W milczeniu
spoglądałam na uśmiechnięte twarze swoich przyjaciół, czując jednocześnie
potworny ból w klatce piersiowej. Dlaczego moi rodzice muszą wszystko niszczyć?
Skoro ojciec mnie nie chciał, to dlaczego podjął się opieki nade mną? Dlaczego
od razu po rozwodzie nie uzgodnili, że zamieszkam z mamą? Niczego nie rozumiem.
Zayn był
zawiedziony, kiedy koło dwudziestej trzeciej powiedziałam mu, że chcę wracać do
domu. Na pewno myślał, że zostanę u niego do rana. Głupio mi, że sprawiłam mu
przykrość, ale jeszcze większą „przykrość” mu sprawię, kiedy dowie się, że
przeprowadzam się do Laguny.
Weszłam do
domu, delikatnie zatrzaskując za sobą drzwi, nie chcąc robić hałasu, gdyż byłam
pewna, że ojciec już śpi, jednakże bardzo się pomyliłam, bo po chwili dostrzegłam,
że światła w salonie są zapalone.
Zdziwiona
zmarszczyłam brwi i powoli ruszyłam w kierunku smugi światła. Zatrzymałam się
gwałtownie, kiedy zobaczyłam wielką różową walizkę, stojącą w progu. Nie
zdążyłam się nad tym zastanowić, bo w tym momencie do moich uszu doszedł dźwięk
kobiecego śmiechu.
Niewiele
myśląc weszłam do salonu i ponownie stanęłam jak wryta, gdy zobaczyłam mojego
ojca, siedzącego na kanapie, w towarzystwie jakiejś blondynki, która, na oko,
miała trzydzieści lub trzydzieści trzy lata.
Wpatrywałam
się w nich szeroko otwartymi oczyma, kompletnie nie wiedząc co o tym myśleć. Po
chwili jednak w mojej głowie zapaliła się lampka, kiedy przypomniałam sobie o
walizce. Moim ciałem zawładnął gniew.
- To przez
nią mam się wynieść z domu, prawda? – spytałam schrypniętym głosem.
Obydwoje
podskoczyli przestraszeni i spojrzeli wprost na mnie. Widziałam zdziwienie na
twarzy ojca. Najwyraźniej nie spodziewał się mnie w domu o tej porze.
- Ana,
skarbie. Myślałem, że wrócisz dopiero jutro. – tato odezwał się zakłopotany. –
Zaraz… Skąd wiesz o przeprowadzce? – spytał wstając i podchodząc bliżej mnie.
- Mama
dzisiaj do mnie zadzwoniła, bo była pewna, że ty już mnie uświadomiłeś, ale się
pomyliła. – warknęłam. – Powiedziała mi, że twoja firma podupada i że będziesz
musiał sprzedać domu i przeprowadzić się do czegoś mniejszego, a ja mam
przeprowadzić się do niej. – zrobiłam pauzę, by wziąć głęboki wdech. – Kiedy
miałeś zamiar mi o tym powiedzieć? W dzień mojego wylotu? A może chciałeś mnie
podstępem tam wysłać? – spytałam.
Ojciec miał
na tyle przyzwoitości, żeby wyglądać na zawstydzonego tą całą sytuacją.
Gniewnym gestem przetarłam policzek i zerknęłam na kobietę, która przez cały
czas przysłuchiwała się naszej „rozmowie”. Ona również wyglądała na speszoną, jakbym
przyłapała ją na gorącym uczynku.
- To wszystko
ściema, prawda? Z tą firmą. – odezwałam się po chwili milczenia. – Firma wcale
nie podupada i nie musisz jej sprzedawać. Tu chodzi o nią. – skinęłam na
blondynkę. – Mam się wyprowadzić, żebyście mogli tutaj razem, sami mieszkać.
- Kochanie,
to nie tak… - zaczął tato.
Zacisnęłam
mocno powieki, czując napływające do oczu łzy. Dobrze wiedziałam, że to jest
właśnie tak. Zabolało mnie to.
- Dlaczego mi
to robicie, ty i mama? – spytałam. – Nie chcę się wyprowadzać z Londynu. Mam tu
przyjaciół i chłopaka, nie chcę ich zostawiać.
- To dla
twojego dobra. – odparł cicho.
- Gówno
prawda! – krzyknęłam słysząc jego słowa. – W dupie macie moje dobro! Nigdy o
mnie nie dbaliście! Mama mi powiedziała, że nie podoba wam się mój związek z
Zayn’em i w ogóle moje towarzystwo i chcecie mnie z nimi rozdzielić!
- Anastasia
uspokój się. – odezwał się łagodnie, jednocześnie próbując położyć dłoń na moim
ramieniu.
- Nie dotykaj
mnie i nie waż się tak do mnie mówić! – wrzasnęłam. Odkąd byłam dzieckiem, nikt
nie używał mojego pełnego imienia, aż prawie całkiem o nim zapomniałam, ale
oczywiście mój kochanym ojciec musiał go użyć. - Nienawidzę cię! Nienawidzę
ciebie, nienawidzę mamy i nienawidzę tej twojej zdziry! Za wszelką cenę próbujecie
zniszczyć moje życie!
Pobiegłam do
swojego pokoju, zanim któreś z nich zdążyło w jakikolwiek sposób zareagować.
Drzwi zamknęłam na klucz, a następnie oparłam się o nie i powoli osunęłam się
na podłogę, mocno obejmując się ramionami. W tym momencie łzy swobodnie zaczęły
spływać po moich policzkach, a po chwili płakałam już na maksa, wręcz ryczałam.
Wtedy jeszcze
nie żałowałam swoich słów. Byłam potwornie wściekła, zdenerwowana i przede
wszystkim smutna. Rodzice nigdy nie zwracali na mnie uwagi, zawsze musiałam ze
wszystkim radzić sobie sama i nagle po tylu latach oni przypominają sobie o
jednej ze swoich córek. Szkoda tylko, że przypominając sobie o mnie, niszczą
wszystko na co tak długo pracowałam.
~~*~~
Następnego
dnia spałam do późna. Nie miałam najmniejszej ochoty podnosić się z łóżka, bo w
nim czułam się bezpiecznie, tam problemy mnie nie dosięgały.
Przepłakałam
całą noc, a właściwie wczesny ranek i udało mi się zasnąć gdzieś około godziny
szóstej albo siódmej. Teraz zbliżała się trzynasta, jednak nie robiło to na
mnie wrażenia. Nawet do głowy mi nie przyszło, żeby wstawać.
Ojciec tylko
raz próbował wejść do mojego pokoju. Przez dziesięć minut starał się, przekonać
mnie, abym z nim porozmawiała, jednak kiedy nie zareagowałam na jego prośby w
żaden sposób, w końcu sobie odpuścił i zostawił mnie w spokoju. Doskonale
zdawał sobie sprawę z tego, że jestem na niego wściekła i nie chcę go nawet
widzieć, przynajmniej na razie.
Leżałam na
łóżku opatulona po sam czubek nosa ciepłym kocem oraz kołdrą, jednak przez cały
czas drżałam z zimna, a do tego strasznie bolała mnie głowa od ciągłego płaczu.
Niestety nie mogłam nawet zejść do kuchni po jakieś tabletki. Bałam się, że
spotkam na dole tą blond zołzę mojego ojca, albo jego samego, a nie miałam na
to najmniejszej ochoty.
Wiem, że
zachowuję się jak rozdrażniony, głupi dzieciuch, ale nic na to nie poradzę. To
co zrobił ojciec, w ogóle rodzice, za moimi plecami, jest niewybaczalne i
bardzo mnie zabolało. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie im to wybaczyć.
Nagle usłyszałam
wibracje swojej komórki, która swobodnie leżała na stoliku nocnym. Nie
otwierając oczu wymacałam urządzenie, wcisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam
telefon do ucha, będąc przekonaną, że to któreś z moich przyjaciół, próbuje się
ze mną skontaktować.
- Słucham. –
wymamrotałam sennie.
- Ana
skarbie, tu mama.
Usiadłam
gwałtownie na łóżku słysząc troskliwy głos rodzicielki. Po co ona znowu do mnie
dzwoni? Żeby wysypać sól na moje rany? Dzięki mamo!
- Ana, twój
ojciec dzwonił do mnie dzisiaj. – zaczęła.
- Co? Żalił
ci się już? – warknęłam, jednocześnie wycierając oczy, do których napłynęły
łzy.
- Kochanie,
on naprawdę się o ciebie martwi. Zrozum go. – poprosiła. – Ana wiem, że ta cała
sytuacje jest dla ciebie trudna, ale nie możesz się tak zachowywać.
- Mamo! –
załkałam. – Czy to wszystko naprawdę jest konieczne? – spytałam. – Czemu nie
mogę zostać w Londynie i zamieszkać z przyjaciółmi? Ja nie chcę wyjeżdżać. –
powiedziałam cicho.
- Ana!
–szepnęła z czułością.
Zacisnęłam
mocno powieki i zakryłam dłonią usta, próbując zdusić szloch. Dobrze znałam ten
ton. Wiedziałam już, że mój płacz czy krzyk nic nie wskóra. Klamka już zapadła.
- Nie ważne.
– burknęłam i rozłączyłam się.
Spojrzałam na
trzymaną komórkę, a następnie rzuciłam nią o ścianę, a ona rozpadła się na
części. Opadłam z powrotem na poduszki i chowając twarz w dłoniach ponownie
zaczęłam szlochać. Nie wiem jak długo to trwało, ale w końcu, ze zmęczenia
zasnęłam.
Obudziło mnie
donoście pukanie do drzwi mojej sypialni. Zdezorientowana zamrugałam powiekami
i rozejrzałam się po pokoju, w którym
obecnie panował półmrok. Która mogła już być godzina? Jak długo spałam?
- Ana!
Zayn?
Zerwałam się z łóżka, praktycznie potykając się na własnych nogach. Drżącymi
dłońmi przekręciłam klucz w zamku i otworzyłam drzwi. Na korytarzu naprawdę
stał mój chłopak!
- Cholera,
Ana! – warknął, a następnie porwał mnie w objęcia.
- Co ty tutaj
robisz? – wykrztusiłam.
- Przez cały
dzień wszyscy próbowaliśmy dodzwonić się do ciebie, ale miałaś wyłączony
telefon. Martwiliśmy się. – szepnął całując mnie w czubek głowy. – Chłopcy
powiedzieli, żebym przyjechał do ciebie i sprawdził czy wszystko jest w
porządku, więc jestem.
-
Przepraszam. – szepnęłam wtulając się w niego mocniej. – Byłam tak strasznie
zmęczona i jeszcze pokłóciłam się z tatą. Przepraszam.
- Po prostu
nie rób nam tego więcej. – wymamrotał, a następnie chwycił moją twarz w dłonie
i pocałował mocno.
Nie
powiedziałam Zayn’owi o mojej przeprowadzce. Nie mogłam. Było nam tak cudownie
razem, że nie miałam serca ranić go. Wiem, że źle postępuję, bo przecież
prędzej czy później on i tak się o tym dowie, ale... nie chcę patrzeć na jego
piękną twarz wykrzywioną bólem i złością.
~~*~~
Moje ostatnie
dni w Londynie starałam się wykorzystać jak najlepiej. Spędzałam z przyjaciółmi
i chłopakiem jak najwięcej czasu, praktycznie nie wychodziłam z ich domu.
Ciągle ich przytulałam i wygłupiałam się z nim na różne sposoby.
Najgorsze
były dla mnie momenty, kiedy żartowali sobie ze mnie, że zachowuję się, jakbym
wyjeżdżała na co najmniej rok. Uśmiechałam się wtedy, ale moje serce krwawiło
okrutnie. Wciąż jednak nie pisnęłam nawet słówkiem na ten temat.
Im bliżej
było do mojego wyjazdu, tym bardziej się bałam. Nie wiedziałam, jak będę się
czuć i nie mogłam przewidzieć, jak poczują się i zachowają moi przyjaciele,
kiedy w końcu się dowiedzą, że już nigdy się nie zobaczymy. Wiedziałam, że
nigdy się nie zobaczymy, bo jeżeli nawet któremuś z nich przyszło do głowy, by
przyjechać do Laguny, to nawet Sara nie znała adresu zamieszkania mojej mamy, mimo
że się przyjaźnimy.
Sądzę, że tak
będzie lepiej dla nas wszystkich.
Wystarczająco dużo bólu sprawi nam wszystkim to jedno rozstanie, a co
dopiero, gdybyśmy musieli się tak żegnać, za każdym razem, gdyby przylecieli do
mnie w odwiedziny. Po jakimś czasie pogodzimy się z tą całą sytuacją. Mam
nadzieję.
Ostatni dzień
w Londynie. Ostatnia noc, którą postanowiłam spędzić oczywiście z Zayn’em.
Ostatnia chwila, którą mogłam spędzić w jego bezpiecznych silnych ramionach,
czuć ciepło jego ciała, jego gorące pocałunki na skórze. Wiedziałam, że będę
cholernie mocno za tym tęsknić.
Zayn leżał
wyciągnięty na łóżku z rękoma za głową i wpatrywał się we mnie zrelaksowany.
Siedziałam na nim okrakiem i wodziłam palcem po zarysie mięśni na jego brzuchu,
przez cały czas przygryzając wargę, jednocześnie udając, że nie widzę jego
pociemniałego z podniecenia spojrzenia.
- Nie chcę,
żebyś wyjeżdżała. – wymruczał, błądząc dłonią po moim nagim udzie. – Tydzień to
strasznie długo. Nie wytrzymam tyle bez ciebie. A do tego niedługo jedziemy w
trasę. – westchnął.
- Ja też nie
chcę wyjeżdżać. – szepnęłam nie chcąc, żeby mój głos zadrżał. – Wszystko będzie
dobrze. – uśmiechnęłam się nieśmiało.
Nachyliłam
się nad nim i złożyłam pocałunek na jego torsie, przez co z jego gardła wydobył
się cichy pomruk aprobaty. Nagle złapał mnie za biodra i obrócił się, co
sprawiło, że leżałam pod nim, czując go na całym ciele.
Pogłaskałam
go po policzku i pocałowałam delikatnie w usta, w tym samym momencie, kiedy on
powoli wszedł we mnie. Jęknęłam mu w usta i wtuliłam się w niego mocno.
- Kocham cię
Zayn. – wydyszałam, pod wpływem uczuć, nie panując nad tym co mówię.
Chłopak
jęknął głośno na moje słowa i przyspieszył, drżąc na całym ciele.
- Oh Ana! –
szepnął, kiedy oboje ponownie doznaliśmy spełnienia.
Przez cały
czas obejmując mnie w talii, ułożył głowę na moich piersiach, łaskocząc mnie
swoimi włosami po brodzie.
- Ja też cię
kocham. – powiedział w końcu. – Tak bardzo, bardzo mocno, że aż mnie czasami to
przeraża.
Wplotłam
palce w jego kruczoczarne włosy i bawiąc się nimi, uśmiechnęłam się przez łzy.
Byłam taka szczęśliwa i jednocześnie tak bardzo na siebie wściekła, że dopiero
teraz powiedziałam mu o swoich uczuciach. Teraz, kiedy mieliśmy się rozstać.
~~*~~
Stałam na
hali odlotów razem z Zayn’em i Sarą. Z całą resztą pożegnałam się jeszcze w
domu, gdyż nie chciałam, żeby oni wszyscy tu byli, bo wtedy jeszcze trudniej
byłoby mi wsiąść do jego piekielnego samolotu. Zapewne tu, na lotnisku
wykrzyczałabym im wszystkim całą prawdę.
- Ugh! Czemu
akurat teraz twoja mama wymyśliła sobie, żebyś do niej przyleciała? – burknęła
Sara.
- Też się nad
tym zastanawiałam. – mruknęłam wtulając się w swojego chłopaka.
- Będziemy
tęsknić. – pisnęła łapiąc mnie za ręce i przytulając do siebie.
- Ja też. –
szepnęłam.
Przytuliłyśmy
się mocno, oczywiście nie obyło się bez łez. Miałam niemiłe wrażenie, że ona
coś przeczuwa. Nie mogłam uwierzyć, że już nigdy więcej nie zobaczę mojej
przyjaciółki, z którą praktycznie się wychowałam, którą znam od zawsze i traktowałam
jak siostrę, której nigdy nie miałam.
Kiedy
odsunęłyśmy się od siebie, Zayn porwał mnie w swoje objęcia. Przytulał mnie tak
mocno, że miałam wrażenie, iż nigdy mnie nie wypuści, a muszę przyznać, że
błagałam go o to w myślach.
- Niedługo
się zobaczymy. – mruknął całując mnie w czubek głowy.
- Niedługo. –
wykrztusiłam ledwo powstrzymując kolejne łzy.
Kiedy
wywołali mój lot, przytuliłam ich ostatni raz i z bólem w sercu, ruszyłam ku
swojemu przeznaczeniu. Gdy znalazłam się już na swoim miejscu, nie wytrzymałam
i zaczęłam płakać, nie zważając na ludzi, znajdujących się razem ze mną na
pokładzie samolotu.
_________________________
Ufff. Udało mi się w końcu napisać ten rozdział.
Przepraszam, że ostatnio tak rzadko coś dodaję, ale przez szkołę mam strasznie mało czasu. Mam nadzieję, że niedługo znowu uda mi się pisać tak często jak kiedyś.
Przy okazji zapraszam na 6 rozdział na http://truly-madly-crazy-deeply.blogspot.com/ oraz na 5 rozdział na http://but-everything-you-do-is-magic.blogspot.com/
Jeśli chce ktoś być informowany o nowych rozdziałach, niech napisze o tym w odpowiedniej zakładce ;p
Pozdrawiam
@Twinkleineye
Genialny rozdział :)
OdpowiedzUsuńAle ona wróci prawda?
Czekam na nn ;*
oooo boże wyjechała dlaczego;/
OdpowiedzUsuńnie wierze ;(
płacze ehhh taka szkoda;(
paula czekan nn
O nie! Dlaczego ona im nie powiedziała prawdy? Dlaczego nie postawiła się ani matce ani ojcu? Przecież jest dorosła! Sama może podejmować decyzje o swoim życiu i o tym gdzie i z kim ma mieszkać. Nie powinna rezygnować ze swoich przyjaciół, a tym bardziej chłopaka, który wyznał jej miłość. Niech ten samolot nie wystartuje, albo niech Ana przyleci z powrotem do swych znajomych następnym samolotem. Przecież to się nie może tak skończyć.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się jak zareaguje na to Zayn, kiedy dowie się całej prawdy. Oby tylko nie pomyślał, że Ana go wykorzystała, by odegrać się na Harrym, a teraz uciekła, gdy on wyjawił swoje uczucia.
Uwielbiam Cię dziewczyno! ;* Zaskakujesz mnie każdym kolejnym Twoim rozdziałem! Jesteś niesamowita kochana! ;*
Czekam na next! xx
Genialny rozdział !
OdpowiedzUsuńo nie, nie nie. Ana nie może wylecieć przecież tu ma wszystko. czekam na ciąg dalszy!
OdpowiedzUsuń:O wciągające, na prawdę! Czekam na dalszy ciąg wydarzeń! Jest idealnie, dziewczyno...jest idealnie! :*
OdpowiedzUsuńzapraszam również do mnie, pojawił się nowy post :) mam nadzieję, że odwiedzisz mnie i wyrazisz swoją opinię na temat moich wypocin :)
pozdrawiam, justinabathels ♥
Świetny *,* Czekam na więcej <3 Zapraszam do mnie jak będziesz mieć czas --> http://totaleclipseoftheheartangel.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńAngel xoxo
bardzo,bardzo,bardzo,bardzo,bardzo,bardzo,bardzo mi się podoba! Jest świetnie, naprawdę. ((: będę czytać regularnie. *:
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
left-child.blogspot.com