sobota, 25 maja 2013

I wanna save your heart tonight - Rozdział 21

Przez resztę naszej imprezy byłam przygaszona, mój uśmiech był wymuszony i w ogóle byłam rozkojarzona, ale na szczęście wszyscy byli tak podekscytowani tym, iż nasze gołąbeczki w końcu kupiły własne mieszkanie, że nikt nawet nie zauważył w jakim jestem nastroju.
W milczeniu spoglądałam na uśmiechnięte twarze swoich przyjaciół, czując jednocześnie potworny ból w klatce piersiowej. Dlaczego moi rodzice muszą wszystko niszczyć? Skoro ojciec mnie nie chciał, to dlaczego podjął się opieki nade mną? Dlaczego od razu po rozwodzie nie uzgodnili, że zamieszkam z mamą? Niczego nie rozumiem.
Zayn był zawiedziony, kiedy koło dwudziestej trzeciej powiedziałam mu, że chcę wracać do domu. Na pewno myślał, że zostanę u niego do rana. Głupio mi, że sprawiłam mu przykrość, ale jeszcze większą „przykrość” mu sprawię, kiedy dowie się, że przeprowadzam się do Laguny.
Weszłam do domu, delikatnie zatrzaskując za sobą drzwi, nie chcąc robić hałasu, gdyż byłam pewna, że ojciec już śpi, jednakże bardzo się pomyliłam, bo po chwili dostrzegłam, że światła w salonie są zapalone.
Zdziwiona zmarszczyłam brwi i powoli ruszyłam w kierunku smugi światła. Zatrzymałam się gwałtownie, kiedy zobaczyłam wielką różową walizkę, stojącą w progu. Nie zdążyłam się nad tym zastanowić, bo w tym momencie do moich uszu doszedł dźwięk kobiecego śmiechu.
Niewiele myśląc weszłam do salonu i ponownie stanęłam jak wryta, gdy zobaczyłam mojego ojca, siedzącego na kanapie, w towarzystwie jakiejś blondynki, która, na oko, miała trzydzieści lub trzydzieści trzy lata.
Wpatrywałam się w nich szeroko otwartymi oczyma, kompletnie nie wiedząc co o tym myśleć. Po chwili jednak w mojej głowie zapaliła się lampka, kiedy przypomniałam sobie o walizce. Moim ciałem zawładnął gniew.
- To przez nią mam się wynieść z domu, prawda? – spytałam schrypniętym głosem.
Obydwoje podskoczyli przestraszeni i spojrzeli wprost na mnie. Widziałam zdziwienie na twarzy ojca. Najwyraźniej nie spodziewał się mnie w domu o tej porze.
- Ana, skarbie. Myślałem, że wrócisz dopiero jutro. – tato odezwał się zakłopotany. – Zaraz… Skąd wiesz o przeprowadzce? – spytał wstając i podchodząc bliżej mnie.
- Mama dzisiaj do mnie zadzwoniła, bo była pewna, że ty już mnie uświadomiłeś, ale się pomyliła. – warknęłam. – Powiedziała mi, że twoja firma podupada i że będziesz musiał sprzedać domu i przeprowadzić się do czegoś mniejszego, a ja mam przeprowadzić się do niej. – zrobiłam pauzę, by wziąć głęboki wdech. – Kiedy miałeś zamiar mi o tym powiedzieć? W dzień mojego wylotu? A może chciałeś mnie podstępem tam wysłać? – spytałam.
Ojciec miał na tyle przyzwoitości, żeby wyglądać na zawstydzonego tą całą sytuacją. Gniewnym gestem przetarłam policzek i zerknęłam na kobietę, która przez cały czas przysłuchiwała się naszej „rozmowie”. Ona również wyglądała na speszoną, jakbym przyłapała ją na gorącym uczynku.
- To wszystko ściema, prawda? Z tą firmą. – odezwałam się po chwili milczenia. – Firma wcale nie podupada i nie musisz jej sprzedawać. Tu chodzi o nią. – skinęłam na blondynkę. – Mam się wyprowadzić, żebyście mogli tutaj razem, sami mieszkać.
- Kochanie, to nie tak… - zaczął tato.
Zacisnęłam mocno powieki, czując napływające do oczu łzy. Dobrze wiedziałam, że to jest właśnie tak. Zabolało mnie to.
- Dlaczego mi to robicie, ty i mama? – spytałam. – Nie chcę się wyprowadzać z Londynu. Mam tu przyjaciół i chłopaka, nie chcę ich zostawiać.
- To dla twojego dobra. – odparł cicho.
- Gówno prawda! – krzyknęłam słysząc jego słowa. – W dupie macie moje dobro! Nigdy o mnie nie dbaliście! Mama mi powiedziała, że nie podoba wam się mój związek z Zayn’em i w ogóle moje towarzystwo i chcecie mnie z nimi rozdzielić!
- Anastasia uspokój się. – odezwał się łagodnie, jednocześnie próbując położyć dłoń na moim ramieniu.
- Nie dotykaj mnie i nie waż się tak do mnie mówić! – wrzasnęłam. Odkąd byłam dzieckiem, nikt nie używał mojego pełnego imienia, aż prawie całkiem o nim zapomniałam, ale oczywiście mój kochanym ojciec musiał go użyć. - Nienawidzę cię! Nienawidzę ciebie, nienawidzę mamy i nienawidzę tej twojej zdziry! Za wszelką cenę próbujecie zniszczyć moje życie!
Pobiegłam do swojego pokoju, zanim któreś z nich zdążyło w jakikolwiek sposób zareagować. Drzwi zamknęłam na klucz, a następnie oparłam się o nie i powoli osunęłam się na podłogę, mocno obejmując się ramionami. W tym momencie łzy swobodnie zaczęły spływać po moich policzkach, a po chwili płakałam już na maksa, wręcz ryczałam.
Wtedy jeszcze nie żałowałam swoich słów. Byłam potwornie wściekła, zdenerwowana i przede wszystkim smutna. Rodzice nigdy nie zwracali na mnie uwagi, zawsze musiałam ze wszystkim radzić sobie sama i nagle po tylu latach oni przypominają sobie o jednej ze swoich córek. Szkoda tylko, że przypominając sobie o mnie, niszczą wszystko na co tak długo pracowałam.
~~*~~

Następnego dnia spałam do późna. Nie miałam najmniejszej ochoty podnosić się z łóżka, bo w nim czułam się bezpiecznie, tam problemy mnie nie dosięgały.
Przepłakałam całą noc, a właściwie wczesny ranek i udało mi się zasnąć gdzieś około godziny szóstej albo siódmej. Teraz zbliżała się trzynasta, jednak nie robiło to na mnie wrażenia. Nawet do głowy mi nie przyszło, żeby wstawać.
Ojciec tylko raz próbował wejść do mojego pokoju. Przez dziesięć minut starał się, przekonać mnie, abym z nim porozmawiała, jednak kiedy nie zareagowałam na jego prośby w żaden sposób, w końcu sobie odpuścił i zostawił mnie w spokoju. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jestem na niego wściekła i nie chcę go nawet widzieć, przynajmniej na razie.
Leżałam na łóżku opatulona po sam czubek nosa ciepłym kocem oraz kołdrą, jednak przez cały czas drżałam z zimna, a do tego strasznie bolała mnie głowa od ciągłego płaczu. Niestety nie mogłam nawet zejść do kuchni po jakieś tabletki. Bałam się, że spotkam na dole tą blond zołzę mojego ojca, albo jego samego, a nie miałam na to najmniejszej ochoty.
Wiem, że zachowuję się jak rozdrażniony, głupi dzieciuch, ale nic na to nie poradzę. To co zrobił ojciec, w ogóle rodzice, za moimi plecami, jest niewybaczalne i bardzo mnie zabolało. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie im to wybaczyć.
Nagle usłyszałam wibracje swojej komórki, która swobodnie leżała na stoliku nocnym. Nie otwierając oczu wymacałam urządzenie, wcisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha, będąc przekonaną, że to któreś z moich przyjaciół, próbuje się ze mną skontaktować.
- Słucham. – wymamrotałam sennie.
- Ana skarbie, tu mama.
Usiadłam gwałtownie na łóżku słysząc troskliwy głos rodzicielki. Po co ona znowu do mnie dzwoni? Żeby wysypać sól na moje rany? Dzięki mamo!
- Ana, twój ojciec dzwonił do mnie dzisiaj. – zaczęła.
- Co? Żalił ci się już? – warknęłam, jednocześnie wycierając oczy, do których napłynęły łzy.
- Kochanie, on naprawdę się o ciebie martwi. Zrozum go. – poprosiła. – Ana wiem, że ta cała sytuacje jest dla ciebie trudna, ale nie możesz się tak zachowywać.
- Mamo! – załkałam. – Czy to wszystko naprawdę jest konieczne? – spytałam. – Czemu nie mogę zostać w Londynie i zamieszkać z przyjaciółmi? Ja nie chcę wyjeżdżać. – powiedziałam cicho.
- Ana! –szepnęła z czułością.
Zacisnęłam mocno powieki i zakryłam dłonią usta, próbując zdusić szloch. Dobrze znałam ten ton. Wiedziałam już, że mój płacz czy krzyk nic nie wskóra. Klamka już zapadła.
- Nie ważne. – burknęłam i rozłączyłam się.
Spojrzałam na trzymaną komórkę, a następnie rzuciłam nią o ścianę, a ona rozpadła się na części. Opadłam z powrotem na poduszki i chowając twarz w dłoniach ponownie zaczęłam szlochać. Nie wiem jak długo to trwało, ale w końcu, ze zmęczenia zasnęłam.
Obudziło mnie donoście pukanie do drzwi mojej sypialni. Zdezorientowana zamrugałam powiekami i rozejrzałam się po pokoju, w którym  obecnie panował półmrok. Która mogła już być godzina? Jak długo spałam?
- Ana!
Zayn? Zerwałam się z łóżka, praktycznie potykając się na własnych nogach. Drżącymi dłońmi przekręciłam klucz w zamku i otworzyłam drzwi. Na korytarzu naprawdę stał mój chłopak!
- Cholera, Ana! – warknął, a następnie porwał mnie w objęcia.
- Co ty tutaj robisz? – wykrztusiłam.
- Przez cały dzień wszyscy próbowaliśmy dodzwonić się do ciebie, ale miałaś wyłączony telefon. Martwiliśmy się. – szepnął całując mnie w czubek głowy. – Chłopcy powiedzieli, żebym przyjechał do ciebie i sprawdził czy wszystko jest w porządku, więc jestem.
- Przepraszam. – szepnęłam wtulając się w niego mocniej. – Byłam tak strasznie zmęczona i jeszcze pokłóciłam się z tatą. Przepraszam.
- Po prostu nie rób nam tego więcej. – wymamrotał, a następnie chwycił moją twarz w dłonie i pocałował mocno.
Nie powiedziałam Zayn’owi o mojej przeprowadzce. Nie mogłam. Było nam tak cudownie razem, że nie miałam serca ranić go. Wiem, że źle postępuję, bo przecież prędzej czy później on i tak się o tym dowie, ale... nie chcę patrzeć na jego piękną twarz wykrzywioną bólem i złością.
~~*~~

Moje ostatnie dni w Londynie starałam się wykorzystać jak najlepiej. Spędzałam z przyjaciółmi i chłopakiem jak najwięcej czasu, praktycznie nie wychodziłam z ich domu. Ciągle ich przytulałam i wygłupiałam się z nim na różne sposoby.
Najgorsze były dla mnie momenty, kiedy żartowali sobie ze mnie, że zachowuję się, jakbym wyjeżdżała na co najmniej rok. Uśmiechałam się wtedy, ale moje serce krwawiło okrutnie. Wciąż jednak nie pisnęłam nawet słówkiem na ten temat.
Im bliżej było do mojego wyjazdu, tym bardziej się bałam. Nie wiedziałam, jak będę się czuć i nie mogłam przewidzieć, jak poczują się i zachowają moi przyjaciele, kiedy w końcu się dowiedzą, że już nigdy się nie zobaczymy. Wiedziałam, że nigdy się nie zobaczymy, bo jeżeli nawet któremuś z nich przyszło do głowy, by przyjechać do Laguny, to nawet Sara nie znała adresu zamieszkania mojej mamy, mimo że się przyjaźnimy.
Sądzę, że tak będzie lepiej dla nas wszystkich.  Wystarczająco dużo bólu sprawi nam wszystkim to jedno rozstanie, a co dopiero, gdybyśmy musieli się tak żegnać, za każdym razem, gdyby przylecieli do mnie w odwiedziny. Po jakimś czasie pogodzimy się z tą całą sytuacją. Mam nadzieję.
Ostatni dzień w Londynie. Ostatnia noc, którą postanowiłam spędzić oczywiście z Zayn’em. Ostatnia chwila, którą mogłam spędzić w jego bezpiecznych silnych ramionach, czuć ciepło jego ciała, jego gorące pocałunki na skórze. Wiedziałam, że będę cholernie mocno za tym tęsknić.
Zayn leżał wyciągnięty na łóżku z rękoma za głową i wpatrywał się we mnie zrelaksowany. Siedziałam na nim okrakiem i wodziłam palcem po zarysie mięśni na jego brzuchu, przez cały czas przygryzając wargę, jednocześnie udając, że nie widzę jego pociemniałego z podniecenia spojrzenia.
- Nie chcę, żebyś wyjeżdżała. – wymruczał, błądząc dłonią po moim nagim udzie. – Tydzień to strasznie długo. Nie wytrzymam tyle bez ciebie. A do tego niedługo jedziemy w trasę. – westchnął.
- Ja też nie chcę wyjeżdżać. – szepnęłam nie chcąc, żeby mój głos zadrżał. – Wszystko będzie dobrze. – uśmiechnęłam się nieśmiało.
Nachyliłam się nad nim i złożyłam pocałunek na jego torsie, przez co z jego gardła wydobył się cichy pomruk aprobaty. Nagle złapał mnie za biodra i obrócił się, co sprawiło, że leżałam pod nim, czując go na całym ciele.
Pogłaskałam go po policzku i pocałowałam delikatnie w usta, w tym samym momencie, kiedy on powoli wszedł we mnie. Jęknęłam mu w usta i wtuliłam się w niego mocno.
- Kocham cię Zayn. – wydyszałam, pod wpływem uczuć, nie panując nad tym co mówię.
Chłopak jęknął głośno na moje słowa i przyspieszył, drżąc na całym ciele.
- Oh Ana! – szepnął, kiedy oboje ponownie doznaliśmy spełnienia.
Przez cały czas obejmując mnie w talii, ułożył głowę na moich piersiach, łaskocząc mnie swoimi włosami po brodzie.
- Ja też cię kocham. – powiedział w końcu. – Tak bardzo, bardzo mocno, że aż mnie czasami to przeraża.
Wplotłam palce w jego kruczoczarne włosy i bawiąc się nimi, uśmiechnęłam się przez łzy. Byłam taka szczęśliwa i jednocześnie tak bardzo na siebie wściekła, że dopiero teraz powiedziałam mu o swoich uczuciach. Teraz, kiedy mieliśmy się rozstać.
~~*~~

Stałam na hali odlotów razem z Zayn’em i Sarą. Z całą resztą pożegnałam się jeszcze w domu, gdyż nie chciałam, żeby oni wszyscy tu byli, bo wtedy jeszcze trudniej byłoby mi wsiąść do jego piekielnego samolotu. Zapewne tu, na lotnisku wykrzyczałabym im wszystkim całą prawdę.
- Ugh! Czemu akurat teraz twoja mama wymyśliła sobie, żebyś do niej przyleciała? – burknęła Sara.
- Też się nad tym zastanawiałam. – mruknęłam wtulając się w swojego chłopaka.
- Będziemy tęsknić. – pisnęła łapiąc mnie za ręce i przytulając do siebie.
- Ja też. – szepnęłam.
Przytuliłyśmy się mocno, oczywiście nie obyło się bez łez. Miałam niemiłe wrażenie, że ona coś przeczuwa. Nie mogłam uwierzyć, że już nigdy więcej nie zobaczę mojej przyjaciółki, z którą praktycznie się wychowałam, którą znam od zawsze i traktowałam jak siostrę, której nigdy nie miałam.
Kiedy odsunęłyśmy się od siebie, Zayn porwał mnie w swoje objęcia. Przytulał mnie tak mocno, że miałam wrażenie, iż nigdy mnie nie wypuści, a muszę przyznać, że błagałam go o to w myślach.
- Niedługo się zobaczymy. – mruknął całując mnie w czubek głowy.
- Niedługo. – wykrztusiłam ledwo powstrzymując kolejne łzy.
Kiedy wywołali mój lot, przytuliłam ich ostatni raz i z bólem w sercu, ruszyłam ku swojemu przeznaczeniu. Gdy znalazłam się już na swoim miejscu, nie wytrzymałam i zaczęłam płakać, nie zważając na ludzi, znajdujących się razem ze mną na pokładzie samolotu.


_________________________
Ufff. Udało mi się w końcu napisać ten rozdział.
Przepraszam, że ostatnio tak rzadko coś dodaję, ale przez szkołę mam strasznie mało czasu. Mam nadzieję, że niedługo znowu uda mi się pisać tak często jak kiedyś.
Przy okazji zapraszam na 6 rozdział na http://truly-madly-crazy-deeply.blogspot.com/ oraz na 5 rozdział na http://but-everything-you-do-is-magic.blogspot.com/
Jeśli chce ktoś być informowany o nowych rozdziałach, niech napisze o tym w odpowiedniej zakładce ;p
Pozdrawiam 
@Twinkleineye 

8 komentarzy:

  1. Genialny rozdział :)
    Ale ona wróci prawda?
    Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. oooo boże wyjechała dlaczego;/
    nie wierze ;(

    płacze ehhh taka szkoda;(

    paula czekan nn

    OdpowiedzUsuń
  3. O nie! Dlaczego ona im nie powiedziała prawdy? Dlaczego nie postawiła się ani matce ani ojcu? Przecież jest dorosła! Sama może podejmować decyzje o swoim życiu i o tym gdzie i z kim ma mieszkać. Nie powinna rezygnować ze swoich przyjaciół, a tym bardziej chłopaka, który wyznał jej miłość. Niech ten samolot nie wystartuje, albo niech Ana przyleci z powrotem do swych znajomych następnym samolotem. Przecież to się nie może tak skończyć.
    Zastanawiam się jak zareaguje na to Zayn, kiedy dowie się całej prawdy. Oby tylko nie pomyślał, że Ana go wykorzystała, by odegrać się na Harrym, a teraz uciekła, gdy on wyjawił swoje uczucia.
    Uwielbiam Cię dziewczyno! ;* Zaskakujesz mnie każdym kolejnym Twoim rozdziałem! Jesteś niesamowita kochana! ;*
    Czekam na next! xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  5. o nie, nie nie. Ana nie może wylecieć przecież tu ma wszystko. czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
  6. :O wciągające, na prawdę! Czekam na dalszy ciąg wydarzeń! Jest idealnie, dziewczyno...jest idealnie! :*

    zapraszam również do mnie, pojawił się nowy post :) mam nadzieję, że odwiedzisz mnie i wyrazisz swoją opinię na temat moich wypocin :)

    pozdrawiam, justinabathels ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny *,* Czekam na więcej <3 Zapraszam do mnie jak będziesz mieć czas --> http://totaleclipseoftheheartangel.blogspot.com/
    Angel xoxo

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzo,bardzo,bardzo,bardzo,bardzo,bardzo,bardzo mi się podoba! Jest świetnie, naprawdę. ((: będę czytać regularnie. *:
    Pozdrawiam.

    left-child.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń