środa, 6 lutego 2013

I wanna save your heart tonight - Rozdział 12

Niepewnie wyszłam z łazienki i niewidzącym spojrzeniem rozejrzałam się po pokoju. Mój wzrok zatrzymał się na chłopczyku, który zwinięty w kulkę spał na łóżku. Uśmiechnęłam się przez łzy i zakryłam dłonią usta, chcąc zdusić szloch.
Co mam teraz zrobić? Nie chcę kończyć mojego związku z Louis'em. Kocham go i nie wyobrażam sobie dalszego życia bez niego. Każda komórka mojego ciała rwie się do niego. Walczę ze sobą, z jednej strony cholernie cierpię, bo mnie oszukiwał przez tak długi czas, natomiast z drugiej chcę po prostu o tym zapomnieć i zatopić się w jego ramionach.
Usiadłam na łóżku i pogłaskałam Nate'a po włoskach. Kiedy śpi, wygląda zupełnie tak jak ojciec. Kasztanowe włosy, słodki uśmiech, maluteńkie piegi koło noska. Jedyną rzeczą jaką odziedziczył po mnie są oczy. Patrząc na niego, czuję się jakby Louis był obok mnie.
Wierzchem dłoni przetarłam mokre policzki i wzięłam głęboki wdech chcąc się uspokoić. Odwróciłam wzrok od chłopca i omiotłam spojrzeniem całe pomieszczenie. Wszystko, dosłownie wszystko co się tutaj znajduje przypomina mi każdą chwilę spędzoną z moim narzeczonym. Każdy gest, którym mnie obdarowywał, każdy szept, wypowiedziany podczas wspólnych nocy. Choćbym nie wiem jak bardzo chciała, nie usunę z pamięci tych wszystkich wspomnień.
Wyciągnęłam z szafki nocnej gazetę i od razu odszukałam stronę pokreśloną czerwonym pisakiem. Były tu zaznaczone oferty domów i mieszkań, które mieliśmy sprawdzić, jednak przez ciągłe próby, wywiady i sesje chłopców wciąż tego nie zrobiliśmy.
Kilka łez spłynęło po moich policzkach, plamiąc stronę, którą czytałam. Jednym ruchem zgniotłam trzymaną gazetę, a następnie cisnęłam nią w drzwi, powstrzymując się, by nie zacząć wrzeszczeć. Schowałam twarz w dłoniach, szlochając cicho. Potrzebowałam tego, musiałam dać upust emocjom.
Nagle usłyszałam charakterystyczne skrzypienie drzwi. Uniosłam gwałtownie głowę i ujrzałam pochmurną buźkę mojego chłopaka.

* * *
Co właściwie miało miejsce przed chwilą? Co się wydarzyło? Przez cały czas jestem w szoku, nic do mnie nie dociera, jakby mój umysł podświadomie bronił się przed tym wszystkim. Ból, potworny ból ogarniał całe moje ciało. Łzy powoli spływały po moich policzkach, dłonie i nogi trzęsły się, miałem wrażenie że za chwilę upadnę na podłogę, niczym szmaciana lalka.
'Byłeś z nią! Byłeś z Eleanor, a mi wmawiałeś, że nic was nie łączy, że jesteście tylko przyjaciółmi! Związek polega na zaufaniu, ale mimo iż jesteśmy ze sobą tak długo ty nie ufasz mi na tyle, by powiedzieć o czymś tak ważnym!' 'Od początku naszej znajomości, jedyną rzeczą jakiej od ciebie chciałam jest szczerość, ale ty masz to gdzieś! Wolałeś skłamać, tak po prostu! To boli, kiedy osoba na której tak bardzo ci zależy zataja coś przed tobą!'  'Może tak naprawdę w ogóle mnie nie kochasz, chciałeś się tylko zabawić, ale zaszłam w ciążę, a teraz jesteś ze mną tylko dlatego, bo było ci mnie żal i nie chciałeś mnie zostawiać samej z dzieckiem! '
Słowa, które Sara wykrzyczała mi w twarz nieustannie krążyły po mojej głowie, sprawiając coraz większy ból. To wszystko było takie dziwne. Kompletnie nic z tego nie rozumiem.
Dlaczego? Jak to? Nie rozumiem. Zerwaliśmy? Nie, to nie możliwe. Nie powiedziała 'to koniec' tylko 'zostaw mnie w spokoju'. Ale dlaczego?
'Okłamałeś mnie! Przez cały czas kłamiesz!'
Dlaczego Eleanor to zrobiła? Dlaczego tu przyszła i powiedziała jej te wszystkie rzeczy? Przecież to nie prawda! Kocham ją, kocham jak nikogo innego, ją i naszego synka. Co tu się do cholery dzieje?
Drżącymi dłońmi wyciągnąłem komórkę z kieszeni dżinsów i wykręciłem numer przyjaciółki mojej narzeczonej. Jeżeli ktoś mi może pomóc, to tylko i wyłącznie ona.
- Hej Louis! Stęskniłeś się? - spytała ze śmiechem. W tle było słychać głosy Niall'a, Liam'a i Zayn'a.
- Potrzebuję cię tu. Teraz. Błagam przyjedź tu, nie wiem co robić. - mówiłem spanikowany, a łzy z siłą wodospadu wypłynęły z moich oczu.
- Na miłość boską Louis, co się stało? - spytała poważnym tonem.
- Po prostu wracajcie już, nie dam sobie rady. - szepnąłem i się rozłączyłem upuszczając telefon na podłogę.

* * *
Zerwałam się z łóżka, nie spuszczając wzroku z chłopaka. Przyjrzałam się uważnie jego twarzy, podpuchnięte oczy, od łez które wciąż spływały po jego policzkach, blada skóra, drżące ręce i nogi. Minęło tylko kilkanaście minut, a jego wygląd tak diametralnie się zmienił.
Zdenerwowana przełknęłam ślinę i przygryzłam wargę. Nie wiedziałam co mam zrobić. Po co tu przyszedł? Prosiłam go, żeby zostawił mnie samą. Nie chcę zrobić niczego głupiego.
- Sara porozmawiajmy na spokojnie. Proszę, nie chcę cię stracić. - odezwał się zachrypniętym głosem.
- Chyba nie mamy o czym. - mruknęłam spuszczając wzrok.
- Pozwól mi wszystko wyjaśnić, błagam. - mówił zdenerwowanym głosem.
Pokręciłam głową zaciskając mocno powieki, by łzy które na nowo zbierały się w moich oczach nie spłynęły po moich policzkach. Chciałam pójść do łazienki, jednak Louis złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Spojrzałam mu prosto w oczy, czując jak moje serce zaczyna bić coraz szybciej. W jego błękitnych tęczówkach widziałam rozterkę, wewnętrzną walkę. Zanim zdążyłam zareagować, chłopak delikatnie musnął moje usta. To wystarczyło,by mój oddech przyspieszył, a serce oszalało.
Nagle popchnął mnie na ścianę i przyparł mnie swoim ciałem agresywnie wpijając się w moje usta. Nie potrafiłam mu się oprzeć. Odwzajemniałam każdą pieszczotę, wkładając w nie całą namiętność, ból i miłość jaką czułam.
Jedna dłoń chłopaka spoczywała na moim pośladku, ściskając go mocno, natomiast druga znajdowała się na moim biodrze, masując je delikatnie . Oplotłam go rękami wokół szyi, przyciągając go bliżej siebie. Naparł swoimi biodrami o moje. Nasze ciężkie oddechy mieszały się ze sobą, przyprawiając nas większym pożądaniem, tak jak ciche jęki, wydobywające się z naszych gardeł.
Oderwałam się od ust chłopaka, ale tylko po to, by ściągnąć z niego podkoszulek. Już po chwili napawałam się widokiem jego umięśnionej klatki piersiowej i silnych ramion. Louis nie pozostał mi dłużny i także ściągnął ze mnie koszulkę. W pewnej chwili złapał mnie za pośladki i podniósł do góry, a następnie jeszcze mocniej przyparł do ściany, z zachłannością wpijając się w moje usta.
Mniej szlachetna część mnie, bardzo mała chciała zapomnieć o tym, że Louis mnie oszukał i dokończyć to co się właśnie miało wydarzyć, jednak znacznie większa część mojego umysł protestowała i to bardzo głośno. Nie mogę, nie mogę tak po prostu zapomnieć, nie mogę wszystkiego mu odpuszczać. Okłamał mnie, możliwe że wciąż to robi. Nie potrafię, ból który czuję jest zbyt wielki, wręcz rozwala mnie od środka.
Oderwałam się od niego i odwróciłam głowę. To jednak nie powstrzymywało go. Wciąż nie odrywał ust od mojej rozpalonej skóry.
- Nie, proszę przestań. - szepnęłam próbując go od siebie odepchnąć.
Na dźwięk mojego głosu, chłopak oprzytomniał. Postawił mnie delikatnie na ziemi i odsunął się ode mnie na kilka centymetrów, oddychając ciężko. Złapałam moją bluzkę i zakryłam się nią. Zacisnęłam mocno powieki i spuściłam głowę.
- Zostaw mnie. Chcę zostać sama. Muszę wszystko przemyśleć. Nie chcę powiedzieć lub zrobić czegoś, czego później będę żałować. - szepnęłam.
Niepewnie spojrzałam na chłopaka i ujrzałam łzy, które pojawiły się w jego oczach. Nic nie powiedział, tylko skinął głową, zaciskając zęby. Ubrał szybko podkoszulek i zanim wyszedł spojrzał z czułością na naszego synka.
Kiedy drzwi zamknęły się z cichym trzaskiem, zaczęłam płakać. Łzy strumieniami spływały po mojej rozgrzanej wciąż skórze. Osunęłam się po ścianie, szlochając bezgłośnie. Byłam w rozterce.
Nagle moich uszu doszedł głośny huk tłuczonego szkła. Zacisnęłam powieki i zakryłam usta. On cierpi, cierpi równie mocno jak ja, ale to jego wina, to przez niego dzieje się to wszystko.

* * *
Wszystko spieprzyłem, spieprzyłem na maksa. Dlaczego nie powiedziałem jej prawy na samym początku, dlaczego muszę być takim idiotą. Jestem nieodpowiedzialnym dupkiem, nie zasługuję na nią i na Nate'a, nie zasługuję na jej miłość i na bycie z nią.
Łzy spływały po moich policzkach z siłą wodospadu. To wszystko tak bardzo boli. Nie chcę jej stracić, zbyt wiele dla mnie znaczy. Kocham ją najbardziej na świecie, ona  i Nathan są dla mnie najważniejsi. Bez nich moje życie jest nic nie warte. Nawet zespół i fani nie wypełnią pustki, jaka się pojawi, jeśli odejdą. Ale zasługuje na to, bo jestem samolubnym dupkiem.
Kiedy zszedłem do salonu, wziąłem do ręki niewielki wazon, który stał na stoliku, a następnie cisnąłem nim o ścianę. Chciałem wyładować emocje, a to wydawało mi się najlepszym pomysłem. Gdy wazon rozbił się z hukiem o ścianę, rozbijając się na setki kawałeczków, wcale nie poczułem się lepiej.
Kucnąłem i zacząłem zbierać odłamki, jednak przez  to, że moje całe ciało drżało, rozciąłem sobie dłoń. Syknąłem głośno i automatycznie zacisnąłem rękę, z której obficie wypływała krew. Zamknąłem oczy, a po moich policzkach spłynęły świeże łzy.
Nagle moich uszu doszło charakterystyczne skrzypienie drzwi. Otworzyłem gwałtownie oczy i spojrzałem w tamtym kierunku. W progu zobaczyłem moich przyjaciół i Anę. Cała czwórka gdy tylko mnie zobaczyła, natychmiast do mnie podbiegła.
- Cholera Louis co się stało? - spytała wystraszona dziewczyna.
- Sara.. ona.. ja.. spieprzyłem wszystko.. nie.. nie wiem... nie wiem co robić.. nie chcę jej stracić. - plątałem się w tym co mówię. Zacząłem szlochać cicho.
- Pójdę po apteczkę. - odezwał się Niall.
Ktoś pomógł mi wstać i podprowadził mnie do kanapy. Nogi drżały mi niemiłosiernie, przez co prawie się wywróciłem. Po chwili ktoś zaczął opatrywać moją ranę. Kompletnie nie wiedziałem co się wokół mnie dzieje, moje myśli wciąż krążyły przy tym co mówiła Sara.
- Louis powiedz co się stało, ale spokojnie, nie denerwuj się. - to chyba był Liam.
Wziąłem kilka głębokich wdechów i spróbowałem opowiedzieć wszystko co się wydarzyło, od momentu gdy znalazłem się w domu. Szło mi to dość opornie, ale w końcu udało mi się dotrwać do końca.
- Pójdę do Sary i spróbuję się czegoś dowiedzieć. Zajmijcie się nim. Liam chodź ze mną, weźmiesz Nate'a. - powiedziała cicho Ana.
Chłopak mruknął coś, ale na tyle cicho, że nie zrozumiałem co. Słyszałem jak ta dwójka biegnie po schodach, jednak wciąż nie otwierałem oczu, nie miałem odwagi. Było mi tak bardzo wstyd, że znowu wszystko zjebałem.

* * *
Cholera jasna, co tu się stało? Dlaczego, kiedy w moim życiu dobrze się układa, to w życiu mojej przyjaciółki wszystko się jebie i na odwrót? Dlaczego nigdy nie może być dobrze? Ten u góry bawi się z nami w jakąś chorą grę czy jak? To wcale nie jest zabawne i powoli zaczyna mnie naprawdę wkurzać.
Kiedy razem z Liam'em weszliśmy do pokoju, okazało się że jest on pusty, no może nie zupełnie, bo na łóżku słodko chrapał Nathan. Skinieniem głowy poleciłam chłopakowi, by wziął malca. Nie chciałam, żeby jakieś potencjalne krzyki go obudziły.
Gdy drzwi zamknęły się za Payne'em, który opuścił pokój z chłopcem na rękach, powoli podeszłam do drzwi łazienki. Stuknęłam w nie kilka razy, a po drugiej stronie rozległ się cichy szloch. Przygryzłam wargę, czując jak moje serce drży boleśnie. Nie znoszę momentów, kiedy muszę patrzeć jak bliskie mi osoby cierpią.
- Sara kochanie.. - odezwałam się cicho.
- Zostaw mnie. - odparła drżącym głosem.
- Nie mogę. Jesteś moją siostrą i nie mogę patrzeć jak cierpisz. - powiedziałam ze spokojem.
Nasłuchiwałam przez chwilę jakichś dźwięków dochodzących z łazienki, aż w końcu moich uszu doszło charakterystyczne szuranie. Po chwili drzwi się otworzyły i stanęła w nich Sara. Wyglądała naprawdę kiepsko. Podpuchnięte oczy, mokre policzki na których rozmazany był tusz do rzęs, jej dłonie drżały, włosy były rozczochrane. Nie musiałam nawet o nic pytać, żeby wiedzieć jak bardzo to wszystko przeżywa. Sara od zawsze była bardzo uczuciową osobą o słabych nerwach. Może i była twarda, ale jeżeli w grę wchodzi miłość to wymięka.
- Dlaczego wszystko co złe zawsze przytrafia się nam? - spytała cicho.
- Też się nad tym zastanawiam. - powiedziałam szczerze.
Po jej policzku spłynęła samotna łza, a już po kilku sekundach jej siostry wzięły z niej przykład. Bez słowa przytuliłam dziewczynę mocno do siebie, pozwalając jej się wypłakać. Na pewno tego potrzebowała.
Siedziałyśmy na wielkim łóżku i po prostu rozmawiałyśmy. Wspominałyśmy dawne czasy, przypominałyśmy sobie śmieszne anegdotki z naszego życia i tym podobne. Mówiłyśmy o wszystkim, tylko nie o tym co się dzisiaj wydarzyło. Nie chciałam od niej niczego wyciągać na siłę, zwłaszcza kiedy widziałam jak na jej twarzy co jakiś czas pojawiał się delikatny, szczery uśmiech.
- Nie chcę tutaj dzisiaj zostać. - powiedziała wyraźnie zasmucona. - I że niby mam z nim spać w jednym łóżku? - zaśmiała się sarkastycznie, ale jej głos zadrżał delikatnie zdradzając wszystko co czuła.
- Pojedziesz do mnie. Nie zostawię cię samej. Nathanem zajmą się chłopcy. - zaproponowałam.
- Nie wiem czy powinnam go zostawiać, jest taki malutki, ale boję się, nie chcę tu zostawać. - szepnęła, a w jej oczach pojawiły się łzy.
- Nie płacz. Postanowione, jedziesz do mnie. Nathan będzie pod opieką ojca, wszystko będzie w porządku, zobaczysz. - uśmiechnęłam się do niej ciepło.
- Wiesz, że jesteś najlepszą przyjaciółką jaką można sobie wymarzyć? - spytała przecierając policzki.
- Wiem. - zaśmiałyśmy się obydwie.
Przytuliłam ją mocno do siebie, chcąc dodać jej trochę otuchy. Podniosłam się na równe nogi i skierowałam się ku drzwiom. Muszę powiadomić o wszystkim chłopców, nie chcę żeby mieli do mnie jakieś pretensje, zwłaszcza Louis.
- Idziesz o wszystkim powiedzieć chłopakom? - bardziej stwierdziła niż spytała.
Na mojej twarzy pojawiły się delikatne rumieńce. Czemu musimy się znać aż tak dobrze? Skinęłam tylko głową na potwierdzenie tego co powiedziała. Rudowłosa patrzyła na mnie przez chwilę, aż w końcu również skinęła głową na znak zgody.
Odwróciłam się i wyszłam z pokoju, a następnie skierowałam się do salonu, gdzie zastałam tylko Louis'a. Chłopak siedział na kanapie, niewidzącym wzrokiem wpatrując się w jeden punkt. Co jakiś czas zaciskał zabandażowaną dłoń, a wtedy na jego twarzy pojawiał się grymas. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić jak bardzo musi teraz cierpieć.
Kiedy podeszłam bliżej, deska w podłodze skrzypnęła złowieszczo. Tomlinson podskoczył wystraszony i spojrzał na mnie smutnym wzrokiem. Po chwili jednak zerwał się na równe nogi i stanął przede mną. Chciał coś powiedzieć, ale nie potrafił wydobyć z siebie słowa.
- Sara dzisiaj będzie nocować u mnie. - powiedziałam prosto z mostu.
- Jak to? - spytał zdenerwowany. - Czy ona.. - urwał.
- Spokojnie, nie masz się czym denerwować. Po prostu.. musi sobie wszystko przemyśleć. Nie pozwolę jej zrobić nic głupiego. - zapewniłam go, widząc ból w jego oczach.
- Jestem idiotą. - szepnął siadając z powrotem na kanapie. - Nie chcę ich stracić. Sara i Nathan są dla mnie najważniejsi.
- To dlaczego ją okłamałeś? Dlaczego nie powiedziałeś jej od razu prawdy o tym, że byłeś z Eleanor, tylko uparcie twierdziłeś, że między tobą, a nią nigdy nic nie było, że jesteście tylko przyjaciółmi? Myślałeś, że to się nigdy nie wyda? Naprawdę nie pomyślałeś, że któregoś dnia, pannie Calder nie przyjdzie do głowy wszystko wypaplać, Bóg wie z jakiego powodu? Dlaczego nic nie powiedziałeś?! - spytałam podniesionym głosem.
- Chciałem! Chciałem jej powiedzieć! - krzyknął.
- To dlaczego tego nie zrobiłeś!?
Chłopak zdenerwowany przełknął ślinę. Widziałam jak w jego oczach pojawiają się łzy i pożałowałam, że podniosłam głos. Powinnam go najpierw wysłuchać, dopiero później ewentualnie osądzać.
- Po tej aferze, ze zdjęciami moimi i Eleanor.. bałem się. - powiedział patrząc na mnie smutnymi oczami. - Bałem się, że jeśli Sara się dowie, iż kiedyś byłem z El, pomyśli, że te zdjęcia są prawdziwe. Zresztą, pewnie każdy by tak pomyślał. - stwierdził.
Spuściłam wzrok i skarciłam się w myślach. Teraz zaczęłam go rozumieć. To było bardziej niż pewne, że właśnie tak pomyślałaby Sara, zresztą ja pewnie też.
- Louis, to niczego nie zmienia. Rozumiem to, że się bałeś, każdy by się bał na twoim miejscu, ale w związku najważniejsza jest szczerość i zaufanie. Kiedy znikają, znika związek. Sara nigdy niczego przed tobą nie ukrywała, nie licząc ciąży, ale pamiętasz jak wtedy wyglądała sytuacja. - chłopak skinął głową wpatrując się w swoje buty. - Obiecuję, że zrobię wszystko, aby Sara nie zrobiła nic głupiego, co mogłoby narazić wasz związek, ale ty mi musisz obiecać że od teraz będziesz jej mówił o wszystkim.
- Posłuchaj jej stary, ona wie co mówi. - usłyszałam nagle.
Odwróciłam się powoli, czując jak moje serce zaczyna bić milion razy szybciej, a ręce i nogi zaczynają się trząść jak galareta. To wszystko przez głos kogoś, kogo kompletnie się nie spodziewałam w tym momencie usłyszeć.


_______________________________________________
Jestem z siebie dumna. Dokończyłam dzisiaj dwa rozdziały ;D
Miałam lekki poślizg, masakra jakaś, ale mam nadzieję że teraz będzie już ok i że wena powróci, bo nie chcę zawieszać moich blogów tym samym nie chcę was zawieść.
Pozdrawiam
@Twinkleineye

13 komentarzy:

  1. świetny rozdział :) Bardzo mi się podoba ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Po raz kolejny brakuje mi słów by wyrazić swoje uczucia co do rozdziału. Boski ! Mam nadzieję że wszystko się w końcu ułoży :) czekam na nn ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. O rany, ale się porobiło!
    Strasznie współczuje tej dwójce, muszą bardzo cierpieć, chciałabym już wiedzieć jak to się zakończy.
    A ta końcówka...czyżby Harry wrócił?
    Rozdział jest fenomenalny, naprawdę wciągający. Genialnie opisane uczucia, można się bardzo dobrze wczuć.
    Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć ci weny i czekać na następny ( z ogromną niecierpliwością).

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham to i ciebie popaprancu!

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny <33
    Harry wróci? O_o
    Mam nadzieję ze Lou i Sara się pogodzą, tworzyli niemal idealny związek.
    Czekam na nn;d

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy Harry wrócił ?
    Boże kolejny problem...
    Boże czy oni do siebie wrócą, a co z Lou. Nie wiem czy teraz zasnę ! Nie mogę się już doczekać nexta <33 !!

    http://po-obu-stronach-lustra-1d.blogspot.com/
    http://pain-and-love-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy Harry wrócił ?
    Boże kolejny problem...
    Boże czy oni do siebie wrócą, a co z Lou. Nie wiem czy teraz zasnę ! Nie mogę się już doczekać nexta <33 !!

    http://po-obu-stronach-lustra-1d.blogspot.com/
    http://pain-and-love-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. dziewczyno jesteś genialna! rozdział spodobał mi się najbardziej z wszystkich rozdziałów, jakie czyttałam na tym blogu♥
    czekam na następne posty, i mam nadzieję że Louis i Sara się pogodzą, mają przecież synka!
    zapraszam do mnie http://smileehappyy.blogspot.com/. Pozdrowienia♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział genilany, zapraszam do siebie :) http://make-some-memories.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak czytałam pierwsze 4 fragmenty miałam łzy w oczach! A przede wszystkim czułam cholerną złość...Wszystko dlatego, że nie rozumiem, dlaczego Sara nie chce posłuchać wyjaśnień...? Jestem dziewczyną, przeżywałam różne rozterki, ale zawsze trzeba o tym porozmawiać...Sara powinna widzieć w oczach Lou, że on też cierpi, że też jest mu ciężko, że ją kocha i nie chce stracić swojej rodziny.
    Czyżby pojawił się pan Harry?! Czuję kolejne problemy, tym razem w życiu Any....
    Jestem ciekawa kolejnego rozdziału;)

    OdpowiedzUsuń
  11. jak zwykle, GENIALNY rozdział! szkoda mi Sary i Louisa.. kurczę, oni tak cierpią.. niech już sobie to wyjaśnią i wrócą do siebie :)
    taaaaaaaaak! Harry wrócił! bo to on wypowiedział końcowe słowa? Cieszę się, że wrócił do chłopaków, tylko żeby się nie wpieprzał się do życia Any i Malika :D
    czekam na next! ;**

    OdpowiedzUsuń
  12. dziewczynooooo kocham kocham kocham <3
    booże już sama nie wiem czy lepiej gdyby Any była z Harrym czy z Zaynem.
    bo cholerka Malik jest taaki kochany i w ogóle zajebisty są szczęśliwy itepe a Harry ją tak bardzo zranił i wszystko zjebał ale to jednak Styles ahhh..
    hahah czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, niesamowicie Cię uwielbiam za to opowiadanie ;)

    OdpowiedzUsuń