Zaczęłam
nawet normalnie jadać posiłki. Dobra, kogo ja oszukuje? Wmuszam w siebie każdy
najmniejszy posiłek, ale tylko dlatego, że nie chcę wylądować w szpitalu przez
odwodnienie. Niestety, później ląduje w łazience i zwracam to, co zjadłam, a to
jest jeszcze gorsze niż nic nie jedzenie.
Czasami przychodzę do salonu, siadam na
kanapie i udaję, że słucham tego, co mama mówi do mnie albo do Jima, który
bardzo często u nas przesiaduje. U nas. Jak to dziwnie brzmi. Tak obco. Nie,
chyba nigdy nie poczuję się tutaj jak u siebie.
Tęsknie za
starym domem w Londynie. Ból, jaki noszę w sercu od przeprowadzki, stał się
lżejszy, lecz w ciąż mi dokucza. Najbardziej w nocy, kiedy jestem sama i nie
muszę przed nikim niczego udawać.
Przestałam
też płakać, a przynamniej nie robię tego już tak często. Często dziwi mnie
fakt, że jeszcze mam, czym płakać. Teraz przynajmniej nie mam już tak
podkrążonych, czerwonych oczu i nie wyglądam jak jakieś zombie, chociaż do
dawnej „mnie” mi daleko.
Po wzięciu
gorącego, orzeźwiającego prysznica, założyłam na siebie krótkie dżinsowe spodenki,
szarą bluzę z kapturem, z logo tutejszej uczelni i do tego czarne vansy.
Zeszłam do
kuchni, chowając zmarznięte dłonie do kieszeni bluzy (odkąd tak strasznie
schudłam, ciągle było mi zimno) i usiadłam przy stole. Zamyślona spojrzałam na
mamę, która stała przy wyspie kuchennej i kroiła warzywa na jakąś sałatkę. Hmm.
Fajnie, że w końcu postanowiła się uczyć gotować. Kiedy byłam mała, nie szło
jej to najlepiej i zawsze kończyłyśmy z zamawianą pizzą.
- Ana,
skarbie?
- Tak? –
odezwałam się po chwili ciszy.
- Może
pójdziesz na spacer? – spytała niepewnie. - Zaczerpniesz świeżego powietrza.
Obejrzysz okolice.
Już miałam na
końcu języka, że znam okolicę na pamięć, ale powstrzymałam się w porę. Nie
chciałam urazić mamy. Ona tak bardzo się o mnie martwi.
- Za jakąś
godzinę powinien być obiad. – dodała widząc, że milczę.
- Ok. –
powiedziałam cichutko.
Wciąż
chroniąc dłonie przed chłodem, podniosłam się do pionu i ciągnąc za sobą nogi
wyszłam z domu. Zmrużyłam oczy, kiedy na moją twarz padło ostre światło.
Strasznie żałowałam, że nie wzięłam okularów. Mogłabym jeszcze po nie pójść,
ale teraz byłam już poza zasięgiem wzroku mamy i nie chciałam tego zmieniać..
Powoli
skierowałam swoje kroki na plażę, do której właściwie miałam tylko piętnaście
minut drogi. Nie wiedziałam, czy chodzenie tam jest dobrym pomysłem, ale odkąd
tu jestem, nie myślę racjonalnie.
Szłam
spokojnie brzegiem morza i ukradkiem przyglądałam się mijającym mnie ludziom,
którzy nawiasem mówiąc, dziwnie mi się przyglądali, zapewne przez tą bluzę.
Zadziwiające było to, że w moich oczach, wszyscy ci ludzie, wyglądali na
bezgranicznie szczęśliwych, jakby problemy wcale ich nie dosięgały. Jakbym to
tylko, ja jedna na świecie cierpiała.
Wiedziałam,
że moje myśli są kompletnie absurdalne, ale mimo to nie potrafiłam się ich
wyzbyć. Uczepiły się mnie jak jakiś lep czy coś podobnego. Straszne uczucie.
Usiadłam
kilkanaście metrów od wody, podciągając nogi pod klatkę piersiową. Nabierałam
do ręki piasek i przerzedzałam między palcami. Rozmyślałam o wszystkim, co się
wydarzyło. Kłótnia z tatą, mój wyjazd, rozstanie z Zayn’em i resztą przyjaciół,
kłótnia z mamą. To wszystko stało się tak nagle, zdecydowanie zbyt szybko.
Nawet nie zdążyłam się nacieszyć moim prawdziwym, jawnym związkiem z Zayn’e, i
już zostało mi to odebrane. To boli.
Niespodziewanie
ktoś usiadł obok mnie, jak gdyby nigdy nic. Zerknęłam na mojego towarzysza
ukradkiem. Okazało się, że jest to młody, przystojny chłopak. Ponownie
zwróciłam twarz ku morzu. Nie miałam najmniejszej ochoty dłużej na niego
patrzeć.
- Nie
przeszkadzam? – usłyszałam nagle bardzo przyjemny głos.
Niechętnie
spojrzałam na mojego sąsiada i zorientowałam się, że patrzy na mnie z
serdecznym uśmiechem.
- Nie
przeszkadzasz. – wymamrotałam ochrypłym głosem.
- Ja cię
skądś chyba znam. – mruknął.
Zerknęłam na
niego ukradkiem. Przyglądał mi się intensywnie, z błyskiem w oczach.
- Nie sądzę.
– bąknęłam.
- Nie, nie!
Na pewno skądś cię kojarzę! – powiedział podekscytowany. – Moment… - zamyślił
się. – Jesteś dziewczyną tego kolesia z tego sławnego boysbandu. Ana Taylor, czy
tak?
- Owszem.
- burknęłam. Co to za koleś?
- Philip
Cook. – wyciągnął do mnie rękę.
Niepewnie
uścisnęłam jego dłoń, jednak szybko ją schowałam, czując dziwny prąd,
przelatujący od niego. Przeraziło mnie to trochę. Odwróciłam od niego wzrok,
nie wiedząc, co dalej robić. Dalsza rozmowa z Philipem nie miała dla mnie
sensu.
- Chyba
jednak przeszkadzam. – szepnął.
- Nie, w
porządku. – zaprotestowałam. – Po prostu nie jestem teraz odpowiednią osobą do
rozmów.
- Chyba nie
do końca rozumiem.
Przyjrzałam
mu się uważnie. Miał krótkie, lekko kręcone blond włosy, intensywnie niebieskie
oczy, jakich jeszcze u nikogo nie widziałam, do tego pełne malinowe usta, które
teraz były zaciśnięte w prostą linię, a na policzkach i brodzie trzydniowy
zarost. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że był naprawdę bardzo przystojny,
jednak jego uroda nie robiła na mnie wrażenia.
Czy powinnam
mu o wszystkim mówić? Przecież na dobrą sprawę, nic nie wiem o tym kolesiu. Ale
jakby spojrzeć na to z drugiej strony, to komu innemu mogę się wyżalić? Komuś w
końcu muszę, bo jeśli dalej wszystko będę dusić w sobie, źle się to dla mnie
skończy.
- Musiałam
rozstać się z chłopakiem i przyjaciółmi, bo moi rodzice, za moimi plecami
uzgodnili, że przeniosę się tu na stałe do mamy. Uznali, że mój chłopak ma na
mnie zły wpływ i muszą mnie od niego odsunąć. Tłumaczyli się, że to wszystko ze
względu na moje dobro, ale ja wiem, że prawda jest inna. Po prostu to było im
na rękę, zwłaszcza ojcu. Kiedy się mnie pozbył, jego kochanka mogła się do
niego wprowadzić. Jej najwyraźniej przeszkadzało, że tam mieszkam. Tak, więc
skończyłam tutaj, sama ze złamanym sercem.
Philip
milczał przez chwilę, analizując to, co mu właśnie powiedziałam.
-
Chujowo. – skwitował. – Gdyby moi
rodzice, zrobili mi coś takiego, chyba nigdy bym im tego nie wybaczył. Odcięli
cię od wszystkiego, co tak naprawdę kochasz.
Skinęłam
tylko głową, nie będąc w stanie odpowiedzieć. Czułam jak płacz dławi mnie w
gardle.
- Hej, nie
płacz. Wszystko się..
- Nie mów, że
wszystko się ułoży, bo nic się kurwa nie ułoży! – warknęłam. – Najgorszy tekst
na świecie.
- Przepraszam.
– speszył się. – Dałabyś się zaprosić na kawę? – spytał nagle. – Takie zadośćuczynienie.
Wiedziałam,
że powinnam wracać do domu, ale jakoś nie specjalnie miałam ochotę słuchać
paplaniny mojej matki, a także gruchania jej i Jima. To sprawiało mi ból, chyba
nawet nie zdawała sobie z tego sprawy.
- Czemu nie.
Philip
podniósł się na równe nogi, a następnie wyciągnął do mnie rękę, aby pomóc mi
wstać. Kiedy nasze palce się zetknęły ze sobą, ponownie poczułam ten dziwny
prąd, ale starałam się to ignorować.
Szczerze
przyznam, że miło spędziłam czas w towarzystwie Philipa. Choć na krótką chwilę,
mogłam zapomnieć o wszystkich swoich problemach. Dobrze, może nie taką krótką
chwilę, bo chodziliśmy po mieście prawie przez cały dzień.
Philip
opowiadał mi o swoim życiu, dzieciństwie w Lagunie. Fajnie było słuchać
anegdotek o jego rodzinie i przyjaciołach. Zdarzało się nawet, że na mojej
twarzy pojawiał się delikatny, nieśmiały uśmiech. To było świetne uczucie, móc
znowu uśmiechnąć się szczerze, bez żadnych oporów.
~~`~~
Znałam się z
Philipem już od dobrych trzech tygodni. Prawie każdy dzień mojego dalszego
pobytu tutaj, spędzaliśmy wspólnie, dzięki czemu staliśmy się dobrymi
przyjaciółmi, co strasznie cieszyło moją mamę. Była szczęśliwa, że już nie
spędzam całych dni zamknięta w swoim pokoju.
Philip
pokazywał mi najróżniejsze atrakcje, jakie były w okolicy, a o których nie
miałam zielonego pojęcia. Zabierał mnie do wesołego miasteczka, na mini golfa,
próbował uczyć mnie surfowania, a czasami po prostu chodziliśmy na spacery po
parku. Gdyby razem ze mną byli tu moi przyjaciele z Londynu, powiedziałabym, że
to najlepiej spędzony czas w moim życiu. Ale niestety, był ze mną tylko Philip.
Nawet
znajomości z Philipem nie potrafiła sprawić, że do końca pogodziłam się z
przeprowadzką i rozstaniem z przyjaciółmi. Nocami, będąc sama w pokoju, wciąż
tęskniłam do chwil, spędzonych z tymi wariatami.
Często zastanawiałam
się, co u nich słychać, jak im się powodzi. Wiele razy miałam ochotę napisać do
nich list, albo włączyć z powrotem komórkę i po prostu do nich zadzwonić, by
usłyszeć ich głosy. Za każdym razem jednak się powstrzymywałam, orientując się,
że jeśli teraz się z nimi skontaktuję, zadam jeszcze więcej bólu nam wszystkim,
a tego przecież nie chciałam.
Siedziałam na
plaży, z gitarą w ręku, a obok mnie siedział Philip, który uważnie, z uśmiechem
na twarzy, przyglądał się moim ruchom. Kiedy dowiedział się, że od dziecka gram
na gitarze, nalegał, abym pokazała mu kilka prostych chwytów, bo już od dawna
chciał się nauczyć grać na gitarze, ale jakoś nigdy nie miał okazji.
- Teraz ty
spróbuj. – odezwałam się cicho i podałam chłopakowi instrument.
- Dobra, ale
nie śmiej się ze mnie. – zaśmiał się. – Nigdy wcześniej tego nie robiłem.
- Obiecuję,
że nie będę się śmiać. – zapewniłam z ciepłym uśmiechem.
Blondyn
niepewnie chwycił gitarę obiema dłońmi i delikatnie, opuszkami palców dotknął
strun, a wtedy otoczyła nas cicha melodia. Nie brzmiała ona najlepiej, ale jak
na początek, nie było źle. Uśmiechnęłam się do chłopaka, który co chwila zerkał
na mnie niepewnie.
- Nie
przerywaj, jest dobrze.
- Sam nie
wiem. – jęknął i odłożył gitarę.
- Hej,
naprawdę było dobrze.
- Serio? –
spytał.
- Tak. –
powiedziałam szczerze.
- Dzięki. –
zaśmiał się.
Przysunął się
do mnie i przytulił z całej siły, niemal miażdżąc mi żebra. Wtuliłam się w jego
tors i zaciągnęłam się jego męskim zapachem, który na pewno podobał się wielu dziewczynom.
Cieszę się, że poznałam Philipa. Gdyby nie on, zapewne całkowicie bym się
załamała, a tak, mam, z kim spędzać czas i mogę się komuś wygadać, kiedy jest
mi źle.
Odsunął się
ode mnie na kilka centymetrów, by móc spojrzeć mi prosto w oczy. Uśmiechnęłam
się do niego nieśmiało, a on odwzajemnił ten drobny gest. Niestety po chwili
jego twarz stała się poważna, nieprzenikniona. Wyglądał, jakby nad czymś się
głęboko zastanawiał.
- Wszystko w
porządku? – zmarszczyłam brwi.
W odpowiedzi
wzruszył ramionami, nie przestając na mnie patrzeć. Coś mi się nie podobało w
jego zachowaniu, jednak nie zdążyłam się nawet nad tym zastanowić, gdyż w tej
chwili, usta chłopaka delikatnie, z wahaniem musnęły moje. Zaskoczona
wciągnęłam powietrze, co on od razu wykorzystał, wsuwając język do mojej buzi.
Wiedziałam,
że powinnam go odepchnąć i spoliczkować jednak tego nie zrobiłam, nie mogłam.
Wiedziałam, że odpychając go od siebie, zranię go, a wtedy stracę kolejnego
przyjaciela, który był mi drogi. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak bardzo
mi na nim zależy.
Nieświadomie odwzajemniłam
pocałunek. Mój język wyszedł na spotkanie jego i gdy splotły się ze sobą, przez
moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Przerwij to, krzyczało wszystko we
mnie.
Oderwałam się
od jego ust i odwróciłam głowę, jednak od zaczął składać namiętne pocałunki na
mojej szyi, delikatnie kąsając skórę. Nie potrafiłam się skupić, moje ciało
niespodziewanie zalało pożądanie, lecz nie było ono skierowane do Philipa. Moje
ciało tęskniło, ale nie za nim, nie za jego pocałunkami.
- Philip
przestań. – wydyszałam z trudem. – Nie mogę. Kocham Zayn’a.
Chłopak
przerwał natychmiast i odsunął się ode mnie, oddychając ciężko. Mnie również
ciężko było zaczerpnąć tchu, czułam ból i pustkę w klatce piersiowej. Przetarłam twarz dłońmi i
dopiero wtedy odważyłam się spojrzeć na mojego przyjaciela. Philip wyglądał na
zawstydzonego i speszonego.
- Przepraszam
Ana, nie wiem, co ja sobie wyobrażałem. – jęknął zażenowany. – Wmówiłem sobie,
że ty też coś do mnie czujesz.
- Zależy mi
na tobie, ale tylko jak na przyjacielu. – szepnęłam. – Przepraszam, jeśli
wysyłałam ci sprzeczne sygnały. To nie było moim zamiarem. Ja nawet nie
myślałam o czymś takim. Tak strasznie mi przykro.
- Wszystko
dobrze. – uśmiechnął się blado. – Wystarczy mi, że wciąż będę się z tobą
przyjaźnił.
- Na pewno?
- Tak. Na
pewno.
Uśmiechnęłam
się do niego, a następnie przytuliłam, wkładając w to, całą swoją sympatię. Było
mi naprawdę głupio, że rozbudziłam w nim niepotrzebne uczucie.
- Gdyby moje
serce nie było zajęte, należałoby do ciebie. – powiedziałam chcąc w ten sposób
dodać mu otuchy.
Zamiast
odpowiedzieć, po prostu przytulił mnie mocniej. To wystarczyło, żebym
wiedziała, co myśli.
~~`~~
Nie
potrafiłam się już dłużej hamować, chciałam za wszelką cenę dowiedzieć się, co
słychać u moich przyjaciół. Zamknęłam się w swoim pokoju i leżąc na łóżku
odpaliłam laptopa. Od razu zaczęłam przeglądać najlepsze strony plotkarskie, a
także oglądałam ich wywiady na youtube.
Na początku
nie znalazłam nic, co mogłoby zwrócić moją uwagę. Artykuły były głównie o
zbliżającej się, światowej trasie koncertowej chłopców, a do nich było
dołączone mnóstwo zdjęć, przez które bolał mnie brzuch.
Co do
filmików… Widząc te pięć mordek i słysząc ich anielskie głosy, łzy napływały mi
do oczu. Ze ściśniętym sercem słuchałam, jak cieszą się na zbliżającą się trasę
koncertową. Tak strasznie chciałabym być tam z nimi i cieszyć się wraz z nimi.
Nagle
zamarłam, widząc nagłówek jednego z artykułów. „Przygotowania do ślubu Louis’a
Tomlinsona i Sary Collins wstrzymane. Czyżby kryzys w związku?” Nie, to nie
możliwe. Oni tak strasznie się cieszyli, że w końcu wezmą ślub, to nie możliwe,
żeby teraz mieli go odwołać.
Nie
otrząsnęłam się jeszcze z szoku, po przeczytaniu tamtego tekstu, kiedy mój wzrok natrafił na kolejny artykuł. „Zayn
Malik chce odejść z zespołu.” Serce mi zamarło, a po chwili zaczęło bić dużo
razy szybciej i mocniej.
Co to
wszystko ma znaczyć? Przecież w wywiadach mówił, jak bardzo się cieszy, że
znowu zaczną koncertować. Nic nie rozumiem. Dlaczego kłamał? Oh Zayn, co ty
wyrabiasz?
Nie, nie mogę
tak tego zostawić. Muszę coś zrobić, bo inaczej zwariuję. Tylko, co mogę
zrobić, będą tu, w Lagunie? Przecież mama nie pozwoli mi wrócić do Londynu.
Dlaczego to wszystko musi być tak cholernie pogmatwane?
___________________________________
No i kolejny rozdział. Jak wam się podoba?
Coraz bardziej zbliżamy się do końca, ale na pocieszenie powiem, że zostało jeszcze trochę rozdziałów i akcji zapewne też nie zabraknie.
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na 9 rozdział na http://truly-madly-crazy-deeply.blogspot.com/, a także informuję że blog http://but-everything-you-do-is-magic.blogspot.com/ został tymczasowo zawieszony.
@Twinkleineye
Cudowne jak zawsze! ♥
OdpowiedzUsuńBoy! Jak dobrze, że Ana nic nie poczuła do Philipa.. Dobrze, że się myliłam, bo chyba bym się na nią wkurzyła (tak, tak, jestem dziwna i obrażam się na postacie z opowiadania ;p).
OdpowiedzUsuńNareszcie, Ana poszła po rozum do głowy! Dlaczego nie zajrzała do sieci dużo wcześniej? Tak, to może by powstrzymała Louisa i Sarę przed wstrzymaniem ślubu, Zayn nie podejmowałby decyzji o odejściu z zespołu.. Kurczę, jak jeden wyjazd może pokomplikować życie? Niech ona do nich wraca albo przynajmniej się odezwie, bo niedługa z całej jej paczki zostanie tylko ona..
Rozdział rewelacyjny! Jak zawsze kochana! xx Czekam na next! ;**
Świetny rozdział! Ciekawe co Ana wymyśli, aby uratować zespół? Czekam na kolejny! :)
OdpowiedzUsuńRozdział wyszedł ci rewelacyjnie jak zawsze. Świetne opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie ci wyszedł ten rozdział ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny i czekam na kolejną część!
http://closertotheedge1.blogspot.com/
Cudny! (:
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, Phillip pomoże jej, pomóc jej wyjechać do Londynu bez zgody matki czy coś takie.
Lov ju ;***
Rozdział świetny jak zawsze. Naprawdę szkoda, że chcesz to kończyć :( Mam tylko nadzieję, że wszystko się ułoży.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ola :)
Myślę że Ana wyjedzie i tak, bo tak kocha przyjaciół i Zayna. Bardzo spodobała mi się postać Philiipa. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post na blogu http://my-life1326.blogspot.com/, i przepraszam za spam. :) pozdrowienia, a ja w tym czasie idę czytać rodział na twoim drugim blogu. Spodziewaj się komentarza ♥
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBoże świetny <3 Skąd Ty bierzesz pomysły, wenę? Zapraszam też na -->http://totaleclipseoftheheartangel.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńAngel xoxo
Rozdział cudowny, zresztą jak zawsze. Mam nadzieję, że Ana wróci do Londynu, a tak jak już ktoś wspominał pomoże jej Philip. No może na przykład Zaynowi się coś stanie i właśnie wtedy przeciwstawi się mamie? To zależy od Ciebie. Pisz szybciutko nexta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Emilka <3
Super
OdpowiedzUsuńkiedy następny rozdział
?
zapraszam do mnie także pisze
dopiero zaczynam
możliwe, że rozdział będzie jeszcze w tym tygodniu, ale nie jestem jeszcze pewna
Usuń