Minęły już dwa dni, a Sara nadal nie dawała żadnych znaków życia. Tak bardzo się o nią martwię. Chodziłem po swoim pokoju hotelowym, chyba po raz setny próbując się do niej dodzwonić, jednak bez skutku, bo numer nadal nie odpowiadał.
Zaraz po ostatnim koncercie, zapytałem Zayn'a co miał na myśli mówiąc, że może chodzi o Eleanor. Chłopak tylko wzruszył ramionami, mówiąc że tak po prostu przyszło mu na myśl.
Przecież El jest tylko moją przyjaciółką, znamy się od dawna, a poza tym, Sara nawet nie wie o jej istnieniu. Nie mówiłem o niej mojej dziewczynie, bo uznałem, że to bez sensu, gdyż widzimy się raz albo dwa razy w roku, bo ja koncertuję, a ona pracuje jako modelka.
Schowałem telefon do kieszeni spodni i wyszedłem ze swojego pokoju, kierując się do sypialni Hazzy. Wszedłem bez pukania i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Usłyszałem szum wody z łazienki, który kilka sekund później ucichł i z pomieszczenia obok wyszedł mój przyjaciel owinięty w pasie ręcznikiem.
- O Louis. - uśmiechnął się na mój widok.
Uśmiechnąłem się do niego krzywo i usiadłem na łóżku.
- Mam do ciebie sprawę. - powiedziałem zerkając na niego.
* * *
Siedziałyśmy z Aną w salonie oglądając jakąś denną komedię romantyczną, kiedy telefon dziewczyny zaczął wydzierać się na cały pokój. Szatynka zerwała się z kanapy i podeszła do stolika, na którym leżała jej komórka. Podniosła telefon, spojrzała na wyświetlacz, a następnie zerknęła na mnie lekko wystraszona. Patrzyłam na nią zdziwiona, ale nic nie powiedziałam. Dziewczyna nacisnęła zieloną słuchawkę i przyłożyła telefon do ucha.
- Hej kochanie. - powiedziała z uśmiechem.- Z Sarą? - spytała zerkając na mnie. Nie wiedziałam o co chodzi ale pokręciłam głową, na znak że mnie tu nie ma. - Nie wiem co się z nią dzieje, nie widziałam się z nią ostatnio, a coś się stało?... Nie odbiera telefonu od Lou? - na dźwięk imienia mojego ukochanego zadrżałam. - Jak się czegoś dowiem to dam ci znać... Przyjeżdżacie w czwartek?... To super... Ja też cię kocham. - powiedziała, a na jej twarzy zakwitł lekki rumieniec. - To widzimy się niedługo... Pa. - zakończyła rozmowę.
- Jak to przyjeżdżają w czwartek? - spytałam. - Przecież trasa miała trwać trzy miesiące. - powiedziałam krzywiąc się.
- Mają kilka dni wolnych i chcą przyjechać. - wyjaśniła.
Pokręciłam głową, a w moich oczach pojawiły się łzy. Zerwałam się z kanapy i pobiegłam na górę do pokoju. Słyszałam jak Ana krzyczy coś za mną, ale miałam to gdzieś. Zamknęłam drzwi na klucz, rzuciłam się na łóżko i wtuliłam się w pluszowego misia.
Louis przyjeżdża, już w czwartek. Jak ja mu spojrzę w oczy? Nawet nie zauważyłam, kiedy moje policzki zrobiły się całe mokre od łez.
Niezdarnie wymacałam telefon pod poduszką, a następnie wyciągnęłam go i włączyłam. Miałam 170 nieodebranych połączeń i 70 wiadomości. Włączałam po kolei smsy od Lou. Każdy wyglądał podobnie. " Co się z tobą dzieje? Dlaczego nie odbierasz? Martwię się o ciebie. Kocham cię" Przy tym ostatnim, za każdym razem czułam motylki w brzuchu, ale także napływające do oczu świeże łzy.
Kiedy czytałam następną wiadomość, nagle ktoś zaczął dzwonić. No dobra nie ktoś, tylko właśnie Louis. Serce zaczęło mi bić milion razy szybciej. Przez chwile się wahałam. Z jednej strony, tak bardzo chciałam usłyszeć jego głos, ale z drugiej wiedziałam, że nie wytrzymam, że zacznę jeszcze bardziej płakać i powiem mu wszystko to co leży mi na sercu. Po kilku sekundach odrzuciłam połączenie, a telefon położyłam na biurku.
Przez następną godzinę, Lou dzwonił co chwilę. Za każdym razem, coraz bardziej miękłam i miałam ochotę odebrać i powiedzieć jak bardzo go nienawidzę, ale też jak bardzo go kocham. Kiedy powiedziałam sobie, że jeśli jeszcze raz zadzwoni to odbiorę, chłopak sobie odpuścił, chociaż to może i lepiej. Jak znam siebie, to w złości pewnie powiedziałabym mu o ciąży, a nie chcę żeby wiedział, przynajmniej nie teraz.
W czwartek już z samego rana wiedziałam, że chłopcy przyjechali. Ana od godziny szóstej trąbiła, że o czternastej idzie z Harrym do kina. Pomagałam jej wybrać ciuchy i ogólnie zrobić się na bóstwo.
Wyglądała przecudnie. Krótka, fioletowa sukienka idealnie podkreślała jej kobiece kształty, a włosy spięte w koka i lekki makijaż dopełniały całość.
Kiedy o drugiej ktoś zaczął pukać do drzwi, ja schowałam się w pokoju, bo wiedziałam że to Hazza, a nie chciałam żeby wiedział, że tu jestem. Gdy usłyszałam jak drzwi się zamykają odetchnęłam z ulgą.
Ubrana w szare, rozciągnięte dresy i w wielki podkoszulek z napisem "I love my boyfriend", który dostałam od Louis'a, zeszłam do kuchni. Z zamrażalnika wyciągnęłam duże pudełko lodów, do tego wzięłam popcorn, żelki, jakąś cole i poszłam do salonu. Rozsiadłam się wygodnie na kanapie i włączyłam jakąś komedię.
Właściwie to nawet nie wiem o czym ten film był, bo byłam zbyt zajęta jedzeniem moich ulubionych, truskawkowych lodów, pomieszanych z popcornem i rozmyślaniem niebieskookim szatynie.
W pewnej chwili usłyszałam głośne pukanie do drzwi. Niechętnie podniosłam się z kanapy i z pudełkiem słodyczy w ręce ruszyłam w stronę drzwi. Niezdarnie przekręciłam klucz i otworzyłam drzwi.
Kubełek lodów wypadł mi z ręki i roztrzaskał się o podłogę. W progu stał Louis. Serce biło mi jak oszalałe i nie mogłam się poruszyć. W oczach chłopaka widziałam ulgę i mnóstwo miłości.
W głowie zobaczyłam zdjęcia mojego chłopaka z tamtą laską, a moje oczy momentalnie się zaszkliły. Louis wyciągnął rękę w moim kierunku i chciał pogłaskać mnie po policzku, ale odsunęłam się gwałtownie. Jego cudowne, błękitne tęczówki pociemniały z bólu,a ja poczułam się jak szmata.
- Sara co się dzieje? - spytał. - Nie odbierasz telefonu, nie odpisujesz na wiadomości. Martwię się o ciebie. Zrobiłem coś nie tak? - zapytał patrząc prosto w moje oczy.
- Coś nie tak? - spytałam, a z moich oczu popłynęły łzy. - Coś nie tak?! - krzyknęłam nie panując już nad sobą. - Ty pieprzony dupku! - uderzyłam go w twarz. - Myślałeś że się nie dowiem?!
Szatyn patrzył na mnie zdziwiony, nie mając pojęcia o co mi chodzi.
- O czym ty mówisz? - spytał zdziwiony trzymając się za policzek.
Pokręciłam głową i odwróciłam się gwałtownie, kierując się do salonu, jednak chłopak złapał mnie za rękę i odwrócił z powrotem twarzą do siebie. Wyrwałam mu się i odsunęłam się.
- Nie dotykaj mnie! Brzydzę się tobą! - krzyknęłam zalewając się łzami.
Na twarzy Louis'a pojawił się grymas bólu, a moje serce pękło na pół. Zadając mu ból, raniłam samą siebie.
- Sara błagam cię, wytłumacz mi o co chodzi! Nie wiem co zrobiłem nie tak, że teraz tak bardzo mnie nienawidzisz! - krzyknął drżącym głosem.
Przeparłam oczy dłonią i odwróciłam się. Podeszłam do stolika na którym leżał laptop Any. Nie zajęło mi długo czasu znalezienie tej strony, którą pokazywała mi przyjaciółka.
Odwróciłam laptopa tak, aby chłopak mógł zobaczyć to co znajduje się na ekranie. Patrzyłam na niego, starając się powstrzymać kolejne łzy,cisnące się do oczu. Widziałam szok malujący się na jego twarzy.
- Nie, nie, nie. To nie tak. - powiedział chłopak, przenosząc wzrok na mnie.
- Chyba wiem co widzę. - powiedziałam sarkastycznie.
- Owszem spotkałem się z El, ale to tylko moja przyjaciółka, nic nas nie łączy. Te zdjęcia to jakiś fotomontaż! - powiedział patrząc na mnie błagalnie.
- Myślisz, że ci uwierzę? -spytałam i znowu się rozkleiłam. - Daruj sobie.
- Błagam cię, uwierz mi! - krzyknął zrozpaczony.
- Wyjdź stąd. - powiedziałam spuszczając głowę.
Zamiast zrobić to o co go poprosiłam, podszedł do mnie i ujął moją twarz w dłonie, zmuszając mnie tym samy abym na niego spojrzała. Przez moje ciało przeszło przyjemne ciepło, którego tak dawno nie było mi dane czuć.
- Sara proszę cię.. - szepnął patrząc mi w oczy.
- Louis, wyjdź. Jeśli naprawdę mnie kiedykolwiek kochałeś, zrobisz to o co cię proszę. - szepnęłam, przymykając powieki.
Chłopak westchnął głęboko, a w moje nozdrza uderzył słodki zapach jego oddechu. Zadrżałam delikatnie, rozkoszując się tym uczuciem. Nagle na swoich ustach poczułam cudowne wargi Lou. Właściwie tylko lekko je musnął, ale to wystarczyło, aby moje serce oszalało.
Chwilę później odsunął się ode mnie. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak odchodzi. Moje ciało zalała nagła fala bólu. Zgięłam się w pół, mocno chwytając się za brzuch.
- Louis!! - krzyknęłam przerażona.
Obraz przed moimi oczami zaczął się zamazywać. Poczułam jak chłopak mnie łapie i przytula mocno do siebie, krzycząc moje imię. Pare sekund później straciłam przytomność.
* * *
Miałem już wyjść z domu Any, kiedy usłyszałem krzyk rudowłosej. Odwróciłem się gwałtownie i pobiegłem do niej. Złapałem ją w ostatniej chwili. Dziewczyna była strasznie blada i trzymała się za brzuch. Nie wiedziałem co się dzieje, tak strasznie się bałem.
- Sara!- krzyknąłem, potrząsając nią delikatnie.
Niezdarnie wyciągnąłem telefon z kieszeni i wykręciłem numer na pogotowie. Trzęsąc się na całym ciele podałem im adres i rozłączyłem się. Przez cały czas próbowałem cucić dziewczynę, ale nie reagowała.
Niecałe pięć minut później przyjechała karetka. Sanitariusze wzięli ją na nosze i wsadzili do pojazdu. Chciałem z nimi jechać ale zabronili mi, jednak podali mi adres szpitala. Poszedłem zamknąć drzwi mieszkania dziewczyny Harrego, a następnie wsiadłem do samochodu i pojechałem do szpitala.
Na miejscu byłem piętnaście minut później. Na miękkich nogach wbiegłem do szpitala i zacząłem szukać jakiejś pielęgniarki.
- Przepraszam, gdzie jest Sara Collins? Niedawno ją przywieziono. - spytałem kobietę, która wyszła z jakiegoś pomieszczenia.
- Właśnie trwa operacja. - powiedziała i poszła sobie.
Jaka operacja?! Z moich oczu popłynęły łzy. Nie wiedziałem co robić. Usiadłem na krześle, wyciągnąłem komórkę i wykręciłem numer Hazzy. Chłopak odebrał po trzech sygnałach.
- Hej stary coś się stało? - spytał wesoło.
- Sara jest w szpitalu. Właśnie ją operują. - szepnąłem, a po moim policzku spłynęła kolejna łza.
- W którym szpitalu jesteś? - spytał zdenerwowany.
Podałem mu adres i rozłączyłem się. Schowałem twarz w dłoniach i zacząłem cicho szlochać. Słyszałem jak ktoś chodzi po korytarzu i czułem na sobie spojrzenia ludzi, ale miałem to gdzieś.
Nie wiem ile czasu minęło ale nagle poczułem czyjąś rękę na ramieniu. Podniosłem głowę i zobaczyłem mojego przyjaciela i Anę. Wstałem ostrożnie, a następnie mocno wtuliłem się w chłopaka.
Kiedy trochę się ogarnąłem, usiadłem z powrotem na krześle. Opowiedziałem mi co się stało i pod koniec zauważyłem, że Ana jest trochę zmieszana, jakby coś ukrywała. Nagle z sali wyszła pielęgniarka, a ja zerwałem się szybko i podszedłem do niej.
- Co z Sarą? - zapytałem od razu.
- Operacja się udała, jej stan jest już stabilny. Właśnie została przewieziona do sali. - powiedziała kobieta.
- Mogę ją zobaczyć? - spytałem z nadzieją.
- Oczywiście, ale na razie śpi. - powiedziała.
- Co się właściwie stało? - zapytałem.
- Zbyt duży stres spowodował, ze panna Collins prawie poroniła, ale już jest wszystko w porządku.
- To do.. Zaraz. - coś sobie uświadomiłem. - Jak to prawie poroniła? Ona jest w ciąży? - spytałem.
- Owszem. Jest w szóstym tygodniu ciąży. - odparła kobieta i poszła.
Stałem nieruchomo, próbują poukładać sobie wszystko w głowie. Powoli odwróciłem się do Any, która patrzyła w podłogę. Podszedłem do niej i zmusiłem by na mnie spojrzała.
- Wiedziałaś? - zapytałem.
- Tak. - szepnęła, zerkając na Harrego. - Louis przepraszam, mówiłam jej, że musi ci powiedzieć, ale ona uważała że nie będzie cię to obchodziło, bo masz teraz inną dziewczynę. - powiedziała patrząc na mnie.
- Jaką inną dziewczynę? - spytał loczek.
Westchnąłem ciężko, czując na sobie wzrok Any i Harrego.
- To nie tak. - powiedziałem patrząc na nich. - Po internecie krążą zdjęcia, a raczej fotomontaże, na których niby całuję się z Eleanor. - wyjaśniłem. - El jest tylko moją przyjaciółką, nic mnie z nią nie łączy. - powiedziałem patrząc szatynce prosto w oczy.
- To ja pokazałam Sarze te zdjęcia. - dziewczyna powiedziała smutno. - To wszystko moja wina.
- Nie mów tak. - powiedział Harry i objął ją ramieniem.
- W porządku. To nie twoja wina. - powiedziałem uśmiechając się krzywo. - Pójdę ją zobaczyć. - dodałem i poszedłem do sali, w której leżała moja ukochana.
________________________________________________
No i dwunasty ;)
Dziękuję za wszystkie komentarze i liczne odwiedziny ;D Kocham was <3
Niedługo będzie następny rozdział ;)
@Twinkleineye
Super rozdział ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny i zapraszam do mnie
http://i-think-i-wanna-marry-u.blogspot.com/
timehealsallwoundss.blogspot.com
śliczny rozdział. aż się popłakałam. ;p Zapraszam serdecznie do mnie http://niezwykla-codziennosc-1d.blogspot.com/ .:))
OdpowiedzUsuńZajebisty ♥ Kocham Twój Blog!
OdpowiedzUsuńCzekam Na Kolejny, I Zapraszam Do Mnie Na Prolog : http://1d-kissmeforlove.blogspot.com/
wiesz co ? Jak to czytałam to się popłakałam.
OdpowiedzUsuńZajebiste opowiadanie ! ; *
wrrr ; >
czekam na nn :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńrozdział jest mega.!
OdpowiedzUsuńkocham Twoje opowiadanie <3
cieszę się, że Sara nie poroniła :D
czekam na kolejny ;*
zapraszam do siebie http://dream-of-another-life.blogspot.com/
fajny blog :d
OdpowiedzUsuńobserwuję :3
łezka się w oku kręci :D
OdpowiedzUsuńdodaję do obserwatorów i zapraszam do siebie :)
http://justmylooks.blogspot.com/
Nie no po prostu zajebisty rozdział, szybko pisz następny :D Czytałam z zapartym tchem, oby tak dalej! :D xx
OdpowiedzUsuńJednym słowem wow. Musiałam przeczytać wszystkie rozdziały i czekam na następny! ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie! Może obserwujemy by być w stałym kontakcie? ;)
Super rozdział <3 .
OdpowiedzUsuńCzekam na następny i zapraszam do mnie ;http://one-dream-one-chance-one-direction.blogspot.com/
Zapraszam do mnie na 7 rozdział: http://niezwykla-codziennosc-1d.blogspot.com
OdpowiedzUsuńwidzę, że trochę mam do nadrobienia ;] ale mam od tego wieczór ;D
OdpowiedzUsuńzaczynam obserwować i Ciebie również zapraszam do obserwowania ;))
Również obserwuję ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, nowy rozdział: http://niezwykla-codziennosc-1d.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTaki komentarz ogólny : uwielbiam blogi z opowiadaniami a Twoje zamierzam pochłonąć ; )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
cudoo <3
OdpowiedzUsuńjeju dzięki:) ale naprawdę mają słabą kondycję:) niestety nie mam teraz czasu przeczytać, ale postaram się nadrobić w wolnej chwili:)
OdpowiedzUsuńŚwietne. Niepokoi mnie lekko sytuacja Sary... Ciekawe co dalej?
OdpowiedzUsuńCo do Harry'ego i Any, cieszę się ich szczęściem ;) Pasują do siebie tak jak Sara i Lou :)
Mam nadzieje, ze Niall i Zayn znajda sobie pocieszenie. Trochę mi smutno by było patrzeć jak trzy najlepsze przyjaciółki się z kimś obściskują a samej nie mieć nikogo.
Czekam na następny :)
Pozdrowienia, Loren.
*liyling-mistral.blogspot.com/
Super , blog , dopiero zaczęłam go czytac ,ale spodobał mi się . :) . będę tu często zaglądać , zapraszam również do mnie , jest 11 rozdział :))
OdpowiedzUsuńWow , genialny . d_b
OdpowiedzUsuńZajebiście piszesz ^^
Czekam na nexta :D
Obserwujemy ?
http://nextlevelxd.blogspot.com/
my Ciebie też kochamy <3
OdpowiedzUsuńhttp://onedirectioninmyheart.blogspot.com/2012/07/rozdzia-12.html
OdpowiedzUsuńnowy rozdział . ; ***
Super piszesz . ; *
Bardzo fajny! Chociaż nie czytam od początku, to i tak czekam na kolejne, ponieważ bardzo mnie zainteresowało :)
OdpowiedzUsuńhttp://this-is-just-a-game-one-direction.blogspot.com/
Świetne . <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do sb ;
http://one-dream-one-chance-one-direction.blogspot.com/
Dobrze,że się dowiedział o tym,że jest w ciąży.Hm..ciekawe co z nimi będzie.
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita . *.*
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział .