Leżałam z Malikiem na łóżku w jego pokoju wtulona w jego tors, uśmiechając się pod nosem jak jakaś idiotka. Byłam taka szczęśliwa. Nie spodziewałam się, że nasi przyjaciele tak dobrze przyjmą wiadomość, że ja i Zayn jesteśmy razem. Bałam się, że wybuchnie między nami jakaś awantura, ale na szczęście nic takiego nie miało miejsca.
Pozostaje jednak kwestia, a mianowicie Harry. On jeszcze nic nie wie. Owszem jestem w tym momencie bardzo szczęśliwa, ale boję się też co zrobi Harold, gdy się dowie o nas, zwłaszcza po tym, co miało miejsce wczoraj w klubie. Wiem już do czego jest zdolny i boję się, że gdy się o wszystkim dowie wpadnie w szał i znowu zrobi komuś krzywdę.
Mimowolnie zadrżałam na tę myśl i jeszcze mocniej wtuliłam się w mojego chłopaka (cholera jak cudownie to brzmi). Zayn spojrzał na mnie z troską, a po chwili pocałował mnie w czubek głowy i wtulił we mnie policzek.
- W porządku? - spytał zakładając zbłąkany kosmyk moich włosów za ucho.
- Tak, po prostu.. po prostu myślałam o tym jak zareaguje Harry. - powiedziałam niepewnie.
Poczułam jak chłopak cały się spina, kiedy wymówiłam imię jego przyjaciela(?). Oh czy on naprawdę musi się zachowywać jak zazdrosny gówniarz? Harry nic już dla mnie nie znaczy, czy tak trudno mu to zrozumieć? Cóż, najwyraźniej tak.
- Nie chcę, żeby sytuacja z wczoraj się powtórzyła. - mruknęłam.
- Wiem. - wymamrotał.
Podniosłam się na łokciach, by móc spojrzeć mu w oczy. Przygryzłam wargę widząc smutek na jego twarzy. Nie chcę, żeby był smutny przeze mnie. Nie zniosę tego. Zawsze czuję się okropnie ze świadomością, że ktoś cierpi z mojego powodu.
Nachyliłam się nad nim i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek. Oczy chłopaka rozszerzyły się ze zdziwienia, jednak po chwili bardzo niepewnie odwzajemnił tą pieszczotę. Nie wiem czemu, ale zabolało. Naparłam na niego mocniej, wczepiając palce w jego włosy.
- Nie gniewaj się na mnie. - szepnęłam w jego usta.
- Nie gniewam się. - powiedział patrząc mi w oczy. - Po prostu.. sam nie wiem. - skrzywił się. - Przepraszam. - mruknął i wpił się w moje usta.
Uśmiechnęłam się poprzez pocałunek. Znowu całował mnie tak, jak to on ma mnie w zwyczaju. Słodko, ale namiętnie, delikatnie, ale też brutalnie, tak jak lubię. Objęłam go mocno za szyję przyciągając bardziej do siebie. Kiedy nasze klatki piersiowe spotkały się ze sobą, poczułam bijące od niego ciepło, które zawsze daje mi poczucie bezpieczeństwa.
Nagle rozległo się głośne pukanie do drzwi, a następnie ktoś wszedł do pokoju. Naszych uszu doszedł odgłos gwałtownego wciągania powietrza. Natychmiast oderwałam się od ust Mulata i usiadłam obok niego, poprawiając włosy i koszulkę. W drzwiach stało zszokowany, wściekły, zarazem smutny Harry. Patrzył na naszą dwójkę oddychając szybko i zaciskając dłonie w pięści. Byłam pewna, że za moment się na nas rzuci, jednak zamiast tego on odwrócił się i bez słowa wyszedł, głośno trzaskając drzwiami. Po chwili na korytarzu rozległ się odgłos rozbijanego szkła. Zacisnęłam mocno powieki i przycisnęłam ręce do uszu.
- Chyba nasz problem sam się rozwiązał. - mruknął Zayn przyciągając mnie do siebie i przytulając z całej siły.
Cholera!
* * *
Kurwa to nie możliwe! Nie, nie, nie! To nie prawda! Oni nie są razem! Kurwa! To nie tak miało być! To my mieliśmy być razem! Kurwa mać!
Idąc korytarzem wściekły strąciłem stojący na stoliku wazon ze świeżymi kwiatami. Czułem jak złość całkowicie mnie pochłania, jednak nie mogłem pozwolić się jej poddać. Nie chcę zrobić nic głupiego. Nie mogę znowu wszystkiego spieprzyć.
Wszedłem do swojego pokoju mocno zatrzaskując drzwi, dając upust swojej frustracji. Oszalałym spojrzeniem omiotłem pomieszczenie, próbując wyrzucić z głowy obraz Any i Malika, całujących się na jego jego łóżku. Niestety efekt był odwrotny i w mojej głowie zaczęły pojawiać się gorsze obrazy, które sprawiały mi jeszcze większy ból.
Od jak dawna to trwa? Od kiedy ten kutas pieprzy moją dziewczynę? Pieprzony sukinsyn! Najpierw próbował wyrwać Sarę, ale że mu nie wyszło to wziął się za Anę! Kurwa!
Wściekły jak diabli zrzuciłem na podłogę wszystko co stało na półce. Wiedziałem, że robię ogromny hałas, ale miałem to gdzieś. Musiałem jakoś wyładować negatywne emocje. Nie chciałem wpaść do pokoju Malika i ponownie sprać go na kwaśne jabłko. Tak, wiem co się wczoraj wydarzyło. No może nie do końca, ale w głowie mam przebłyski wczorajszego wieczoru.
Podszedłem do leżącej na podłodze lampy, a następnie kopnąłem ją z całej siły. Lampa przeleciała przez cały pokój, by w końcu rozbić się z hukiem na ścianie. Kawałki szkła z żarówki opadły na podłogę tuż obok drzwi. Wpatrywałem się w nie, próbując uspokoić oddech.
W tym momencie do środka wszedł Louis. Chłopak zmierzył całe pomieszczenie przenikliwym spojrzeniem, aż w końcu zatrzymał się na mnie Patrząc w jego oczy nie wytrzymałem i zacząłem płakać. Cały mój gniew gdzieś zniknął i pozostał tylko smutek. Upadłem na podłogę chwytając się za głowę i zanosząc się głośnym płaczem.
- Stary..
- Wiedzieliście? - spytałem zachrypniętym głosem. - Wiedzieliście, że są razem? - gniew znowu powrócił.
- Dowiedzieliśmy się dzisiaj. - mruknął siadając obok mnie.
Przełknąłem ślinę czując jak w moim gardle pojawia się gula. Czułem się jak gówno. Oparłem się plecami o łóżko i podciągnąłem nogi pod brodę i oparłem łokcie o kolana, szlochając cicho.
- Harry..
- Ona już nigdy nie będzie moja. Zjebałem wszystko. Jestem do niczego. - burknąłem.
- Nie jesteś do niczego, ale fakt, zjebałeś po całości. - mruknął.
- Chciałem po prostu ją odzyskać, żeby było tak jak wcześniej. - szepnąłem.
- Wiem. - wymamrotał. - Słuchaj Harry, wiem że kochasz Anę i że jest dla ciebie ważna, ale Hazz.. powinieneś pozwolić jej być z Zayn'em. Ona naprawdę dużo wycierpiała. Rozumiem, że będzie ci ciężko, ale z czasem będzie lepiej, zobaczysz.
- Skąd możesz to wiedzieć. - wychrypiałem.
- Uwierz mi. - poklepał mnie po ramieniu.
Wziąłem głęboki, drżący wdech i bardzo powoli pokiwałem głową. Nie wiem czy dam radę, ale będę się starał. Kocham Anę i chcę, żeby była szczęśliwa. Boli mnie tylko to, że to szczęście daje jej Zayn, a nie ja.
* * *
Od progu powitał mnie głośny śmiech chłopców dobiegający z salonu. Niby wszystko w porządku, tylko że jeden z nich, nie należał do żadnego z One Direction. Zmarszczyłam brwi i niepewnie weszłam w głąb domu. Zatrzymałam się w progu i mój wzrok od razu przykuł nieznany mi chłopak albo raczej mężczyzna siedzący na kanapie obok Louis'a i Niall'a. Zayn i Liam gnietli się razem na niewielkim fotelu. Podeszłam bliżej i chrząknęłam znacząco, a wtedy cała banda spojrzała prosto na mnie.
- Hej Ana. - Louis uśmiechnął się do mnie ciepło. - Nie znasz mojego przyjaciela z Doncaster. - mruknął wskazując chłopaka. - Tak więc, Ana to jest James, James to jest Ana, nasza przyjaciółka i dziewczyna Zayn'a. - mówiąc to ostatnie poruszył zabawnie brwiami.
- Miło mi. - James wyciągnął do mnie dłoń, a ja uścisnęłam ją z wahaniem.
- Mnie również. - wydukałam i szybko schowałam rękę.
Nie wiem czemu, ale coś nie podobało mi się w tym kolesiu. Niby uśmiechał się życzliwie i tak dalej, ale w jego oczach widziałam jakiś złowrogi błysk. Cholera, może mam paranoje, albo co? Skoro Louis mu ufa i z tego co zdążyłam zauważyć to reszta też, no to chyba wszystko z nim w porządku.
- Gdzie jest Sara? - zwróciłam się do Tomlinsona.
- Powinna być w kuchni. - zmarszczył brwi. Co jest?
- Ok. - mruknęłam.
Dałam Zayn'owi szybkiego buziaka i ruszyłam na poszukiwania przyjaciółki. Tak jak mówił Tommo znalazłam ją w kuchni. Stała oparta o blat i przez otwarte drzwi niewidzącym spojrzeniem wpatrywała się w chłopców. Coś mnie zaniepokoiło w jej zachowaniu.Wyglądała jakby była przestraszona i tym razem na pewno nie mam zwidów. Znam ją bardzo dobrze, więc choćby chciała, to nic przede mną nie ukryje.
- Hej.. Wszystko w porządku? Jesteś strasznie blada. - powiedziałam cicho stając obok niej.
- Sama nie wiem. - jęknęła. - Coś mi się nie podoba w tym całym James'ie. Niby uśmiecha się przyjaźnie i zachowuje się grzecznie, ale.. - urwała. - Nie, to przyjaciel Louis'a, nie powinnam tak mówić. Może jestem przewrażliwiona.
- No to jest nas dwie, bo mi też coś się w tym gościu nie podoba. - burknęłam zakładając ręce na piersiach. Obejrzałam się przez ramię, jakbym bała się, że ktoś nas podsłuchuje. - Na pierwszy rzut oka wygląda normalnie, ale kiedy zobaczyłam jego oczy.. no nie wiem, po prostu coś jest nie tak, ale nie potrafię powiedzieć co.
Nagle ktoś objął mnie mocno od tyłu i pocałował w policzek. Od razu wiedziałam, że to Zayn. Jego dotyk i zapach perfum rozpoznałabym wszędzie. Odwróciłam się twarzą do niego i uśmiechnęłam się nieśmiało, wciąż mając w głowie obraz wyrazu oczu James'a.
- Ploteczki? - spytał ze śmiechem.
- Można tak powiedzieć. - mruknęła Sara siląc się na uśmiech.
- Co jest? - chłopak zmarszczył brwi.
Zerknęłam niepewnie na Sarę, a ona wzruszyła tylko ramionami. Wzięłam głęboki wdech i ponownie spojrzałam na Zayn'a, który patrzył na nas niespokojnie.
- Nie wydaje ci się, że z rym James'em jest coś nie tak? - spytałam cicho.
- Chyba nie.. Wygląda na normalnego gościa. - przechylił głowę. - Hej co jest?
- Sama nie wiem.. - szepnęłam wtulając się w niego.
- Jesteśmy przewrażliwione. - zaśmiała się Sara.
Malik uśmiechnął się szeroko i pocałował mnie w czubek głowy. Chyba nawet się nie zorientował, że jej śmiech był nie szczery.
* * *
Kiedy drzwi od sypialni zamknęły się na mną, ściągnęłam z ramion szary sweterek i rzuciłam go na łóżko. Byłam cholernie zmęczona, mimo iż było jeszcze wcześnie. Pod jakimś dennym pretekstem wymknęłam się z salonu i przyszłam tutaj, z zamiarem wzięcia szybkiego prysznica, który być może mnie rozbudzi. Cóż, tak właściwie, to czułam się cholernie niekomfortowo w towarzystwie dawnego przyjaciela Louis'a.
Nie chcę o tym mówić mojemu chłopakowi, bo nie chcę go martwić. Poza tym, nie chcę, żeby przez to iż jestem przewrażliwiona całkowicie stracił kontakt ze swoimi dawnymi znajomymi.
Sięgnęłam do komody i wyciągnęłam z niej czyste dżinsy oraz podkoszulek Louis'a (uwielbiam je nosić). W tym momencie drzwi od sypialni otworzyły się, a następny zamknęły z cichym trzaskiem. Byłam pewna, że to mój chłopak wszedł, więc nawet się nie odwracałam, jednak zaniepokoił mnie odgłos ciężkich butów stukających po podłogę. Poczułam ciepłe dłonie na biodrach i usta na szyi, przez co na chwilę przestałam się nad tym zastanawiać. Kiedy poczułam drapiący zarost na policzku, zamarłam. Kurwa mać! Przecież Louis golił się dzisiaj rano!
Odskoczyłam gwałtownie do przodu, uderzając kolanami o drewnianą komodę. Bolało, ale to było nic w porównaniu z obrzydzeniem jakie w tej chwili czułam. Odwróciłam się na pięcie i zobaczyłam stojącego przede mną James'a. Chłopak uśmiechał się chamsko i patrzył na mnie z pożądaniem. Miałam wrażenie, że za chwilę zwymiotuje.
- Co ty tu robisz? - spytałam bez tchu. Ten koleś mnie przeraża.
- Szukałem łazienki, ale szczęśliwym trafem znalazłem się tutaj. - uśmiechnął się łobuzersko, ukazując równe białe zęby.
- Że co? - wymamrotałam. Coś jest w jego osobie, sposobie bycia, co cholernie mnie onieśmiela.
- Oh maleńka, widzę jak na ciebie działam. Wiem, że ci się podobam i nie możesz mi się oprzeć. - wymruczał.
Nagle wpił się w moje usta, wpychając swój język do mojej buzi. Stałam jak sparaliżowana przez kilka sekund, jednak szybko otrzeźwiałam i odepchnęłam go od siebie, a następnie uderzyłam mocno w twarz. James zaśmiał się gardłowo i spojrzał na mnie spod przymrużonych powiek.
- Jesteś przyjacielem Louis'a.. - szepnęłam. Miałam ochotę krzyczeć, ale nagle poczułam suchość w gardle i w ogóle ledwo mogłam wydusić głos z gardła.
Na dźwięk moich słów zaczął się śmiać, jakbym powiedziała niesamowicie śmieszny dowcip. Patrzyłam na niego zdezorientowana i oszołomiona tym co się przed chwilą stało. Dlaczego on to zrobił i o co u licha w tym wszystkim chodzi.
- Taa, przyjacielem. - wydusił wciąż chichocząc pod nosem. - Spokojnie maleńka, nikt się nie dowie. - mruknął łapiąc mnie w tali i całując w szyję.
- Zostaw mnie! - pisnęłam odpychając go od siebie.
Chciałam wbiec do łazienki i zamknąć się w niej na klucz, jednak ten psychol złapał mnie za włosy i pociągnął do tyłu, przez co uderzyłam całym ciałem o lustro, które znajdowało się za drzwiach szafy. Kilka odłamków wbiło mi się w skórę na ramionach. Poczułam pulsujący ostry ból w głowie, a po chwili lepka ciecz zaczęła kapać na podłogę. James złapał mnie mocno od tyłu i zakrył mi usta dłonią.
- Niegrzeczna z ciebie dziewczynka. - szepnął mi na ucho, a następnie przygryzł jego płatek.
Mimowolnie z mojego gardła wydobył się jęk, jednak to nie był jęk przyjemności, lecz strachu i bólu. Błagam, niech ktoś tu przyjdzie i mi pomoże!
Powoli rozluźnił uchwyt na mojej twarzy, a po chwili wziął swoją rękę. Łapałam spazmatycznie powietrze, mając wrażenie, że za moment stracę przytomność. Czułam jak krew z rany na głowie zaczyna płynąć obficiej. Łzy napłynęły mi do oczu, ale zacisnęłam zęby, by nie pozwolić im wypłynąć.
- Dlaczego robisz to wszystko? - wydusiłam drżącym głosem.
- Kiedy ona do mnie zadzwoniła, nie myślałem, że to będzie takie łatwe. - powiedział bardziej do siebie niż do mnie. Kim jest ONA?
- Dlaczego to robisz? - powtórzyłam. - Myślałam, że ty i Louis jesteście przyjaciółmi.
- O nie, nie, nie. Ja i pan idealny nigdy się nie przyjaźniliśmy. - wysyczał. Pan Idealny? - Tomlinson miał wszystko za nic. Wszyscy go wywyższali i uważali za jakieś jebane bóstwo! Nienawidzę go! Odebrał mi wszystko co należało do mnie! Dziewczynę, przyjaciół, sławę.. Przez niego moje życie było koszmarem! Nigdy mu tego nie daruję! Zemstę na nim planuję od dnia, w którym wyjechał z Doncaster, a ty mi w tym pomożesz.
Co? O co mu chodzi? Kiedy jedna z jego dłoni ześliznęła się na moją kobiecość, zrozumiałam. Nie, nie, nie! Nadepnęłam na jego stopę, przez co rozluźnił uścisk. Rzuciłam się do drzwi, jednak on był szybszy. Złapał mnie w talii i popchnął do tyłu. Uderzyłam o komodę, przy okazji zrzucając na podłogę wszystko co się na niej znajdowało. Nawet się nie zorientowałam, kiedy James znowu znalazł się obok mnie. Dostałam mocny cios w twarz, a po chwili następny.
- Nie próbuj mnie przechytrzyć, bo i tak nie wygrasz. - wysyczał.
Łzy z siłą wodospadu zaczęły spływać po moich rozgrzanych policzkach. Tak bardzo się bałam. Wiedziałam, że z nim jest coś mocno nie tak, ale zbagatelizowałam to ze względu na Louis'a i to był błąd. Teraz mogę się tylko modlić, by nie zrobił mi krzywdy, co oczywiście było niedorzeczne, bo on chciał mnie skrzywdzić.
James ponownie złapał mnie za włosy i rzucił mnie na łóżko. Miałam ochotę krzyczeć, jednak moje gardło odmawiało posłuszeństwa. Nie mogłam nic zrobić. Nagle chłopak zawisł nade mną i zaczął mnie mocno całować. Pod wpływem impulsu ugryzłam go w wargę. Oderwał się ode mnie i po raz kolejny dostałam w twarz, ale tym razem znacznie mocniej. Przed oczami zaczęły mi tańczyć mroczki.
Miałam wrażenie, że ze wszystkich stron otacza mnie ciemność. Mimo, że nic nie widziała, doskonale wiedziałam co się dzieje wokół mnie. Czułam, jak ten psychol jedną ręką przytrzymuje mi ręce nad głową, a drugą mnie dotyka. Miałam ochotę umrzeć. To było takie poniżające. Miałam wrażenie, jakby to była powtórka z tamtego dnia.. ale wtedy Louis mnie uratował.
Zamrugałam powiekami i wtedy mój wzrok się wyostrzył. James był zajęty całowaniem mnie i rozpinaniem moich oraz swoich spodni. Nie, to nie może tak być. Kiedy nagle mnie puścił wykorzystałam moment i kopnęłam go, jednak byłam tak słaba, że chyba nawet tego nie poczuł. Natomiast ja poczułam jego pięść na mojej twarzy. Wtedy z mojego gardła wydobył się krzyk.
Drzwi od sypialni otworzyły się z hukiem. Resztkami sił odwróciłam głowę i zobaczyłam go. Mojego anioła, mojego bohatera, mojego obrońcę.
- Louis..
_______________________________
Błagam nie zabijcie mnie za ten rozdział.
Kiedy rano planowałam ten rozdział miał wyglądać inaczej, ale ogólny plan i tak został zrealizowany.
W sumie mogę powiedzieć, że jestem zadowolona ;)
I wiecie co? Chyba mnie pojebało, bo ostatnio udało mi się wymodzić prolog na nowego bloga ;D http://but-everything-you-do-is-magic.blogspot.com/. Później będę narzekać, że nie ma
Pozdrawiam was serdecznie ;*
@Twinkleineye
Świetny *_*
OdpowiedzUsuńGenialnie opisałaś to co James robił Sarze.
Czekam na nn:*
Jaka akcja ! Boski rozdział i czekam na nastepny ;3
OdpowiedzUsuńjak zwykle musza byc klopoty, czy nie moze byc choc raz dobrze?
OdpowiedzUsuńi tak kocham♥
no, ale jakby przez cały czas było tak słodko, to w sumie też nie fajnie ;p
Usuńten rozdział wcale nie jest taki zły jaki ci się wydaje. jest genialny!;d
OdpowiedzUsuńTo w jaki sposób zareagował Harry jest dla mnie trochę mało zrozumiałe. Najpierw rani Ane, traktuje ja jak dziewczyne do łózka, olewał ją, nie okazywał jej zadnych uczuć, a teraz wyjeżdża z tekstem, że ją kocha. Dziwne trochę...Mam nadzieję, że Lou wyrzuci na zbity pysk tego całego James'a...
Czekam na kolejny!;)
Umarłam, umarłam, umarłam. I zostałam zombie, aby napisać ten komentarz.
OdpowiedzUsuńJa tu jestem cała szczęśliwa, bo nie było żadnej bójki między Zayn'em, a Harry'm, a tu o! Akcja z Sarą. o,O Japierdole. Nie ogarniam, no po prostu nie ogarniam. Ale Louis się nie pobije z tym kolesiem, no nie? Bo jego buźka by brzydko wyglądała z siniakami. xD Toż to jest genialne! xDD Ja wprost uwielbiam jak jest trochę dreszczyku i istnieją niewyjaśnione sprawy. Wiem, wiem jestem dziwna. xd I LOVE YOU SO MUCH <33333333 za tą historię, jest wspaniała. ;* Czekam na kolejny rozdział. Weny kochana. ;**
świetny rozdział :) xoxo
OdpowiedzUsuńnie jęcz nie zabijemy cię
OdpowiedzUsuńzajebisty rozdział akcja na końcu...zajebista
czekam na nexta :DDD
I LOVE YOUU
Świetny :D Zapraszam też na http://totaleclipseoftheheartangel.blogspot.com
OdpowiedzUsuńi nowy
http://onedirectiontangelaiola.blogspot.com/
Pozdrawiam Angel xoxo
O Boże kochany! Wiedziałam, że z tym James'em będą kłopoty. Tylko myślałam, że będzie czepiał się Any, a nie Sary. Ta Eleanor to wredna suka! Jak mogła coś takiego zrobić! I ona niby kocha Lou? Taaaa, na pewno. Całe szczęście, że Louis w porę wszedł albo wbiegł do tego pokoju. Sara uratowana! :)
OdpowiedzUsuńNie zdziwiła mnie reakcja Harrego na Zayna i Anę razem. Loczek zachował się tak jak przewidziałam, ale na początku myślałam, że się rzuci na Malika i znowu go pobije. Całe szczęście tak nie zrobił. Mam nadzieję, że w końcu zrozumiał, że wszystko spieprzył i że Ana należy już do kogoś innego i nie będzie psuł jej szczęścia.
Czekam na next kochana! ;**
oooo tak zajebiste !!
OdpowiedzUsuńale nie chce by sie jebało coś!!!
niech Luis mu najebie 1!!
paula
Pięknie piszesz na prawdę. Uwielbiam to co tutaj robisz i jak to robisz. Potrafisz wywołać tak wspaniałe uczucia. Kocham Cię dziewczyno! <3
OdpowiedzUsuńChciałabym również zaprosić do siebie, ponieważ na blogu pojawił się nowy post. Byłabym wdzięczna gdybyś mnie odwiedziła :)
pozdrawiam, justinabathels ♥
O mój boże... Co tu się dzieje?! Dobrze, że Louis zjawił się w porę. Mam nadzieję, że Sarze nic nie będzie. Czekam na nn
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie
Ola
fajnie by było jakis tu cos dodała :D
OdpowiedzUsuńPostaram się dodać jeszcze w tym tygodniu, ale nie obiecuję, ponieważ obecnie nie mam żadnego pomysłu ;p
UsuńOMG, co za emocje ...:D Dobrze że Lou przybył w samą porę. Czekam na nexta i zapraszam do siebie: http://onedirection11111.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńOMG, co za emocje ...:D Dobrze że Lou przybył w samą porę. Czekam na nexta i zapraszam do siebie: http://onedirection11111.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuń