- Skarbie
uspokój się. – mruknął Zayn.
Kiedy
przechodziłam obok niego, złapał mnie za biodra i posadził sobie na
kolanach. Wtuliłam się w niego mocno, a
on przez cały czas delikatnie kreślił palcem po moich plecach.
- A jeśli
Sara nie będzie chciała pogadać z Louis’em? – spytałam.
- Nie zakładaj
najgorszego. Jesteś bardziej pesymistycznie niż Tommo. – skarcił mnie chłopak.
- Wiem. –
burknęłam. – Po prostu się martwię. Oni naprawdę do siebie pasują. Nie chcę,
żeby to co było między nimi, teraz się skończyło. Tyle już przeszli. –
westchnęłam.
- Oni za
bardzo za sobą szaleją, żeby się rozstać. Zaufaj mi, wszystko się ułoży, tylko
trzeba dać im czas. – szepnął mi na ucho.
Spojrzałam
Zayn’owi prosto w oczy i uśmiechnęłam się blado. Mam nadzieję, że to co mówi
jest prawdą. Naprawdę nie chcę, żeby oni się rozstali. Czułabym się winna temu
wszystkiemu.
Mulat
pogładził mnie kciukiem po policzku, a następnie nachylił się w moją stronę i
lekko pocałował mnie w usta. Gdy nasze usta zetknęły się ze sobą, poczułam jak
robi mi się gorąco. Naparłam na niego mocniej, a on w odpowiedzi jęknął cicho,
a ten dźwięk echem odbił się w moim ciele.
Zayn
przesunął mnie tak, że teraz siedziałam na nim okrakiem. Jego ręce spoczywały
na mojej pupie, natomiast swoje oplotłam wokół jego szyi. Oderwał się od moich
warg aby zaczerpnąć powietrza, a po chwili zaczął muskać moją szyję ustami i
językiem. Czułam, że jest bardzo podniecony, a to nakręcało mnie jeszcze
bardziej.
Gdy jego
dłonie powoli wsunęły się pod moją bluzkę u rozpoczęły poszukiwania zapięcia od
stanika, naszych uszu doszedł odgłos pukania do drzwi. Od razu wiedziałam, że
to Liam i Niall wrócili ze spaceru z Nathanem.
Odsunęłam się
od chłopaka i niezdarnie podniosłam się na równe nogi. Zayn jęknął
niezadowolony i złożył ręce na klatce piersiowej, wydymając usta niczym
pięciolatek. Ze śmiechem pokręciłam głową i poszłam wpuścić chłopaków.
- I jak
spacerek? – spytałam biorąc małego od Niallera.
- Byłoby w
porządku, gdyby ci cholerni paparazzi nie chodzili za nami krok w krok. –
burknął blondynek siadając na kanapie obok Zayn’a. – A tobie co? – zmarszczył
brwi widząc minę mojego chłopaka.
- Nie pytaj.
– mruknęłam ściągając Nate’owi sweterek.
Horan jeszcze
raz przyjrzał się swojemu przyjacielowi, potem mnie, ale w efekcie końcowym po
prostu wzruszył ramionami i poszedł do kuchni po coś do jedzenia. Usiadłam na
miejscu, które zajmował blondynek i przytuliłam chłopca, który wydawał się już
strasznie zmęczony.
Przez cały
czas kołysząc Nathana, nerwowo zerkałam na swój telefon, by sprawdzić godzinę.
Minęły już jakieś trzy godziny. Oby wszystko było dobrze, proszę.
- Nie myśl o
tym tyle. – szepnął Zayn ściskając moją dłoń. – Umówiliśmy się z Louis’em, że
wrócimy koło osiemnastej, jest dopiero siedemnasta.
- Ana nie
denerwuj się. – Liam uśmiechnął się do mnie ciepło.
Dobra, może
oni mają rację. Za bardzo się tym wszystkim przejmuję. Louis i Sara są już
przecież dorośli i na sto procent sobie poradzą. Może i moja przyjaciółka w
ostatnich dniach zachowywała się naprawdę dziwnie, ale wiem, że w tej sprawie
zachowa trzeźwość umysłu. Musi myśleć nie tylko o sobie, ale też o swoim synku.
Wiem, że będzie jej ciężko, zwłaszcza po
ostatnich wydarzeniach, ale wierze w nią.
* * *
Siedziałem na
kanapie, a Sara spała mocno we mnie wtulona. Z mocno bijącym sercem słuchałem
jej spokojnego oddechu i wdychałem jej słodki zapach, starając się go
zapamiętać, tak na wszelki wypadek.
Przez cały
czas mam wrażenie, że to co się dzisiaj wydarzyło, jest tylko snem. Boję się,
że za moment się obudzę i Sara dalej nie będzie się do mnie odzywać i że wciąż
będzie chciała mnie zostawić.
Uśmiechnąłem
się do siebie jak idiota, słysząc w głowie jej dźwięczny głos mówiący „Nie stracisz”, gdy powiedziałem, że nie
chcę stracić ani jej ani Nathana. Te dwa proste słowa sprawiły, że moje serce
nadęło się szczęściem i nadzieją.
Ona naprawdę
chce ratować nasz związek! To takie niesamowite. A już bałem się, że to koniec,
że straciłem ją i Nate’a na zawsze. Nie przeżyłbym tego. Oni są powodem dla
którego wstaję codziennie rano. Są moim tlenem, moim życiem. Wiem, że gadam jak
na łzawych filmach, ale to jest prawda.
Opuszkami
palców dotknąłem jej lekko zarumienionego, wciąż opuchniętego po ciosach które
sprawił jej James, policzka, przez co poruszyła się niespokojnie. Cieszę się,
że na jej twarz powróciły kolory i nie jest już taka blada. Naprawdę się o nią
bałem po tym co zrobił mój rzekomy przyjaciel.
Pamiętam ból
jaki czułem, kiedy Sara wzdrygała się za każdym razem, kiedy próbowałem do niej
podejść, oraz ból i przerażenie w oczach mojej dziewczyny. Dzisiaj pozwoliła mi
się dotknąć, objąć. To cudowne uczucie mieć ją w ramionach. Wiem, że minie
jeszcze sporo czasu, zanim naprawdę pozwoli mi się dotknąć, ale jestem gotów
poczekać. Rozumiem co musi czuć, po tym co zrobił jej James i nie mam zamiaru
jej do niczego zmuszać ani także pospieszać jej. Wiem, że potrzebuje teraz
czasu na przemyślenia, ale też dużo uwagi.
Podniosłem
głowę, kiedy moich uszu doszedł dźwięk otwieranych, a później zamykanych drzwi.
Po chwili usłyszałem również stłumione głosy oraz ciche szepty. Mimowolnie
uśmiechnąłem się pod nosem. Byłem taki szczęśliwy!
Po krótkiej
chwili w progu salonu stanął Niall z Liam’em, a za nimi czaili się Zayn z Aną i
Nathanem. W bardzo szybki sposób ocenili sytuacje i uśmiechnęli się szeroko,
śmiejąc się jednocześnie.
- Czyli
wszystko już w porządku? – spytała cicho Ana siadając z Nathanem na fotelu.
- Tak, można tak
powiedzieć. – szepnąłem.
- Tak
strasznie się cieszę! Źle bym się czuła, gdybyście się rozstali.
Uśmiechnąłem
się lekko i mocniej przytuliłem Sarę do siebie. Dziewczyna poruszyła się,
mamrocząc coś niewyraźnie pod nosem, jednak nie obudziła się. Pogłaskałem ją
czule po policzku i oparłem brodę o jej głowę. Tak cudownie było znowu mieć ją
w ramionach!
* * *
Siedzieliśmy
w trójkę na kanapie, to znaczy ja, Zayn i Sara, wspólnie oglądając jakąś denną
komedię romantyczną, którą o dziwo wybrał mój własny chłopak. Nie podejrzewałam
go o tak dziwny gust.
Malik przez
cały czas obejmował mnie w pasie i delikatnie łaskotał moją skórę, natomiast ja
bawiłam się włosami mojej przyjaciółki, która leżała z głową na moich kolanach.
Sara, z
pomocą nas wszystkich, powoli dochodzi już do siebie. Wciąż jest przygnębiona i
zamyka się w sobie, ale na szczęście nie zdarza się to często, a to duży
postęp. Zaczęła się nawet uśmiechać, co oczywiście bardzo nas wszystkich
cieszy, a najbardziej Louis’a. Przez pierwszy tydzień tracił nadzieję, że
odzyska swoją wesołą dziewczynę, ale teraz jest w nim mnóstwo entuzjazmu,
zresztą jak w nas wszystkich.
Z samego rana
Louis zabrał Harry’ego i gdzieś pojechali. Kiedy pytaliśmy go o co chodzi,
uśmiechał się tylko i powiedział, że to niespodzianka. Przez chwilę nawet
zaczęliśmy podejrzewać, że zwariował.
Podskoczyłam
zaskoczona, kiedy drzwi wejściowe trzasnęły głośno. Spojrzałam zdziwiona na
Zayn’a, a on wzruszył tylko ramionami. Po chwili do salonu wkroczył
uśmiechnięty Harry, a za nim trochę mniej wesoły Louis. Ten drugi trzymał ręce
z tyłu, jakby próbował coś w nich ukryć.
Harry wskoczył
na fotel obok nas, wciąż szczerząc się jak idiota. Jego wzrok powędrował do
ręki Zayn’a, która spoczywała na mojej talii i jego uśmiech trochę przygasł.
Trudno mi to przyznać, ale zrobiło mi się go trochę żal, ale tylko trochę.
Louis w tym
czasie klęknął przed kanapą, przez cały czas nie spuszczając wzroku z Sary.
Dziewczyna usiadła niezdarnie, przez cały czas przygładzając dłonią swoje
potargane włosy.
- Co się
stało? Dlaczego się tak uśmiechasz? – spytała lekko zaniepokojona.
- Wiem jak
bardzo marzyłaś o tym, abyśmy kupili własne mieszkanie albo dom. – zaczął cicho.
– Nigdy nie miałem czasu, żeby przeglądać z tobą te wszystkie oferty i zawsze
się na mnie wściekałaś. Ostatnio znalazłem w sypialni wycinek z gazety, na
którym zaznaczyłaś pewną ofertę mieszkania, niedaleko od tego domu. Chciałbym
ci zadośćuczynić to wszystko, tak więc, pojechałem razem z Harry’m do gościa,
który sprzedawał to mieszkanie i.. – w tym momencie zza pleców wyciągnął jakieś
papiery i podał je Sarze.
Dziewczyna
przez kilka minut w milczeniu przyglądała się papierom. Louis patrzył na nią
przez cały czas przygryzając wargę. Wyraźnie było widać, że jest zdenerwowany.
Bał się reakcji Sary.
- Kupiłeś nam
mieszkanie? – bardziej stwierdziła niż spytała.
- Cieszysz
się? – spytał niepewnie.
- Żartujesz? –
szepnęła, a chłopakowi mina zrzedła, zresztą jak nam wszystkim. – Oczywiście,
że się cieszę! – pisnęła.
Louis
uśmiechnął się szeroko, a Sara rzuciła się mu na szyję, tak że po chwili leżeli
już na podłodze. Nie mogłam się nie uśmiechnąć, widząc ich takich szczęśliwych.
Naprawdę zasługują na to, aby być końcu szczęśliwymi. Zbyt dużo już wycierpieli.
- Wiedziałeś
o tym? – zwróciłam się do Harry’ego.
- No pewnie. –
zaśmiał się.
Zmrużyłam
lekko oczy, a chłopak uśmiechnął się od ucha do ucha, a po chwili puścił mi
oczko. Zszokowana zamrugałam kilkakrotnie i zerknęłam na Zayn’a, ale na
szczęście on niczego nie widział. Cholera, co ten Styles wyczynia!?
* * *
Przed
przeprowadzką Louis’a, Sary i Nathana do nowego mieszkania, postanowiliśmy
zrobić mini imprezę ”pożegnalną”. Młody Tomlinson na ten czas został u państwa
Collins, który bardzo ucieszyli się z odwiedzin wnuka.
Siedzieliśmy
w ogrodzie, korzystając, że pogoda była naprawdę piękna. Chłopcy kupili trochę
alkoholu i jedzenia, rozpalili grilla, a także włączyli muzykę. Atmosfera była
świetna i wszyscy bardzo dobrze się bawiliśmy, nie myśląc o tym, że już nie
będziemy spędzać ze sobą tak dużo czasu.
- Skarbie
twój telefon dzwoni. – powiedział Zayn, podając mi moją komórkę.
Byłam tak
zagadana z Sarą i Niall’em, że w ogóle nie usłyszałam dzwonka. Odeszłam na bok,
tak by nikt mnie nie słyszał, wcisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon
do ucha.
- Halo?
- Ana słonko!
Tu mama! – po drugiej stronie usłyszałam jej ciepły głos.
- Mama?
Cześć. Co się stało? – spytałam.
Naprawdę
zdziwił mnie i lekko zaniepokoił jej telefon. Zawsze dzwoni do mnie, kiedy
dzieje się coś niedobrego. Gdy ostatnio do mnie zadzwoniła, jej partner
zostawił ją dla jakiejś młodszej i ładniejszej. Ciekawe co stało się tym razem.
- Oh! To
ojciec jeszcze z tobą nie rozmawiał? – spytała zdziwiona. - Cholera, myślałam,
że już to zrobił. – mruknęła bardziej do siebie niż do mnie.
- O czym miał
ze mną porozmawiać?
- Obiecałam ojcu,
że nic ci nie powiem, zanim on z tobą nie porozmawia, ale skoro już zadzwoniłam.
– nawijała. – Chodzi o to, że będziesz musiała przenieść się do mnie, do
Laguny.
Zamrugałam
kilkakrotnie i otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, jednak zaraz je zamknęłam.
Odczekałam chwilę, z nadzieją że mama powie, że żartuje, ale nic takiego nie
nastąpiło.
- Ale jak to?
– wykrztusiłam w końcu. – Dlaczego mam przenosić się do Laguny? To są jakieś
żarty? – starałam się nie podnosić głosu.
- Wspólnie
doszliśmy z ojcem do wniosku, że lepiej będzie dla ciebie, jeśli zamieszkasz u
mnie. Po pierwsze chodzi o twoje towarzystwo. Nie podobają nam się osoby, z
którymi się zadajesz oraz to ile masz przez nich problemów. Po drugie chodzi o
twojego ojca i jego firmę, która niestety zaczyna podupadać. Prawdopodobnie
będzie musiał ją sprzedać i gdzieś się przeprowadzić.
- I nie mogę
zamieszkać z nim? – spytałam oburzona. – Poza tym, co wam przeszkadzają moi
znajomi?
- Kotku, nie
wiem, czemu nie będziesz mogła zamieszkać z ojcem. Zadzwonił do mnie niedawno,
prosząc, żebym wzięła cię do siebie.
- Zaraz,
dlaczego niby mam się przenieść do ciebie. Mogę zamieszkać z moim chłopakiem,
ma duży dom.
- To jest
trzeci powód. Nie podoba nam się twój związek z tym chłopcem, ma na ciebie zły
wpływ. – powiedziała ze spokojem.
Mimowolnie
zaczęłam chichotać. Że niby Zayn ma na mnie zły wpływ? Ta rozmowa naprawdę staje
się coraz dziwniejsza.
- Nie. Nie ma
mowy. Jestem już dorosła do diabła i nie muszę robić tego co mi każecie. –
warknęłam.
- Przykro mi
skarbie, ale wszystko jest już ustalone i pod koniec tygodnia przylatujesz do
Laguny. – mruknęła. – Muszę już kończyć skarbie. Porozmawiaj z tatą, może ona
lepiej ci wszystko wytłumaczy.
- Mamo
czekaj!
Niestety
zamiast jej głosu usłyszałam dźwięk odkładanej słuchawki. Długo jeszcze stałam
z telefonem przy uchu. Nie no, przecież to jest niemożliwe. Mam prawie
dwadzieścia lat, a rodzice rządzą mną jakbym była małą dziewczynką. Nie rozumiem
tego.
W końcu
schowałam telefon do kieszeni dżinsowych spodenek i niepewnie spojrzałam na
moich, nic nie świadomych przyjaciół. Poczułam w oczach szczypiące łzy.
Wiedziałam, że teraz już nic nie zdziałam, rozmowa z moimi rodzicami nic nie da,
oni podjęli decyzję bez mojej wiedzy. Pod koniec tygodnia będę musiała wyjechać
i zostawić moich bliskich.
Na miękkich
nogach wróciłam do przyjaciół i usiadłam na kolanach mojego chłopaka. Zayn
objął mnie mocno ramionami i pocałował w policzek. Zmusiłam się do lekkiego
uśmiechu.
- Co się
stało? – spytał Malik. – Jesteś smutna. Kto dzwonił?
- To moja
mama. – mruknęłam. – Pod koniec tygodnia.. mam pojechać do niej na.. tydzień. –
skłamałam.
- Dlatego
jesteś smutna? – uśmiechnął się do mnie czule i przytulił mnie jeszcze mocniej.
- Nie chcę
was zostawiać. – powiedziałam zgodnie z prawdą.
- To tylko tydzień. Minie jak z bicza strzelił.
– stwierdził Niall.
- Taak, jak z
bicza. – szepnęłam opierając głowę o ramię Zayn’a.
Jak u licha
mam im teraz powiedzieć, że przeprowadzam się do Kalifornii?
____________________________
Jej. Napisanie tego rozdziału zajęło mi mniej czasu niż przypuszczałam.
No to teraz namieszałam, nie ma co ;D
Jeśli chce ktoś być informowany o nowych rozdziałach na bogu, niech powiadomi mnie o tym w zakładce "Informowani".
Ps. Zapraszam także na bloga http://but-everything-you-do-is-magic.blogspot.com/ gdzie pojawił się 4 rozdział.
Kocham was!
@Twinkleineye
o kurczę, się porobiło. Trochę to dziwne, że rodzice jej mówią, gdzie ma zamieszkać, chociaż jest już dorosła .. niech się zbuntuje, hehes Rozdział zajebisty no, czego chcieć więcej?
OdpowiedzUsuńchcę już kolejny i mam nadzieję, że pojawi się szybciej niż ten.
Cudoooo <33333
OdpowiedzUsuńNa szczęście Sara i Lou się pogodzili:D
OdpowiedzUsuńKurdę, czemu matka Any próbuje rozporządzać dorosłą dziewczyną? Niech ona nigdzie nie jedzie i tyle! Nie mogą jej zmusić!
A tak w ogóle rozdział superaśny;)
Mieszasz jak nikt inny. Przynajmniej dużo się dzieje i nigdy nie wieje nudą ;) Czekam na następny i tak jak moi przedmówcy mam nadzieję, że An się zbuntuje i nie będzie musiała wyjeżdżać. W końcu jest już dorosła i sama może decydować o swoim życiu.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny i zapraszam do mnie ;)
Pozdrawiam
Ola
Jak dobrze, że Sara z Lou się pogodzili :) A teraz jeszcze będą razem mieszkać *__* szczęśliwa rodzinka! :)
OdpowiedzUsuńAle sprawa Any mnie trochę zaskoczyła i zdziwiła. Kurczę, co ta matka jej odwala. Do tej pory jakoś nic jej nie przeszkadzało tylko teraz ma jakieś ale? Dziwne o.O Mam nadzieję, że dziewczyna się postawi i nie zostawi swoich przyjaciół i chłopaka :)
Czekam na next! ;**
Zostałaś nominowana do nagrody liebster awards
OdpowiedzUsuńWięcej informacji pod postem "Libster Awards! :D"
http://shesnotafraidbecouseonedirection.blogspot.com/
PS: Suuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuper rozdział :3 Nie mogę siędoczekać następnego :P
Zostałaś nominowana do nagrody liebster awards
OdpowiedzUsuńWięcej informacji pod postem "Libster Awards! :D"
http://shesnotafraidbecouseonedirection.blogspot.com/
PS:Supppppppppppppppppppppppppppppppppper rozdział dawaj next :D
Zostałaś nominowana do nagrody liebster awards
OdpowiedzUsuńWięcej informacji pod postem "Libster Awards! :D"
http://shesnotafraidbecouseonedirection.blogspot.com/
PS:Supppppppppppppppppppppppppppppppppper rozdział dawaj next :D