Znajdowałam
się w sypialni sama, gdyż Zayn w tym momencie brał prysznic. Może to i lepiej,
bo po tym pocałunku Harry’ego, dziwnie czułam się w jego towarzystwie. Wiem, że
to nie ma najmniejszego sensu, ale tak właśnie było.
Bałam się
powiedzieć o tamtym incydencie Zayn’owi. Nie chcę, żeby wściekł się przez to na
Harry’ego. Właściwie, przecież nic się takiego nie stało. To tylko jeden nic
nieznaczący całus, prawda? Ale czy na pewno nic on dla mnie nie znaczył? Och
bzdury! Oczywiście, że nie. Harry to tylko mój przyjaciel, a Zayn to mój
chłopak, z którym chcę być.
Podskoczyłam
przestraszona, kiedy telefon Zayn’a, który leżał na szafce nocnej, zaczął nagle
wibrować, powiadamiając o nadejściu wiadomości. Nie mogąc pohamować ciekawości,
zerknęłam, kto był nadawcą. Zamarłam, widząc na wyświetlaczu imię byłej
dziewczyny Zayn’a, Perrie.
Wiem, że nie
powinnam tego robić, bo to naruszanie czyjejś prywatności, ale po prostu
musiałam wiedzieć, co ta zołza od niego chciała. Niewiele myśląc chwyciłam
urządzenie i wyświetliłam wiadomość.
Cześć. Chciałam się
dowiedzieć, co u ciebie słychać. Nie odzywasz się do mnie od jakiegoś czasu i
chciałabym wiedzieć, czemu. Czy to, dlatego, że ONA wróciła? Znowu jesteście
razem? A co ze mną? Proszę, odpisz. Tęsknię. Xx
Poczułam, że
cały obiad cofa mi się do gardła i niewiele brakowało, abym zwymiotowała. Co to
wszystko ma u licha znaczyć? Zayn kontaktował się z nią, kiedy mnie nie było?
Okej, nie mogę mieć do niego o to pretensji, ale dlaczego nic mi nie
powiedział? To nie fair. A co ze mną? Tęsknię? Chyba naprawdę mi niedobrze.
Kierowana
dziwnymi przeczuciami zaczęłam przeglądać jego skrzynkę odbiorczą, jednocześnie
wciąż nasłuchując, czy przypadkiem nie wychodzi z łazienki. Na szczęście nadal
było słychać dźwięk płynącej wody.
Większość
smsów było od Perrie i były to głownie podziękowania za cudowną noc, wyrażanie
współczucia po tym, jak go zostawiłam i tym podobne. Daty tych wiadomości nie
były wcale takie dawne. Zaledwie kilka dni wcześniej został przysłany ostatni,
również z podziękowaniami za wspaniałą noc, pełną miłości.
Serce biło mi
jak oszalałe, a policzki płonęły ze wstydu i upokorzenia? On z nią sypiał?
Kiedy ja rozpaczałam, bo wbrew sobie musiałam go zostawić i z trudem wracałam
do normalnego stanu, on zabawiał się z tą dziewczyną? Musiałam mocno zaciskać
zęby, żeby się nie rozpłakać.
Nagle zdałam
sobie sprawę, że nie słychać już szumu wody dobiegającego z łazienki. Szybko
odłożyłam telefon na stolik i wzięłam do ręki czasopismo, w duchu modląc się,
abym wyglądała normalnie.
Po kilku
sekundach z łazienki wyszedł Zayn, z ręcznikiem owiniętym wokół bioder.
Kropelki wody wciąż spływały po jego nagim torsie. Uśmiechnęłam się do niego
lekko, zerkając na niego przelotnie. W tym momencie czułam się źle w jego
towarzystwie. Chcę, żeby wszystko mi wyjaśnił, boję się tej nieświadomości.
- Znalazłaś
coś ciekawego? – spytał siadając obok mnie.
-W sumie nie.
– wymamrotałam dziwnie zdławionym głosem. – Muszę się czegoś napić. –
powiedziałam zrywając się na równe nogi. - Też chcesz?
- Nie,
dzięki. – uśmiechnął się.
Przygryzłam
wargę i mamrocząc coś pod nosem wyszłam z pokoju. Kiedy znalazłam się na
korytarzu, zamknęłam oczy i wzięłam głęboki, uspokajający oddech. Dopiero po
chwili zorientowałam się, że ręce i nogi trzęsą mi się jak galareta.
Powoli
rozchyliłam powieki i wtedy moje oczy napotkały spojrzenie zielonych oczu. Mój
oddech stał się nierówny, a serce biło jak oszalałe. Harry stał przy schodach i
obserwował mnie uważnym spojrzeniem. Nieśmiało pomachałam chłopakowi, a on
odpowiedział mi smutnym uśmiechem i powoli zaczął schodzić na dół. Dopiero po
kilku sekundach odzyskałam głos.
- Harry
zaczekaj!
Szybko
pobiegłam za nim. Zatrzymał się tuż przy schodach i spojrzał na mnie pytająco,
swoimi smutnymi oczami. Stanęłam na ostatnim stopniu, dzięki czemu nasze oczy
znajdowały się na tym samym poziomie.
- Harry, nie
chcę, żeby między nami tak było. – powiedziałam cicho.
- Jak? –
spytał patrząc mi prosto w oczy.
Nigdy tego
nie lubiłam. Zawsze się wtedy czułam, jakby mógł zaglądnąć w głąb mojej duszy.
Jakby mógł zobaczyć, o czym w danym momencie myślę. Czułam się w pewnym sensie
obnażona.
- Nie chcę,
żeby panowała między nami cisza, kiedy tylko znajdujemy się sami. – szepnęłam. –
Dobrze, może i rozstaliśmy się w dość nieprzyjemny sposób, ale wciąż jesteś mi
bliski i zależy mi na tobie. Jestem pewna, że uda nam się dogadać, tak jak
przyjaciołom. Nie chcę cię stracić Harry, tylko dlatego, że jestem teraz z
Zayn’em. – przy ostatnim zdaniu, poczułam jakiś dziwny ucisk w żołądku.
Harry zaśmiał
się cicho, bez emocji, jednocześnie kręcąc głową.
- Nie
rozumiesz Ana? – odezwał się, znowu na mnie patrząc. – Tak jest lepiej. Dla
wszystkich.
- Nie dla
mnie. – powiedziałam z mocą.
- Ana,
proszę. Nie chcę znowu cierpieć. I nie chcę, żebyś ty cierpiała. – wymamrotał
cicho. – A przyjaźnienie się z tobą, zwłaszcza, że wciąż cię kocham, będzie mi
sprawiało ogromny ból. Zostawmy już ten temat.
Otworzyłam
usta, żeby coś powiedzieć, ale Harry położył swój palec wskazujący na nich, tym
samym mnie uciszając. Kiedyś pocałowałby mnie, żeby mnie uciszyć. Zawsze to
lubiłam. Cholera, o czym ja myślę?
Kciukiem
potarł mój policzek, a następnie zaciskając mocno zęby, odwrócił się i wyszedł
z domu, nawet na mnie nie patrząc. Opuszkami palców dotknęłam miejsca, gdzie on
mnie dotknął. Miałam dziwne wrażenie, że moja skóra płonie.
Wzięłam
jeden, drżący oddech i oplotłam się ciasno ramionami. Było mi źle. Harry nie
chciał mieć ze mną nic wspólnego, bo moja obecność sprawiała mu ból. A ja go
potrzebowałam, on był częścią mojego życia. Potrzebną częścią, wbrew rozsądkowi
i rozumowi.
* * *
- Znowu nie
odpisał. – jęknęła Perrie kładąc telefon na stoliku w mieszkaniu swojej
przyjaciółki Eleanor. – Nie mogę w to uwierzyć. Po tym, jak uratowałam mu
życie, gdy ta dziewucha go zostawiła, on tak po prostu mnie ignoruje. To boli.
Jak on może? Nie jestem zabawką! Ja też mam uczucia!
Eleanor
uniosła wzrok, znad czasopisma, które właśnie czytała i zmierzyła swoją
przyjaciółkę zimnym spojrzeniem. Chociaż nigdy by się do tego nie przyznała
przed Perrie, miała jej już po dziurki w nosie. Głównym tego powodem było to,
że tamtej lepiej się powodziło z Zayn’em. Właściwie już prawie był jej. Eleanor
nie miała już praktycznie żadnych szans, żeby pozbyć się Sary i móc znowu być z
Louis’em.
Od tamtej
nieudanej próby, kiedy James trafił do więzienia, nie miała nawet odwagi nic
robić, choć w jej głowie ciągle tworzyły się nowe plany. Przeraźliwie się bała,
że jej dawny wspólnik nagle zmieni zdanie i wypapla, że to ona go wynajęła. Najbardziej
bała się tego, że tragi do więzienia.
- Wydaje mi
się, że przesadzasz. – burknęła Eleanor wydymając usta.
- Przesadzam?
Jeszcze parę dni temu widywaliśmy się prawie codziennie, sypialiśmy ze sobą i
mnóstwo gadaliśmy. A teraz, kiedy wróciła ta Ana, nagle przestał się ze mną
kontaktować. – powiedziała Perrie zakładając ręce na piersiach. –Nie mogę w to
uwierzyć, że po tym wszystkim, on i tak wybrał ją.
Eleanor
wywróciła oczami, rzuciła pisemko na stolik i z gracją podniosła się na równe
nogi, jednocześnie wygładzając spódnicę. Wolnym krokiem podeszła do Perrie,
uśmiechając się wyzywająco. Blondynka odruchowo zrobiła krok w tył,
niespodziewanie czując niepokój.
- Mam pewien
pomysł, który chcę zrealizować już od dawna. – wymruczała do Perrie. – Chcesz
odzyskać Zayn’a, prawda?
- Tak, ale
nie chcę, żeby przez to stała się komuś krzywda.
- Głupiutka.
– zaśmiała się Eleanor przejeżdżając paznokciem po policzku przyjaciółki. –
Niczym się nie przejmuj skarbie, ja wszystko załatwię. W niedługim czasie
odzyskasz swojego kochasia.
Perrie głośno
przełknęła ślinę, nie mając pojęcia, co chodzi jej po głowie. Bała się, że
znowu ucierpi ktoś niewinny, a tego nie chciała. To byłoby okrutne.
* * *
- Cześć mamo.
– powiedziałam cicho do słuchawki, jednocześnie siadając na schodach przed
domem. – Co u ciebie słychać?
- Ana,
słonko! – usłyszałam jej troskliwy głos. – Ostatni raz dzwoniłaś do mnie z
lotniska. Skarbie, tak się o ciebie martwiłam!
- Wiem mamuś.
Przepraszam. – mruknęłam mimowolnie uśmiechając się delikatnie. – No, ale co u
ciebie?
- Och, od
twojego wyjazdu nic się nie zmieniło. Ostatnio tylko trochę osłabiona jestem,
przez jakieś choróbsko, nic poważnego. – powiedziała ciepło. - Ale opowiadaj, co w tym Londynie się dzieje. Jak
się mają sprawy, które chciałaś załatwić?
- W porządku.
Ślub Sary i Louis’a już tuż tuż, załatwiamy jeszcze tylko jakieś drobiazgi. A
Zayn… - urwałam, czując kłucie w sercu. – Zayn nie odejdzie z zespołu. –
zakończyłam szybko.
Mama milczała
przez dłuższą chwilę, jakby zastanawiała się nad tym, co powiedziałam. Z nerwów
zaczęłam przygryzać opuszkę kciuka. Zawsze tak robiła, gdy byłam mała.
- Skarbie, co
się dzieje?- spytała nagle. - Słyszę po twoim głosie, że jesteś zdenerwowana.
Pokłóciliście się?
- Nie mamo. –
wymamrotałam. – To trochę bardziej skomplikowane.
-
Skomplikowane, ale, w jakim sensie? – spytała mama.
- Innym razem
ci to wyjaśnię. Muszę już kończyć. – burknęłam. – Kocham cię mamo. – dodałam
cicho, ze smutkiem.
- Och Ana. Ja
ciebie też kocham. – szepnęła mama zdławionym głosem. – Mam nadzieję, że
niedługo się zobaczymy.
- Ja też. –
powiedziałam i rozłączyłam się.
Przymknęłam
powieki i przycisnęłam telefon do piersi, oddychając głęboko. Dlaczego mama
musi mieć taką intuicję i nawet będąc setki kilometrów ode mnie, wie, że coś
jest nie tak. Chciałabym móc się teraz do niej przytulić.
W tym
momencie usłyszałam za sobą cichy trzask zamykanych drzwi. Spojrzałam przez
ramię i zobaczyłam za sobą Niall’a. Blondynek uśmiechnął się delikatnie i bez
słowa usiadł obok mnie.
- Co tutaj
robisz? – spytał obejmując mnie ramieniem.- Rozmawiałaś z mamą?
- Też. –
powiedziałam cicho. – Ale głównie ukrywam się przed Zayn’em. – wymamrotałam
opierają na nim głowę.
- Dlaczego?
Pokręciłam
głową, niespodziewanie czując napływające do oczu łzy. Poczułam ucisk w gardle,
kiedy w mojej głowie pojawił się obraz Zayn’a i Perrie razem. Niall chyba
wyczuł, że coś jest ze mną nie tak, bo przytulił mnie mocniej do siebie,
szepcąc pod nosem uspokajające słowa.
- On spotykał
się z Perrie, kiedy mnie nie było. – szepnęłam. – Sypiali ze sobą. Widziałam na
jego telefonie wiadomości od niej, z podziękowaniami za cudowne noce. Wydaje mi
się, że byliby teraz razem, gdybym nie wróciła. Zayn zostawił ją właśnie
dlatego, że wróciłam. – mówiłam cicho, zaciskając mocno powieki. – Niall,
wiecie może, czy Zayn znikał gdzieś w nocy? Chcę wiedzieć, czy to, co pisała
Perrie jest prawdą. Łudzę się, że może po prostu ona nie chce dać mu spokoju i
wysyła mu te wszystkie wiadomości, żeby go zdenerwować. Sama już nie wiem, co
mam myśleć.
- Nie chcę ci
sprawiać bólu Ana, bo jesteś mi bliska jak siostra, ale tak. Kiedy zorientowaliśmy
się, co się stało, on przez kilka dni w ogóle nie wychodził z pokoju, nic nie
jadł i nie pił.. On naprawdę mocno przeżył to, że wyjechałaś. Później nagle
zaczął wychodzić. Często się zdarzało, że Zayn wychodził „potajemnie” w nocy i
wracał nad ranem, albo po południu, żebyśmy myśleli, że rano wyszedł na
przykład na spacer. Myśleliśmy, że wychodził do baru, opić się. Ale jak teraz
się tak zastanowić, to może faktycznie wychodził spotkać się z Perrie.
Załkałam
cicho, żałośnie, czując jak wszystkie wnętrzności skręcają się z bólu. Niall
przycisnął mnie mocniej do siebie, jakby próbował chronić mnie przed tym całym
cierpieniem. Schowałam twarz w jego szyi, obejmując go mocno. Cieszyłam się, że
w tym momencie mam go obok siebie. Niall to wspaniały chłopak.
- Nie mam o
to do niego pretensji, nie mam prawa. Ale boli mnie, że nic mi nie powiedział.
Czuję się oszukana. – powiedziałam drżącym głosem.
- Powinniście
ze sobą poważnie porozmawiać. – oznajmił Niall.
- Nie teraz.
– mruknęłam prostując się i przecierając oczy. – Są ważniejsze sprawy. Ślub i w
ogóle.
- Nie chodzi
tylko o Zayn’a, prawda? – spytał. – Harry też ma coś z tym wszystkim wspólnego?
Mam wrażenie, że unikacie się jak ognia.
Schowałam
twarz w dłoniach, przypominając sobie, jak Harry kilka dni temu odtrącił moją
przyjaźń, bo ona sprawia mu ból. Od tamtej pory, unikamy się, jak tylko możemy,
choć wciąż bardzo często na siebie wpadamy. Kiedy widzę jego smutny wyraz
twarzy, te wielkie, jakby przestraszone oczy, czuję jak coś we mnie pęka. Nie
potrafię tego nawet dokładnie określić.
- Ana?
- On nie chce
mieć ze mną nic wspólnego. – powiedziałam zerkając na niego.- Uważa, że
gdybyśmy się przyjaźnili, ranilibyśmy się nawzajem. Że w ogóle moja obecność
sprawia mu ból, a właściwie świadomość, że, mimo iż wciąż mnie kocha, nie
możemy być znowu razem. Ale ja go potrzebuję. – szepnęłam z mocą. – Harry jest
dla mnie cholernie ważny. Jak wy wszyscy. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby go teraz
nie być w moim życiu. Ale on nie chce. Nie chcę go do niczego zmuszać. Szanuję
jego decyzję.
- Boli cię
to, no nie? – spytał ściskając moją dłoń. - Wciąż go kochasz?
Odwróciłam
się w stronę Niall’a i spojrzałam mu
prosto w oczy, jednocześnie uśmiechając się lekko, z wahaniem.
- Nigdy nie
przestanę go kochać. – powiedziałam szczerze. – Harry był moim pierwszym
chłopakiem na poważnie. Byliśmy ze sobą dwa lata, które były najlepszymi w moim
życiu. To dla mnie wiele znaczy, pomimo, że nasz związek nie zakończył się
najlepiej. Nie mam do niego o nic żalu. Cieszę się, że stanął na mojej drodze,
że mogłam go poznać i spędzić z nim tyle szczęśliwych chwil.
Niall
uśmiechnął się ciepło i przytulił mnie mocno, kiedy z mojego gardła mimowolnie
wyrwał się cichy szloch. Przytulał mnie, szeptają uspokajające słowa, dopóty,
dopóki całkiem nie doszłam do siebie.
Odsunąłem się
od drzwi, czując, że serce wali mi oszalałe po tym, co przed chwilą usłyszałem.
Żołądek ściskał mi się z bólu, a w oczach zbierały się łzy, nad którymi nie
mogłem zapanować. Nie mogłem uwierzyć w to, co przed chwilą dotarło do moich
uszu.
Miałem
właśnie zamiar wyjść na długi spacer, żeby pomyśleć i odreagować. Dotarłem do
drzwi i już prawie je otworzyłem, kiedy nagle usłyszałem dwa głosy: Any i Niall’a.
W pierwszej chwili chciałem wrócić do siebie, jednak ciekawość wzięła górę i
przyłożyłem ucho do drzwi, żeby lepiej słyszeć.
Moje serce
krwawiło, kiedy słyszałem zapłakany głos dziewczyny. Źle mi było z tym, że nie
mogłem wyjść i jej przytulić, pocieszyć. Ale dzięki Bogu, teraz obok niej był
Niall i zrobił to za mnie. Dobry z niego przyjaciel. Cieszę się, że jest z nami
ktoś taki.
Kiedy
usłyszałem, co Zayn robił z Perrie, z dziewczyną, której rzekomo nie znosił,
ogarnęła mnie złość. Do tego wszystkiego nie przyznał się Anie do tego. Czy on
na serio myślał, że to któregoś dnia się nie wyda? W porządku, sam byłem kiedyś
nie lepszy, ale on mógłby się uczyć na moich błędach, skoro wie, jak moje
zachowanie bolało Anę.
Kiedy po
chwili usłyszałem, jak temat schodzi na mnie i Anę oraz na to, że się unikamy,
poczułem, jak kolana się pode mną uginają. Musiałem bardzo się postarać, żeby
się nie wywrócić.
To wtedy,
kiedy Ana powiedziała, jak bardzo jej na mnie zależy, do moich oczu napłynęły
łzy. Nie wiedziałem, co o tym wszystkim myśleć. W pierwszej chwili chciałem
wyjść do niej i uściskać ją z całej siły. Po kilku sekundach jednak zdałem
sobie sprawę, że to nie ma najmniejszego sensu. To, że Anie na mnie zależy, nie
znaczy, że znowu będzie chciała ze mną być.
Przez dłuższą
chwilę nie mogłem złapać oddechu. Na drżących nogach wycofałem się w głąb domu,
a po kilkunastu sekundach, słysząc dźwięk otwieranych drzwi, szybko pobiegłem
do kuchni i próbowałem skupić się na robieniu herbaty.
Zamarłem,
kiedy podłoga za mną skrzypnęła. W duchu mając nadzieję, że wyglądam normalnie,
zerknąłem przez ramię, żeby sprawdzić, kto wszedł do kuchni. Serce omal nie
wyskoczyło mi z piersi, kiedy zobaczyłem Anę, idącą w moim kierunku.
Odwróciłem
się gwałtownie i całą uwagę skupiłem na kubku. Wlałem do niego kawę, wrzuciłem
kostkę cukru i pomieszałem energicznie. Kątem oka widziałem, jak Ana bierze
swój ulubiony, czerwony kubek i również nalewa do niego kawy. Przełknąłem głośno
ślinę i upiłem spory łyk napoju. Wyplułem wszystko, co miałem w buzi, kiedy
poczułem obrzydliwy smak.
- Wszystko w
porządku? – spytała Ana, zaniepokojona i rozbawione jednocześnie.
- Wlałem do
kubka kawę i herbatę jednocześnie. – powiedziałem, próbując się roześmiać, ale
kiepsko to wyszło.
Ana
uśmiechnęłam się lekko, ze smutkiem. Poklepała mnie delikatnie po dłoni, a następnie
wzięła swój kubek i wyszła z kuchni. Jęknąłem cicho i odwróciłem się, żeby
zobaczyć ją raz jeszcze. Teraz miałem wrażenie, że to co usłyszałem, było tylko
snem. Cudownym, a zarazem bardzo bolesnym snem.
______________________________________
Cieszę się, że mimo iż rozpoczęła się już szkoła, udało mi się napisać ten rozdział. Mam nadzieję, że was nim nie rozczarowałam.
Powoli zbliżamy się do końca opowiadania, jeszcze tylko kilka rozdziałów. Pewnie niektórzy się ucieszą, bo gdy zakończę to opowiadanie, od razu dodam pierwszy rozdział drugiej części Nathan Knight Story, który właściwie już mam napisany.
Jak po pierwszym dniu w szkole? ;D
Pozdrawiam
@Twinkleineye
Rozdział świetny, jak zawsze :) W szkole ok, mam nadzieję, że u Ciebie też xx
OdpowiedzUsuńSłodki *.* Mam nadzieję, że wzystko sobie wytłumaczy z Zaynem i będzie ok, a bohaterka nie będzie musiała wracać do mamy :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę z tego rozdziału,a z drugiej strony jest mi smutno bo za niedługo koniec..jestem bardzo dziwną osobą :)
OdpowiedzUsuńCzemu? Czemu? I jeszcze raz czemu?! Czemu Ty mi to robisz? Powinnam czytać Twoje opowiadania dopiero wtedy kiedy już je skończysz, bo zawsze zżera mnie ciekawość i nie mogę myśleć o niczym innym! Za to właśnie uwielbiam Twoje opowiadania! Smutno mi, że kończysz tutaj, ale nie mogę posiąść się z radości, że będziesz kontynuowała moje ulubione z ulubionych opowiadań o Nathanie. Jak zwykle jestem rozdarta :(
OdpowiedzUsuńWracając do rozdziału. Już znudziło mi się pisanie cały czas 'wspaniały', 'świetny', 'super', 'genialny', itp. To jest takie monotonne :( W tym momencie należę do Harry's Team :D Uwielbiałam zarówno Zayn'a i Ann jak i Harry'ego oraz Ann. Z obojgiem Ann tworzyła świetną parę, ale myślę, że Harry jest silniejszy w swoich uczuciach. Może się mylę, ale taka jest po prostu moja opinia na ten temat ;)
Czekam na następny i życzę weny na dalsze rozdziały i opowiadania ;)
Pozdrawiam
Ola :*
Genialny blog! Opowiadanie świetne, fabuła i wgl. Piszesz super :) Pozdrawiam i życzę dużo weny ;*
OdpowiedzUsuńKisess,
Marta
PS: Jak będziesz miała chwilkę to zapraszam do mnie- waiting-for-a-girl-like-you.blogspot.com
Uwielbiam Twoje opowiadanie, tylko szkoda, że już je kończysz :( Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, mam nadzieję, że dodasz go szybko :D
OdpowiedzUsuń