wtorek, 6 sierpnia 2013

I wanna save your heart tonight - Rozdział 25

Nogi drżały mi niemiłosiernie, a serce to zamierało, to biło jak oszalałe, kiedy powoli schodziłam po schodach. Wiedziałam już, co muszę zrobić, ale chciałam najpierw poinformować mamę o moich planach, mimo iż wiedziałam, że ta się na to nigdy nie zgodzi. Właściwie, to nie chciałam jej zgody. Chciałam tylko, żeby wiedziała i żeby się o mnie nie martwiła.

Zajrzałam do kuchni, jednak nikogo tam nie było, więc powoli skierowałam się do salonu. Zatrzymałam się w progu i od razu obaczyłam mamę i Jima, siedzących na kanapie, całkowicie pochłoniętych rozmową. Uśmiechnęłam się lekko, widząc rumieńce na jej policzkach i absurdalnie szeroki uśmiech na ustach. Cieszyłam się jej szczęściem, zasługuje na to.

Nieśmiało, raz po raz mocno przygryzając wargę, weszłam w głąb pomieszczenia. Słysząc skrzypienie deski w podłodze, dwójka na kanapie momentalnie odwróciła się w moją stronę. Mama uśmiechnęła się do mnie czule i zachęcająco poklepała miejsce obok siebie.

- Chodź tu do nas skarbie. – powiedziała wesoło.

Spróbowałam się do niej uśmiechnąć, ale raczej wyszedł z tego grymas. W głowie wciąż miałam tamte artykuły, przez co nie potrafiłam się rozluźnić. Muszę załatwić tą sprawę, a właściwie dwie sprawy i to jak najszybciej. Jeśli będę z tym zwlekać, może być źle.

- Mamo, muszę z tobą o czymś porozmawiać. – zaczęłam niepewnie.

- Słucham cię.

Wzięłam jeden głęboki, drżący oddech. Teraz albo nigdy.

- Muszę polecieć do Londynu. – powiedziałam na jednym wdechu. – Jak najszybciej. – dodałam cicho.

Uśmiech zniknął z twarzy mojej rodzicielki i jej faceta. Oczy mamy rozszerzyły się dwukrotnie, kiedy się odezwałam. Wymienili z Jimem spojrzenia i ponownie skupili wzrok na mojej osobie. Milczałam, czekając, aż mama coś powie.

- Ana. – jęknęła. – Myślałam, że już to przerobiłyśmy.

- Mamo, tu nie chodzi o moje widzi mi się. Chodzi o moich przyjaciół. Nie mogę pozwolić im, popełnić błędu.

- Jakiego błędu? – spytała zirytowana.

Potarłam dłonią czoło, czują jak zaczyna boleć mnie głowa, od łez, którym nie pozwalałam wypłynąć, od chwili, gdy zobaczyłam tamte artykuły.

- Sara i Louis chcą odwołać ślub, który planowali już od dawna, a Zayn chce odejść z zespołu. – szepnęłam. – Przeze mnie.

Mama zerknęła na Jima, jakby szukała u niego słów, które ma powiedzieć. On tylko wzruszył delikatnie ramionami, pokazując tym samym, że decyzja zależy od mamy.

- Ana posłuchaj. – odezwała się w końcu. – Ustaliliśmy przecież już dawno, że nie polecisz do Londynu, wiedziałaś o tym i przystałaś na to. Niechętnie, ale jednak. Nie mogę się na to zgodzić, przykro mi.

- Mamo, ja nie pytam cię o zgodę. – powiedziałam cicho, nie chcąc podnosić głosu. Ostatnią rzeczą, jakiej chciała, to pokłócić się teraz z mamą. – Ja jedynie informuję cię o moich zamiarach. Polecę wieczorem do Londynu, czy ci się to podoba, czy nie. Muszę powstrzymać to, co chcą zrobić moi przyjaciele. -  kiedy mówiłam, zobaczyłam ból w oczach mojej rodzicielki. Zawahałam się przez chwilę, nie wiedząc, co robić. Nie chciałam sprawiać mamie bólu, a najwyraźniej fakt, że chcę ją opuścić, sprawiał, że cierpiała. – Mamo, ja wrócę. – szepnęłam ściskając mocno jej dłoń. – Chcę po prostu powstrzymać przyjaciół, przed popełnieniem błędu. Ja muszę to zrobić.

- Gdzie będziesz tam nocować? – spytała nie patrząc na mnie.

- Nie wiem jeszcze, coś wymyśle. Mamo, poradzę sobie. Proszę nie gniewaj się na mnie. Ja muszę to zrobić.

- Oczywiście, że się na ciebie nie gniewam kochanie. – powiedziała po długiej ciszy, dotykając mojego policzka. – Zawsze troszczyłaś się o swoich przyjaciół, więc chyba rozumiem, dlaczego chcesz tak postąpić.

- Dziękuję.

Uściskałam ją mocno, ciesząc się, że w pewnym sensie wyraziła zgodę. Żałowałam tylko, że zrobiła to dopiero wtedy, kiedy obiecałam, że do niej wrócę. Nie specjalnie radowała mnie myśl, że gdy załatwię wszystko w Londynie, będę musiała tu wrócić.



 * * *

Stanęłam w progu kuchni, oparłam się o framugę i spojrzałam na moich dwóch kochanych mężczyzn, którzy w najlepsze bawili się w salonie. Na moich ustach powoli zakwitł delikatny, smutny uśmiech. Chłopcy dostali kilka dni wolnego i mój narzeczony postanowił wykorzystać ten czas, by spędzić jak najwięcej czasu z naszym synkiem.

Jeszcze niedawno pewnie cieszyłabym się z takiego obrotu sprawy, ale nie teraz, kiedy to wszystko dzieje się dlatego, że Zayn chce odejść z zespołu. Tak strasznie się wszyscy o niego martwimy. Jest z nim naprawdę kiepsko. Wcześniej nawet nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy, do czasu, kiedy podczas którejś próby, Zayn oznajmił, że chce odejść z zespołu, że ma już dość. Chłopcy byli zdruzgotani tym faktem i próbowali go przekonywać, ale on uparł, a wtedy nic go nie przekona.

Kiedy Louis powiedział mi o tym, na początku myślałam, że żartuje. Za nic w świecie, nie chciałam w to uwierzyć. Jednak kiedy zobaczyłam powagę na twarzy mojego chłopaka, zrozumiałam, że on mówi prawdę. Miałam wtedy ochotę się rozpłakać. Od tamtej pory, wszyscy chodzimy jak struci, nic nas nie cieszy. Nawet mój Louis, który zawsze był takim jasnym promyczkiem i potrafił rozbawić każdego, w każdej sytuacji, teraz wymiękł. Wyglądało na to, że zespół jest w rozsypce.

- Co robicie chłopcy? – spytałam podchodząc do nich.

- Budujemy wieżę! – wykrzyknął podekscytowany Nathan.

- Naprawdę?

- Tak!

Uśmiechnęłam się blado, widząc jak oczy chłopca błyszczą się, niczym diamenty. Wszystko co robi, sprawia, że jest jak w ekstazie. Uwielbiam tą jego dziecinną radość, z każdej najmniejszej rzeczy.

Usiadłam obok moich chłopców na podłodze, a mały Nathan od razu zerwał się na równe nogi i podbiegł do mnie, aby mnie wyściskać. Przygarnęłam go mocniej do piersi i schowałam twarz w jego włoskach.

- Mamusiu, dlaczego jesteś smutna? – spytał kiedy go puściłam.

Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam w czubek głowy.

- Nie jestem smutna kochanie. Mamusię trochę głowa boli. – powiedziałam czochrając mu włosy.

Nathan nadął policzki niczym chomik, w ten sposób okazując swoje niezadowolenie. Pocałowałam go w nos, co wywołało uśmiech na jego buzi. Jeszcze raz się do mnie przytulił i wrócił do zabawy.

- Louis? – szepnęłam.

Chłopak spojrzał na mnie zdezorientowany. Przysunęłam się do niego i objęłam go ramionami wokół szyi. Louis westchnął cicho, a następnie wtulił twarz w mój obojczyk.

- Jak się czujesz? – spytałam bawiąc się jego włosami na karku. – Rozmawiałeś z chłopakami?

- Z Harry’m. – mruknął. – Nic się nie zmieniło. Zayn jest uparty jak osioł. Jeśli w najbliższym czasie nie wydarzy się jakiś cud, to będzie koniec.

- Nie mów tak. Może jeszcze zmieni zdanie.

- Znam go wystarczająco długo, żeby wiedzieć, że tego nie zrobi. – wymamrotał składając delikatne pocałunki na mojej szyi i ramionach. – Rozumiem, że cierpi po tym, jak Ana wyjechała, ale odejście z zespołu, nie pomoże mu o niej zapomnieć. Śpiewając czy spotykając się z fanami, mógł próbować, a tak? Nie mogę tego pojąć.

Zadrżałam, kiedy Louis koniuszkiem języka przejechał po mojej szyi. Moje ciało zalało pożądanie. W ostatnim czasie, kochaliśmy się codziennie. To pomagało nam nie myśleć o problemach. Wspieraliśmy się i dodawaliśmy otuchy. Potrzebujemy siebie nawzajem, bardziej niż powietrza.

Oderwał się ode mnie i spojrzał mi prosto w oczy. W tęczówkach widziałam smutek, ból i udrękę. Wiem, że bardzo cierpi przez tą niepewną przyszłość, jaka ich czeka. Niewiele myśląc chwyciłam jego twarz w dłonie i mocno pocałowałam w usta. Louis w odpowiedzi na tę pieszczotę, jęknął cicho.

Kiedy odsunęliśmy się od siebie, nam obojgu brakowało tchu. Louis oparł swoje czoło o moje i wziął głęboki, uspokajający oddech.

- Cieszę się, że cię mam. – szepnął.

W tym momencie, do naszych uszu doszło ciche pukanie do drzwi. Spojrzałam pytająco na Louis’a, jednak on też wyglądał na zdziwionego. Niechętnie wyplątałam się z jego objęć i skierowałam się do drzwi.

Otworzyłam drzwi z rozmachem, będąc przekonaną, że to Niall albo Harry, jednak to nie był żaden z nich. Moje oczy rozszerzyły się dwukrotnie, ze zdziwienia, a serce zabiło mocniej ze szczęścia.

- Ana?

Dziewczyna uśmiechnęła się niepewnie i pomachała nieśmiało. Zachowywała się, jakby się bała, że coś jej zrobię.

- Cześć. – wydukała.

Stałam oniemiała, nie wiedząc jak się zachować. Miałam ochotę rzucić się jej do gardła i ją udusić, a jednocześnie chciałam przygarnąć ją do siebie i przytulić z całej siły. Tak bardzo za nią tęskniłam. 

- Pewnie nie chcesz mnie widzieć, po tym, co zrobiłam, więc…

Zanim zdążyła dokończyć zdanie, pociągnęłam ją za rękę i przytuliłam mocno. Ana stała przez chwilę bez ruchu, ale po kilku sekundach również mnie objęła. Czułam jak łzy napływają mi do oczu, ale nie wstydziłam się tego. Byłam tak strasznie szczęśliwa, że moja przyjaciółka jest tutaj.

- Sara, kto przyszedł? – z salonu doszedł głos Louis’a.

Oderwałam się od dziewczyny i wpuściłam ją do środka, a następnie zamknęłam drzwi. Akurat, gdy przekręcałam skobel, na korytarzu pojawił się Louis. Chłopak stanął jak wryty, gdy zobaczył Anę.

- Ana? – wydukał zaskoczony.

 - Cześć Louis. – powiedziała cichutko.

W następnej chwili Louis już obejmował dziewczynę, śmiejąc się przy tym serdecznie. Wierzchem dłoni otarłam słone łzy z policzków, uśmiechając się przy tym idiotycznie. Miałam nadzieję, że to, co się dzieje, nie jest tylko snem.



 * * *

Siedziałam w salonie, w mieszkaniu Sary i Louis’a. Wciąż jeszcze nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Że jestem tu, z moimi przyjaciółmi, w mieście, które kocham najbardziej na świecie. Serce z radości biło mi mocno i szybko, a do oczu, raz po raz napływały świeże łzy. W tej chwili starałam się nie myśleć o tym, że niedługo znowu będę musiała ich opuścić.

Otuliłam się szczelniej puchowym kocem, który dała mi Sara, a następnie wzięłam ze stolika kubek z gorącą herbatą i pociągnęłam malutki łyk.  Od razu zrobiło mi się cieplej. Przez ten pobyt w Lagunie, odwykłam od chłodnego klimatu Londynu i teraz zamarzałam.

- Dlaczego nic nam nie powiedziałaś? – spytała Sara, która siedziała obok mnie. – Czemu ukrywałaś fakt, że wyjeżdżasz? Przecież wspólnie coś byśmy wymyślili, jakoś by to było. Wiesz, jak bardzo wszyscy cierpieliśmy, kiedy dostaliśmy od ciebie ten list?

- Chciałam wam powiedzieć, nawet sobie nie wyobrażacie jak bardzo tego chciałam. Świadomość, że nigdy więcej was nie zobaczę, była straszna. Starałam się, aby ostatni tydzień, który z wami miałam spędzić, był najlepszy ze wszystkich. – powiedziałam cicho. – Wiem, że może zachowanie było samolubne, ale nie mogłam postąpić inaczej. Prawda nie chciała mi przejść przez gardło. Ledwo mogłam o tym myśleć, a co dopiero mówić.

- Nie zachowałaś się samolubnie. Przemawiał przez ciebie strach, a to, co innego. – powiedział Louis.

- Nie chcę już o tym mówić. – mruknęłam, spuszczając głowę. – Dlaczego zawiesiliście datę ślubu? – spytałam po dość długiej ciszy.

Sara i Louis spojrzeli na siebie, lekko spłoszeni. Chyba nie spodziewali się tego pytania.

- Ze względu na twój wyjazd i dlatego, że Zayn i reszta chłopców nie czuje się teraz najlepiej. – szepnęła Sara.

Słysząc imię mojego ukochanego, poczułam kłujący ból w klatce piersiowej i wciągnęłam dużo powietrza do płuc, próbując się uspokoić. W głowie miałam mnóstwo myśli: Jak on się czuje? Nadal mnie kocha? Nienawidzi mnie za to, że wyjechałam? Właściwie były to same czarne myśli. Bałam się spotkania z nim i oczywistej rozmowy.

- Jak… on… hmm… się czuje? – spytałam z wahaniem.

- Lepiej będzie, jak sama to ocenisz. – powiedział Lou.

Czyli jest tak źle, że nawet nie chcą o tym mówić. Z całych musiałam się starać, aby powstrzymać łzy. Co ja u licha zrobiłam? Zayn na pewno nie będzie chciał mnie teraz widzieć. Ale zasłużyłam sobie na to. Powinnam była powiedzieć im prawdę.



 ~~`~~

Wyszłam ze strumieni gorącej wody i szybko owinęłam się puchowym ręcznikiem. Wróciłam do pokoju małego Nathana, w którym spędziłam dzisiejszą noc. Szybko wytarłam całe ciało i założyłam na siebie ciemne dżinsy oraz grubą bluzę, którą zabrałam ze sobą z laguny.

Kiedy weszłam do kuchni, Sara, Louis oraz Nate już tam byli i jedli śniadanie. Usadowiłam się obok mojej przyjaciółki, która uśmiechnęła się ciepło na mój widok. Niepewnie odwzajemniłam ten drobny gest, mając nadzieję, że wygląda przekonująco.

- Jak posprzątamy po śniadaniu, to pójdziemy do chłopców. – oznajmiła Sara, nakładając małemu jajecznicę.

- Zadzwonię jeszcze po Liam’a, żeby przyszedł. – mruknął Louis.

Spojrzałam na niego zaskoczona.

- Jak to? Liam nie mieszka już z resztą? – spytałam głupio.

- Nie. Niedawno Liam razem z Danielle, wynajęli mieszkanie, tu w okolicy. – wyjaśniła Sara.

- To wspaniale. Czyli ich związek zrobił się jeszcze bardziej poważny. Cieszę się, że tak dobrze im się układa. Pasują do siebie i zasługują na szczęście.

- Masz rację. – mruknął Louis.




~~`~~
- Ja chyba nie dam rady tam wejść. – szepnęłam, kiedy Louis otwierał drzwi.

- Oczywiście, że dasz. – powiedziała Sara, ściskając moją dłoń. – Prędzej czy później, będziesz musiała to zrobić. Chyba lepiej teraz, niż później.

- Chyba masz rację. – wymamrotałam.

- Oczywiście, że ma rację. – zaśmiał się Louis.

Kiedy weszliśmy już do środka, urzekła mnie cisza, panująca w całym domu. To było nieprawdopodobne. Jeszcze nigdy nic takiego się nie zdarzyło. W tym domu zawsze panował tak wielki hałas, że człowiek mógł nawet ogłuchnąć.

Louis, wraz z Sarą i Nathanem, weszli do salonu, jednak ja zostałam na korytarzu. Bałam się, że od razu wpadnę na Zayn’a i nie będę wiedziała, jak się zachować. Chciałam się upewnić, że jego tam nie ma, że jest w swoim pokoju, albo gdziekolwiek indziej. Przyjaciele chyba to zrozumieli, bo nie zmuszali mnie do niczego.

- Hej! Co wy tu robicie? Nie spodziewaliśmy się was dzisiaj. – do moich uszu doszedł zachrypnięty głos Harry’ego.

Mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem. Miło było znowu usłyszeć, jego znajomy głos.

- My właściwie też nie spodziewaliśmy się, że dzisiaj do was wpadniemy. – mruknął Louis. – Ale pojawiły się pewne okoliczności.

- Jakie okoliczności? – tym razem to był Niall.

Wzięłam głęboki wdech i powoli, ze spuszczoną głową weszłam do salonu. Kiedy usłyszałam, jak chłopcy głośno wciągają powietrze, nieśmiało uniosłam głowę, by na nich spojrzeć. Chłopcy siedzieli na kanapie i patrzyli na mnie z rozdziawionymi buziami i szeroko otwartymi oczyma.

- Cześć. – szepnęłam cicho, próbując się uśmiechnąć.

- Ana? – Niall, jako pierwszy odzyskał głos.

Zanim zdążyłam choćby otworzyć usta, chłopak zerwał się z kanapy i porwał mnie w objęcia. Zarzuciłam mu ręce na szyję i wtuliłam się w niego mocniej, zamykając jednocześnie oczy, by łzy, które napłynęły mi do oczu, nie wydostały się na zewnątrz. Tak bardzo mi go brakowało. Od zawsze Niall był mi bardzo bliski. Był dla mnie jak brat, którego nigdy nie było mi dane mieć.

- Nie mogę uwierzyć, że tu jesteś. – szepnął z twarzą w moich włosach. – Tak strasznie nam cię brakowało.

- Ja też za wami tęskniłam. – wymamrotałam drżącym głosem.

Po kilku minutach, z trudem oderwałam się od blondasa. Chłopak pogłaskał mnie po policzku i uśmiechnął się do mnie ciepło, przez łzy. Odwróciłam się do niego plecami i tym samym stanęłam twarzą w twarz z Harry’m. Loczek chciał mnie wyściskać, tak samo jak Niall, ale po jego minie widziałam, że się waha. Niewiele myśląc zarzuciłam mu ręce na szyję i przytuliłam. Chłopak przez chwilę stał nieruchomo, nie wiedząc, co robić, ale szybko oprzytomniał. Objął mnie w talii i mocno przyciągnął do siebie, jednocześnie przytulając twarz do mojego ramienia.

- Cieszę się, że do nas wróciłaś. – szepnął.

- Ja też. – odszepnęłam odsuwając się od niego.

W tym momencie drzwi wejściowe trzasnęły, a po chwili do salonu wszedł Liam i towarzyszyła mu Danielle. Liam’owi szczęka opadła na mój widok. Zanim on zdążył się pozbierać, Danielle już przy mnie była i ściskała mnie mocno, śmiejąc się radośnie.

- Nigdy więcej czegoś takiego nam nie rób. – powiedziała.

- Dobrze cię widzieć. – mruknął Liam, który mnie przytulał po swojej dziewczynie.

- Was też. Nawet nie wiecie, jak się cieszę.  – wymamrotałam, starając się, aby mój głos brzmiał normalnie. – Muszę porozmawiać z Zayn’em. – dodałam cicho.

- Jest u siebie. – powiedział Niall. – Nie jestem pewien, czy uda ci się z nim porozmawiać. To trochę skomplikowane. Po tym, jak przeczytał twój list, był strasznie zrozpaczony, zamknął się w sobie. Był nie do poznania. Cały czas próbował się jakoś z tobą skontaktować. Wręcz nie dało się z nim wytrzymać, ale go rozumieliśmy. Później zaczął się bronić przed tym wszystkim, w efekcie z jego ust wypłynęło mnóstwo obelg skierowanych do ciebie. Nie chcę sprawić ci tym bólu, czy coś. Chcę, żebyś była na wszystko przygotowana.

- Poradzę sobie. – szepnęłam, ledwo mogąc oddychać. To, co powiedział Niall, bardzo mnie zszokowało. - Niedługo do was wrócę.

Skierowałam się na górę, czując na sobie spojrzenia przyjaciół. Nie musiałam na nich patrzeć, żeby wiedzieć, że się martwią. Pytanie tylko, czy martwią się o mnie czy o Zayn’a. Pewnie o jedno u drugie.

Kiedy stanęłam przed drzwiami jego sypialni, serce zaczęło mi bić jak oszalałe, a dłonie pocić. Byłam przerażona. Nie wiedziałam, czego się mogę spodziewać, nikt nic mi nie powiedział, a mój umysł podsyłał mi same czarne scenariusze.

Nieśmiało zapukałam, jednak odpowiedziała mi cisza. Powtórzyłam tę czynność, jednak po drugiej stronie, dalej nie było słychać nawet szeptu. Złapałam klamkę i nacisnęłam delikatnie, a drzwi powoli się otworzyły. Zdziwiłam się, że nie były zamknięte na klucz.

Gdy przekroczyłam prób pokoju, moje spojrzenie od razu spoczęło na chudej, bladej postaci, która spała skulona na łóżku. Łzy momentalnie napłynęły mi do oczu. Zayn w ogóle nie przypominał tego chłopaka, którym był, kiedy wyjeżdżałam. Mój Zayn był przystojny i silny, bardzo męski. Ten tutaj wyglądał jak bezbronne, chore dziecko, albo ranne zwierzę. Serce ściskało mi się z bólu, kiedy na niego patrzyłam.

Na drżących nogach podeszłam do łóżka i usiadłam na jego brzegu. Nieśmiało pogłaskałam go po policzku, a następnie, palcami przeczesałam jego gęste włosy. Zayn poruszył się niespokojnie i jęknął cicho, jakby odczuwał ból. Po chwili otworzył oczy i zdezorientowany zamrugał kilkakrotnie powiekami. Wzrok chłopaka błądził po pomieszczeniu, aż w końcu zatrzymał się na mnie. Na krótką chwilę przestałam oddychać, bojąc się jego reakcji.

- Ana? Nie, przecież to nie możliwe. Ty wyjechałaś. Zostawiłaś mnie. – jego głos był bardzo schrypnięty, przez co ledwo dało się rozumieć, co mówi.

- To ja, Zayn. Jestem tutaj. – szepnęłam.

- Nie. To tylko kolejny sen. Zaraz się obudzę i ciebie nie będzie. – mówił z uporem.

- Zayn, to naprawdę ja. Jestem tutaj, przy tobie. – powiedziałam i położyłam dłoń na jego policzku.

Chłopak usiadł gwałtownie i odsunął się jak najdalej ode mnie.. Zabolało mnie jego zachowanie, ale potrafiłam go zrozumieć. Okłamałam go i wyjechałam, tłumacząc swoje zachowanie w durnym liście. Nawet nie potrafiłam mu powiedzieć prawdy prosto w oczy! Ma prawo mnie nienawidzić.

- Dlaczego wróciłaś? – spytał cicho.

- Musiałam. Już tak dłużej nie mogłam. – szepnęłam. – A poza tym, zobaczyłam te wszystkie artykuły, o tym, że Sara i Louis wstrzymali datę ślubi i że ty, chcesz odejść z zespołu. Nie mogłam tak tego zostawić. Wiem, że to wszystko z mojej winy.

- Tylko po to przyjechałaś? – spytał mierząc mnie spojrzeniem.  – Żeby dopilnować, by zespół się nie rozpadł i żeby Sara i Lou wzięli w końcu ślub.

- Wiem, że masz do mnie żal, ale ja nie wiedziałam, co mam robić. Wiadomość o przeprowadzce spadła na mnie tak nagle. Chciałam wam o tym powiedzieć, ale nie wiedziałam jak, a kiedy powiedziałam wam, że wyjeżdżam tylko na tydzień, nie mogłam już tego odkręcić. Przepraszam. Zachowałam się jak egoistyczna suka. Do tego jestem tchórzem. Ale nie mogłam inaczej. Teraz chcę to wszystko odkręcić. Proszę, pozwól mi wszystko naprawić.

- Już nie musisz mieszkać z mamą? – spytał kpiąco.

- Nie chcę żyć tym, co będzie w przyszłości. Liczy się tylko tu i teraz. – mruknęłam wymijająco.  – Tak strasznie za tobą tęskniłam Zayn. – szepnęłam, a świeże łzy napłynęły mi do oczu. – Kocham cię Zayn i nawet, jeśli każesz mi się teraz stąd wynosić, to moje uczucia do ciebie nigdy się nie zmienią. Chcę tylko, żebyś nie robił nic głupiego, co mogłoby zniszczyć twoją karierę. Ciężko pracowaliście, aby odnieść sukces. Nie zaprzepaść tego. Wszyscy na ciebie liczymy.

Wierzchem dłoni otarłam łzy z policzków, jednocześnie podnosząc się na równe nogi, by wyjść. Kiedy jednak byłam już przy drzwiach, zatrzymał mnie cichy głos Zayn’a.

- Ja też cię kocham, Ana. Tak mocno, że czasami mnie to przeraża.

Odwróciłam się w jego stronę, akurat w momencie, gdy on stanął naprzeciwko mnie. Zadrżałam, widząc go teraz w całej okazałości. Wyglądał jak zabiedzony szczeniaczek. Boże, to ja doprowadziłam go do takiego stanu!

Zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować na to, co mi powiedział, chwycił moją twarz w dłonie i pocałował mocno. Kiedy nasze usta zetknęły się ze sobą, poczułam, że znowu jestem w raju. Jęknęłam mu w usta, położyłam mu ręce na ramionach i przyciągnęłam go mocniej do siebie.

- Zayn, obiecaj mi, że choćby nie wiem, co się działo, nie zrobisz nic lekkomyślnego. – szepnęłam mu w usta.

- A ty obiecaj, że już nigdy więcej mnie nie zostawisz. – wydyszał.

Zamiast odpowiedzieć, po prostu znowu go pocałowałam. Nie potrafiłam mu odpowiedzieć, bo nie wiedziałam co. Wiedziałam, że nie będę mogła dotrzymać obietnicy. Jedną już złożyłam.



_______________________________________
W końcu udało mi się napisać kolejny rozdział. Z każdym kolejnym rozdziałem pisze mi się tego bloga coraz trudniej. Dobrze, że już niedługo koniec. 
Pozdrawiam
@Twinkleineye

17 komentarzy:

  1. popłakałam się. mam nadzieję, że wszystko się ułoży w końcu. ale teraz nasuwa się pytanie, czy Ana będzie musiała wrócić do mamy? Zayn tego nie przeżyje :(
    PS
    zapraszam cię do siebie, zaczęłam drugą część Niezwykłej Codzienności :) http://niezwykla-codziennosc-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. ooo bozę płakałam gdy to czytałam tak mi ich szkoda.... dlaczegoo ona musi wyjechać :(
    boze tylko nie to niech oni bedą razem na zawsze błagam....

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedny Zayn ;( Mam nadzieję, że wszystko się im ułoży xx

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG to jest po prostu...piękne? Nie wiem czy to dobre okreslenie.. W kilku momentach trudno powstrzymać łzy...Genialny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytalam dzisiaj rozdziały i nestem zachwycona i smutna sytuacją Zayna i Any. Pisz szybko kolejny rozdział. Weny życzę.
    Natalie Malik.

    +Zapraszam do mnie:
    www.4-ever-be-yourself.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Zostałaś nominowana do Liebster Blogger Award. Więcej informacji na http://mrmalik1dloffki.blogspot.com/2013/08/liebster-blogger-award.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostałaś nominowana do Liebster Blogger Award. Więcej informacji na http://mrmalik1dloffki.blogspot.com/2013/08/liebster-blogger-award.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow. Genialne, Wzruszyłam sie nadal mam łzy w oczach, to takie piękne. Czekam na nexta<3 :* Kocham Cie

    OdpowiedzUsuń
  9. Biedny Zayn - strasznie mi go szkoda :(
    Byłam bliska łez, gdy to wszystko czytałam. Uwielbiam Twojego bloga - masz wielki talent, więc podejrzewam, że nasz jeszcze zaskoczysz. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
    Pozdrawiam xoxox

    zapraszam na: http://most-dudes-just-hit-it-and-quit-it.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. NADROBIŁAM WSZYSTKO!
    Masakra, to jest cholernie wzruszające.
    Boże, kocham to opowiadanie. ♥
    I wiem, że się bardzo, ale to bardzo spóźniłam z komentowaniem,
    ale mam nadzieję, że mi to wybaczysz.
    Ja nie chce, żeby Ane i Zayn'a coś jeszcze rozdzieliło!
    Oni są tacy kjsghfxcnkjdc. XD
    I ogólnie muszą być razem!
    Rozdział jest napisany po mistrzowsku! Genialny.
    Czekam na kolejny i życzę weny! Luv ya. ;**
    Jak masz czas to wpadnij:)
    http://bloodypast.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Ojejku jakie to piękne :'(
    Świetny rozdział!

    http://closertotheedge1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. zapraszam serdecznie na nowo założony blog, na którym jest już pierwszy rodział! -> http://event-in-paris.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział, ciekawa jestem czesci dalszej :3

    OdpowiedzUsuń
  14. TWÓJ BLOG ZOSTAŁ NOMINOWANY DO THE VERSATILE BLOGGER!
    Masz niezwykły talent i to wyróżnienie stu procentowo należy się właśnie Tobie :) Więcej informacji na ten temat u mnie na blogu, dlatego serdecznie zapraszam. http://niezwykla-codziennosc-1d.blogspot.com/
    Mam nadzieję, że nie pogniewasz się za "spam" pod rozdziałem :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny blog! Genialny! Przeczytałam cały i jestem mega wzruszona :) Piękne i prawdziwe! Masz ogromny talent i nie zmarnuj go! :)
    Przepraszam za mały "spamik" pod rozdziałem, ale zapraszam na mojego bloga:

    http://waiting-for-a-girl-like-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Dlaczego usunęłaś ' Another world ' to było moje ulubione opowiadanie ! :( ZOstały tylko z one direction, a może ktoś ich nie lubi? Dlatego tamte opowiadanie był świetne !;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem, że nie każdy lubi opowiadania z One Direction, dlatego po zakończeniu tego opowiadania mam zamiar zacząć publikować drugą część NKS, a AW też kiedyś dodam.

      Usuń