemu to się spodoba. Był na mnie zły, a ja nie chciałam pogarszać sytuacji, jednak czułam że nie wytrzymam, że muszę być blisko niego, bo inaczej oszaleję.
Podniosłam się powoli i niepewnym krokiem podeszłam do niego. Zayn ani na moment nie oderwał wzroku od moich oczu, śledząc każdy mój ruch. Kiedy stanęłam naprzeciwko niego, serce zaczęło mi bić sto razy szybciej, a krew zaczęła dudnić w moich uszach.
- Wciąż go kochasz, prawda? - spytał cicho, a w jego tęczówkach dało się zauważyć ból.
Serce ścisnęło mi się boleśnie na ten widok, a moja broda zadrżała delikatnie. Naprawdę niewiele brakowało, abym się rozpłakała.
- Zayn to nie tak. - szepnęłam rozpaczliwie. Bałam się, że mnie zostawi. - Ja nie mogę.. nie mogę tak z dnia na dzień zapomnieć o tym co mnie z nim łączyło. Byłam z nim dwa lata. To wszystko co się stało.. to mnie przytłacza. Ja nie mogę zapomnieć, to dla mnie zbyt szybko. Tak bardzo chcę wymazać to wszystko z pamięci i móc zacząć od nowa, ale przeszłość nie chce mnie opuścić. - łzy zaczęły spływać po moich policzkach, mimo iż bardzo się starałam. - Potrzebuję cię Zayn. Bez ciebie nie dam sobie rady. Tylko dzięki tobie się nie załamałam. - głos drżał mi od nadmiaru emocji.  - Nie zostawiaj mnie, proszę. - po tych słowach rozpłakałam się na dobre.
Po chwili znalazłam się z ramionach Zayn'a. Mocno wtuliłam się w jego tors, zachłystując się jego zapachem. Potrzebuję go. Nie poradzę sobie bez niego, on jest teraz dla mnie wszystkim. Szlochałam cicho, mocząc jego koszulkę, ale jemu to nie przeszkadzało, wciąż przytulał mnie mocno do siebie, jednocześnie całując w głowę.
- Nigdy cię nie zostawię maleńka. - szepnął mi we włosy.
Jeszcze mocniej się w niego wtuliłam, chowając twarz w zgłębieniu jego szyi. Mimo jego zapewnienia nie mogłam się całkowicie odprężyć. Wciąż dręczyło mnie przeczucie, że niedługo wydarzy się coś, co po raz kolejny wywróci moje życie do góry nogami.

* * *
Czułem jak ktoś delikatnie dotyka mojego policzka. Miałem ochotę warknąć na tego kogoś, by zostawił mnie w spokoju, jednak po chwili zorientowałem się, że ten dotyk jest mi cholernie dobrze znany..
Otworzyłem oczy i powoli przewróciłem się na plecy. Przez chwilę mój wzrok był lekko zamglony, przez co widziałem tylko zarys postaci, która siedziała na łóżku. Po chwili mój wzrok się wyostrzył i ujrzałem.. Sarę.
Zamrugałem kilka razy, mając wrażenie, że to mi się tylko wydaje.Przecież Sara jest na mnie wściekła i obecnie znajduje się u Any, więc to nie możliwe, żeby tu była.
- Hej. - moich uszu doszedł jej melodyjny, cichy głos.
Przetarłem oczy wierzchem dłoni, chcąc pozbyć się resztek snu. Może to tylko sen. Tak bardzo za nią tęsknie, że nawet w śnie nie mogę przed nią "uciec". Ale przecież nie mam tak realistycznych snów.
- Sara? - odezwałem się zachrypniętym od długiego płaczu głosem.
- Hej. - powtórzyła.
Cholera! Ona tu jest! Wróciła! Wróciła do mnie, do Nathana! Cholera, Nathan!
Podniosłem się gwałtownie i nerwowo rozejrzałem się po pokoju, jednocześnie przeczesując dłonią włosy. Spojrzałem na puste miejsce obok mnie. On tu był! Spał ze mną!
- Chłopcy wzięli go na spacer. - mruknęła rudowłosa, kładąc dłoń na moim ramieniu.
Spojrzałem na nią niepewnie, a następnie przełknąłem gulę, która pojawiła się w moim gardle. Ona tu jest, jest ze mną. To nie możliwe.
- Co ty tu robisz? - spytałem cicho. - Myślałem, że ty..
- Ana mi wszystko wytłumaczyła, właściwie wykrzyczała mi w twarz. - zaśmiała się nerwowo, poprawiając się na łóżku. - Byłam zła, właściwie wciąż jestem.. okłamałeś mnie Louis, a to mnie naprawdę zabolało. Myślałam, że sobie ufamy i mówimy o wszystkim. Ty wiesz o moich wcześniejszych związkach. Przykro mi, że mi nic nie powiedziałeś.Rozumiem, ze się bałeś, ale to niczego nie zmienia. - o jej policzku spłynęła samotna łza.
- Wiem. Przepraszam, Sara przepraszam że nic ci nie powiedziałem. Żałuję.Gdybym nie był takim tchórzem, nie byłoby tego wszystkiego. - powiedziałem z bólem.
- Przeprosiny przyjęte, ale obiecaj mi, że już nigdy więcej mnie nie okłamiesz. - kąciki jej ust zadrżały delikatnie. - Nienawidzę się z tobą kłócić, to bardzo boli i.. przepraszam że nie chciałam cię wysłuchać i..
Położyłem palec wskazujący na jej miękkich ustach, tym samym nie pozwalając jej dokończyć. Przez cały czas patrzyłem prosto w jej zielone oczy, która tak bardzo kocham.
- Obiecuję ci, że już zawsze będę ci o wszystkim mówił, ale ty obiecaj mi, że już nigdy więcej mnie nie zostawisz. - szepnąłem.
- Nigdy więcej. - zawtórowała.
Po tych słowach z mocą naparłem na jej usta. Jęknęła cicho odwzajemniając każdą pieszczotę, jednocześnie wczepiając palce w moje włosy, przyciągając mnie do siebie. Całowałem ją mocno i długo, nasze język złączył się w gorączkowym tańcu. Nasze przyspieszone oddechy mieszały się ze sobą, przyprawiając nas jeszcze większym pożądaniem.
Niechętnie oderwałem się od jej cudownych warg i zjechałem na szyję i dekolt, całując ją z namiętnością i rządzą. Jeden dzień, a tak cholernie za nią tęskniłem. Za jej zapachem, smakiem, dotykiem, za wszystkim. Sara jest całym moim światem i nie wyobrażam sobie bez niej życia.
- Kocham cię Louis. - wyszeptała zdyszanym głosem.
- Ja ciebie bardziej. - mruknąłem znowu wpijając się w jej usta.
Nagle popchnęła mnie na łóżko, tak że znalazłem się pod nią, a ona siedziała na mnie okrakiem. Spojrzałem jej prosto w oczy, widząc w nich wesołe ogniki. Uśmiechnąłem się łobuzersko na ten widok. Ta dziewczyna jest niesamowita i cieszę się, że jest moja.
- Tęskniłam w nocy za panem, panie Tomslinson. - wymruczała zjeżdżając dłonią do rosnącej wypukłości.
Zaśmiałem się gardłowo i opadłem na poduszki rozkoszując się dotykiem jej drobnych dłoni. Po chwili złapałem ją za biodra i obróciłem nas tak, że teraz to ona była na dole. Musnąłem delikatnie jej usta, a z jej gardła wydobył się cichutki jęk.
- Ja za panią również, panno Collins. - wymamrotałem i gwałtownie naprałem na jej usta, nie chcąc aby dzieliły nas jakiekolwiek centymetry.

* * *
- To co Nialler, karaoke? - uśmiechnęłam się od blondyna, który znudzony siedział na kanapie i tępo wpatrywał się w telewizor.
Chłopak podniósł głowę i spojrzał na mnie zdziwiony moją propozycją, jednak błękitne oczka zaświecił mu się niczym diamenty, a po chwili na jego ustach zakwitł cudowny uśmiech. Jak można nie kochać kogoś tak słodkiego i uroczego? Naprawdę czasami nie rozumiem niektórych ludzi.
- Pewnie! - wykrzyknął zrywając się z kanapy i podbiegając do mnie niczym szczeniaczek.
Zaśmiałam się wesoło, a blondynek zarumienił się słodko i uśmiechnął się nieśmiało. Kiedy my przygotowywaliśmy się do naszego "występu" do salonu zeszli Louis z Sarą i Nate'm, Liam i Danielle oraz Zayn. Nie ostatni uśmiechnął się do mnie seksownie, przy tym poruszając zabawnie brwiami. Zboczuch jeden.
- Dobra, wybieraj piosenkę. - zwróciłam się do Niall'a, który skakał jak szalony.
- Baby Justina. - wyszczerzył się.
Wszyscy wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. No tak, mam do czynienia z największym fanem Justin'a Biebera. Skinęłam delikatnie głową, wciąż uśmiechając się od ucha do ucha. Ten chłopak jest niemożliwy, ale i tak go kocham.
- Ja śpiewam drugą zwrotkę! - krzyknęłam podnosząc rękę jak uczennica, kiedy rozbrzmiała muzyka.
Blondynek wzruszył ramionami, zgadzając się na moją "propozycję". Cóż najwyraźniej było mu obojętne którą zwrotkę będzie śpiewał.
Po chwili chłopak zaczął śpiewać, przy czy wczuł się jakby był na koncercie. Uwielbiam tą jego radość, kiedy może śpiewać i być po prostu sobą. Niall'em Horan'em, który kocha to co robi i nie przejmuje się opinią innych.
Tańczyłam i śpiewałam razem z nim, odczuwając tą samą radość co on. Czasami zastanawiam się, jakby to było wystąpić przed ogromną publicznością, na wielkiej scenie pod ostrzałem reflektorów. O czym ja myślę, nie dałabym rady. Może i nie jestem nieśmiała, ale byłaby to dla mnie zbyt wielka presja.
Nialler złapał mnie za ręce i zaczęliśmy tańczyć i skakać, nie zważając na naszych przyjaciół, którzy przez cały czas się z nas śmiali. Fajnie jest czasami zapomnieć o tym ile ma się lat i po prostu robić to, na co ma się akurat w tej chwili ochotę.
Nagle straciłam równowagę i potknęłam się, przez co wylądowałam na Zayn'ie, a właściwie przygniotłam kolanem jego "przyjaciela". Mulat skrzywił się jęcząc głośno, a my zaczęliśmy się śmiać jeszcze bardzie, a największym śmieszkiem w naszym towarzystwie był Nathan.
- Jezu przepraszam. - mruknęłam przygryzając wargę, by nie zacząć się znowu śmiać. - Bardzo boli?
- Będziesz przepraszać w nocy. - szepnął Malik uśmiechając się łobuzersko.
Poczułam jak na moje policzki wkrada się szkarłatny rumieniec. Dlaczego on musi mi mówić takie rzeczy, kiedy nasi przyjaciele są obok nas? Dobrze wie jak na mnie działa.
Niezdarnie podniosłam się z jego kolan i poprawiłam bluzkę, która mi się podwinęła.Czułam na sobie spojrzenie Malika, ale starałam się go ignorować. Jeśli zobaczę w jego oczach pożądanie lub jakiekolwiek inne uczucie, rzucę się na niego, nie zważając na naszych towarzyszy.
- Zayn może przynieść ci lód? - odezwał się Harry.
Wszyscy spojrzeliśmy w kierunku schodów, na których szczycie stał Styles i przyglądał się nam. Przełknęłam gulę, która pojawiła się w moim gardle. Prawie zapomniałam o tym, że w domu jest Harry. Zerknęłam na Zayn'a, który uśmiechał się do swojego przyjaciela. Mimo to zauważyłam w jego oczach jakąś niechęć, którą bardzo dobrze maskował, no może nie do końca skoro ja ją zauważyłam.
Cholera, jeżeli z Zayn'em powiemy reszcie o tym, że jesteśmy razem, oni się pokłócą, albo jeszcze gorzej. A jeśli przeze mnie oni przestaną się przyjaźnić, albo zespół się rozpadnie? Nie, nie mogę tak myśleć. Wszystko będzie w porządku. Musi być.
- Zrób mu masaż. - zaśmiał się Tommo, przytulając mocniej Sarę i Nathan'a.
Wszyscy wybuchnęli głośnym śmiechem, na słowa Louis'a, co wyrwało mnie z zamyślenia. Wymusiłam na sobie uśmiech, nie chcąc wyjść na dziwną. Żart był fajny, ale ja nie byłam w nastroju do śmiechu, nie teraz.
~~*~~

- Popatrz Nathan. - szepnęłam chcąc zwrócić uwagę chłopca, co oczywiście mi się udało. - Tam jest twój tatuś. Biegnij się z nim przywitać. - powiedziałam i postawiłam chłopca na podłodze, a on wypruł jak torpeda w stronę Tomlinsona.
- Tatuś! - krzyczał.
Zaśmiałyśmy się z Sarą na widok miny Louis'a. Na początku było to zdziwienie, jednak po chwili zastąpił je szeroki uśmiech. Chłopak kucnął i złapał chłopca w swoje ramiona, przytulając go mocno do siebie i całując w czubek głowy.
- Co wy tu robicie? - spytał kiedy podeszłyśmy bliżej.
- Mały się stęsknił. - zaśmiałam się.
Tomlinson także zaśmiał się, a chwilę później nachylił się i wpił się w usta mojej przyjaciółki. Boże chciałabym podejść teraz do Zayn'a i wpić się w jego cudowne, malinowe wargi, które tak uwielbiam.
- Fuuuj! - mruknął Nathan oddzielając swoich rodziców.
W tym momencie podeszli do nas chłopcy i zaczęli się śmiać na widok skwaszonej miny chłopca. Łobuziak jeden. Sara uśmiechnęła się z czułością do swojego syna i dała mu słodkiego buziaka, a na jego ustach pojawił się wesoły uśmiech.
- Jak tam próba? - spytałam odwracając się do chłopaków.
- Właśnie mamy przerwę. - Niall pokazał mi język, a ja odwdzięczyłam się tym samym.
- Dobra chłopaki, pokażemy dziewczynom nową piosenkę. - uśmiechnął się Liam.
Wyszczerzyłam się do niego, a on puścił mi oczko i odwzajemnił uśmiech. Super jest mieć takich przyjaciół. Louis szybko cmoknął Sarę i Nate'a i wskoczył na scenę, gdzie już stała reszta. Odsunęłyśmy się trochę do tyłu, by mieć lepszy widok.
Po chwili rozległa się muzyka, a chłopcy zaczęli śpiewać piosenkę One Way Or Another. Nie wiedziałam, że  nagrywając cover. Przyznam, że piosenka wyszła im genialnie, a do tego śpiewając naprawdę dobrze się bawili, zresztąj ak zawsze kiedy w grę wchodziła muzyka. Na pierwszy rzut oka widać, że oni to kochają.
Kiedy ukłonili się grzecznie i zaczęli się śmiać, a my razem z nimi, jednocześnie bijąc im brawo. Louis zeskoczył do nas i wziął swojego syna na ręce przytulając go mocno.
Nagle usłyszeliśmy rozlegające się za nami oklaski. Automatycznie wszyscy spojrzeliśmy w tamtym kierunku. Zamarłam widząc szczupłą, piękną blondynkę stojącą w progu. Perrie Edwards.Mimowolnie moja twarz wykrzywiła się w grymasie. Co ta szmata tutaj robi?
- Wspaniała próba chłopcy. - odezwała się lekko zachrypniętym głosem, podchodząc bliżej.
- Dzięki. - wymamrotali wszyscy nieco skrępowani. Chyba nie przepadają za panną Edwards.
- Co ty tutaj robisz Perrie? - spytał Zayn zeskakując ze sceny.
- Chciałam z tobą pogadać. - mruknęła oblizując górną wargę.
Zacisnęłam zęby i mocno się skoncentrowałam na tym, by nie rzucić się tej szmacie do gardła. Ma w sobie coś, co sprawia że choćbym chciała to nigdy jej nie polubię.
Zayn wymijając nas spojrzał na mnie dyskretnie, a w jego oczach zobaczyłam jakieś silne uczucie, jednak nie mogłam zidentyfikować czym ono było. Może po prostu chciał mnie w ten sposób jakoś uspokoić, bo nie  chce się ze mną znowu o nią kłócić.
Odeszli na bok i zaczęli rozmawiać, a właściwie to ta blondyna przez cały czas mówiła. Starałam się skupić na tym, co mówią chłopcy, jednak nie mogłam w ogóle zebrać myśli. Przez cały czas nerwowo zerkałam na tamtą dwójkę. Kiedy ta cała Perrie położyła dłoń na ramieniu Zayn'a i ścisnęła je delikatnie nie wytrzymałam.  Wskoczyłam pomiędzy nich, tym samym dyskretnie odsuwając ją od niego.
- Hej! Jestem Ana Taylor, przyjaciółka chłopców. Ostatnio nie miałam okazji się przedstawić. - powiedziałam uśmiechając się do niej sztucznie. - Ty pewnie jesteś Perrie Edwards, była dziewczyna naszego Bad Boya. - mruknęłam szczypiąc go w policzek.
Zayn uśmiechnął się szeroko, wiedząc co kombinuję. Co poradzę, że jestem cholernie zazdrosna o tą blondwłosą piękność, która była jego dziewczyną. Tak, jestem zazdrośnicą i nie pozwolę, by jakaś bździągwa łasiła się do mojego chłopaka.
- Tak, jestem Perrie. - wydukała zszokowana dziewczyna.
- Strasznie chciałam cię poznać. - mój uśmiech w tym momencie był tak sztuczny jak cycki Pameli Anderson.  - Podobno śpiewasz w zespole.
- Owszem. - uśmiechnęła się z wyższością. - Little Mix. Na pewno kojarzysz, jesteśmy dość popularne.
- Hmmm. Nie, nigdy o was nie słyszałam. - wzruszyłam przepraszająco ramionami.
Malik zacisnął usta w wąską linię, by nie wybuchnąć śmiechem. Ja natomiast starałam się zachować normalny, przyjazny wyraz twarzy. Mimo to widziałam jak Perrie czerwieni się ze wstydu i złości. Cóż, wcale nie jest mi przykro z tego powodu.
- Wiesz, nie chcę wyjść na nieuprzejmą, ale chłopcy mają teraz próbę, a przez ciebie nie mogą jej kontynuować. Innym razem sobie pogadacie.- uśmiechnęłam się słodko.
Blondynka wybałuszyła na mnie oczy niczym ryba. Zacisnęłam mocno usta, aby pohamować wybuch śmiechu. Wyglądała w tym momencie naprawdę komicznie. Spojrzała zszokowana na Zayn'a, a on wzruszył tylko ramionami. Edwards otworzyła usta, chcąc coś powiedzieć, jednak po chwili je zamknęła. I dobrze.
- Nie chciałam ci przeszkadzać. - uśmiechnęła się do Malika. - Zdzwonimy się. Buziaczki. - puściła mu całusa w powietrzu kierując się do wyjścia.
- Miło było cię poznać. - krzyknęłam za nią, ale nie zareagowała.- Zgiń suko. - burknęłam gdy zamknęły się za nią drzwi.
Nagle Malik przytulił mnie mocno od tyłu, tak po przyjacielsku, gdyż w sali znajdowali się nasi przyjaciele. Uśmiechnęłam się w duchu i spojrzałam na niego kątem oka.
- Jesteś bardzo niemiła, wiesz? - mruknął mi do ucha ze śmiechem.
- Staram się. - zaśmiałam się.
Jako, że chłopak nie chciał mnie puścić, z premedytacją otarłam się pupą o jego krocze. Zayn wciągnął głośno powietrze i odsunął się ode mnie gwałtownie. Uśmiechnęłam się chytrze pod nosem i pobiegłam do naszych przyjaciół, którzy zawzięcie o czymś rozmawiali.
Kiedy zatrzymałam się przy boku Niallera, zauważyłam że Harry przygląda mi się podejrzliwym spojrzeniem. Mi i Zayn'owi, który właśnie do nas podszedł szczerząc się jak idiota. Cholera, on coś podejrzewa? Oby nie.
- Co to było? - spytał Niall patrząc na mnie.
Poczułam jak moje serce zaczyna bić szybciej z nerwów. On też to widział?
- Nie rozumiem. - wydukałam.
- Co powiedziałaś Perrie. Wyglądała jakby połknęła coś gorzkiego. - zaśmiał się, a reszta mu zawtórowała.
- Cóż, widziałam że nikt nie mam ochoty jej widzieć, ale też nikt nie miał odwagi jej wywalić, więc wzięłam sprawy w swoje ręce. - wzruszyłam ramionami.
- Jesteś genialna. - powiedział Horan, obejmując mnie ramieniem i całując w czubek głowy.
- Wiem. - uśmiechnęłam się do niego, a reszta wybuchnęła śmiechem.

* * *
Mógłbym przez cały dzień patrzeć na jej uśmiechniętą buzię. Jest taka słodka i niewinna. Boże, jak mogłem być takim idiotą? Muszę, po prostu muszę ją odzyskać. Powoli zaczynam wprowadzać mój plan w życie. Staram się być blisko niej.
Ostatnio na próbie, kiedy się jej przyglądałem zauważyłem jak na mnie reaguje, kiedy jestem blisko, dzięki czemu wiem, że nie jestem jej obojętny. Jej mięśnie się napinały, oddech był przyspieszony i urwany, a na policzkach pojawiły się rumieńce, które tak bardzo w niej kocham. Co ja gadam, kocham w niej wszystko, jest idealna.
Coś mnie jednak niepokoi, a mianowicie.. Zayn. Widzę jak na nią patrzy, jak się do niej uśmiecha i mruga,  a jej to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, bardzo jej to pochlebia. Nie podoba mi się to. Czy Malik zawsze musi się wpierdalać?  Najpierw próbował odbić Louis'owi Sarę, a teraz klei się do Any.
Mam nadzieję, że to wszystko tylko mi się wydaje, bo inaczej będę musiał sobie pogadać z panem Malikiem.

* * *
Piękna blondynka weszła do apartamentu swojej przyjaciółki trzaskając mocno drzwiami. Była wściekła i to bardzo. Gniew zawładnął całym jej ciałem, sprawiając,  że na jej bladej twarzy pojawiły się krwisto czerwone rumieńce.
Szybkim krokiem weszła do salonu, gdzie na kanapie siedziała młoda brunetka, całkowicie pochłonięta w lekturze. Drobna blondynka wzięła głęboki wdech, chcąc choć trochę zapanować nad targającymi nią emocjami. Musiała jak najszybciej powiedzieć swojej przyjaciółce o tym, czego się dzisiaj dowiedziała. Wiedziała, że ta sprawa nie może czekać.
- Gdzieś ty była? Przecież umówiłyśmy się jakąś godzinę temu. - mruknęła zawiedziona brunetka.
- Poszłam na próbę zespołu, musiałam spotkać się z Zayn'em. - burknęła siadając na kanapie.
- Po co? - brunetka zdziwiona uniosła brwi.
- To nie jest ważne. - wymamrotała speszona. - Ważne jest to, czego się dowiedziałam.
- No to słucham. - odłożyła książkę na malutki stolik i skierowała swój wzrok na blondynkę.
- Otóż, byłaś pewna, że po tym co powiedziałaś tej rudej, ta zostawi Louis'a. Z przykrością muszę stwierdzić, że coś ci nie wyszło. Widziałam ją tam dzisiaj, była tam z tym gówniarzem i ta trójka wyglądała na szczęśliwą rodzinkę. - dłonią odgarnęła z czoła zbłąkany kosmyk.
- To nie możliwe! - wykrzyknęła zdumiona zrywając się na równe nogi.
- Oprócz tego, zauważyłam że ta jej przyjaciółeczka, Ana Taylor - wymawiając imię i nazwisko dziewczyny, skrzywiła się jakby zjadła cytrynę. - ma coś do Malika i nie podoba mi się to. Dzisiaj ta suka potraktowała mnie jak jakiegoś śmiecia i łasiła się do Zayn'a. Ugh jestem taka wściekła. Myślałam, że zrobię jej krzywdę, ale musiałam się opanować.
Brunetka przechadzała się po salonie, w zamyśleniu drapiąc się po brodzie. W jej głowie tworzył się wredny plan, który miał na celu pozbycie się ich "przeciwniczek" z życia chłopców. Wiedziała, że musi zrobić coś, aby Sara Collins raz na zawsze odczepiła się od Louis'a, a najlepiej by było, gdyby w ogóle zniknęła. Wtedy nie musiałaby się martwić, że któregoś dnia niespodziewanie znowu pojawi się w ich życiu.
Spojrzała na swoją przyjaciółkę, a na jej twarzy pojawił się szeroki, szyderczy uśmiech. Blondynka zmarszczyła brwi nie rozumiejąc o co chodzi, jednak widząc jak brunetka sięga po telefon, również się uśmiechnęła.
- Witaj Eleanor. - w słuchawce rozbrzmiał  nieprzyjemny, męski głos.
- Witaj James. - brunetka uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Co mogę dla ciebie zrobić? - spytał groźnie.
- Mam dla ciebie robotę, zainteresowany? - mruknęła mrużąc lekko oczy.
- Co będę z tego miał?
- Uwierz mi, nie pożałujesz. - puściła oczko do panny Edwards.
Blondynka zachichotała niczym czirliderka, a po chwili zakryła usta dłonią, jakby bała się, że ktoś może ją usłyszeć. W duchu cieszyła się jak małe dziecko, gdyż już dobrze wiedziała co kombinuje Eleanor.


___________________________
Uffff udało mi się napisać.
Aktualnie jestem trochę niedysponowana i siedzę sobie w domku, więc postanowiłam wykorzystać to i dokończyć rozdział, który już od dawna siedział w mojej głowie, czekając aż w końcu go napiszę.
Jak sądzicie, na jaki pomysł wpadła Eleanor? Cóż, to raczej nie będzie przyjemne, ale wkrótce się przekonacie.

Zrobiłam małe statystyki dotyczące całego bloga ("Because You Stole My Heart" i "I Wanna Save Your Heart Tonight")
Blog istnieje od czerwca 2012 roku i ma już 119 obserwatorów,  ponad 40 tys. wyświetleń, Because You Stole My Heart  ma 362 komentarze, natomiast I Wanna Save Your Heart Tonight 277 komentarzy.
Wiecie co? Jesteście NIESAMOWICI. Kiedy zakładałam tego bloga nie myślałam, że ktoś w ogóle będzie czytał te wszystkie bazgroły, ale wy mnie pozytywnie zaskoczyliście. Jestem wam cholernie wdzięczna, za wszystkie miłe komentarze (nawet te nie do końca), za wsparcie i za to że jesteście. Gdyby nie wy, pewnie rzuciłabym to.
Kocham was wszystkich! <3
Pozdrawiam cieplutko
@Twinkleineye

10 komentarzy:

  1. jak zwykle wszystko musisz skomplikowac! byleby tylko nie bylo szeroko idacych z tego konsekwencji!

    rozdzial kocham♥

    xx

    OdpowiedzUsuń
  2. aj nareszcie się doczekałam ! :) Kocham To i Ciebie również, ciekawi mnie co kombinują dziewczyny. Nie moge się doczekać następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. co one kombinują?! mam nadzieję, że nie uda im się namieszać w życiu Any i Zayna, oraz Sary i Lou.

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG! co to Eleanor wymyśliła? dlaczego razem z Perrie nie mogą odpuścić i zniknąć z szczęśliwego życia chłopaków?
    Jestem szczęśliwa, że Ana i Zayn dalej są razem, po mimo tego, że się ukrywają. Moim zdanie gdyby się ujawnili, byłoby im łatwiej. Chyba by było, a może jednak nie, teraz kiedy Harry zaczyna coś podejrzewać.. Sama nie wiem co byłoby teraz lepsze..
    czekam na kolejny wspaniały rozdział! ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. O Boże, Boże, Bożenko! To jest cudowne! Hahaha, Kocham Anę i to jak potraktowała Perrie :D Podziwiam dziewczynę, że jest taka silna, a do tego Malik, haha są taaaacy słodcy <3 Dobrze, że Sara i Lou sobie wszystko wyjaśnili, a Nate najlepszy :D Harry... No cóż, ja jestem Team Zayn i wątpię, żeby to uległo zmianie, aczkolwiek reakcje Any na tego chłopaka są interesujące i sądzę, że będzie jeszcze Hana moment ;) Nialler, moje kochanie kolejne i jego zamiłowanie Justinem Bieberem i w ogóle, to po prostu Horan! Bardzo podoba mi się jego rola w tym opowiadaniu. Perrie i Eleanor. Tej drugiej już od dawna nie lubię, jakieś takie to wszystko nie do końca jasne jest w prawdziwym życiu również... Anyway, niech sobie znajdzie jakiegoś frajera do dymania, który będzie w stanie ruchać ją bez wcześniejszego założenia jej torby papierowej na głowę, a Louisego niech zostawi w spokoju! Okej. Skończyłam moje użalanie się, więc pozostało mi czekać na kolejny!
    Zapraszam również na:
    bythewayimwearingthesmileyougaveme.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział bardzo fajny:) śmiałam się jak czytałam akcje z Perrie na próbie;d Ana ma gadane;d Ale nie podoba mi się, że Harry, chce ją odzyskać....Chociaż niech on się stara, ale mądra Ana mu powie, że już nic do niego nie czuje;o Tak. Tak będzie najlepiej xd Jednak najbardziej ciekawi mnie końcówka rozdziału. Czemu zawsze końcówki są takie tajemnicze?! Heh...Ciekawie kim takim jest ten cały James..? Może jakimś bandytą, czy coś takiego, który porwie dziewczyny, ale będzie chciał im zrobić krzywdę?;> No nic czekam na kolejny!:)
    Gratulacje tak świetnych statystyk, ale to dzięki temu, że tak rewelacyjnie piszesz!:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny! ♥ Ana nieźle pojechała po Perrie na próbie :D Szkoda mi Harrego, ale mógł jednak wcześniej pomyśleć o tym ile dla niego znaczy Ana, cóż potwierdza się zasada, że zaczynamy doceniać rzeczy, po tym jak je stracimy. A ten James... Nie podoba mi się ten koleś, na pewno jakiś kryminał ; / Ogólnie lubię i El, i Perrie, ale w tym opowiadaniu zachowują się tak, że po prostu nie da cię ich lubić. Myślę, że właśnie taki efekt chciałaś osiągnąć ^^ Przepraszam, że czytam dopiero teraz, ale jakoś nie miałam czasu.
    Nie ma się co dziwić, że masz takie świetne statystki kiedy tak ciekawie piszesz i co najważniejsze umiesz sobie coś wyobrazić :)
    Pozdrawiam i czekam na następny rozdział ; **

    Jakbyś miała czas to wpadnij do mnie na podciete-skrzydla.blogspot.com
    Jest to opowiadanie o upadłej anielicy, nie wiem czy podobają ci się tego typu historię, ale w każdym razie serdecznie zapraszam :) Byłoby mi miło gdybyś wyraziła swoją opinię ♥
    Sorki za spam xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. aktualnie jestem w trakcie pisania, pewnie będzie dzisiaj albo jutro

      Usuń
    2. licze na to że dziś ;]

      Usuń