*Tydzień później*
Dzisiaj mam wizytę u lekarza na którą idę razem z Louis'em. Jestem tak podekscytowana że nie mogłam spać przez całą noc, przez co teraz jestem trochę zmęczona.
Siedziałam w kuchni z Niall'em i Harrym i kończyliśmy właśnie jeść śniadanie, kiedy do pomieszczenia wszedł zaspany Lou. Szatyn podszedł do loczka i dał mu buziaka w policzek.
- Hej kochanie. - powiedział.
Spojrzeliśmy po sobie zdziwieni, a chwilę później zaczęliśmy się śmiać. Zerknęłam na mojego chłopaka, który w tej chwili opróżniał kubek z kawą.
- Ehm kochanie? - odezwałam się chcąc zwrócić jego uwagę, co mi się udało. - Właśnie pocałowałeś Harrego. - powiedziałam.
Louis patrzył na mnie przez chwilę nie do końca wiedząc o czym mówię. Przeniosłam spojrzenie na Stylesa szukając u niego pomocy. Chłopak zaśmiał się cicho i spojrzał na przyjaciela.
- Kurczę nie wiedziałem że jestem taki seksowny, że nawet Lou nie potrafi mi się oprzeć. - oznajmił, a następnie razem z Niall'em wybuchnęli głośnym śmiechem.
Szatyn zamrugał parę razy i chyba dopiero teraz zorientował się o czym mówimy. Widząc jego zdezorientowaną i speszoną minę, także i ja dołączyłam do chichoczących chłopaków. Podniosłam się ostrożnie z krzesła i podeszłam do mojego chłopaka. Popatrzył mi w oczy uśmiechając się niewinnie, a ja wzniosłam oczy ku niebu.
- Nie wiedziałam że Larry jest prawdziwy. - powiedziałam patrząc na niego.
Chłopak zmrużył oczy, co oznaczało że mam przerąbane. Odsunęłam się szybko od niego i schowałam się za Harrym. Loczek chciał już coś powiedzieć, ale go wyprzedziłam.
- Mam u ciebie dług, bo tych śniadań na oczy nie widziałam. - oznajmiłam grożąc mu palcem.
Westchnął zrezygnowany i ostatecznie pozwolił mi użyć siebie jako "tarczy". Nie było mi dane zbyt długo się chować, bo kilka minut później Louis i tak mnie dorwał. Na początku mnie łaskotał, jednak szybko zmienił zdanie i zaczął składać pocałunki na mojej szyi. Chciałam się mu wyrwać, ale szybko wybiłam to sobie z głowy i całkowicie poddałam się tej pieszczocie.
- Fuuj! - jęknął Niall. - Tu się je! - dodał po chwili.
Tomlinson odsunął się ode mnie na kilka milimetrów i pokazał blondynowi język. Widząc to nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać, a po chwili Harry do mnie dołączył. W tym momencie do kuchni wszedł Zayn. Spojrzał na nas jak na idiotów i pokręcił głową.
- Czy musicie się wydzierać o tak wczesnej porze? - spytał przygotowując sobie kawę.
- Jest już dziesiąta Malik. - powiedziałam i pokazałam mu język.
Mulat pogroził mi palcem niczym surowy tatuś. Zaśmiałam się pod nosem i odwróciłam się twarzą do Louis'a.
- Pamiętasz że dzisiaj mam wizytę u lekarza? - spytałam patrząc mu w oczy.
- Jak mógłbym zapomnieć. - powiedział całując mnie w czoło.
- Mam nadzieję, zważywszy na fakt że pomyliłeś Harrego ze mną. - zaśmiałam się.
- Że co? - spytał Zayn ze śmiechem.
Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się delikatnie. Otworzyłam usta żeby mu odpowiedzieć, ale Lou zatkał mi usta dłonią. Jęknęłam i spróbowałam go ugryźć, ale szło mi beznadziejnie. Chłopcy przyglądali się moim poczynaniom śmiejąc się w najlepsze. Świetni przyjaciele, zamiast mi pomóc to się nabijają. Po paru minutach poddałam się. Złożyłam ręce na wysokości piersi i czekałam aż Lou mnie puści.
Szatyn spojrzał na mnie niepewnie i powoli ściągnął dłoń z moich ust. Odsunęłam się szybko od niego i stanęłam obok Niall'a.
- Louis pocałował Harrego! - powiedziałam szybko.
Chłopcy wybuchnęli śmiechem, a mój chłopak patrzył na mnie gniewnym wzrokiem. Pokazałam mu język i po chwili zaczęłam wykonywać "taniec szczęścia". Nawet nie zauważyłam kiedy Harry, Zayn i Niall także zaczęli tańczyć.
- Co tu się dzieje? - Liam stanął w progu.
Przystanęliśmy na chwilę i spojrzeliśmy po sobie, a następnie znowu na Li i zaczęliśmy się śmiać. Chłopak patrzył na nas marszcząc brwi, co jeszcze bardziej nas śmieszyło.
- Dobra ja idę się ubrać. - oznajmiłam po kilkunastu minutach.
Uśmiechnęłam się do tych pięciu wariatów i wyszłam z kuchni. Kiedy znalazłam się w pokoju od razu podeszłam do szafy i zaczęłam w niej grzebać. Na nic nie mogłam się zdecydować. Wydaje mi się że z każdym dniem mój brzuch jest coraz większy. W końcu zdecydowałam się na spodnie dresowe które niedawno kupiłam i do tego luźna koszulka. Wybrane ciuchy zostawiłam na łóżku i poszłam do łazienki wziąć prysznic. W strumieniach wody stałam dobre piętnaście minut myśląc o wszystkim i o niczym. Gdy wyszłam szybko owinęłam się ręcznikiem i wróciłam do pokoju.
Kończyłam się ubierać, kiedy poczułam ciepłe dłonie na moich biodrach. Nie musiałam się odwracać żeby wiedzieć że to mój chłopak. Ok nie tylko poznałam jego dotyk, ale też zobaczyłam go w lustrze.
- Nie udało ci się mnie zaskoczyć. Lustro cię zdradziło. - zaśmiałam się.
Szatyn nic nie odpowiedział tylko znowu przyssał się do mojej szyi. Westchnęłam cicho i odchyliłam głowę do tyłu dając mu do niej lepszy dostęp.
- Brakuje ci czułości? - spytałam ironicznie.
- Yhym. - mruknął.
Odsunęłam się od niego, a następnie odwróciłam się. Chwyciłam jego twarz w dłonie i złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach.
- Wystarczy? - zapytałam.
Louis zamyślił się, a po chwili zaczął kręcić głową na wszystkie strony. Zaśmiałam się cicho i znowu go pocałowałam, ale tym razem nie pozwolił mi tak szybko się odsunąć.
- Idź się ubrać. - powiedziałam w jego usta.
- Za moment. - odparł i znowu wpił się w moje usta.
- Louis! - jęknęłam kiedy udało mi się od niego oderwać.
- No dobra. - mruknął.
Cmoknął mnie jeszcze raz i poszedł do łazienki. Pokręciłam głową śmiejąc się pod nosem i wyszłam z pokoju. Zeszłam do salonu gdzie siedział tylko Niall zajadający się żelkami. Usadowiłam się obok niego i ukradłam mu parę żelków. Najdziwniejsze było to że blondynek nawet się nie odezwał. Patrzyłam na niego zdziwiona, a on dopiero po chwili zorientował się że się na niego gapię.
- Co jest? - spytał głupio.
- Wszystko dobrze? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Nie rozumiem. - zdziwił się.
- Ukradłam ci żelki, a ty nawet nie zareagowałeś. - powiedziałam. - Zakochałeś się? - spytałam po chwili.
- Nie. - powiedział szybko, a jego policzki zrobiły się czerwone.
- Kim jest ta szczęściara? - nie ustępowałam.
- Nikim. - odparł, ale za chwilę dał za wygraną. - Ma na imię Nicole, ale to nic poważnego, tylko piszemy ze sobą. - wydusił w końcu.
Uśmiechnęłam się do niego szeroko, a on niepewnie powtórzył ten gest.
- Nie mów chłopakom. - poprosił.
- O czym Sara ma nam nie mówić? - spytał Harry siadając obok nas.
- Nie interesuj się. - pokazałam mu język.
Loczek obrzucił mnie zabójczym spojrzeniem, a po chwili zaczął mnie łaskotać śmiejąc się przy tym jak postać z jakiegoś horroru. Próbowałam się mu wyrwać, ale szło mi opornie. Po jakimś czasie chłopak się zmęczył w efekcie czego w końcu mogłam normalnie oddychać.
Dopiero po kilku minutach do salonu przyszła reszta chłopców. Przez chwilę robiłam im wyrzuty że żaden nie przyszedł mi pomóc, ale szybko odpuściłam, bo nie mogłam patrzeć na ich smutne minki.
Siedzieliśmy całą szóstką oglądając jakąś durną komedię, aż na zegarku nie pojawiła się godzina trzynasta. Założyłam moje białe vansy i ciepłą bluzę i razem z Louis'em wyszliśmy z domu. W drodze do lekarza niewiele rozmawialiśmy, więc droga trochę się nam dłużyła.
Kiedy w końcu podjechaliśmy pod wielki budynek szybko wyszliśmy z samochodu i niedługo potem siedzieliśmy już w gabinecie.
Na początku lekarz wypytywał jak się czuję i takie tam, a później zrobił usg. Kiedy patrzyłam na malutki monitor w którym było widać naszego maluszka poczułam napływające do oczu łzy szczęścia. Spojrzałam na mojego chłopaka, a na moich ustach pojawił się jeszcze większy uśmiech. Louis także był wzruszony. Ścisnęłam mocno jego dłoń i z powrotem przeniosłam wzrok na lekarza.
- Czy chcą znać państwo płeć dziecka? - spytał mężczyzna.
Zawahałam się przez chwilę. Z jednej strony chciałam aby to była niespodzianka, ale z drugiej strony byłam bardzo ciekawa. Zerknęłam na mojego chłopaka, ale on też nie wiedział co odpowiedzieć. Wzięłam głęboki wdech i skinęłam delikatnie głową. Poczułam jak Louis mocniej ściska moją dłoń.
- To chłopiec. Będą mieli państwo syna. - powiedział lekarz.
Przed moimi oczami momentalnie pojawił się obraz chłopca z moich snów. Po moich policzkach spłynęły kolejne łzy. Louis przytulił mnie mocno śmiejąc się jednocześnie. W tym momencie byłam tak strasznie szczęśliwa, że nic nie mogło zepsuć mojego humoru.
* * *
Sara jeszcze przez chwilę rozmawiała z lekarzem, ale kompletnie nie wiem o czym. Przez cały czas cieszyłem się faktem że będę miał syna. Nie potrafię nawet opisać mojego szczęścia.
Kiedy wyszliśmy z budynku zacząłem skakać i wydzierać się na całą okolicę. Moja dziewczyna obserwowała mnie śmiejąc się radośnie. Podszedłem do niej, wziąłem w ramiona i obróciłem się kilkanaście razy.
- Puść mnie wariacie! - powiedziała nadal się śmiejąc.
- Przepraszam, ale jestem tak strasznie szczęśliwy! - odparłem stawiając Sarę na nogi.
- Wiem, rozumiem cię. - położyła dłonie na moich policzkach, a następnie mnie pocałowała. - Wracajmy już do domu, jestem trochę zmęczona. - dodała kiedy odsunęliśmy się od siebie.
Skinąłem delikatnie głową uśmiechając się do niej wesoło. Chwyciła moją rękę i pociągnęła mnie w stronę samochodu. W drodze powrotnej dużo rozmawialiśmy, ale głównie myśleliśmy nad imieniem dla dziecka. Gdy byliśmy już pod domem, nadal nie mogliśmy wymyślić nic ciekawego.
Wysiedliśmy z samochodu i trzymając się za ręce skierowaliśmy się w stronę drzwi. Weszliśmy do domu i z salonu usłyszeliśmy śmiechy. Najdziwniejsze było to, że oprócz głosów chłopaków było słychać także inne, ale też dobrze znane. Spojrzeliśmy na siebie zdziwieni i ruszyliśmy w głąb budynku. Zatrzymaliśmy się w progu i oczy mało mi na wierzch nie wyszły, kiedy zobaczyłem moich rodziców i siostry.
- Louis! - krzyknęły bliźniaczki i przybiegł do nas.
Uśmiechnąłem się szeroko i przytuliłem je mocno.
- Czemu nie mówiliście że przyjedziecie? - spytałem rodziców.
- Chcieliśmy wam zrobić niespodziankę. - powiedziała moja mama.
- No to się wam udała. - odparłem i ich także przytuliłem.
* * *
Przyznam że rodzina Lou zrobiła nam niezłą niespodziankę. Cieszę się że przyjechali, ponieważ bardzo ich lubię. Poznałam ich jakieś cztery miesiące temu. Louis zabrał mnie do Doncaster po tym wydarzeniu z Jake'iem. W rodzinnym mieście mojego chłopaka spędziliśmy ponad tydzień. To było niesamowite przeżycie. Od sióstr Lou dowiedziałam się bardzo wielu rzeczy na jego temat, a on sam pokazał mi miejsca w których lubił spędzać czas. Co do jego sióstr, są to najwspanialsze osoby na świecie. Bardzo się polubiłyśmy.
- Hej Sara. - przywitały się Lottie i Fizzy.
- Hej ślicznotki. - przytuliłam je mocno. - Co tam u was? - spytałam.
- Całkiem nieźle. - Charlotte odpowiedziała za siebie i siostrę.
Uśmiechnęłam się do nich ciepło, a następnie przywitałam się z bliźniaczkami. Muszę przyznać, że przez ten czas strasznie się zmieniły, a może tylko mi się tak zdaje. Spojrzałam na resztę zespołu, którzy przyglądali się nam z wielkimi bananami na twarzy.
- Cześć Sara. - pani Tomlinson przytuliła mnie mocno.
- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Kochana czy ty nie przytyłaś troszeczkę? - spytał tata Lou śmiejąc się.
Przełknęłam głośno ślinę i przestraszona spojrzałam na mojego chłopaka. Zapomnieliśmy że jego rodzina nic nie wie o ciąży. Louis podszedł do mnie i objął ramieniem. Przygryzłam wargę, nie mogąc powiedzieć nawet słowa.
- Mamo, tato.. -zaczął. - Sara jest w czwartym miesiącu ciąży. Będziecie mieli wnuka. - powiedział.
Państwo Tomlinson stali przez chwilę patrząc się na nas jak na kosmitów. Dziewczynki pierwsze odzyskały mowę i zaczęły krzyczeć, a także skakać z radości. Po chwili rodzie Lou także zaczęli się cieszyć, przytulać nas i gratulować. Odetchnęłam głośno i uśmiechnęłam się wesoło.
- Zaraz, czyli to chłopak? - spytał Niall podchodząc do nas z resztą.
Skinęłam głową i zaśmiałam się głośno kiedy chłopcy zaczęli skakać i krzyczeć. Teraz to chłopcy zaczęli mnie przytulać.
- Trzeba to opić! - zarządził Harold.
- Harry! - jęknął Lou.
Loczek zorientował się o co chodzi, a jego twarz momentalnie zrobiła się cała czerwona.
- Ja jestem za. - tata Louis'a podniósł rękę do góry niczym uczeń w szkole.
Mój chłopak uderzył się otwartą ręką w czoło, a jego mama kręciła głową uśmiechając się pod nosem. Po chwili całe towarzystwo skierowało się do kuchni. Dopiero w tym momencie zauważyłam że płaczę, ale tylko dlatego że łzy zaczęły kapać na moją koszulkę.
- Hej, co się stało? Czemu płaczesz? - spytał mój chłopak.
Spojrzałam mu prosto w oczy i wzruszyłam ramionami uśmiechając się jednocześnie. Szatyn zaśmiał się cicho i przetarł moje mokre policzki, a następnie złożył na moich ustach krótki i bardzo słodki pocałunek.
Louis objął mnie w pasie i poszliśmy do reszty. Wykręciłam oczami na widok Harrego, który w ciągu kilku minut zdążył opróżnić pół butelki wódki.
- Skoro jesteśmy tu wszyscy to chciałbym coś zrobić. - nasze rozmowy przerwał głos mojego chłopaka.
Spojrzeliśmy wszyscy na niego wyczekująco, a on przez chwilę próbował dobrać słowa. Po kilku sekundach podszedł do mnie, a następnie uklęknął. Moje oczy rozszerzyły się kilkakrotnie, a serce zaczęło bić mocniej.
- Sara wiem że nie jesteśmy ze sobą długo i że ostatnio nie było między nami różowo, ale kocham cię najbardziej na świecie. - powiedział.
Poczułam jak do moich oczu napływają łzy, ale starałam się je powstrzymywać. Louis sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej malutkie, czerwone pudełeczko. Otworzył je, a moim oczom ukazał się najpiękniejszy
pierścionek jaki widziałam. Pojedyncze łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
- Saro Collins, czy sprawisz mi tę przyjemność i zostaniesz moją żoną?
Czułam na sobie spojrzenia wszystkich obecnych w pokoju osób. Uśmiechnęłam się lekko, a następnie zamiast wziąć pierścionek jak to zazwyczaj robią dziewczyny, uklękłam i zarzuciłam chłopakowi ręce na szyję. Po chwili odsunęłam się od niego na kilka centymetrów by móc spojrzeć mu w oczy.
- Oczywiście że tak! O niczym innym nie marzę! - powiedziałam i pocałowałam go w usta.
Nasi przyjaciele i rodzina Lou po raz kolejny dzisiaj zaczęli być brawo, krzyczeć i gratulować nam. Kiedy przytuliłam się już ze wszystkimi, Louis przyciągnął mnie do siebie i na mój palec wsunął pierścionek zaręczynowy. Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało, a on znowu mnie pocałował.
_________________________________________
Beznadziejny -.-
Nie mam już pomysłów na to opowiadanie. Niedługo pojawi się epilog.
Mam nadzieję że się na mnie nie wściekniecie ;)
Kocham was!!!
@Twinkleineye
Suuuper! Świetne.
OdpowiedzUsuńZapraszam
Ten rozdział jest ... WOW <333
OdpowiedzUsuńBrak mi słów :) To jest zbyt cudne ;*
Szkoda, że już kończysz, ale ciesze się, że też zaczniesz nowy blog ;)
Czekam na kolejny rozdział lub epilog :D Całuski ;*
Jee! Oświadczył się jej. ;D Świetny rozdział jak zawsze. ;* Czekam na kolejny ;D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest taki wzruszający... Przyznam, że miałam łzy w oczach... Szkoda, że to koniec. Jednak będę czekac na następnego bloga ;)
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest, jest, jest........
OdpowiedzUsuńNo brak mi słów! Jest Zajebisty, fantastyczny, wzruszający, przpełniony miłością i szczęciem. ;)
Oświadczył się jej...
to taki słodkie!
Przynam się. Wzruszyłam się! A u mnie to rzadko się zdarza!
Czekam na kolenjego posta!
I zapraszam----> onelove-direction.blogspot.com
Hejoo ;>. Zapraszam cię na nowy rozdział i nową bohaterkę.
OdpowiedzUsuńhttp://nie-pytaj-o-sens.blogspot.co.uk/
Wcale nie jest beznadziejny : D
OdpowiedzUsuńW sumie nie spodziewałam się oswiadczyn, ale fajnie ^^
Hej:)Zapraszam do mnie na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńps. Mogłabym prosić o polecenie bloga innym?
masz już ostatni rozdział napisany.? :D bo kurcze, mam tak fajny pomysł < tak mi się wydaje > na zakonczenie tego opowiadania :D
OdpowiedzUsuńTak jakby troche mam ;p
UsuńBOŻĘEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEECVCDK VCBCKJDSNCXSDJXSJ NIE K0OŃĆZ TEGO PROSZE ♥
OdpowiedzUsuńJeeej..wspaniały^^
OdpowiedzUsuńSzkoda że się kończy, ale rozumiem wsyztsko ma swój początek i koniec..;d
Nie wiem co napisać.....
OdpowiedzUsuńten rozdział jest świetny, taki wzruszający. Szkoda, że to już koniec, ale mam nadzieję, że będzie pisała jeszcze jakiegoś bloga?
http://kochajaca-bezustannie-blog.blogspot.com/
Owszem, po zakończeniu tego mam zamiar pisać następne opowiadanie ;)
Usuńjaki beznadziejny??!!
OdpowiedzUsuńten rozdział jest rewelacyjny!!
tyle w nim miłości i w ogóle <3
ale jestem szczęśliwa :D
Lora teraz będzie razem ma wieki =D
czekam na NN! ;**
szkoda że kończysz to opowiadanie, no ale ..wszystko się kiedyś kończy.
OdpowiedzUsuńrozdział super, weź się nie wypowiadaj jak nie wiesz, hahah :D
http://fame-forever-friend.blogspot.com/
ta beznadziejny.. oczywiście że zajebisty jak zawsze i nawet nie waż mi się kończyć tego opowiadania !
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie jeśli lubisz opowiadania o justinie :
www.biebermegan.blogspot.com
Super! Nie koncz tego, dopiero zaczelam czytac Twojego bloga i bede wchodzic regularnie.
OdpowiedzUsuńDzieki za komentowanie bloga, ktorego pisze razem z przyjaciolka i zapraszam na niego ponownie: http://2s-i-1d.blogspot.com
:)
WOW, WOW i jeszcze raz WOW !
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się oświadczyn.
Jezu, się wzruszyłam *.*
Świetny rozdział. <3
super . czekam na następny . ♥
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie . ♥ http://now-kiss-me-you-fool.blogspot.com/
Hej, kocham Cię! *.*
OdpowiedzUsuńPiszesz na prawdę genialnie
nie wiem szczerze mówiąc co teraz
napisać bo zabrakło mi słów o.O
Zapraszam do nas na dziewiątkę -> http://lifeisacontinuousgame.blogspot.com/
Jaki beznadziejny on jest MEGA SWEETAŚNY <3<3<3<3<3 Jejciuvczekam na nn
OdpowiedzUsuń